31 grudnia 2012

Rozdział 8: Konoha-Gakure

Rozdział 8: Konha-Gakure.


Liście spadały z drzew, wiał wiatr. Cztery ciała leżały, dwa martwe, dwa nieprzytomne. Itachi Uchiha dokończył dzieła zabił i Orochimaru i jego sługusów. Stał pod drzewem i czekał, jego wzrok nie odrywał się od dwóch ciał leżących niedaleko. Jedno ciało to młoda kobieta, a drugie to młody mężczyzna. Po chwili te dwa ciała wstały, chwiejnie i niepewnie. Itachi podszedł do młodszego brata i zapytał
-Jak się czujesz, bracie?- tym razem nie powiedział "głupi młodszy bracie".
-Dobrze, co się stało?- zadał pytanie młodszy z braci Uchiha.
-Wygraliśmy, stary!!Pokonaliśmy Orochimaru!- powiedział wymachując ostrzem Hinaty, co doprowadziło do tego, że ciemnowłosa chciała zabić Suigetsu. Nagle usłyszeli głos
-Hinata-sama!!!- krzyczał jeden głos, Nejiego.
-Hinata-neechan!!!Gdzie jesteś?!- krzyczał drugi głos, Hanabi.
Hinata przestała bić Suigetsu i zerknęła za siebie. Zerknęła na Uchihów i zapytała
-Jeśli pójdziecie ze mną oczyszczę was z zarzutów... Proszę chodźcie! Pójdziecie?- jej głos był niemal błagalny. Sasuke zerknął na starszego barata, który kiwnął głową, Hebi także ruszyło.
-Jestem tutaj!! Nabi-chan!- po chwili z krzaków wyskoczyła siostra Hinaty, obie popłakały się na swój widok i rzuciły sobie na szyje. Neji spojrzał nieufnie na Itachiego i Hebi, ale pozwolił im iść do Konohy. Wcześniej zabrali ciało Orochimaru i Kabuto, aby nikt nigdy nie zwrócił im życia. Itachi i Sasuke dzięki chidori wysadzili kryjówkę Orochimaru. Teraz stali przed samą Hokage wioski, Tsunade.
-.... Więc mówisz mi, Hinato, że oni pomogli w zabiciu najbardziej ściganego przez prawo przestępcy?- zapytała złotooka Hokage.
-Nie, nie pomogli. Oni go zabili, ja i Sasuke byliśmy nie...dysponowani.- wymyśliała na poczekaniu dziewczyna przecież nie mogła powiedzieć, że byli nieprzytomni, a to nie było do końca kłamstwo.
-Dobrze więc. W ramach kary będziecie odbudowywać majątek Uchiha. Ty też Hinata, wystraszyłaś całą wioskę tym swoim zniknięciem! Wyjść!!!- ryknęła ostatnie słowo. Hinata omal nie wyskoczyła przez okno. Itachi szedł równo z bratem
-Ona mnie przeraża....- powiedział starszy do młodszego.
-To nie jestem sam.- dodał Sasuke równo z Suigetsu.
-Mam pytanie.... Czy wy jesteście facetami?!- wrzasnęła Karin.
-Heh.... Ja nie chce tego sprawdzać Karin-chan.- powiedziała Hinata śmiejąc się cicho. Hanabi pobiegła do domu ogłosić nowinę. Neji położył dłoń na ramieniu kuzynki
-Powodzenia Hinata-sama.- i oddalił się za młodszą dziewczyną.
Hinata zapytała Karin
-Karin-chan. Jeśli chcesz możesz u mnie trochę pomieszkać!... Sasuke jestem pewna, że Naruto was przyjmie chłopaki. Znając życie będzie w Ichiraku!Pamiętasz gdzie to jest. Papapa!- i dwie nastolatki odbiegły od chłopaków szybko, swoje kroki skierowały do majątku Hyuga. Sasuke szedł powoli do Ichiraku Ramen, za nim szedł Itachi i dwaj pozostali członkowie Hebi.
-To miejsce jest wolne, młotku?- zapytał Sasuke swojego starego przyjaciela z drużyny. Naruto odwrócił się  i odpowiedział
-Jasne, Sas... SASUKE!?!!TY DRANIU!!- zaczął się wydzierać Uzumaki. Po monologu Sasuke zapytał
-Świrnięta blondyna kazała nam odbudować majątek Uchiha. A że jest tam jeden dom w którym da się mieszkać potrzebujemy pomocy.- wyjaśnił Sasuke. Naruto westchnął i odpowiedział
-Jasne, że możecie u mnie pomieszkać. Hinata-san już mnie uprzedziła. Powiedziała, że powinienem ci pomóc nawet jeśli zraniłeś tak wiele osób.... Ale wiesz, draniu, nie każdy umie tak szybko wybaczać. No t chodźcie!.- zapłacił za ramen i zaczął się kierować w kierunku swojego domu. Itachi zamieszkał w domu, który jest "dobrze utrzymany". Po kilku dniach odpoczynku. Hinata, Karin i inne osoby przyszły pomóc w odbudowie majątku Uchiha. Tymi osobami były:
-drużyna Kakashiego
-drużyna Kurenai
-drużyna Asumy
-drużyna Guy'a
oraz Ayumi, Yurico i Temari. Uwinęli się dość szybko z remontem dziewięciu pierwszych domów. Zostało jeszcze trochę. Nastał wieczór Hinata i pozostałe dziewczyny poszły do domu Ino i zrobiły sobie małe przyjęcie. Ayumi i Yurico musiły iść do siebie do domu. Każda z dziewczyn miała na sobie piżame.
Ino zaczęła
-Dobra! Czas na prawdę.... Kto na kogo leci.- pisnęła radośnie Yamanaka. Hinata, Karin i Temari siedziały na dywanie obok łóżka Ino, natomiast gospodyni, Sakura i Tenten siedziały na łóżku.
-Ino to na pewno Sai przecież są razem!- powiedziała Temari
-Co!?! Od kiedy?!- zapytała Hyuga wściekle, że nic jej o tym nie wiadomo.
-Od trzech dni, dwóch godzin i trzydziestu-pięciu minut.- powiedziała słodko Ino. Temari i Ino wyszczerzyły się i powiedziały równo
-Tenten podoba się twój kuzyn Nacia!- wskazując oskarżycielsko palcami na Tenten, Hinata westchnęła i odpowiedziała
-Powiedzcie mi coś czego nie wiem....- jej głos był żądny informacji. Ino, Temari i Tenten powiedziały w tym samym czasie
-Dobra! Sakura leci naaaa..... Na Naruto Uzumakiego!- Hinata westchnęła i rzekła z rozszerzonymi oczami
-Dobra chciałam to mam. To takie.... słodkie!!- pisnęła radośnie ostatnie słowo
Sakura spłonęła rumieńcem i krzyknęła
-Nie, nie, nie! My jesteśmy tylko przyjaciółmi.- broniła się Haruno.
Karin powiedziała do różowowłosej dziewczyny
-Kwiatuszku, przyjaźń między chłopakiem i dziewczyną nie istnieje.- uśmiechała się przy tych słowach słodko. Hinata szturchnęła Karin w bok i powiedziała
-Więc posłuchaj własnych słów, bo ty i Suigetsu jesteście....- Hinata oberwała poduszką w głowę i tak zaczęła się wojna na poduchy.
-Dobra, prawie każda odpowiedziała na kogo leci poza..... Hinatką!- krzyknęła Sakura z Ino.
Hinata zarumieniła się lekko na policzkach
-J-ja.... nie wiem o czym mówicie.- i odwróciła szybko głowę w drugą stronę.
-Oj! Hinata a ty to nie spałaś z Sasuke!I...- zaczęła mówić czerwonwłosa, Hinata rzuciła poduszką w Karin.
Ino i Sakura otworzyły szeroko usta, Temari się śmiała jak opętana, a Tenten
-No to się nieźle zabawiłaś, Hina-chan.- zaśmiała się i oberwała poduszką i tak kolejna wojna na poduszki wybuchła. Po wojnie na poduchy każda poszła spać.
~~~~Dom Naruto
Sasuke musiał spać na kanapie, ale jakoś nie mógł spać jego myśli wciąż błądziły, myślał o Hinacie.
-Słodkich snów, Hinata.- i po tych cichych słowach zasnął. Było coś za czym tęsknił gdy byli w hoteliku to bliskość i ciepło Hinaty.


Rozdział 7: To co nas łączy i dzieli. Część 2


Rozdział 7: To co nas łączy i dzieli. Część 2.


Pokój przeszywał mrok i czerń. Hinata stała obok stołu z różnymi flakonikami i słoiczkami, obok niej stał Orochimaru, który zaczął 
-Jaki piękny dzień, prawda?- zapytał spokojnie z uśmiechem drwiny.
-Skończ grać, bo marny z ciebie aktor i mów czego ode mnie chcesz!- powiedziała z irytacją, wiedziała że z nim nie miałaby szans w walce musiała zważać na słowa bo każde wypowiedziane przez nią słowo może być jej ostatnim.
-Słyszałem o tobie i to wiele... słyszałem o twoim celu... Podobno chcesz zniszczyć każdego lykana to prawda?- zapytał dopiero teraz odwracając się do Hinaty.
-Masz przeterminowane informacje, psycholu. Nie pozwolę aby Sasuke żywił nienawiść do własnego brata za coś czego ten nie zrobił.... Wiem, że to ty nakłoniłeś Itachiego do tego co zrobił. Mam tylko jedno pytanie... Dlaczego zniszczyłeś mu życie? Po co?- powiedziała samą prawdę. Wężowaty dotknął jej policzka za co od razu oberwał w swój policzek z pięści. O dziwo nie odleciał na kilka metrów. Tylko się zaśmiał kpiąco
-Proste chce nowej powłoki. A Sasuke jest idealną. Żądny zemsty i zrobiłby wszystko aby tylko zabić własnego brata..... ty także nie jesteś święta zabijałaś bez mrugnięcia okiem, bez wahania. Kochałaś patrzeć jak te wilki konają u twoich stóp. Więc teraz ja zapytam dlaczego je zabijałaś?- teraz to on rozdawał karty jakby znał słaby punkt Hinaty.
-Oni zabili kogoś kogo kochałam. Nie chciałam żyć ze świadomością, że zabójcy Yokusaku żyją a on już nie.- odpowiedziała głos z każdym wypowiedzianym słowem łamał się jak gałązka pod butem. 
-Ooo! A wiesz, że mogę ci pomóc? Mogę naprawić błąd przeszłości.... jeśli pozwolisz mi na wzięcie tego czego chce. Ja zwrócę ci twojego ukochanego, a ty pozwolisz mi na odebranie ciała Sasuke. Więc jak będzie?- spojrzała na niego przez chwilę się wahała
"Układ z diabłem... Zawrzeć go czy nie....Ah!Decyzje, decyzje."- myślała spadkobierczyni, podjęła decyzję, spojrzała na Orochimaru wyzywająco i odpowiedziała
-Będę mieć Yoku, a ty Sasuke?....- urwała na moment widząc jego uśmiech i skinienie głowy -Nie, nie ma umowy. Yokusaku jest.... przeszłością. Stracił życie, każdy kiedyś musi umrzeć. A Sasuke? Nie pozwolę abyś w nim "mieszkał". Yokusaku był kimś kogo kochałam, ale gdybym miała wybierać między życiem Sasuke, a Yokusaku. Wybrałabym Sasuke. Poza tym Yoku-kun nigdy by mi nie wybaczył gdybym pozwoliła ci na spełnienie twoich planów. A czy teraz mogę iść?- słowa wychodziły gładko z gardła, ale oczy biegały po pomieszczeniu byleby tylko uniknąć wzroku wężowatego. Orochimaru wykonał kilka skomplikowanych pieczęci i Hyuga straciła przytomność. Kiwnął głową i z cienia wyszedł czarnooki młody mężczyzna wziął nieprzytomną dziewczynę na jedno ramię i zniknął.
-Głupia dziewucha.- syknął Orochimaru i wrócił do badań.
~~~~Jakiś czas później, kryjówka Orochimaru
Sasuke siedział na łóżku i rozmyślał, Hinaty nie było już dwie godziny. Po chwili do pomieszczenia wbiegła zdyszana Karin, przy wejściu krzyknęła
-Orochimaru chce cię widzieć, Sasuke!- złapała oddech i dodała -To ważne masz wziąć broń i zwoje. Szybko!- poganiała chłopaka, który właśnie ubierał koszulkę. Karin wyszła z pomieszczenia razem z młodym Uchihą który w końcu skończył się ubierać i przygotowywać broń.
~~~~Głębie Lasu, jaskinia
Po jakimś czasie Hinata otwierała zmęczone oczy, siedziała oparta plecami pod drzewem związana liną.
"Świetnie, brakuje tylko deszczu!"- pomyślała. Uniosła głowę i zobaczyła jego nachylał się delikatnie i ściągał knebel z ust w pierwszej chwili pomyślała że to Sasuke, ale długość włosów się nie zgadzała on miał dłuższe.
Usłyszała jego głos
-Więc znasz prawdę co?- kiwnęła głową potakująco doskonale wiedziała kim jest ta osoba i o czym mówił, dodał po chwili -Orochimaru chce abym cię zabił.... ale nie zrobię tego.- przeciął kunaiem krępujące ją więzy i powiedział
-Uciekaj.... do wioski do rodziny i przyjaciół. Nie waż się iść do Orochimaru.- jego głos był przepełniony smutkiem i jednocześnie zimnem.
-Nie mam zamiaru wiać. Psychol zapłaci mi za to co zrobił.- wstała, ale po chwili znów zemdlała. Mangekyo Sharingan błysnęło na moment w oczach Itachiego i mężczyzna zniknął. Hinata leżała na trawie starając się wybudzić z złych wspomnień.
~~~~Polana nieopodal kryjówki Orochimaru.
Sasuke miał zemstę w zasięgu ręki, Itachi pojawił się na drugiej stronie polany. Wiatr wiał delikatnie, to wiatr zmian. Coś zaraz się wydarzy, krew i walka są nieuniknione. Rozpoczęli, bez słów tylko język ostrzy miecza i pozostałych broni.
 Orochimaru przyglądał się walce dwóch Uchihów
-Wszystko idzie zgodnie z planem... Hyugi już nie ma. A gdy któryś z nich padnie martwy ja przejmę ciało tego zmęczonego po walce...... Gdzie reszta Hebi?- to pytanie porwał wiatr. W tym czasie Karin i Suigetsu szukali Hinaty, a Juugo miał obronić Sasuke przed Orochimaru, gdyby coś poszło nie tak z planem, który ułożyli z Hinatą za plecami Sasuke.
Sasuke poszedł na ryby. Karin zaczęła
-.....Nie Hina-chan... to niemożliwe.- powiedziała patrząc na Hinatę.
-A jednak. Słyszałam o tym od duchów.- odpowiedziała Hinata.
-O czym wy gadacie!?!- zażądał odpowiedzi Suigetsu
-Hinata uważa, że Orochimaru chce przejąć ciało Sasuke.- wyjaśniła Karin a po chwili dodała -Co może być prawdą. Musimy mu pomóc.- każdy skinął głową. Juugo podszedł bliżej ogniska.
-Jaki jest plan?- zapytał patrząc na Hinatę.
-Prosty w teorii.... Z praktyką troszkę gorzej. Dobrze zróbmy tak: Juugo-san ty jako najsilniejszy z nas będziesz bronić Sasuke przed Orochimaru po walce z Itachim....- zaczęła mówić ale przerwali jej białowłosy i czerwonowłosa
-Zaraz jakiej walce?!- zapytał Suigetsu z Karin.
-Duchy mi wszystko opowiedziały.... Dały dwie możliwości jedną gdy powstrzymamy Orchimaru lub drugą w której nie damy rady. Nie muszę wam mówić, że ta druga to ta w której giniemy, a pierwsza w której żyjemy i jesteśmy szczęśliwi... Duchy uprzedziły mnie, że zostanę pojmana przez Itachiego. Gad będzie kazał mu mnie zabić albo zginę albo nie to jego wybór. Karin i Suigetsu wy będziecie mnie szukać, gdybyście znaleźli mnie martwą idźcie pomóc Juugo, a gdyby nie macie mnie obudzić bym mogła zabrać Sasuke do jego rodziców. To właśnie oni mi o tym opowiedzieli... Więc musimy liczyć na to, że Itachi będzie taki dobry i mnie nie zabije. W przypadku mojej śmierci Suigetsu będziesz używał moich ostrzy przeciw gadowi. Jeśli przeżyje masz mi je oddać.- powiedziała Hyuga, podała Suigetsu swoją ukochaną broń, którą przemieniała w zwykłe kunaie różniące się tylko tym, że są srebrne.
Karin znalazła Hinatę i od razu ocuciła, więc Suigetsu nie mógł nacieszyć się bronią granatowowłosej dziewczyny. Ruszyli na polane. Karin i Suigetsu stali obok Juugo Hinata powiedziała do Suigetsu
-Trzymaj Karin, mocno.- i pojawiła się przed Sasuke, dwa ostrza zatrzymały się po obu stronach szyi dziewczyny. Hinata wykonała kilka pieczęci i pocałowała Sasuke w usta. Ciała młodych ludzi upadły na trochę zakrwawioną trawę. Orochimaru chciał wykorzystać to na swoja korzyść, ale Hebi i starszy brat Sasuke zaczęli z nim walczyć. Hinata odsunęła się od Sasuke i powiedziała
-Chodź za mną.- jej głos był pełen ciepła i spokoju. Uchiha poszedł za dziewczyną, ale odwrócił się na moment i zobaczył scenę walki Hebi wraz z Itachim chronili jego ciało i ciało Hinaty przed Orochimaru. Hinata westchnęła i szepnęła
-Później ci wyjaśnię, chodź!- i zaczęła iść, młody Uchiha ruszył za nią. Stali teraz obok wodospadu i pięknego jeziorka. Po drugiej stronie jeziora stali rodzice Sasuke. Młody chłopak podążył za Hinatą, która szła w kierunku matki czarnowłosego. Duch matki Sasuke przywitał się z uśmiechem
-Witaj, Hinatko i.... Sasu-chan!- "sasu-chan" to było przezwisko jakie nadała mu matka w czasie dzieciństwa, Mikoto usiadła w powietrzu. Obok Mikoto stał Fugaku, duch ojca Sasuke i Itachiego.
-Ma-mama?T-tata? Ale jak...?Skąd wy....?- pytał urywanie Uchiha
-Później wyjaśnię, Sasuke. Obiecuje, ale proszę wysłuchaj ich!- szepnęła Hyuga i oddaliła się do tafli jeziorka.
-To prawda, synu. Musisz wiedzieć, że Itachi nas zabił, ale Orochimaru go zmusił. Powiedział nam o tym wcześniej zanim nas zabił.... Orochimaru powiedział, że zniszczy całą wioskę w tym nasz klan jeśli Itachi nie wybije naszego klanu... Dzięki tamtej młodej damie możemy rozmawiać, ale nie na długo...- mówił Fugaku Uchiha, ojciec Sasuke i Itachiego.
-... Sasu-chan. Będziemy żyć nadal w twoim sercu, ale nie jeśli będzie w nim nienawiść do brata. Przebacz mu i odbudujcie nasz klan....... ale wcześniej...... Zabijcie tego gada, który skłócił moich dwóch kochanych synów!!!!!- Mikoto Uchiha, matka Sasuke i Itachiego krzyknęła na całe płuca, wiedziała, że nikt prócz duchów i umarłych jej nie usłyszy. Sasuke przytulił ojca i matkę. Hinata odchrząknęła i powiedziała
-Nie chce wam psuć spotkania rodzinnego.... ale ten psychol zaraz zabije Hebi i Itachiego. Więc rusz się Uchiha, alb pozostaniesz tym duchem już na zawsze!!!!- Sasuke kiwnął głową, Hinata już skoczyła na drugi brzeg jeziora.
-Jest taka urocza! Sasuke ożeń się z nią- powiedziała matka do syna.
-Synu chce ci powiedzieć coś zanim pójdziesz....- Fugaku zbliżył się do syna tak aby Mikoto nie usłyszała i powiedział -.... powodzenia z tą dziewczyną. Przy niej wężowaty to mały problem.- Sasuke powstrzymał się od śmiechu i skoczył do tupiącej nogą z irytacją dziewczyny na drugim brzegu. Dało się słyszeć jeszcze głos Mikoto
-Byliby takim słodkim małżeństwem a ich dzieci byłyby.....- głos matki Sasuke zaczął się oddalać.


Zaskoczyłam was co, ptysie?
Zwykle to jeden krótki rozdział a tu bach!
Może was zaskoczę, ale dziś wstawię jeszcze jeden rozdział! ;*
Pozdrawiam Amishia Blood!

Rozdział6: To co nas łączy i dzieli. Część 1

Rozdział6: To co nas łączy i dzieli. Część 1.


Nad hotelikiem panowała już jasność. Słaby powiew wiatru poganiał ludzi, słoneczny dzień, białe puchowe chmurki powoli płynęły po niebie, słońce świeciło przez korony liściastych drzew.
 Idący mrocznym lasem młodzi ludzie nie wiedzieli na co się narażają, bowiem ten las był nawiedzony przez lykanów. Lykanie to ludzie porośnięci sierścią wilka, zamiast paznokci mający szpony, a zęby były ostre i przypominały kły. Właśnie to granatowowłosa dziewczyna miała styczność z lykanami, ta dziewczyna której nadgarstki były związane linką z chakry, dziewczyna była z klanu Hyuga co więcej była spadkobierczynią klanu. Szli już tak osiem godzin. Kilka osób właśnie przemierzało ten las, szli w milczeniu czarnowłosy chłopak szedł z przodu trzymając w zaciśniętej pięści linkę z chakry, którą miała związane nadgarstki piękna perłowooka dziewczyna. Kilka metrów za nimi szli pozostali członkowie drużyny Hebi. Ciemnowłosa była rozdrażniona, chłopak nagle się zatrzymał powiedział do białookiej
-Zdejmij opaskę.- rozkazał jej młody Uchiha
-Nie- odparła Hyuga ze złością
-Tak, zdejmiesz.- powiedział troszkę ostrzej i groźniej czarnowłosy
-Nie, nie zdejmę- odpowiedziała z anielskim spokojem
-Tak- upierał się chłopak
-Nie- upierała się dziewczyna.
Całej kłótni przyglądali się Karin, Suigetsu oraz Juugo. Po godzinnej kłótni dziewczyna ustąpiła i zgodziła się zdjąć opaskę. Sasuke rozwiązał swoją chakrę i uwolnił dziewczynę. Rozbili obóz, Karin i Juugo poszli po więcej drewna, Sasuke poszedł łowić ryby w pobliskiej rzece, a Hinata i Suigetsu rozpalali ognisko.
 Hinata przyglądała się roztańczonym płomykom, westchnęła ciężko
Suigetsu zapytał
-Co się dzieje?- jego ton głosu był cichy tak aby nikt poza nią nie usłyszał pytania.
-Jesteśmy na terenach łowieckich lykanów. To..... strach.- odpowiedziała troszkę smutno i niepewnie.
-Dlaczego się ich boisz?- to był nowy głos Juugo się odezwał przysiadając obok Hinaty.
-Boje się ich..... bo.... zniszczyli dużo istnień.... odebrali życie kilkunastu osobą, których kochałam... Nienawidzę ich z całego serca. Kiedyś chciałam zniszczyć ich rasę, ale powstrzymał mnie ktoś...- odwróciła głowę w stronę lasu.
"Dziękuje, Neji-niisan. Gdyby nie ty i reszta rodziny pewnie bym wybiła resztę tych wilków.Jednak cieszę się że tego nie zrobiłam.... Dziękuje!"- pomyślała dziewczyna.
Po chwili Sasuke wyszedł niosąc kilka ryb nadzianych na patyki. Hinata odwróciła głowę dając znać tym samym że nie przeszła jej złość. Sasuke usiadł pod drzewem, wcześniej dając do zrozumienia młodym kobietą, że mają przygotować obiad. Hinata nic nie mówiąc wzięła się za przygotowywanie ryb. Po ich zjedzeniu wyruszyli w dalszą drogę. Nagle Hinata się zatrzymała wykonała kilka pieczęci i szepnęła "Byakugan" zaraz po tym rozejrzała się wokoło
-Cholera jasna.... Otoczyli nas.- zaklęła i spojrzała na Uchihę z wyrzutem. Zza krzaków powychodziły bestie  z sierścią i kłami jak bardzo znane dwóm młodym dziewczyną. Karin zmrużyła oczy wściekle
-Lykanie.- powiedziała tą nazwę z największą ilością jadu i nienawiści.
-Co robimy?- zapytał Juugo patrząc na Sasuke. Sasuke tylko milczał po chwili zabrał głos
-Kto wami dowodzi?- jego głos był przepełniony anielskim spokojem. Po chwili kilka kroków od niego pojawił się alfa.
Nie był taki jak pozostali lykanie, bo był człowiekiem, to właśnie odróżniało alfy od niżej postawionych i słabszych bestii, alfy mogły przemieniać się w ludzi kiedy tylko chciały, a pozostali mięli postacie wilków.
-Ja dowodzę tą bandą kundli.... jestem Anizaki Lurus.- gdy się przedstawił Hinata omal nie zemdlała. To jemu groziło nawet nie dwa lata temu. Anizaki przyjrzał sie Hyudze i powiedział z uwodzicielskim uśmiechem
-Miło cię znów widzieć, koteczku.- oblizał swoje kły wciąż się uśmiechając. Hinata powstrzymała odruch wymiotny
-Czego chcesz, psie?!- nie chciała krzyczeć, ale pokusa była zbyt wielka. Lurus nagle pojawił się przed Hinatą i szepnął coś na jej ucho na co Hyuga warknęła jak wściekły pies i uderzyła wilkołaka pięścią w policzek. Mężczyzna znów się uśmiechnął otarł stróżkę krwi spływającą po dolnej wardze
-Wciąż jesteś ognistą kobietą.- powiedział ruchem ręki nakazał lykaną odejście sam także zniknął.
Karin zerknęła na Hinatę i zapytała
-Co on ci takiego powiedział?- zapytała tłumiąc śmiech.
-Chciał abym została jego żoną! Ble, fuj, ble.....egh- Hinata wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować, a w Sasuke gotowała się krew, żałował jedynie, że go nie zabił kiedy miał okazję.
-Idziemy.- warknął ozięble i ruszył do przodu.
-Jak każesz, panie.- zakpiła Hinata z irytacją. O dziwo Sasuke nic nie odpowiedział tylko szedł dalej "Pewnie w duchu miesza mnie z błotem.... A zresztą! Nie jest ważne zdanie takiego kretyna!"- pomyślała Hinata idąc z Karin. Juugo i Suigestu go dogonili, a dziewczyny zaczęły gadać o tym który chłopak w liceum Czarnej Róży był najprzystojniejszy. W Sasuke wciąż wrzała krew, Suigetsu chciał wyrwać dziewczyną struny głosowe, a Juugo szedł zamyślony nie zwracając na nich szczególnej uwagi.
Dotarli do jakiegoś domu.
Na zewnątrz stał Kabuto
-Witamy z powrotem, Hebi. Miło was znów wiedzieć całych i zdrowych..... Ah! Czy to twoja narzeczona, Sasuke?- głos Kabuto był spokojny i opanowany
-Nie podzielam twojej radości, Kabuto. I nie Hinata nie jest moją narzeczoną.- odpowiedział zimno i wściekle młody Uchiha. Bez dalszych rozmów weszli do środka. Hinata nienawidziła takich miejsc: brud, wilgoć i smród lekarstw jest też duże prawdopodobieństwo, że to zapach śmierci. Przeszli kilka metrów korytarzem aż doszli do laboratorium Orochimaru.
Sasuke złożył raport
-Misja powiodła się sukcesem. Ninja z Konohy nie znajdą mordercy. Póki jest z nami ona nic nie wskórają- jego głos był jak zwykle zimny i bez emocji różnił się od tego którym rozmawia z Hinatą. Wężowaty sannin zabrał głos
-Świetnie, a teraz wracajcie do swoich pokoi chciałbym pomówić z panną Hyugą.- Sasuke chciał się sprzeciwić, ale widząc spojrzenie wężowatego uległ i wyszedł. Gdy drzwi się zamknęły zapytała
-Czego!?!- wypowiedziała te krótkie słowo przez zaciśnięte zęby. Orochimaru podszedł do stołu nakazując by Hinata poszła za nim, niechętnie podeszła do niego.




Długo nie pisałam, pewnie jesteście na mnie wściekli. Moi bracia przesadzają. 
Chciałabym życzyć wam szczęśliwego sylwestra i oby 2013 rok był najszczęśliwszym jaki istnieje.
Całuje, Ewa lub jak wolicie Amishia Blood.

21 grudnia 2012

Rozdział5: Słodycz młodości.

 Słodycz młodości!




Rozdział5: Słodycz młodości.
Kolejny dzień rozkwitał nad Konohą był to ponury dzień, smutny. Deszcz nadal padał, ale to nie przeszkodziło pięknej brązowookiej dziewczynie iść uliczkami wioski, swoje kroki kierowała do dawnej akademii, której była uczennicą. Szła rozmyślając nad tajemniczym zniknięciem Hinaty, swojej przyjaciółki. Poczuła coś twardego i lekki ból. Upadła do tyłu, obijając sobie pośladki warknęła do nieznajomego
-Patrz jak chodzisz ty...... Neji!- jej głos na moment zamarł, a później zdając sobie sprawę z tego do kogo mówi oprzytomniała i siedząc na mokrej od deszczu trawie zaczęła przepraszać. Młody chłopak uśmiechnął się do zarumienionej Tenten i powiedział
-Daj spokój i wstań przeziębisz się.- jego głos był inny, ciepło i troska były przeznaczone tylko dla niej. Podał jej dłoń, aby mogła wstać, dziewczyna przyjęła jego pomoc, chłopak jednak był silniejszy niż myślała, a ona za lekka i wpadła w jego ramiona. Deszcz zaczął kapać mocniej, jakby anioły na chmurach płakały. Neji zauważył u Tenten, że jest jej zimno, zdjął bluzę jaką miał na sobie i dał ją dziewczynie. Brązowowłosa chciała wyrazić swój sprzeciw, ale bladookiego już nie było dziewczyna założyła bluzę i westchnęła błogo. Nie miała już ochoty iść do akademii, poszła do swojego domu. Za rogiem pobliskiego budynku stał właśnie długowłosy Hyuga, z delikatnym uśmiechem przyglądał się oddalającej się dziewczynie. Usłyszał jak ktoś go woła
-Neji!!- od razu rozpoznał ten głos, uśmiech zszedł mu z ust i z nie chceniem udał się do majątku Hyuga, leżącym po drugiej stronie wioski. Hanabi Hyuga jego najmłodsza kuzynka potrafiła się mocno wydrzeć. W tym samym czasie, twardogłowy ninja numer 1 właśnie jadł piątą miskę ramen w Ichiraku Ramen, pomimo okropnej pogody nie tracił apetytu. Pewna różowowłosa kunoichi przysiadła się do niego i powiedziała
-Naruto jak ty możesz jeść tak szybko i dużo?To błąd powinieneś odżywiać się zdrowiej.- jej głos był smutny i łamiący się. Uzumaki Naruto przełknął kluski i odpowiedział pytaniem na pytanie
-A jak ty możesz mi wytykać błędy?- jego głos nie był jak zwykle wesoły i szczęśliwy, tylko zimny i oschły. Albo udzielił mu się nastrój Kazekage Gaary, albo jest wściekły na różowowłosą. Sakura posmutniała, już od zniknięcia Hinaty każdy ją obwinia o to.
''Gdybym wtedy nie krzyknęła... Hinata nadal by tu była...'' - pomyślała smutno dziewczyna, po policzku Haruno zaczęły płynąć łzy. Uzumaki zauważył to i powiedział już mniej ostro
-Gomen nasai, Sakura-chan. Nie chciałem cię zasmucić.- słowa ranią najbardziej, każdy to wie nawet taki blondynek. A właśnie zranił nimi tą osobę na której mu najbardziej zależało. Sakura lekko się uśmiechnęła i powiedziała
-Naruto-kun?Pójdziemy się przejść?- jej głos był smutny i pełen nadziei, Uzumaki uśmiechnął się promiennie, zapłacił i poszedł z Sakurą na spacer po wsi, oboje szli pod jednym parasolem różowowłosej. Gdzie indziej blondynka o błękitnych oczach pracowała w kwiaciarni, jej chłopak Sai rysował kwiaty róży. Ino zerknęła na niego z uśmiechem, podeszła do niego i pocałowała w policzek, chłopak korzystając z okazji złapał błękitnooką w talii i runęli na drewnianą podłoge, całowali się tak aż nie usłyszeli za sobą chrząknięcia. Był to Shikamaru, a obok niego roześmiana Temari. Błękitnooka blondynka i ciemnowłosy odskoczyli od siebie zarumienieni, Temari zapytała
-Hhehe... może pójdziemy na spacer Shikamaru... ani są troszkę... hmmmmnnnmm... zajęci?- jej głos był roześmiany i trudn było jej się wysłowić, Temari pociągnęła młodego Nare za rękę. Ino siedziała na podłodze obok Sai'a, który z uśmiechem jej się przyglądał. Wieczór minął szybko, Temari i Shikamaru siedzieli w biblotece grając w szachy, Ino i Sai miło spędzali wieczór w swoim towarzystwie, a Naruto i Sakura razem zjedli kolacje w restauracji. Ten wieczór był jednym z najpiękniejszych w Konoha, mimo deszczu wszystko było magiczne.
Hanabi Hyuga właśnie szła przez wieś obwiniała wszystkich o porwanie swojej siostry. Swoją wściekłość wyładowywała na kukłach treningowych w umyśle odtwarzała swoją rozmowę z Nejim
Hanabi właśnie wróciła z akademii, gdy usłyszała rozmowę dwóch służących była wściekła
-Słyszałaś? Podobno Hinata-sama została porwana...- powiedziała jedna z służących, była to przyjaciółka Hinaty, Ayumi Torico miała białe włosy i szare jak niebo przed burzą oczy.


-Coś ty? Ciekawe kto jest na tyle głupi by porywać Hinatę?- przerwała Ayumi druga rozmówczyni, którą była Yuriko Tomoe, była to młoda dziewczyna miała najwyżej osiemnaście lat z wyglądu była śliczną rudowłosą o brązowych oczach.


-Daj mi skończyć Yuriko... ten kto ją porwał nie będzie miał łatwo, przecież Hinata-sama jest....- nawet nie dane jej było skończyć, bo Yuriko przykładając palec do ust powiedziała
-Cicho, Yumi! Ktoś idzie...- automatycznie przybrały maski wiernych służących i oddaliły się pospiesznie w przeciwne strony. Hanabi weszła do kuchni i powiedziała do kuzyna
-Co wiesz o zniknięciu Hinaty!?!- miała donośny głos jak na jedenastolatkę i nie hamowała swoich emcji jak reszta klanu. Nie kryła wściekłości, mówiła co myślała i za to ją właśnie kochali.
Neji westchnął i odpowiedział zimno
-Nie za wiele, Hanabi-sama. Hinata-sama zniknęła w lesie, wiesz zawsze w nocy trenuje.......- spojrzał na zegarek wiszący nad wejściem do kuchni i dodał pospiesznie wychodząc
-Hanabi-sama nie martw się, twoja siostra sobie poradzi.- i wyszedł. Hanabi poczuła ciepło spływające po policzku, to łzy szybko pobiegła do swojego pokoju i tam płakała....

"A teraz jestem tutaj.... Hina-oneechan wróć bezpiecznie do domu, proszę?" - spojrzała w gwieździste niebo i usnęła. Do domu wróciła późnym porankiem, połowę dnia spędziła na treningu, a drugą połowe kłóciła się z Nejim o bezpieczeństwo

To się nazywa króciuteńki rozdział... Sorki, że taki mdły. Niezbyt umiem pisać takie słodkie rozdziały.
O i mały słowniczek:
-oneechan - siostra
-neesan - brat
-okasan - matka
-otousan - ojciec
-kun - do bliskiego chłopaka
-chan - do bliskiej dziewczyny
-san - pan lub pani, lub do szanowanej osoby w swoim wieku
-sama - do szanowanej osoby

15 grudnia 2012

Rozdział4: Burza.

Rozdział4: Burza.




Rozdział4: Burza.
Mrok i pustka gościły w jaskini. Hebi i Hinata szli przez góry. Odczuwała zmęczenie po pocałunku z trupem, więc jej kroki były chwiejne i niepewne. W pewnym momencie zachwiała się i zaczęła spadać, ostatnie co widziała to czarne tenczówki, a później czerń. Nie widziała już nic, oczy miała zamknięte, czuła jak silne ramiona oplatają się wokół jej talii. Usłyszała czyjś głos
-Będe ją uniósł.... uspokój się, Karin.... nie zjem jej ani nie zgwałce...- to musiał być głos Sasuke, zimny i opanowany jak cały młody Uchiha. Gdyby Hinata miała go określać byłby jak czarna kawa wystawiona na mróz, był jednocześnie zimny jak i pełen tego niezwykłego przyciągania. To nie wygląd sprawiał, że dziewczyny w Konoha za nim szalały, to coś czego nie ma żaden inny mężczyzna. Sasuke Uchiha był niezwykły, nie ze względu na wygląd, nie ze względu na siłe czy inteligencje, tylko na sposób bycia, zabicie jego klanu wycisnęło na nim swoje piętno.
"Te oczy: to one przyciągają uwage" - pomyślała Hinata, oczy miała nadal zamknięte, śniła o tych niezwykłych oczach. Sasuke niósł Hinate jak pan młody przenosił swoją żonę przez próg domu, nawet tak wyglądali. Hinata dostała od Karin białą sukienkę przed kolano z czarnym paskiem pod piersiami, we włosach miała kawałki białego materiału zawiązującego się w kilka wstążek, gdyby przebrać Sasuke w czarne ubranie to od razu można by było pomyśleć, że to młode małżeństwo. Sasuke przyjrzał się uważniej Hinacie,
"Ciemne włosy, blada karnacja, ciało za które większość kobiet oddałaby dusze diabłu, malinowe usta i te oczy, dwie piękne perły...... Zaraz! O czym ty, do cholery myślisz!?!" Sasuke karcił się w myślach, jego myśli powróciły do chęci zemsty. Hinata w ten czas zasnęła, Karin szła z tyłu z Suigetsu, a Juugo z przodu. Przeszli strome górskie tereny, zaszli do jakiegoś mini-hoteliku. Tam kobieta o siwych włosach związanych w kok zaprowadziła ich do pokoju, było ich stać tylk na jeden z trzema łóżkami. Wieczorem Hinata ocknęła się od razu zauważyła, że nie ma Karin, Suigetsu i Juugo. Jest sam na sam z Sasuke, Uchiha jakby czytając w jej myślach odpowiedział na niezadane pytanie
-Poszli na kolacje...- jego głos był cichy i mniej oschły niż zwykle. Hinata zaczęła wstawać, ale już po pierwszym kroku zaczęła upadać do przodu, gdyby nie szybki refleks Sasuke leżałaby na drewnianej podłodze pokoju. Sasuke przyjrzał się Hinacie i usłyszał jej cichy szloch, zapytał
-Co się dzieje, Hyuga-san?- w jego głosie nie było ironi, sarkazmu ani drwiny, było to tylko pytanie tak jakby pytał o to która godzina. Poczuł coś mokrego na koszulce, były to łzy należące do Hinaty. Położył swoją dłoń z tyłu jej głowy i zaczął uspokajać, nie za bardzo wiedział co powiedzieć w tej sytuacji. Po chwili usłyszeli chrząknięcie i śmiech Suigetsu
-Zdaje się, że mówiłeś, że jej nie zgwałcisz ani nic jej nie zrobisz!- kolejna fala śmiechu wydobyła się z ust jasnowłosego chłopaka. Karin zawtórowała mu i powiedziała
-Oj! Sasuke-kun obiecałeś!- ich droczenie zdenerwowało młodego Uchihe do tego stopnia, że posiniał ze złości. Hinata widząc twarz Uchihy wybuchła głośnym śmiechem, dołanczając tym samym do jasnowłosego i czerwonowłosej. Juugo przerwał tą całą sytuacje, w której to Uchiha chciał pozabijać trzy śmiejące się osoby
-Powinniśmy iść już spać. Dobranoc!- głos chłopaka był poważny i wyniosły, już miał się skierować do łóżka, Sasuke wstał z podłogi i powiedział do dziedziczki
-Śpisz ze mną....- jak za magicznym zaklęciem jego głos znów był zimny i oschły. Suigetsu i Karin otworzyli usta by coś powiedzieć, ale Uchiha już ich uprzedził
-Nie ufam jej... a znając fakt, że Karin była jej przyjaciółką w każdej chwili może pozwolić jej uciec... Suigetsu jest sobą, więc nie może jej pilnować.- bez zbędnych słów poszedł spać, Hinata pożyczyła od niego koszulkę, bo kto normalny pozwoliłby spać jej w (bądźmy szczerzy) seksownej sukience z chłopakiem? Więc koniec końców spała obok Sasuke. Łóżko na którym spali było dla jednej osoby, więc Hyuga musiała leżeć na czarnowłosym, spali w białej pościeli w szarawe kwiatki. Karin i Suigetsu jakoś sobie poradzili, mianowicie chłopak spał na podłodze. Za oknem pokoju szalała burza z piorunami, Hinata ciężko oddychała, Sasuke nie mógł zasnąć i zapytał szeptem
-Co się dzieje, Hyuga?- jego głos był miękki i pełen wyrozumiałości. Hyuga spojrzała w jego ciemne oczy, co było trudne przez mrok nocy.
-Boje się błyskawic.- prosta i cicha odpowiedź padła z ust Hinaty. Głośny huk za oknem, ciemnowłosa dziewczyna bardziej wtuliła się w tors chłopaka. Uchiha objął ją mocniej i zapytał
-Dlaczego?To nic strasznego...- jego cichy głos zdawał się uspokajać Hinatę. Jedna łza spłynęła po zaczerwienionym policzku, dziewczyna dziękowała w duchu, że było ciemno. Z ust dziewczyny padły słowa, których powinna żałować
-Kiedyś jak byłam mała.... byłam z mamą i tatą w kraju Błyskawic. Trwała burza podczas której szłam z rodzicami przez park, przed nami pojawił się jakiś mężczyzna... powiedział, że powinniśmy jak najszybciej uciekać, bo burza jest zbyt niebezpieczna.... Poszliśmy więc do domu. Byłam z mamą na ganku i liczyłyśmy pioruny, gdy usłyszałyśmy wrzask tego mężczyzny... pobiegłyśmy tam i... nie zdążyłyśmy... on... on.... on już nie żył.... Błyskawica go zabiła.....- Sasuke położył wolną dłoń na głowie dziewczyny i powiedział
-To co się wtedy stało należy do przeszłości... to nie przez ciebie zginął ten mężczyzna. Nie rozumiem czemu się o to obwiniasz.- każde jego słowo zdawało się koić. Hinata usłyszała kolejny grzmot przytuliła się jeszcze mocniej, a Sasuke powiedział do niej szeptem
-Bo mnie jeszcze udusisz.- w jego głosie było coś dziwnego coś pomiędzy rozbawieniem i smutkiem. Znów poczuła fale ciepła na policzkach powiedziała d niego szeptem
-Sasuke? Prosze, powiedz mi.... chce znać prawde.... co się tak naprawde stało w tą noc?- Uchiha przestał się uśmiechać i odpowiedział
-Dlaczego chcesz wiedzieć?... Opowiem ci.... kiedyś- to zaskoczyło ciemnowłosą dziewczynę, nie myśląc wiele zwolniła uścisk i zasnęła. Uchiha także oddał się snu, śnił on snem bez snów. Samotny księżyc przyglądał się im przez okno.

07 grudnia 2012

Rozdział3: Wspomnienia

 Wspomnienia


Następny dzień rozkwitał nad namiotami ludzi z Konohy. Kiba wstał jako pierwszy i jako pierwszy zorientował się o zniknięciu koleżanki. Bez niej cała misja wzięła w łeb, wrócili do wioski i dostali niezły ochrzan nie tylko od Hokage, ale także od Hiashiego. Chcieli wyruszyć na ratunek, ale powstrzymała ich Shizune zaczęła opowiadać o swojej byłej mistrzyni
- Niegdyś chodziłam do liceum Czarnej Róży, uczyłam tam leczenia. Hinatę spotkałam, gdy miała zaledwie pięć lat, jej opiekunką była Miko Fire. W Hinacie było coś czego każdy się bał, była to jej zdolność komunikacji z... martwymi. Raz widziałam ją siedzącą nad rzeką rozmawiała z... czymś. Nie mam pojęcia co to było. Jedynie jeden chłopiec ją rozumiał Yokusaku Ashiteru. Kochał ją, przynajmniej takie były pozory. Kiedyś wpadła na mnie na korytarzu liceum, była we łzach w białej sukience. Opowiedziała mi co się stało, jej przyjaciółka odeszła. Później nie wiem co się stało. Słyszałam jak kłóciła się z Yokusaku. Zaraz po ich kłótni liceum zostało zaatakowane przez lykan. Lykanie to ogromne wilki, żądne mordu potwory. Yokusaku i Hinata byli najlepsi w całej szkole, rozdzielili się i to był ich błąd. Yokusaku zginął nad rzeczką, tą samą gdzie pocałował Hinate po raz pierwszy. Hinata z początku nic nie wiedziała, Miko jej opowiedziała. Hinata w podartej, poplamionej krwią lykanów sukni pobiegła do niego. Umierał na jej oczach, znaleźli ją po trzech dniach. Yokusaku zginął, a ona obwiniała się o jego śmierć. Nie było mnie już wtedy, odeszłam z liceum. Wiem tylko tyle, że Hinata była wściekła za śmierć obwiniała nie tylko siebie, ale także lykanów. Zbierała informacje o nich, by się zemścić. Nie wiem, co kazało jej przestać. Może duch Yokusaku przeówił jej do rozstądku.... nie wiem.... ale wiem jedno, Hinata nigdy by się nie zgodziła na to aby ktoś ją porwał, musi być tam z własnej woli. Myśle, że ma to coś wspólnego z młodym Uchihą. On nadal pała chęcią zemsty sądze, że Hinata za wszelką cene chce go zmienić, by mógł wrócić do konohy....- słowa Shizune uspokoiły troche drużynę ósmą. Tsunade zaczęła mówić swoim władczym głosem
-Więc dobrze. Wierze, że młoda Hyuga sobie poradzi. Zabraniam wam opuszczać Konohe, ktokolwiek to zrobi zginie! A teraz wyjść!!!!- każdy prawie wyskoczył przez okno, gdy Hokage krzyknęła. Jak tylko wyszli Tsunade zwróciła się do Shizune
-Czy to prawda, Shizune?- głos piątej Hokage wyrażał ciekawość i zaitrygowanie.
-Szczera prawda, Tsunade-sama. Hinata...(Westchnienie).... była taka... dziwie się, że tak długo udawała.- głos Shizune był odległy, a wzrok ciemnowłosej utkwiony w niewidzialnym dla nikogo prócz jej punkcie. Shizune pogrążyła się w ostatnim wspomnieniu
Szłam sama korytarzem, gdy rozległ się wstrząs. Lykanie! Mówił głos w mojej głowie. Automatycznie pobiegłam do dzwonnicy i uderzyłam w złoty dzwon. Głośność prztępiła mi trochę słuch. Alarm zadziałał, każdy wyszedł i rozpoczęła się walka. Po dwudziestu godzinach ostatni lykan padł, byłam w części medycznej liceum opatrywałam rany Miko. Do pomieszczenia wbigła zdyszana Hinata od razu przy wejściu zapytała
-Gdzie Yoku!?!- odpowiedziała jej grobowa cisza, oczy dziewczyny o granatowych włosach rozszerzyły się, moja podopieczna Yumi odpowiedziała z głową opuszczoną w dół
-H-hinata-s-sama... o-on.... walczy z lykanami, ale nie wiem gdzie..- łzy popłynęły po policzkach, mojej wychowanki. Wyczuwała coś, porozmawiam z nią później. Muszę opatrzyć rany Hinaty. Już miałam do niej coś powiedzieć, gdy ona już uciekła. Po jakiejś godzinie każdy usłyszał wrzask Hinaty "Nieee". Zacisnęłam mocno powieki i skupiłam się na pakowaniu ubrań. Trzy miesiące póżniej spotkałam Tsunade.

~~~Późna noc, majątek klanu Hyuga
Hiashi Hyuga siedział w swoim gabinecie, nie miał czasu na trening z Hanabi. Poszedł na cmentarz, tam ukląkł przed grobem swojej zmarłej żony. Zaczął mówić zciszonym
-Najpierw straciłem ciebie, teraz Hinatę. Kto następny? Hanabi?Neji?A może reszta klanu?.... tęsknie za tobą, Hikari Hoshi No Namida. Byłaś i zawsze będziesz jedyną kobietą jaką naprawdę kocham... Miałaś rację mówiąc, że jestem głupcem sądząc, że kiedykolwiek zdołam pomóc naszej najstarszej córce.... Czy a kompletnie oszalałem? Mówię sam do siebie. Powinienem przestać..... Hinato, gdziekolwiek jesteś, chce abyś wiedziała, że cokolwiek postanowisz będe przy tobie, zawsze stane po twjej stronie i jeśli jakikolwiek chłopak ośmieli się ciebie skrzywdzić to go zabije......- ostatnie słowa zostały wypowiedziane i zabrane przez wiatr daleko. Głowa klanu Hyuga skierował swe kroki do domu, cały czas rozmyślając o dniu w którym narodziła się jego pierworodna córka
Nad Konohą padał śnieg, słońce już zachodziło. W szpitalu Konohy odbywał się poród, Hiashi Hyuga chodził w tą i spowrotem. Na miejscu byli także Mikoto i Fugaku Uchihowie, kobieta starała się uspokoić Hiashiego na próżno. Mąż Mikoto spokojnie siedział na ławce w poczekalni, rozległ się krzyk żony Hiashiego. Hiashi odwrócił się gwałtownie do drzwi i już chciał wejść, ale w pore głowa klanu Uchiha zareagował. Po dwóch godzinach lekarz wyszedł z pomieszczenia z uśmiechem spojrzał na zdenerwowanego młodego ojca i powiedział
-Moje gratulacje został pan ojcem. Pańska żona czuje się świetnie, właśnie jest z pańską córeczką. Oczywiście może pan wejść.- Hyuga najpierw spojrzał na Fugaku i Mikoto, którzy kiwnęli głowami na znak zgody.  Hiashi wszedł do środka przywitała go z śmiechem żona, na rękach trzymała małą dziewczynkę. Dziewczynka była śliczna, miała ciemne włoski, porcelanową karnacje, długie czarne jak smoła rzęsy, małe rączki były ściśnięte w piąstki. Reszta drobnego ciałka była zawinięta w szary kocyk z misiami. Otworzyła swoje piękne białe oczęta i spojrzała na ojca. Hikari uśmiechała się słabo, ale było widać w tym uśmiechu satysfakcje. Hiashi wzioł córkę z rąk żony
-Hej, słoneczko. To ja twój tatuś, pewnie słyszałaś jak kłóciłem się z twoją mamą o imie dla ciebie. Ale obiecuje już nie krzyczeć. Nigdy..... jesteś taka słodka. Moja mała córeczka. Nie pozwole aby ktokolwiek cię skrzywdził.- w słowach Hiashiego było słychac tylko troskę i miłość. Hikari uśmiechnęła się szerzej i powiedziała
-Żeby nie było moja córeczka będzie mieć na imie Hinata. Nie pozwole by miała na imie Respice.- w jej tonie głosu była tylko udawana złość. Hiashi przytulił córeczkę bardziej i powiedział do żony
-W porządku, wygrałaś. Ale to tylko dlatego, że cię kocham........ i cenie sobie swoje życie- ostatnie zdanie było szeptem, który dobiegł uszu Hikari. Świerzo upieczona matka skrzyżowała ręce na piersi i rzekła
-Hmprh.... Hinatko, zapamiętaj mężczyźni to podli dranie!- w drzwiach dobiegł ich śmiech, była to Mikoto. Podeszła do Hikari
-Jak się czujesz Hika-chan? Jeśli Hiashi zrobi ci to jeszcze raz utuke go!- Hiashi szepnął coś niezrozumiale, dziewczynka na jego rękach zasnęła, a on myślał tylko o tym jaka jest słodka.... kiedy śpi.

Hyuga nawet nie zauważył gdy dotarł do domu. Wszedł na ganek i szepnął niesłyszalnie
-Zrób jej coś, Uchiha. A pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś.- wszedł do domu i z trzaskiem zamknął drzwi. Księżycowa poświata była tylko na ulicach wioski i to tylko księżyc był światkiem tych bolesnych i szczęśliwych wspomnień. On widział jak to się wszystko potoczyło i tylko on(i ja.dop.aut.) zna koniec tej historyjki.






Niestety nie mogę dać obrazków, bo mi internet zamula! A chciałam pokazać wam obrazek na którym jest były ukochany Hinatki. A tak a propos kolejnego rozdzialiku będzie słodki, dzięki za komentarze! Życie pisze różne scenariusze, a ja jestem tu po to by je opisać!

05 grudnia 2012

Rozdział2: Radość zmieszana ze złością.

Rozdział2: Radość zmieszana ze złością.

~~W tym samym czasie

Czerwonowłosa dziewczyna w okularach właśnie pojawiła się przed trzema chłopakami.
   Jeden siedzący na pniu drzewa miał czarne oczy i tego samego koloru włosy, przyjrzał się zimno czerwonowłosej, stojący pod drzewem nieopodal był gigantycznej postury chłopakiem, trzeci stał opierając ręce na mieczu.
Dziewczyna w okularach powiedziała
- Szukają organizacji czarnych żmij...
Białopwłosy z mieczem powiedział z wyższością
- Karin zlituj się.... niech sobie szukają i tak nic im to nie da informator jest martwy... - szenastolatka o imieniu Karin opowiedziała im co widziała przed chwilą
- Nie całkiem, jest z nimi dziewczyna z klanu Hoshi No Namida. Ich główną cechą jest to, że potrafią czuć co trup w chwili śmierci, także to co miał do przekazania. Wszystko. Jego całe życie. Z tego co widziałam ta dziewczyna jest dobrze wytrenowana w jutsu swojego klanu, ale ma też oczy klanu Hyuga. Tak sądzę. - czarnooki chłopak spojrzał na nią badawczo, kiwnął głową i rzekł
-Musimy oddzielić ją od shinnobi z Konohy. ONA musi być z nami. - każdy kiwnęł głową i zniknęli w kłębach szarego dymu.

~~Na polanie, obozowisko ludzi z Konohy~~

   Bezgwiezdne niebo rozpościerało się nad namiotami. Nikt nie trzymał straży poza Naruto, który usnął oparty o drzewo. Piękna lawendooka wyszła ze swojego namiotu, zostawiając karteczkę z napisem:

"Poszłam trenować - Hinata." 

   Szła samotnie aż doszła nad jeziorko z wodospadem i malutkim strumyczkiem. Ściągnęła ubrania pozostając w białej bieliźnie, położyła ubranie na szarej skale i weszła na tafle wody. Zmarszczki na wodzie tworzyły się z każdym jej gwałtownym ruchem. Tańczyła, gdy unosiła ręce woda szła delikatnie w góre, powieki były na lawendowych tęczówkach.
   Zeszła z wodnego parkietu ze smutnym uśmiechem. Ubrała się w swój strój i zaczęła walczyć swoimi dwoma ostrzami z nieistniejącym przeciwnikiem.
   Na koniec zaczęła używać swoich zdolności linii krwi, gdy skończyła uklękła na brzegu jeziorka i zamknęła oczy rozkoszując się nocną ciszą wypowiedziała słowa ostrożnie bojąc się, że ktoś ją usłyszy
- Chciałabym aby noc trwała wiecznie...- zdawało jej się, że jedynym światkiem jej marzeń jest księżyc, ale na gałęzi drzewa siedział mężczyzna z wielkim mieczem. Osobnik zaatakował nagle dziewczynę w odpowiednim momencie uskoczyła przed ostrzem miecza zapytała z irytacją:
- Chciałeś mnie zabić, kretynie?! - walka trwała długo, żadna ze stron nie miała zamiaru się poddać, dopiero gdy białowłosy rzucił na nią jakieś kulki, gdy wybuchły przed jej stopami, straciła przytomność i chłopak zdołał zwyciężyć, zaniósł ją do jaskini gdzie ukrywała się reszta drużyny Hebi. Rudowłosy olbrzym zapytał białowłosego
- Co tak długo, Suigetsu? - chłopak o imieniu Suigetsu rzucił nieprzytomną dziewczynę przed Karin i odszedł, usłyszał za sobą melodyjny głos granatowowłosej
- Oddaj moje ostrza albo nieumarli pożrą cię żywcem. - oczy miała zamknięte, leżała nieruchomo jedynie jej usta się poruszały. Suigetsu podszedł do niej ostrożnie i oddał ukradzioną wcześniej broń. Karin spojrzała na dziewczynę, uśmiechnęła się smutno i równie smutnym tonem głosu powiedziała
-Nie musisz używać duchów, chcemy ci pomóc. Śpij, jesteś zmęczona.- Hyuga usnęła już spokojnie, Karin spojrzała na Suigetsu i powiedziała
-Znałam ją. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami i nadal ją za taką uważam. Więc jeśli cenisz swoje życie nie będziesz jej dokuczał.- Karin usiadła niedaleko ciemnowłosej dziewczyny. Gdzieś około pierwszej nad ranem obudziła się, Sasuke właśnie wszedł do wnętrza jaskini. Spojrzenie bladych oczu i ciemności skrzyżowały się.
Sasuke podszedł do młodej dziewczyny i powiedział do niej
- Masz nam pomóc.
Hinata zapytała
- Bo co mi zrobisz?
Młody Uchiha odpowiedział
- Proste zabijemy twoich przyjaciół. Wiesz, że możemy.
Hinata zdławiła łzy i odpowiedziała wściekle:
- Niech cię diabeł pożre, Uchiha! Ale... dobrze pomoge wam.
Sasuke parsknął i usiadł na kamieniu przed jaskinią, Suigetsu i Juugo rozmawiali ze sobą o czymś.
   Karin podała Hinacie smażoną rybę na patyku i usiadła obok niej, gdy młoda Hyuga skończyła jeść czerwonowłosa zapytała
- Jak ci się układa z Yokusaku? Hinata? - łzy zagościły na jej policzkach nie ścierała ich jak miała w zwyczaju tylko pozwalała im płynąć, jakby to zabierało jej ból daleko. Karin spojrzała na dawną przyjaciółkę i szepnęła smutno
- Przepraszam... - Hinata schowała twarz w dłoniach i płakała kolejne wspomnienie wróciło tym razem szczęśliwsze...

   Był to piękny wieczór nad liceum. Dwie przyjaciółki siedziały na kamiennej ławce przy murach szkoły. Po chwili przystojny złotowłosy mężczyzna podszedł do nich odchrząknął i powiedział
-Ehm... cześć Hinata, Karin. Emhm...ja... to znaczy.- dziewczyna o czerwonych włosach zaśmiała się i powiedziała do przyjaciółki
-Tooo ja idę do pokoju....Hina nie strać dziewictwa.- ostatnie zdanie powiedziała nachylając się do białookiej, która spłonęła krwistym rumieńcem, gdy tylko czerwonowłosa odeszła. Złotowłosy zapytał już odważniej
-Hinata... czy zechciałabyś iść ze mną..... na trening.- nie do końca to chciała usłyszeć, a on nie dokońca to chciał powiedzieć. Koniec końców poszli trenować, pod koniec treningu Yokusaku pocałował Hinate w policzek i zniknoł zanim ta mogła zareagować...

Zaśmiała się cicho i otarła łzy, Karin spojrzała na ciemnowłosą z uśmiechem po chwili obie zaczęły się głośno śmiać. Chłopaki oczywiście spojrzeli na dwie roześmiane dziewczyny jak na wariatki.

Ten rozdział jest dla Kuroineko, która dała mi nadzieje, że ktoś czyta ten blog... dziękuje :D
Powiedz co myślisz. Obrazki nie są moje!