07 grudnia 2012

Rozdział3: Wspomnienia

 Wspomnienia


Następny dzień rozkwitał nad namiotami ludzi z Konohy. Kiba wstał jako pierwszy i jako pierwszy zorientował się o zniknięciu koleżanki. Bez niej cała misja wzięła w łeb, wrócili do wioski i dostali niezły ochrzan nie tylko od Hokage, ale także od Hiashiego. Chcieli wyruszyć na ratunek, ale powstrzymała ich Shizune zaczęła opowiadać o swojej byłej mistrzyni
- Niegdyś chodziłam do liceum Czarnej Róży, uczyłam tam leczenia. Hinatę spotkałam, gdy miała zaledwie pięć lat, jej opiekunką była Miko Fire. W Hinacie było coś czego każdy się bał, była to jej zdolność komunikacji z... martwymi. Raz widziałam ją siedzącą nad rzeką rozmawiała z... czymś. Nie mam pojęcia co to było. Jedynie jeden chłopiec ją rozumiał Yokusaku Ashiteru. Kochał ją, przynajmniej takie były pozory. Kiedyś wpadła na mnie na korytarzu liceum, była we łzach w białej sukience. Opowiedziała mi co się stało, jej przyjaciółka odeszła. Później nie wiem co się stało. Słyszałam jak kłóciła się z Yokusaku. Zaraz po ich kłótni liceum zostało zaatakowane przez lykan. Lykanie to ogromne wilki, żądne mordu potwory. Yokusaku i Hinata byli najlepsi w całej szkole, rozdzielili się i to był ich błąd. Yokusaku zginął nad rzeczką, tą samą gdzie pocałował Hinate po raz pierwszy. Hinata z początku nic nie wiedziała, Miko jej opowiedziała. Hinata w podartej, poplamionej krwią lykanów sukni pobiegła do niego. Umierał na jej oczach, znaleźli ją po trzech dniach. Yokusaku zginął, a ona obwiniała się o jego śmierć. Nie było mnie już wtedy, odeszłam z liceum. Wiem tylko tyle, że Hinata była wściekła za śmierć obwiniała nie tylko siebie, ale także lykanów. Zbierała informacje o nich, by się zemścić. Nie wiem, co kazało jej przestać. Może duch Yokusaku przeówił jej do rozstądku.... nie wiem.... ale wiem jedno, Hinata nigdy by się nie zgodziła na to aby ktoś ją porwał, musi być tam z własnej woli. Myśle, że ma to coś wspólnego z młodym Uchihą. On nadal pała chęcią zemsty sądze, że Hinata za wszelką cene chce go zmienić, by mógł wrócić do konohy....- słowa Shizune uspokoiły troche drużynę ósmą. Tsunade zaczęła mówić swoim władczym głosem
-Więc dobrze. Wierze, że młoda Hyuga sobie poradzi. Zabraniam wam opuszczać Konohe, ktokolwiek to zrobi zginie! A teraz wyjść!!!!- każdy prawie wyskoczył przez okno, gdy Hokage krzyknęła. Jak tylko wyszli Tsunade zwróciła się do Shizune
-Czy to prawda, Shizune?- głos piątej Hokage wyrażał ciekawość i zaitrygowanie.
-Szczera prawda, Tsunade-sama. Hinata...(Westchnienie).... była taka... dziwie się, że tak długo udawała.- głos Shizune był odległy, a wzrok ciemnowłosej utkwiony w niewidzialnym dla nikogo prócz jej punkcie. Shizune pogrążyła się w ostatnim wspomnieniu
Szłam sama korytarzem, gdy rozległ się wstrząs. Lykanie! Mówił głos w mojej głowie. Automatycznie pobiegłam do dzwonnicy i uderzyłam w złoty dzwon. Głośność prztępiła mi trochę słuch. Alarm zadziałał, każdy wyszedł i rozpoczęła się walka. Po dwudziestu godzinach ostatni lykan padł, byłam w części medycznej liceum opatrywałam rany Miko. Do pomieszczenia wbigła zdyszana Hinata od razu przy wejściu zapytała
-Gdzie Yoku!?!- odpowiedziała jej grobowa cisza, oczy dziewczyny o granatowych włosach rozszerzyły się, moja podopieczna Yumi odpowiedziała z głową opuszczoną w dół
-H-hinata-s-sama... o-on.... walczy z lykanami, ale nie wiem gdzie..- łzy popłynęły po policzkach, mojej wychowanki. Wyczuwała coś, porozmawiam z nią później. Muszę opatrzyć rany Hinaty. Już miałam do niej coś powiedzieć, gdy ona już uciekła. Po jakiejś godzinie każdy usłyszał wrzask Hinaty "Nieee". Zacisnęłam mocno powieki i skupiłam się na pakowaniu ubrań. Trzy miesiące póżniej spotkałam Tsunade.

~~~Późna noc, majątek klanu Hyuga
Hiashi Hyuga siedział w swoim gabinecie, nie miał czasu na trening z Hanabi. Poszedł na cmentarz, tam ukląkł przed grobem swojej zmarłej żony. Zaczął mówić zciszonym
-Najpierw straciłem ciebie, teraz Hinatę. Kto następny? Hanabi?Neji?A może reszta klanu?.... tęsknie za tobą, Hikari Hoshi No Namida. Byłaś i zawsze będziesz jedyną kobietą jaką naprawdę kocham... Miałaś rację mówiąc, że jestem głupcem sądząc, że kiedykolwiek zdołam pomóc naszej najstarszej córce.... Czy a kompletnie oszalałem? Mówię sam do siebie. Powinienem przestać..... Hinato, gdziekolwiek jesteś, chce abyś wiedziała, że cokolwiek postanowisz będe przy tobie, zawsze stane po twjej stronie i jeśli jakikolwiek chłopak ośmieli się ciebie skrzywdzić to go zabije......- ostatnie słowa zostały wypowiedziane i zabrane przez wiatr daleko. Głowa klanu Hyuga skierował swe kroki do domu, cały czas rozmyślając o dniu w którym narodziła się jego pierworodna córka
Nad Konohą padał śnieg, słońce już zachodziło. W szpitalu Konohy odbywał się poród, Hiashi Hyuga chodził w tą i spowrotem. Na miejscu byli także Mikoto i Fugaku Uchihowie, kobieta starała się uspokoić Hiashiego na próżno. Mąż Mikoto spokojnie siedział na ławce w poczekalni, rozległ się krzyk żony Hiashiego. Hiashi odwrócił się gwałtownie do drzwi i już chciał wejść, ale w pore głowa klanu Uchiha zareagował. Po dwóch godzinach lekarz wyszedł z pomieszczenia z uśmiechem spojrzał na zdenerwowanego młodego ojca i powiedział
-Moje gratulacje został pan ojcem. Pańska żona czuje się świetnie, właśnie jest z pańską córeczką. Oczywiście może pan wejść.- Hyuga najpierw spojrzał na Fugaku i Mikoto, którzy kiwnęli głowami na znak zgody.  Hiashi wszedł do środka przywitała go z śmiechem żona, na rękach trzymała małą dziewczynkę. Dziewczynka była śliczna, miała ciemne włoski, porcelanową karnacje, długie czarne jak smoła rzęsy, małe rączki były ściśnięte w piąstki. Reszta drobnego ciałka była zawinięta w szary kocyk z misiami. Otworzyła swoje piękne białe oczęta i spojrzała na ojca. Hikari uśmiechała się słabo, ale było widać w tym uśmiechu satysfakcje. Hiashi wzioł córkę z rąk żony
-Hej, słoneczko. To ja twój tatuś, pewnie słyszałaś jak kłóciłem się z twoją mamą o imie dla ciebie. Ale obiecuje już nie krzyczeć. Nigdy..... jesteś taka słodka. Moja mała córeczka. Nie pozwole aby ktokolwiek cię skrzywdził.- w słowach Hiashiego było słychac tylko troskę i miłość. Hikari uśmiechnęła się szerzej i powiedziała
-Żeby nie było moja córeczka będzie mieć na imie Hinata. Nie pozwole by miała na imie Respice.- w jej tonie głosu była tylko udawana złość. Hiashi przytulił córeczkę bardziej i powiedział do żony
-W porządku, wygrałaś. Ale to tylko dlatego, że cię kocham........ i cenie sobie swoje życie- ostatnie zdanie było szeptem, który dobiegł uszu Hikari. Świerzo upieczona matka skrzyżowała ręce na piersi i rzekła
-Hmprh.... Hinatko, zapamiętaj mężczyźni to podli dranie!- w drzwiach dobiegł ich śmiech, była to Mikoto. Podeszła do Hikari
-Jak się czujesz Hika-chan? Jeśli Hiashi zrobi ci to jeszcze raz utuke go!- Hiashi szepnął coś niezrozumiale, dziewczynka na jego rękach zasnęła, a on myślał tylko o tym jaka jest słodka.... kiedy śpi.

Hyuga nawet nie zauważył gdy dotarł do domu. Wszedł na ganek i szepnął niesłyszalnie
-Zrób jej coś, Uchiha. A pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś.- wszedł do domu i z trzaskiem zamknął drzwi. Księżycowa poświata była tylko na ulicach wioski i to tylko księżyc był światkiem tych bolesnych i szczęśliwych wspomnień. On widział jak to się wszystko potoczyło i tylko on(i ja.dop.aut.) zna koniec tej historyjki.






Niestety nie mogę dać obrazków, bo mi internet zamula! A chciałam pokazać wam obrazek na którym jest były ukochany Hinatki. A tak a propos kolejnego rozdzialiku będzie słodki, dzięki za komentarze! Życie pisze różne scenariusze, a ja jestem tu po to by je opisać!

2 komentarze:

  1. Oooo! Ja chce zobaczyć jego zdjęcie;> Strasznie mnie to ciekawi.
    Notka ciekawa, czekam oczywiście na nexta;)
    I widzę,że zmieniłaś wygląd bloga. Teraz jest tak...spokojnie;D
    Podoba mi się;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc jestem tu nowa i powiem o odczuciach wzgledem twojego malego dziela ;)
    Nie dokonca rozumiem swiat przedstawiony, bo nie jest to ani swiat ludzki, ani swiat z naruto, ni rzeczywisty, ale jakis twoj wymysl, wiec trudno mi to troche ogarnac. Hinata zgrywa slaba i krucha dziewczynke? Coz... To pierwsze jeszcze jestem w stanie zaakceptowac, ale to drugie... Jak krucha i niesmiala dziewczynka moglaby calowac trupa ? O.o no, ale mniejsza z tym. Ogolem nie dokonca wszystko pojmuje(zwlaszcza ich relacje i ta pewnosc siebie co do wyciaganych wnioskow). Co do sposobu twojego pisania to dupy nie urywa, a czytelnicy nie machaja bielizna, ale to z czasem sie wyrobi i bledow tez bedzie mniej.
    teraz moze sobie myslisz: "a co ona tam wie?". Szczerze mowiac to nie zawiele, bo sama dopiero zaczelam pisac, ale opierniczyc zawsze latwiej, prawda? ;)

    A i jeszcze jedno. Prosze cie, ZMIEN zdjecie na naglowku. Sama nawet moge ci pare podrzucic, ale obecne odpycha strasznie. (gomen,) i przepraszam za nie uzywanie znakow polskich, ale pisze na telefonie

    moje gg 2391598
    kampai.blogujacy.pl

    Powiadomisz mnie o nowych aktualkach??

    OdpowiedzUsuń