30 stycznia 2019

Rozdział 18: Sognare


  Ranek nadszedł zadziwiająco szybko dla Hinaty. Wpatrzona w swoje śpiące ciało zastanawiała się, co robić. Wspominała sytuacje z wczoraj z zarumienionymi policzkami, co w ogóle nie pasowało do twarzy, którą miała.

  Szła krętymi uliczkami, trzymając swoją jedną rękę w pasie, a drugą podtrzymując rękę. Była to dla niej dziwna sytuacja, z racji tego, że Sasuke był bardzo gadatliwy, próbowała nie zwracać na to uwagi z powodu nieprzyjemnych spojrzeń rzucanych na jej osobę.
 - Upił biedną dziewczynę! - Usłyszała od kobiety, nachylającej się do drugiej.
 - Słyszałem, że to on jest tym zdrajcą z Konohy... - Powiedział ktoś inny.
 - ...Podobno chcę zabić swojego brata... 
 - ... zdrajca.
 - Morderca.
 - Zboczeniec jakiś.
 - Co to w ogóle za człowiek?
 - Kto go tu wpuścił?
 - Dlaczego w ogóle tu jest?
 - Podobno jest z klanu Uchiha. Wiesz, ci których zabił jego oszalały braciszek.
 - To mnie nie dziwi, taka tragedia... Choć Uchiha zawsze byli wariatami.
  "Więc to jest to, co czuje nacodzień? Z tym się mierzy?" - Zastanawiała się, patrząc na swoją twarz. Było to, jak lustrzane odbicie, ale mimo to nie wierzyła w to wszystko. Bała się utknąć w jego ciele, ale kto wie, czego może się nauczyć? 
 - A jeśli ją skrzywdzi? 
 - To zdrajca, morderca. Kto wie, czy nie gwałciciel?
  Odetchnęła cichutko, zaciskając mocno oczy. Słyszeć wszystkie te niepochlebne słowa o nim, mieszać jego nazwisko z błotem. Oskarżać o zbrodnie, których nie popełnił. Miała ochotę krzyczeć, kazać im się zamknąć! Nie znają go i śmią oceniać!
 - Zignoruj ich, księżniczko... - Usłyszała szept dochodzący ze swojej prawej.
 - Ale Sas-...
 - Przywykłem. - Oparł głowę o jej ramię. - Po prostu zignoruj ich... Oboje jesteśmy z prestiżowych klanów. Powinniśmy przywyknąć, nie? Gadanie, mieszanie z błotem, niesprawiedliwości... Z tym musimy się mierzyć. Daj spokój, olej ich i chodź... Chcę pić. - Uwolnił się z jej uścisku i zaczął iść w kierunku rezydencji bóstw, gdzie mieszkali tymczasowo.
  Hyuga zamknęła na moment oczy, przypominając sobie, jak kiedyś jej ojciec uratował ją przed porwaniem. Nie potrafiła jednak siedzieć cicho, nie mogła! Popatrzyła na ludzi, którzy wpatrywali się w nią, a raczej jego ciało z pogardą. Nie wiedzieli kim jest. Co miała zrobić? Kazać im się zamknąć? Dumne imię klanu Uchiha było mieszane z błotem i innym gównem, a ona miała siedzieć cicho i się pogodzić? 
 - Nie macie prawa mówić mi, kim jestem. - Zaczęła spokojnym głosem, sprawiając, że szepty ustały, a nawet Sasuke w jej ciele zatrzymał się. - Nie macie prawa wypluwać goryczy na moją rodzinę. Jesteście z trzech wielkich klanów. Chie. Azura. Kiyoshi. Ci, którzy szanują śmierć, życie i naturę. Powinniście mieć szacunek do zmarłych, żywych. - Spojrzała na nich nieprzyjemnie, czując dziwne kłucie w oczach - A jedyne, co widzę to zgorzkniałych ludzi, którzy są tak samo zamknięci, jak z innych wiosek. Otwórzcie serca i umysły na innych zanim zaczniecie ich oceniać! 
  Ludzie chwilę milczeli, patrząc na niego. Hyuga odwróciła się na pięcie, poszła w kierunku Sasuke, który stał cicho, obrócony do niej plecami. Mijając go wyszeptała:
 - Miej więcej szacunku do swoich martwych przodków, Sasuke. Oni cię obserwują.

  Nie potrafiła zrozumieć tej nienawiści do niego. Współczuła mu bardziej niż powinna. On, który stracił rodzinę. On, który nie miał oparcia. On, którego dzieciństwo mu tak tragicznie odebrano. Teraz...? Teraz leży na jej łóżku, w jej ciele.
  Wiedziała, że Nyarien czekała na nich, ale nie mogła się pojawić z pijanym Sasuke. Całą noc czekała, aż się obudzi. Nie wiedziała, co ma robić z osobami pijanymi, więc po prostu czekała. Popatrzyła na swoje zmęczone dłonie. Czuła się taka bezsilna, ale co miała robić? Musi jednak kogoś powiadomić o swoich stanie lub o przedłużeniu misji. Powinni już wyruszać do Konohy, a tymczasem nie mogą.
  Wstała z pod ściany, usiadła przy biurku i zaczęła pisać, jednocześnie podziwiając, jak estetyczne jest pismo Uchihy.
 " Moje pismo przypomina te przedszkolaka... Ojciec nie raz mnie przez to strofował... " - Przeszło jej przez myśl, gdy odkładała na półeczce kartkę.
  Wyszła z pokoju, nie będąc pewną co robić. Bardzo chciała teraz wziąć gorący prysznic, ale obawiała się tego. Bała się zobaczyć to, co Uchiha ma poniżej, sama myśl o tym sprawiała, że krwisty rumieniec gościł na jej policzkach.
  Szła korytarzem bez celu. Nie wiedziała, co ma robić. Powinna odszukać wybrankę klanu Chie i ją przeprosić.
 Skrzypienie drzwi zwróciło jej uwagę, skierowała wzrok spotykając się z wesołym spojrzeniem Isamu.
 - Hej... - Przywitał się fioletowowłosy. - Hinata, tak...? Nadal w tym ciele, eh?
 - Niestety, Azura-sama.
 - A! Mów mi po imieniu... Azura jest Bóstwem! A mi daleko do tego. - Roześmiał się przesadnie.
  Coś w jego osobowości sprawiało, że Hinata miała ochotę schować się pod najmniejszy kamień i tam siedzieć. Przypominał jej bardzo dwie bliźniaczki z jej klanu, a myśl o nich sprawiła, że poczuła się cięższa.
 - Mimo to trenujesz aby być godnym spadkobiercy kości.  To bardzo... Szlachetne. - Uśmiechnęła się uprzejmie, skiwając głową aby się pożegnać.
 " Muszę znaleźć Aiwe... " - Powiedziała sobie w myślach, robiąc krok aby odejść.
 - A Ty masz dwa klasy na głowie. Kiyoshich i Hyuga. Jak to jest być tak ważnym, moja Pani? - Jad w jego głosie sprawił że dziedziczka zamarła.
 - S-słucham?
 - Jesteś Hyuga. Dziedziczka. Wychowywana na damę, przybyłaś tu z tym obcym i teraz oczekujesz od nas pomocy. Klan Kiyoshi nigdy nie mieszał się do klanów tak silnych jak Uchiha. Wiesz czemu? Bo to wariaci. Chcą cały czas potęgi, mocy! A Ty chcesz mu jej dać, bo spodobał Ci się! Że też ktoś taki ma rządzić Nekogakure. - Niegdyś przyjazna twarz wybranka Azury była teraz wykrzywiona w grymasie złości.
  Hyuga poczuła się jak wtedy gdy stanęła przeciwko swojemu kuzynowi, Nejiemu. Isamu był zgorzkniały i bał się, że poprowadzi ich ku zgubie. Rozumiała chłopaka przed nią. Mieszkał tu. Wychowywał się, ona nie czuła więzi z tą wioską, mimo że wyczuwała cień dziwnej energii. Będąc tutaj czuła się dziwnie silniejsza i bardziej na miejscu, jednakże nie miała zamiaru zostawiać Konohy, gdzie jest wszystko co zna.
  Nie odzywała się jednak ani słowem, pozwoliła aby młodzieniec wydał z siebie cały ból i jad, jaki czuł względem niej.
 - Isamu, dosyć! - Usłyszała znany jej władczy kobiecy ton głosu.
  Niższa od niej, niebieskowłosa wybranka Chie podeszła do nich. Kobieta miała wory pod oczami, przez co Hyuga poczuła się winna.
 - Ale oneechan... - Isamu chciał zaprotestować, ale stalowe spojrzenie przerwało jego nawet nie dobrze zaczętą wypowiedź.
 - Ichigen. Czy dziecko morderców też jest mordercą? Idź na dwór i przemyśl swoje zachowanie! - Na krzyk chłopak omal się nie potknął uciekając.
  Hyuga była pełna podziwu dla niej. Chciała aby ktoś jej tak słuchał, mieć w sobie cień tej pewności siebie.
 - Aiwa-san, ja... - Została uciszona skinieniem ręki.
 - Uważaj na tego małego kretyna. Jest czasem niegroźny, ale uważa ciebie za zagrożenie dla nas.
 - Nigdy bym was nie skrzywdziła... - Zaprotestowała marszcząc brwi. - I dlaczego mówisz do Isamu z takim... Brakiem szacunku.
 - Mówiłam do Twojego ciała, Hina. Ah? Brak szacunku? To szczyl, Hinata.
 - Sz-szczyl?
 - Ma ledwie 14 lat. Jest od nas młodszy.
 - Oh... Ja myślałam...
 - Wygląda na starego bo się krzywi, jak ten tu. - Skinęła głową w stronę lustra, a Hyuga poszła za jej przykładem. - Byłby przystojniejszy gdyby się uśmiechał.
 - Sasuke-san nie jest w moim typie... Jest strasznie ponury.
 - Ouh! Myślę że musiałabyś go rozchmurzyć! - Dziewczyna cicho się roześmiała robiąc zabawną minę, a Hyuga dołączyła do niej.
  Aiwa przestała się śmiać, patrząc na roześmianą twarz. Miała rację. Uśmiechnięty Uchiha był niezwykle przystojny. Była pewna, że nie jedna chciała sprawić aby zimny jak lód chłopak stał się ciepły jak słońce.
  - Aiwa-san. Przepraszam za wczoraj. Nie chciałam Cię wystawić... Ale Sasuke... On... Upił się. - Czuła się zażenowana tym, jakby to właściwie ona przecholowała z alkoholem.
 - Aj tam. Daj spokój. Jedna nieprzespana noc w tę czy w tamtą.
  Poczucie winy spadło na Hyugę jak lawina kamieni. Aiwa spędziła całą zimną noc na dworze, czekając na nich.
 - Nie rób takiej minki, bo z jego twarzą wygląda to dziwnie... Chodź. Napijemy się herbaty i poszukamy w bibliotece czegoś co może wam pomóc.
  Niebieskowłosa zaczęła iść w kierunku sobie dobrze znanym. Hinata dostrzegła na jej bladych ramionach ślady po paznokciach i drapaniach, a gdzieniegdzie stare blizny. Wyglądało to jakby sama siebie tak oszpeciła.
 - Dlaczego nie wyruszymy teraz do wielkiej biblioteki wiedzy? - Odważyła się zabrać głos, próbując nie patrzeć na ramiona dziewczyny.
 - Wiedza jest potęgą, po którą sięgają ludzie. Niektórzy mogą źle ją wykorzystać, tak jak my możemy źle wykorzystać naszą moc.
 - Już rozumiem...
  Po krótkim marszu drzwi do biblioteki zostały otwarte. Aiwa i Hinata zajęły się wertowaniem starych ksiąg, pożółkłych zwojów czy pojedynczych stronic.
  Minął im na tym cały późny poranek, a jedynie burczenie w brzuchu Nyarien zdołało na nich wymusić przerwę.
 - Idę po coś do jedzenia. Przy okazji zerknę do twojego ciała. - Zapowiedziała kobieta, zawiązując rękawy kimona na biodrach, jednocześnie poprawiając czarny top, który nieco się opuścił od długotrwałego klęczenia na podłodze.
  Hyuga natomiast usiadła w skórzanym fotelu i zaczytywała się w grubooprawioną księgę. Sama już nie wiedziała co czyta. Nawet nie zauważyła że niebieskowłosa opuściła pomieszczenie.

  W kuchni Aiwa zobaczyła ciało Hyugii nachylone nad zlewem z puszczoną wodą, tak że włosy były zmoczone.
 " Kac morderca nie ma serca. " - Przeszło jej przez myśl, gdy głośno tupiąc przeszła do lodówki.
 - DZIEŃ DOBRY! - Przywitała się jeszcze głośniej spotykając się z jękiem niezadowolenia od strony zlewu. - Jak się chlało? Nie za ciepło panience?
  Sasuke wyprostował się, obdarzając kobietę złym spojrzeniem, jednak ta się zaśmiała, krojąc chleb i smarując go masłem.
  Z mimiką Hinaty ciężko było kogoś wystraszyć, jak to on skutecznie robił. Poczucie bezradności wróciło i nabrało na sile wraz z wyparowującym z jego ciała alkoholem.
 - Wiesz, że Hinatka ponoć cała noc spędziła przy twoim boku?
 - Pff. Chyba swoim. Martwiła się o swoje ciało.
 - Ugh... Facet co z Tobą nie tak?!
 - Jestem w ciele kobiety! To ze mną nie tak! Jestem kurwa w ciele baby.
 - Twojej, kurwa, narzeczonej! Weź się w garść! Łełe! Jestem taki pokrzywdzony! Łełe! Żałujcie mnie! - Odwarknęła mu wściekle. Udając łzy podeszła do ciała Hyugii, stuknęła w jej pierś palcem wskazującym - Nie jesteś w tym sam, Uchiha! Hinatka siedziała przy tobie nocą, a teraz szuka sposobu na to abyście odzyskali ciała! A Ty co zrobiłeś? Nic. Jedyne co to się spiłeś. Weź się w garść, Ty cholerny bachorze! Niewdzieczny smarkacz!
  Uchiha zamilkł. W pierwszej chwili miał ochotę wyzwać starszą od niego kobietę, ale po chwili zorientował, że ma rację. Poczuł się cięższy na sercu. Jak mógł być takim egoistycznym dupkiem dla niczemu winnej kobiety. Przecież to nie tak, że ona tego chciała. Do tego... Stanęła w jego obronie. Oczywiście, gdy była w jego ciele, ale jednak. Takie gesty miały znaczenie dla Sasuke.
  Poczuł, że ktoś wpycha mu talerz w rękę, a w drugi kubek z gorącą herbatą.
 - Zanieś jej to. Od rana nic nie jadła. Dieta herbaciana jest spoko, ale tylko z kanapkami.
 - Dlaczego jesteś taka... Dobra? - Nie umiał znaleźć słowa.
  Czuł się dziwnie w towarzystwie tej dziwnej kobiety o jeszcze dziwniejszych włosach. Czuł się... spokojny. Jakby wiedział, że może jej zaufać. Tak naturalnie.
 - Hm... Wierzę w karmę. Jak zrobię coś dobrego to może to dobro do mnie wróci.
 - Kiepsko Ci idzie skoro musisz się użerać z niewdzięcznym smarkaczem. - kącik ust uniósł się w delikatnym uśmiechu.
  Aiwa roześmiała się cicho, przyglądając się słodkiej twarzy uśmiechniętej Hinaty. Przez moment zapomniała, że to nie ta dusza w nie w tym ciele.
 - Nyarien... Dzięki.
 - Heh. Jasne. No leć jej pomóc. - Dziewczyna odwróciła się z powrotem do blatu.
  Sasuke zaczął iść w kierunku biblioteki z talerzem i herbatą. Przez otwarte okno zawiał lodowaty wiatr, sprawiając, że herbata w kubku momentalnie wystygła. Podejrzliwie przyjrzał się płynowi, próbując nieco. Skrzywił się z powodu słodyczy.
 - Co ona...? Za dużo cukru ma w domu...? - Zapytał sam siebie, wracając do drogi.
  Wszedł do biblioteki, szukając Hinaty. Zobaczył swoje ciało leżące w fotelu z księgą na kolanach. Podszedł cicho, odstawiajac na stole jedzenie.
  Stanął przy fotelu i zerknął przez ramię, co czyta. Dostrzegł dziwne słowo, pod którym był jego palec wskazujący. Jakby kazała mi to przeczytać lub osobie, która wejdzie...
 - Sogn... Sognare...? - Przeczytał na głos i momentalnie poczuł, jak jego powieki opadają na oczy. Uklęknął obok niej i zapadł w sen, opierając głowę na kolanach swojego ciała.

  Obudził się w ciemnym pomieszczeniu. Próbował się rozglądać na boki. Wszędzie było ciemno, stopniowo zaczął się przyzwyczajać do mroku, dostrzegając kształty. Coś na wzór ścieżki. Ruszył w tamtym kierunku, czując jak od stóp ciągnie chłód. Jakby stał w czarnej wodzie z najzimnjejszych stron świata.
 - Halo?! Hinata! Jesteś tutaj?! - Krzyknął i zaczął przeć na przód.
  Wreszcie poczuł twardy grunt pod stopami. Była to miła odskocznia od mulistej powierzchni w wodzie.
 - Sasuke... Jak Ty urosłeś. - Ten głos należał do znanej mu kobiety. - Ah, poczekaj. 
  Wtedy ją zobaczył. Stała w świetle swiec w białym kimonie, w którym ją chowano. Długie ciemne włosy spływały po jej ramionach.
 - Okaa-san... - Wyszeptał. Jego matka stała teraz przed nim.
  Czuł nagłą radość, zaczął iść do kobiety, powtarzając jak modlitwę "to niemożliwe". Mikoto zatrzymała go gestem.
 - Synku, wybacz nam... Ale nie mamy wiele czasu. Hinata jest w niebezpieczeństwie. Jeśli szybko się stąd nie wydostaniecie... Umrzecie. 
  Zatrzymał się, rozgladając. Było tu ciemno i zimno, a w oddali słyszał chlupotanie, jakby ktoś szedł przez wodę.
 - Gdzie jest... To? Gdzie ja jestem? - Czuł się nieswojo.
  Kobieta przed nim wyglądała jak jego matka, Nikogo Uchiha. Jak w dniu, kiedy ostatni raz ją widział.
 - Nie mogę Ci powiedzieć. Jeszcze Ci nie mogę powiedzieć. Sasuke, musisz znaleźć Hinatę. 
 - Gdzie ona jest? - Usłyszał oddech tuż przy swoim uchu, miał się odwrócić, ale krzyk matki mu na to nie pozwolił.
 - Idź! Nie odwracaj się i idź tą ścieżką!
  W oczach jego matki krył się lęk, chciał się odwrócić i spojrzeć w oczy temu kogo jego droga matka tak się boi. Błaganie jednak mu to uniemożliwiło.
  Skinął głową. Zaczął iść. Gdy mijał swoją matkę dostrzegł jej eteryczna postać. Była duchem. Przez myśl Uchihy przeszło, że to musiała być jakaś pułapka. Jakas warstwa ochronna nałożona na księgę, której Hinata nie zdjęła.
  Mijał czas, choć on go nie odczuwał. Miał wrażenie, że idzie już bardzo długo, ale nie czuł bólu nóg, czy głodu ani zmęczenia. Wiedział, że coś za nim idzie. Coś przez co czuł się jak przerażony sześciolatek. W miarę, jak szedł było jaśniej i jaśniej.
  Wreszcie zobaczył Hinatę. Siedziała na środku klatki, jej blade nogi były oplatane przez ciernie. Sasuke zamyslił się. Miał wrażenie, ze juz drugi raz widzi ją w cierniach róż.
 " Co to znaczy? " - Zapytał sam siebie w myślach, jednocześnie rozgladając się na boki, nigdy nie w tył.
  Klatka była złota, gdzieniegdzie było widać ostre sople lodu i szron. Hinata siedziała w środku klatki z głową opuszczona w dół, słyszał jej ciche łkanie spowodowane najpewniej bolesnym wbijaniem się kolców. Chciał przerwać jej ból.
  Ruszył na przód. Po dotknięciu krat przeszedł przez niego chłód.
 - Ocal ją...
 - Pomóż...
 - Uratuj...
  Słyszał szepty wokół siebie, gdy położył drugą rękę na kracie obok, próbując je rozdzielić aby móc przejść. Zobaczył szron na swoich palcach, jednak to nie ostudziło jego zapału.
  Ciche skrzypienie dodało mu energii. Wreszcie rozszerzył kraty na tyle, aby się przez nie przecisnąć. Obrócił się na niskie warczenie zza niego.
  Wtedy zobaczył puste oczodoły, które wydawaly się w niego wpatrywać, jak Naruto na ramen. Postać miała wydłużone ręce i powykrzywiane nogi, zbliżała się na czworaka do nich powolnym tempem. Uchiha nie myślał wiele.
  Zaczął biec do Hinaty, a gdy był na tyle blisko, aby jej dotknąć mocno objął.
 - ... Sasuke... To Ty... - Wyszeptała niesamowicie spokojnym tonem głosu. - Musisz stąd odejść! Nie możesz... Tu przebywać!
 - Nie zostawię Cię z tym czymś! - Obejrzał się za siebie, patrząc na karykaturę.
  Próbowała przejść przez kraty, sycząc przy tym ze złości i bólu.
 - Tu... Jestem bezpieczna... - Wyszeptała, zaciskając dłoń na jego koszuli.
  Wtedy dostrzegł więcej kreatur, próbujących sięgnąć ich ciał znajdujących się w środku złotej klatki.
 - Bezpieczna będziesz tylko przy mnie. Ruszaj się. Musimy znaleźć wyjście. Jak tu zostaniemy zginiemy. - Pociągnął ją na równe nogi i przytrzymał, ale ta jedynie upadła znowu w jego ramiona.
 - Sasuke... Ja nie mogę chodzić... - Wyszeptała w jego klatkę piersiowa.
  Wtedy zobaczył, że pnącza na jej nogach są do niej przywiązanie. W skórze. Jakby ktoś je przypalił.
  Zmrużył oczy, podniósł ją i usiadł, owijając szczelnie ramiona wokół niej.
 - Co robisz...? Musisz stad iść... Ja tu... Zostanę. - Szeptała, czując jak wokół nich zbiera się coraz więcej cieni.
 - Więc zostaniemy razem. Jestem twoim przyszłym mężem. Moim obowiązkiem jest wspieranie Ciebie. Więc siedzimy w tym razem. Nawet jeśli żadne z nas nie dotrzymać obietnicy z wtedy. Nadal jesteś moja, Hinata.
 - Powinieneś odejść... Żyć... Ja...
 - Wtedy. Gdy odszedłem. Przepraszam. Teraz będę przy tobie. O ile mi zaufasz... Nigdy Cię nie zdradzę, Hinata. Przysięgam na swoją duszę.
  Na słowo "dusza" wszystkie cienie zaczęły piszczeć przerażająco. Hyuga skuliła się na ten dźwięk. Uchiha objął ją mocniej.
 - Będę... Będę Ci ufała... Dopóki nie umrę.
  Sasuke po raz kolejny poczuł, że może zaufać granatowowłosej. Położył dłoń na jej głowie, pochylił się ku niej i usłyszał jej cichy szept.
 - Sognare.
 - Sognare...? - Powtórzył po niej zaskoczony tym.
  Zamknął oczy z powodu światła, ktore nagle ogarnęło jego pole widzenia. Otworzył je po chwili i się rozejrzał.
  Był w bibliotece. Siedział na fotelu i dostrzegł Hinatę opartą o jego kolana. Zamrugał.
 - Wróciłem do swojego ciała... - Dotknął ramienia Hinaty, aby ją wybudzić.
 Zaczął się bać, że nie otworzy tych bladych kul, ale już po chwili je zobaczył. Odetchnął cicho z ulgą.
 - Wróciliśmy.

Hejka! Długo mnie nie było, więc i rozdział jest dłuższy niż planowałam! :) Mam nadzieję, że wam się to podobało!


11 stycznia 2019

Rozdział 17: Upojenie

Upojenie

  Hyuga dostrzegła Isamu wychodzącego z pokoju Sasuke z wielkim, fioletowym sińcem pod okiem. Oko było przekrwione od mocnego uderzenia.
 " Może dam mu jeszcze chwilkę...? " - Przeszło jej przez myśl, gdy patrzyła za chłopcem z marudzacym pod nosem. " Chociaż w sumie nie uderzy swojego ciała, prawda? "
  Zapukała do drzwi niepewnie, przystępując z nogi na nogę. Czuła się dość dziwnie. Samo bycie wyższą o głowę było dla niej dość ciekawe. " Chciałam zawsze być tak wysoka. Zazdroszczę Sasuke wzrostu! " - myślała gdy czekała na konfrontacje z złodziejem damskiej bielizny.
  Minęła dobra minuta, a ona nadal stała jak słup przed drzwiami. Zapukała znów do drzwi, tupiąc już nogą.
 - Sasuke... Otwórz drzwi, chce porozmawiać. - Odpowiedziała jej cisza.
 " Co on sobie myśli? Ile można otwierać drzwi?! Z... Zaraz. Co on może robić z moim ciałem?! " - Chwyciła za klamkę i otworzyła ciężkie drzwi o kolorze dębu.
 - On sobie żartuję... - Weszła do pokoju, rozglądając się.
  Było pusto. Na łóżku leżała jej fioletowa bluza i skrawki po jej spodniach. Drgnęła jej brew.
 - Zepsuł moją ulubioną parę spodni. - Syknęła ze złością, podnosząc materiał. - Nawet tego nie przyszyje!
  Hinata miała pewien kompleks na tle ukazywania ciała. Nienawidziła odkrywać za dużo skóry, nawet gdy ubierała się w sukienkę pilnowała, aby nie odkrywała za dużo. Jej kuzyn, Neji, zawsze ją ostrzegał przed mężczyznami, których może skusić nawet niezamierzenie. Oczywiście obiecał, że każdego z nich spierze na kwaśne jabłko, ale dla bezpieczeństwa swojego - i ich - wolała ubierać się skromnie.
  Początkowo chciała go znaleźć z pomocą Byakugana, ale szczypiący ból w oczach szybko ją odwiódł od tego pomysłu.
 - Chwilkę... Mam swój limit krwi? - Popędziła do lusterka, aby przyjrzeć się dokładnie.
  Odbicie czarnych kul bardzo ją zdziwiło. Skupiła się na nich, skumulowała w nich czakrę, czując pieczenie otworzyła oczy. Zaskoczył ją widok sharingana. Przesunęła palcami po odbiciu nie będąc pewną tego, co widzi w lustrze.
 - Ma je tak... piękne. - Zamknęła oczy, czując zawroty głowy. - Czy on także czuje taki ból?
  Zaraz odrzuciła tą myśl. Ona nie jest przyzwyczajona, nie wie, co on czuje! Sasuke jest bardzo potężny, ale to nie znaczy, że jest odporny na ból. Westchnęła do siebie i skierowała się do pokoju Aiwy, aby zgłosić jej o możliwym spóźnieniu i o poproszeniu o zmianę terminu. Nie była pewna, czy odnalezienie Sasuke będzie bardzo szybkie, a wolała uprzedzić młodą kobietę.

  W tym samym czasie Uchiha w ciele wybranki kociego bóstwa siedział na barowym stołku i popijał sake. W Konoha musiałby czekać dobre kilka lat, a tu? Od razu dostał zamówiony trunek. Wzniósł kieliszek do ust, krzywiąc się na smak, czuł, jak głowa mu ciąży.
 - Pani Kiyoshi, nie powinna pani tyle pić. - Ostrzegł barman, zabierając pustą butelkę.
 - A weś sie fal... - Burknął, kładąc głowę na barze.
  Nigdy się nie upijał, ale miał wrażenie, że ciało Hinaty jest strasznie słabe i niedopasowane do alkoholu.
 " Słaba, wstydliwa, nie umie nawet pić. Co za beznadzieja... " - Syknął w myślach. " I jeszcze się ubrać nie umie. A.. i jest ciepłolubnym stworem. " - Nie przestawał jednak pić.
  Chciał się wyluzować, zapomnieć, co się dzieje. Choć na chwilę czuć się prawdziwie wolnym, a teraz? Czy teraz ma znaczenie misja? Nie. Teraz czuje wspaniałą muzykę wibrującą w jego ciele, przyjemny szum w głowie spowodowany alkoholem tłumił jego zmysły. Jedna część jego wiedziała, że jest bezbronny, a druga wręcz się tym cieszyła. Stukał długimi paznokciami o blat, wystukując rytm. Sięgnął po kieliszek, gdy zobaczył dużą dłoń, zabierającą z jego pola upragniony napój.
 - Przestaniesz?! - Syknęła znana mu postać, a przez chwilę Uchiha myślał, że patrzy w lustro.
  Sięgnął do policzka, przechylając głowę w bok, uśmiechał się pijacko.
 - Jusz wiem co fe mnie widzą. - Odparł, przejeżdżając dłonią po swojej twarzy.
  Hyuga była wściekła, widząc siebie - a raczej swoje ciało - w takim stanie. Po poinformowaniu Aiwy o wyjściu z rezydencji pytała ludzi o... Siebie. Było to dla niej dziwne, ale wiedziała, że musi działać, bo nie wiadomo czy to nie jest trwałe.
  Ręka na jej policzku, jej własna ręka, sprawiła że drgnęła jej brew.
  " Co to ma być? Samoadoracja?! Jakiś fetysz własnego ciała?! " - Czuła palący rumieniec na policzkach. Ujęła dłoń w swoją i zabrała ją.
 - Ej... Nie podopam Ci się...? O tamtym tak. - Sasuke pomachał do grupki pijących mężczyzn.
 " Czy on jest gejem, czy po prostu próbuje mnie zawstydzić? " - Przeszło jej przez myśl, gdy wypuszczała wolny, uspokajający oddech.
 - Pani Kiyoshi pije już od godziny, młodzieńcze. Może ją panicz zabrać? Wygląda... Nie ciekawie. - Barman przyłożył dłoń do ust jakby chciał ukryć zdania które wypowiada do "młodzieńca".
 - Naprawdę?! - Syknęła z panika. Nigdy nie piła tak dużej ilości alkoholu.
  Powód? Nie przepadała za smakiem. Alkohol był co prawda łatwo dostępnym trunkiem w jej klanie z powodu zajęcia jej babci. Wino, sake, a nie dawno także i piwo, jednakże to nie było jedyne z czego utrzymywał się klan. Posiadali wielki ogród, gdzie sadzali zioła lecznicze, w innej trujące. Ponadto wielu z członków jej klanu zajmowało się rozmowami z handlowcami, co pomagało bardzo Konoha. Jednakże martwiło niektórych członków starszyzny. Uzależnienie od jednego klanu było niezbyt dobre. W przypadku buntu nie mogliby się ich pozbyć z powodu zawiazanych przez nich umów.
 - Tak, młodzieńcze. - Z zamyślenia wyrwał ją głos barmana.
 -  A ja siem dobsze szuje. - Czknęła
 " No ja to zabije... Zaraz. Nie mogę... To moje ciało. " - Hyuga poczuła słabość w kolanach.
  Uważnie przyjrzały się sama sobie. Zarumienione od alkoholu policzki, spojrzenie jak za szklistą mgłą, usta były czerwone i gdy się przyjrzała dostrzegła że są nieco popękane.
 - Tak. Zabieram ją. Dziękuję. - Hyuga wzięła Uchihę za łokieć.
 - Njee... - Wyskamlała, a zirytowanie namalowało się na lustrzanym odbiciu twarzy Hyugii.
 Oto ona. Dziedziczka klanu Hyuga w ciele Uchihy musi prowadzić swoje własne do rezydencji trzech bóstw. Jakiego pecha trzeba mieć aby tak skończyć?

 Konoha

  Yasu chciała spędzić wieczór sama, ale jej się to nie udało z powodu Ino, która wprost nalegała na wspólny wypad na zakupy. Albinoska zgodziła się po namowach blondynki po pół godzinie.
  Czuła się jak jakiś szczeniak, którego właściciel zostawił na pastwę losu bez swojej drogiej przyjaciółki.
  Teraz siedziała w nowootwartej kawiarence z błękitnooką dziewczyną, a u stóp kazda miała po trzy lub nawet cztery torby, wypełnione zakupami. Od frotek do włosów po skarpetki, tego dnia nieźle się obłowiły i nie żałowały ani jednej monety wydanej choćby na balsam o zapachu kokosowów.
 - Ne, Yasu-chan... Lubisz starszych? - Yamanaka siedziała naprzeciwko niej, pijąc lemoniadę z lodem.
 - Nie mam nic przeciwko starym ludziom.
 - Nie nie! Jejku, czasem jesteś tak niewinna, jak Hinata. Chodziło mi o starszych... Wiesz gdybyś miała się na przykład przespać z Jiraiya-sama... Albo z którymś z sensei. - Ino nie przebierała w słowach.
  Yamanaka lubiła znać gust swoich przyjaciółek. Wiedziała, że Tenten ma słabość do chłopców z brązowymi włosami, że Sakura lubi dołeczki, a Hinata wbrew wszystkiemu lubi złośliwe uśmieszki, jedynie Yasu ją zastanawiała. Dziewczyna nie była od nich starsza, ale była jakoś dziwnie bardziej... Otwarta. Nigdy nie pomyślała aby pocałować kobietę. To jej w jakiś sposób nawet zaimponowało. Czerwonooka miała swoj temperament całkiem zbliżony do Ino, przez co się dogadywały.
 - Hmmm... O to pytasz. Myślę, że tak. W każdym jest coś pociągającego. Nie miałabym problemu związać się na przykład z kimś starszym ode mnie o te 10 lat.
 - A co na to Hiashi-sama? Traktuje Cię jak córkę. Nie ma syndromu tatusia? - zachichotała błękitnooka.
 - Haha! Nie aż tak chyba! - Yasu podzieliła humor blondynki - Poza tym... Masz kogoś specjalnego na myśli? Pytasz mnie a sama nic nie mówisz!
 - Ale o czym? W moim sercu nikt od czasu Sasuke nie zagościł. - Dziewczyna upiła łyk słodkiego napoju.
 - Co wszystkie w nim widzicie?
 - Hmm... Podobał mi się.. Bo był przystojny. Wiem, że to płytkie. A Ty? Co o nim myślisz?
  Yasu przyłożyła lód do ust, aby pochłonąć go. Polizała palce myśląc.
 - Hm... Ma ładną buźkę, niezłe barki... Jest seksowny... Ale... - Nachyliła się do Ino - Ubiera się jak striptizer i za każdym razem gdy to widze nie wiem czy włożyć mu kasę czy powiedzieć "cześć"!
  Wybuchły śmiechem obie, zwracając uwagę klientów i pracowników kawiarenki. Tak bardzo że kelner musiał je upominać.
  Ino zaprosiła białowłosa na noc, oczywiście za pozwoleniem Hiashiego. Była to miła odskocznia dla obydwu dziewcząt. Przymierzały zakupione ubrania, wzajemnie się czekały i malowały, a tematem rozmów stało się obgadywanie chłopców.
  Yamanaka siedziała na łóżku, gdy Yasu była między jej nogami, aby mogła wygodnie zająć się jej włosami.
 - Sasuke już wiadomo. Striptizer. A co z tym co go zastąpił? - Blondynka splatała włosy Yasu w warkocze.
 - Hm nie znam go za dobrze... Choc moze ma tą samą fuche co Sasuke...? - Zaśmiała się, jedząc lody.
 - Ale brzuch ma niezły.
 - Chudy strasznie. - Uśmiechnęła się - A Shikamaru?
 - Ananasowa głowa. Z roku na rok coraz bardziej leniwy. Kondolencje dla jego przyszłej niedoszłej!
 - Shino?
 - Brrr
 - Oj przestań! Jak się to lepiej pozna to nie jest zły! - Stanęła w obronie kolegi albinoska.
 - Mówisz tak bo jesteście w jednej drużynie. Ty i Hinata tylko z nim w sumie gadacie.
 - Bo resztę obrzydzają robaki. To głupie.
 - No tak... Hm... Dalej? Lee?
 - Hmm... Jest wulkanem energii! Wiesz zielonym wulkanem! - zaśmiała się krótko.
 - Choć trochę dziwnym...!
 - Cenie to za wytrwałość.
 - I determinację.
 - Ale te brwi...!
 - Myślisz że Kazekage mu ich zazdrości...?
 - I-inooo! - Wybuchły gromkim śmiechem.
  Uspokoiły się po chwili.
 - Jeden gotowy. - Zabrała się za następny warkocz. - A Neji? Jest całkiem gorący.
 - I to jak! Oh rajciu! - Zapiszczały wesoło.
 - A co powiesz o... Hm... Chojim?
 - Jest genialnym kucharzem. I zna się na motylach.
  Ino sięgnęła po pudełko z lodami, odkrywajac, że jest puste!
 - Yasuuu....! - Zawyła ze śmiechem.
 - Lody są podstawą mojej diety.
 - Myślałam że mięso.
 - Wszystko, co można jeść jest podstawą! - Uniosla łyżkę do góry - Jedzenie rządzi!
 - Ay! - Dołączyła do okrzyku.
  Yasu sięgnęła po drugi pojemniczek z jedzeniem, ale Ino jej go zabrała, spotykajac się z psim zawiedzionym spojrzeniem.
 - Uzumaki. Co myślisz o nim? - Ino właśnie kończyła drugi warkocz albinoski.
 - Hm... Idiota... Jest dość... Ja wiem... Nie zauważyłby jakby ktoś mu w twarz powiedział że go lubi. Biedna Hina.
 - Biedna dziewczyna pokochała kretyna. - skwitowała Ino
 - Hm... A Kiba? Jest słodki!
 - Jaką skalę słodyczy masz na myśli? Słodki że słodki czy słodki że mhmmmmm! - Jeknęła przesadnie wachlujac się dłonią.
 - Ty bezwstydnico! - Yasu złapała za poduszkę i uderzyła nią Ino.
  I od tego się zaczęło. Wojna na poduchy. Pióra latały, głośne krzyki i śmiechy wypełniały pokój.
  Padły na łóżko, śmiejąc się.
 - Kogoś pominełyśmy? - Ino leżała na plecach, rozplatujac długi kucyk.
 - Hm... Chyba nie.
 - Wróć. Jest jedna osoba. Kakashi Hatake.
 - Ale to nauczyciel chyba
 - No tak? Ale ci ponoć to nie przeszkadza. Daj spokój. Zabrałaś mu książkę i Cię nie stukł! Musi być coś co Cię w nim pociąga.
  Yasu milczała patrząc w sufit i myśląc nad odpowiedzią. Lubiła go? Czy byłoby to poprawne, gdyby udzieliła odpowiedzi? Ah walić.
 - Jest dobrą osobą. Jak Hinata... Nie ocenia ludzi po wyglądzie... Tak myślę. I wspiera... Ah i robi dobrą herbatę! To ważne.
  Ino zamroziło na moment, ale zaraz się uśmiechnęła.

Witajcie w nowym roku! Kto jeszcze wpisuje w datach 2018? Haha! 😄
 Przepraszam, że krótko i tak późno. No niestety życie pisze różne scenariusze! Rozdziały pojawiają się... No jak widać chaotycznie, ale to z powodu mojego zapominalstwa! I bycia roztrzepanym!
 No nic! Do zobaczenia w rozdziale 18, w którym to... A nie będę dawać spojlerow ;)

01 stycznia 2019

Rozdział 16: Chwila Ciepła

Chwila Ciepła

  Kiyoshi załamał łapy, jego towarzysze spojrzeli na niego ze współczuciem. 
 - To on ma być jej mężem? To sobie wybrała... - Azura przyłożył łapkę pod oko, ocierając wyimaginowaną łzę.
 - Mnie to mówisz? To miało im pomóc poznać siebie. Może gdyby Uchiha wiedział, w co się wplątał odszedłby od mojej Hinatki? Ahhh Hikari mnie zabije, jak tylko wejdę do Wiecznego Pałacu! - Załkał kocur.
 - E! To nie wracaj! Zostań na ziemi! - Azura poruszył wąsikami, śmiejąc się.
  Przyjaciele zaczęli go pocieszać. Odesłali Hinatę i Sasuke, aby zwiedzili nieco Nekogakure w czasie gdy oni mieli naradę. Była późna godzina poranna. Jednakże trzy bóstwa nie mogły nic wymyślić. Do tego nie pomogło to, że zbliżała się noc przebudzenia, w którą to oficjalnie Aiwa, Isamu i Hinata mieli zostać wybrańcami. A teraz co? W tej sytuacji nie mogą!
  " Desperat. " - Kiyoshi liczył, że Uchiha w połowie drogi zrezygnuje lub w ogóle nie wyrazi zgody na eskortowanie go. " Naprawdę mu zależy na odbudowie klanu. Jednakże... Samo to, że ich przyszłe dziecko może mieć zarówno Byakugan, jak i Sharingan... Co jeśli odziedziczy widzenie Hinaty? " - Kiyoshi martwił się o przyszłość. Dziecko o tak wielkiej sile zachwiałoby równowagą, mogłoby być poważnym zagrożeniem. " Trzeba by było je zabić... " - Przeszło mu przez myśl, gdy wpatrywał się bezradnie w swoje łapy.
 - Kiyoshi-sama, jeśli mogę. - Usłyszał kobiecy ton głosu. - Myślę, że odpowiedzi, jak im pomóc możemy odnaleźć w drodze do Wiecznej Biblioteki.
 - Ona nie istnieje już, Aiwo. Ponadto... Droga jest zbyt niebezpieczna! Nie możesz... - Chie była względem Aiwy nadopiekuńcza, każdy to wiedział, ale to z tego powodu dziewczyna zaczęła się buntować przeciwko swej mistrzyni.
 - Mogę. Sensei. Ich dusze są w innych ciałach. Mogą zostać tak już na zawsze, jeśli nie zaczniemy działać natychmiast. Z twoim... z waszym błogosławieństwem, czy bez. Wyruszymy po odpowiedzi, których WY nam nie chcecie dać... Inaczej. Tych, których nie możecie nam dać. - Po tych słowach opuściła trzech mistrzów.
 - Dlaczego nie mogłaś sobie wziąć kogoś ze swojej rodziny, którą stworzyłaś, Chie? Aiwa nie jest odpowiednią kandydatką! - Oburzył się Azura, siadając na poduszce.
 - Jest bardziej odpowiednia od Isamu!
  Kiyoshi nie udzielał się w tym temacie. Wybrał Hinatę ze względu na pokrewieństwo i prośbę Hikari. Westchnął cicho, przypominając sobie, jak pierwszy raz spojrzał w oczy Hinaty.

  Śnieg sypał z chmur, gdy młoda kobieta niosła w ramionach zawinięte w kocyk dzieciątko. Było to niemowlę z ciemnymi włoskami, spało słodko, ściskając w drobnej piąstce dziwny medalik swojej matki.
  Zawiał mocniejszy wiatr, podrywając śnieg z gałęzi wprost na nie. Uchroniła swoje potomstwo w ramionach, nucąc cicho melodię, aby nie obudziła się. Hikari Hyuga z Klanu Kiyoshi była szczęśliwa, gdy przemierzała lasy w poszukiwaniu tajemniczej małej chatki przy rzece.
 - Tu jesteś, moja Hikari. - Dostrzegła eteryczną postać przy kominku.
 - Hej, Kiyoshi-sama... Chcę ci kogoś przedstawić. 
 Weszła do pomieszczenia, jedną ręką zrzucając kaptur z głowy, rozpuszczając burze ciemnych włosów. Dzieciątko ziewnęło cicho, ale nie otworzyło oczu, wtuliło się w ciepły kocyk.
 - A któż to? - Wstał powoli, zbliżając się do kobiety, która kładła dziewczynkę na łóżeczku w kącie pomieszczenia.
  Kiyoshi przyglądał się małej z normalnym dla niego zaciekawieniem. Obserwował, jak ma rozchylone małe usta, gdy oddychała, długie, czarne rzęsy, rumieniec na policzkach i kępka ciemnych włosów na środku głowy. Z powodu ciepła w pomieszczeniu matka odkryła kocyk. Bóstwo wstrzymało oddech, widząc małą postać dziecka ubranego w białe kimo z wyszytymi na nim czerwonymi żurawiami szykującymi się do lotu.
 - Moja córka... Moja mała córeczka. - Pocałowała z czułością czoło dziecka, które otworzyło oczy.
 - Będzie miało byakugan po twym mężu, Kari-chan. - Wypowiedziało bóstwo, biorąc małą dziewczynkę na ręce.
  Jego ludzka postać była inna, a przybierał ją tylko w obecności Hikari, której ufał bezgranicznie. Włosy miał długie, grzywkę upiętą na środku głowy, zostawiając małą bułeczkę, para kocich uszów wystawała spod włosów. Elegancka szata ozdobiona bogatymi haftami wydawała się zanikać w okolicach bosych stóp. Wyglądał jak prawdziwy król duchów. Złote kocie oczy były wyraźniejsze z powodu czarnych stróżek na policzkach. 
 - Jak ma na imię? - Dopytywał, gdy dziecko wyciągnęło małą rączkę do jego policzka.
 - Nie ma go. Nie mogę się zdecydować. Myślałam o Yue lub Tsukuyomi. Ma oczy jak księżyc, prawda? Chciałabym, aby...
 - Hinata. Będzie miała na imię Hinata.
 - Co? Ale to moje dziecko i powinnam zadecydować.
 - Skrzywdzisz ciepło w jej oczach, gdy nadasz jej imię Tsukuyomi, a Yue jest strasznie krótkie. Powinna mieć na imię Hinata. Słoneczne miejsce. Tak... - Kiyoshi pogłaskał delikatnie główkę dziewczynki, stykając czoła razem spotykając się z jej wesołym śmiechem.
 - Ty... chcesz aby...? - Hikari wpatrywała się w córkę, dłonie jej drżały, ale zaciskała je jakby chciała to ukryć.
 - Tak... Będzie twoją następczynią. Nadałem jej imię. Będzie kroczyła mrocznymi ścieżkami i niczym promyk słońca wskaże drogę zbłąkanym duszą. Będzie ich światłem w mroku. Wyciągnie ich... - Ucałował jej blade czoło. - Wyciągnie ich z mroków przeszłości. Błogosławię cię, Hinato Hyuga. Będziesz moją uczennicą, wybranką, która przyniesie ukojenie pozostawionym w zapomnieniu. 
  Dziewczynka roześmiała się słodko, łapiąc policzki bóstwa i patrząc z zainteresowaniem. Ta chwila wydawała się dla Hikari wiecznością. Jej mała córeczka właśnie została błogosławiona niesamowitą mocą, choć jeszcze sama nie zdawała sobie z tego sprawy... Była szczęśliwa, ale czuła jednocześnie wielki smutek dla jej niepewnego losu.
 - Odejdę na pewien czas. Będę obserwował was z innego świata, moja droga Hikari. Dbaj o swoją córkę.

 To było tak dawno, że prawie zapomniał o jej pyzatych policzkach. Nawet jako Bóstwo nie wiedział, co może się stać, a powinien... Widział, jak goni za motylami, zbiera kwiaty dla swego ojca. Pierwsze lata jej życia były beztroską, później dopiero, gdy rada starszych Hyuga zaczęła naciskać na jej ojca się to skończyło. Nie mógł jej pomóc, nie była gotowa.
  Rozmyślał o tym, wpatrując się w kieliszek z przeźroczystym płynem. To był jedyny smak, jak znał. Gorzki smak alkoholu, cierpki... To była jego egzystencja. Alkohol. Upicie się, choć właściwie nigdy nie mógł. Rozmyślał nad swoją wiecznym życiem. Kiedyś wydawało mu się to zabawą, nie rozumiał rozgoryczenia swego ojca pod koniec jego istnienia.
  Bóstwa żyły dopóki pamięć o nich istnieje, ale mogą zniknąć. Jego ojciec, Seikatsu, rozpłynął się w powietrzu. Czy było mu żal? Tysiące lat minęło od jego śmierci. Gorycz dawno już zniknęła pozostał tylko smak alkoholu.

~~Pokój Sasuke

  Sasuke w ciele Hyugi krążył po pokoju, nie bardzo wiedział, co ma teraz zrobić. Był po prostu bezbronny. Czuł się, jak mała dziewczynka, którą zresztą teraz był! Nie wiedział nic o umiejętnościach użytkowniczki Byakugana, a teraz był skazany na jej ciało. Techniki jej klanu były dla niego tajemnicą, jak w sumie dla każdego spoza. Usiadł pod ścianą zaciskając dłonie w pięści.
  Oparł głowę o ścianę i zaczął się zastanawiać. Nie wiedział, jak ma sobie z tym wszystkim poradzić. Czuł się, jak dziecko we mgle. Zagubiony, ale i dziwnie zmęczony. Miał ochotę na ciepłą kąpiel, ale musiał ustalić priorytety z Hyugą, nie chciał aby jego ciało w jakikolwiek sposób zostało przez nią dotknięte.
  Poza tym... Było mu strasznie gorąco w jej workowatych ciuchach. Jak ona może znosić taką temperaturę?! Lata treningu sprawiły, że nie znosił zbyt wysokich temperatur. Jego ciało było przystosowane do chłodu.
  Stanął przed lustrem i próbował związać burze granatowych włosów, które wywijały się na wszystkie strony z prowizorycznego koka. Drgnęła mu brew, gdy kolejne pasemko wyszło z niego.
 - Jak kobiety to robią? - Warknął do siebie, zakładając pasemko za ucho.
  " Czy ta idiotka nie wie, że nie powinna nosić kolczyków? Ktoś może szarpnąć za nie i rozciąć jej ucho. Kretynka. " - Zdjął skromne perełki z uszu, marszcząc przy tym brwi.
  Kolczyki były dziwne, przypominały perełki, ale dało się wyczuć w nich jakąś dziwną energię od której po plecach przechodzą ciarki. Przytrzymał jedną z nich między palcem wskazującym, a kciukiem, przyglądając się. Dostrzegł w białej kuleczce delikatny ruch.
 - Piękne, prawda? Wiąże się z tym pewna historia... - Wtedy zobaczył chudego nastolatka, siedzącego na parapecie.
 - Jesteś... Isamu, prawda? - Przechylił głowę w bok, patrząc podejrzliwie.
 " Nawet nie wyczułem jego czakry. Musi być silny. " - Stwierdził w myślach, zaciskając dłoń na biżuterii.
 - Oh, pamiętałeś? Tak. Jestem Isamu z klanu Azura. Przyszedłem, aby zaproponować ci pomoc...
 - Dotyczącą jak mniemam tego? - Wskazał na swoje ciało.
 - Bardziej chodziło mi o krótki sparing. Jestem ciekaw, czy potrafisz korzystać z jej kekkei genkai. Byakugan jest niezwykle pasjonujący.
  Isamu podszedł do Sasuke, lustrując go ciekawskim spojrzeniem. Sasuke nie czuł się zbyt swobodnie w jego obecności. Wydawał mu się taki, jak jego blond kompan z drużyny z tym, że ten przed nim był poważniejszy.
 - Tsk! Więc cię zawiodę. Nie potrafię korzystać z jej umiejętności. - Nawet nie próbował.
 - Nie? To dziwne. Gdybym był zamieniony z kimś ciałem pierwszym, co bym zrobił byłoby sprawdzenie czyjegoś ciała. Ah, nie powinieneś zdejmować tych kolczyków. Są dość ważn-...!
 - Nie obchodzi mnie, co byś zrobił na moim miejscu. A to tylko niepotrzebna biżuteria. - Syknął chowając do kieszeni bluzy perełki.
  Isamu pokręcił zirytowany głową. Fioletowy kosmyk ukrył za uchem, pokazując przy tym własny kolczyk był koloru kości słoniowej, jednak ciemniejsze żyłki wydawały się oplatać kuleczkę. Piękna, ale i droga robota. Uchiha nigdy nie potrafił zrozumieć mężczyzn, którzy noszą biżuterię. Zazwyczaj to kobiety ją nosiły, przynajmniej u niego w klanie, a i tak tylko na uroczystości. Był ninja makijaże, eleganckie stroje czy też biżuterie były dla niego czymś zbędnym. Pochodzenie z prestiżowego klanu nie czyniło, że zapomni o byciu ninja.
 - Czy ty nie wiesz nic o swojej narzeczonej? Nic ci nie mó-...! - Chłopak wyglądał w tym momencie na zirytowanego.
 - Nie. Wiem tyle, że ma moje ciało, jest cholerną dziedziczką i nie aż tak irytującą. I wiesz co ci powiem? Nie muszę wiedzieć nic o niej. Chcę odzyskać swoje ciało. Nie wiem, jakim chorym skurwielem trzeba być, aby cieszyć się z tej sytuacji! Nie ma w niej żadnych pozytywnych aspektów!
  Sasuke czuł frustracje, która narastała w nim coraz bardziej. Niespodziewanie fioletowowłosy uśmiechnął się.
 - No wiesz... Ja widzę przynajmniej dwa dość spore.
 - Ha?!
  W odpowiedzi tylko się zaśmiał.
 " Zdecydowanie chcę wiedzieć, jak korzystają z tego jutsu miękkiej dłoni... chociaż...? Po co komu jutsu...? " - Uśmiechnął się ciut niebezpiecznie, zaciskając dłoń w pięść.

~~Pokój Hinaty

  Hinata leżała na podłodze z nogami wyprostowanymi na ścianie, wzrok miała utkwiony w suficie i głęboko myślała nad sytuacją.
 - Uchiha jest w moim ciele... Co się teraz stanie? Musimy znaleźć sposób na powrót do swoich ciał jeszcze przed udaniem się do Konohy. - Mówiła do siebie.
  Najgorszym było to, że nie mogła nawet ujrzeć jednego ducha, a wiedziała, że na pewno są! Obawiała się, że Sasuke otrzymał tą zdolność wraz z byciem w jej ciele. Chociaż było to niemożliwe do spełnienia. To jej zdolność! Wyuczyła się tego i nie może być tak, że to straci!
  Nagle wstała. Wyczuła dziwną energię za drzwiami pokoju, w którym była. Podeszła do drzwi, sięgając do kabury, aby wyciągnąć kunai, ale miękkość ją zaskoczyła.
 " Sasuke-san nosi chusteczkę? " - Zaintrygowana wyciągnęła materiał i poczerwieniała.
 - Moje... Co za zboczeniec! - Warknęła, zaciskając swoją ukochaną bieliznę w pięści.
  Podeszła do szuflady, gdzie wrzuciła materiał. Usiadła na łóżku, czekając na reakcję ze strony drzwi. Wróg już dawno by skorzystał z jej braku ostrożności, a może to Kiyoshi przyszedł się z nią rozmówić? Postanowiła poczekać.
 - Em... Hinata-san...? Możemy pogadać...? Tu Aiwa, pamiętasz?
 " Przysłał ją Kiyoshi? To... dziwne. " - Skierowała się do drzwi i otworzyła je.
 - Dobrze, że cię widzę. Hm... No dobra, może nie do końca ciebie, ale wiesz o co mi chodzi! Mam pewne rozwiązanie dla ciebie i irytującego gówniarza. - Aiwa weszła do środka, nie czekając na zaproszenie.
  Rozłożyła na środku pokoju dziwny zwój zabarwiony czernią, miał złote symbole zamiast czarnego atramentu. Hyuga pamiętała te symbole z księgi swojego drogiego kociego mistrza. Przymknęła drzwi nieco zaskoczona obecnością kobiety.
 - Słyszałaś o Krwawych Zwojach? To jeden z nich, jeden z ocalonych z Biblioteki Wiedzy, która zaginęła wraz z wyspą. Dawno zapomniano o języku w jakim go spisano, choć niektóre klany mają o tym strzępki informacji. Mój klan, znaczy ten przed klanem Chie, odpowiadał za gromadzenie wiedzy. Myślę, że mogłabym pomóc ci powrócić do swojego ciała, ale potrzebujemy informacji. Tych w Bibliotece. Chie, Azura i Kiyoshi, jak pewne wiesz są przeciwni temu. Nienawidzą biblioteki z jakiegoś powodu, nie wiem jakiego i mnie to kręci. W sensie zdobywanie wiedzy! O, a właściwie nie mówię za szybko? Rozumiesz, co chcę zrobić?
  Hinata przymknęła drzwi i uklęknęła przy zwoju. Przyjrzała się mu uważnie. Kiyoshi wspominał o Krwawych Zwojach, mówił, że są jak zakazane zwoje ninja i powinna trzymać się od nich z daleka, ale skąd Aiwa miałaby do nich dostęp? Skąd wzięła zwój?
 - Czym on jest? Skąd go masz? Jak możesz pomóc?
 - A-a! Nie tu. - Pokręciła głową, rozglądając się. - Dzisiaj w nocy spotkajmy się poza wioską. Weź ze sobą Uchihę. Nie możecie mówić o tym nikomu, zwłaszcza Isamu. Jest zbyt związany z Bóstwami. Chcesz pomocy? Spotkaj się ze mną o północy za główną bramą Nekogakure. Uwierz mi... Ja też chcę odpowiedzi, a tu ich nie dostaniemy. - Uśmiechnęła się, a Hinata poczuła sympatię do jej osoby. - A co do zwoju. Mogę ci od razu powiedzieć, że to pamiątka z mojej przeszłości.
 - Rozumiem, Nyarien-san.
  Kobieta drgnęła, ale zaraz po tym się uśmiechnęła delikatnie. To był zaskoczony uśmiech, jak po usłyszeniu czegoś uprzejmego od swojego wroga.
 - Pierwszy raz ktoś oprócz mnie powiedział do mnie po nazwisku... Miło. Miło mi to usłyszeć. Do zobaczenia nocą Hinato. - Niebieskowłosa zniknęła w chmurce dymu.

~~Konoha

  Bycie w mieszkaniu Kakashiego nie było dla niej złe, ale nowe. Nigdy nie widziała tak zadziwiająco czystego miejsca. Półka z książkami była wypełniona po brzegi i prosiła się o ułożenie według tytułów.
 - Mam nadzieję, że lubisz miód kwiatowy w herbacie. - Położył kubek z parującym napojem przed albinoską.
 - Jest słodki, a ja lubię słodkie rzeczy. - Uśmiechnęła się, przyciągając nogi do siebie.
  Kakashi nie zamierzał jej dłużej zatrzymywać, ale zrobienie ciepłej herbaty wydawało mu się na miejscu. W końcu nie od dawna wiadomo, że teina zawarta w herbacie ma działania uspokajające, a przynajmniej to lubił sobie wmawiać.
 - Domyślam się. Więc...? Opowiesz mi? - Usiadł w swoim ulubionym fotelu.
  Yasu podrapała nerwowo dłonie i sięgnęła po ciepły kubek, podmuchała napój i upiła łyk, krzywiąc się nieco z powodu gorąca. Odłożyła z powrotem na stoliczek z cichym odgłosem, potarła rozgrzanymi dłońmi swoje nagie ramiona zazwyczaj ubierała kimono do swojego stroju kunoichi, ale od jakiegoś czasu przestała.
 " Ma delikatną skórę, a mimo to jej nie chroni. " - Przeszło mu przez myśl, gdy obserwował jej blade palce przejeżdżające po skórze na ramionach aż do łokci.
 - Boję się... Że te wilki to nie koniec... Że skrzywdzą Hinatę i jeszcze ten sen... Co jeśli okaże się prawdą...? Co jeśli... Hinata przeze mnie umrze? Jeśli nie będę mogła jej ochronić?
 - Więc... Martwisz się o Hinatę? Yasu, to wszystko...
 - Nie, nie rozumiesz! To nie tylko to! Kiedyś... Kiedyś te wilki mnie goniły! Nie potrafię sobie przypomnieć, co im zrobiłam! Ale jestem pewna, że to są te same! Coś... Coś się stało... A ja nie pamiętam co to mogło być... Kakashi! Ja mogę być zagrożeniem! Dla Hinaty, dla ciebie... Dla wszystkich! Czy Konoha jest tak silna, aby się ochronić przed nimi? - Popatrzyła na niego ze strachem.
  Bała się... Bała się, że jej obecność może zagrozić im wszystkim. Hatake położył dłonie na jej ramionach, klękając przed czerwonooką.
 - Nie wiem, jak silni są nasi wrogowie, Yasu. Nie wiem, czy na pewno masz tak na imię. Nie wiem, czy sobie poradzimy. Nie mogę cię zapewnić, że wygramy, że przeżyjemy i będziemy trzymać się za ręce podczas ogniska w czasie dożynek. - Chwycił ją za obie dłonie, kręcąc delikatnie głową. - Ale mogę cię zapewnić o tym, że wszyscy będziemy próbować, Yasu. Nie poddamy się bez walki, a Konoha? Nigdy nie należała do najsłabszych z wiosek. Będziemy walczyli do ostatniej kropli krwi. Więc... nie płacz już... Dobrze? Nie znamy przeciwników... To prawda. Jednak po spotkaniu ich... Potrafisz określić kim byli. Dowiemy się kim są i ich pokonamy.
 - Wiem... ale!
 - Nie ma "ale", panienko Hyuga. - Uśmiechnął się zza maski.
  Yasu patrzyła na Kakashiego, zmuszając się do uśmiechu. Czuła się lepiej, o wiele lepiej.
 - Dziękuje, Kakashi.
  Siwowłosy pokręcił głową, zabierając ręce, wstając równocześnie.
 - Jesteś jedyną, która mówi mi po imieniu, dlaczego? Jestem od ciebie starszy.
 - Hm... To prawda, ale nigdy nie uważałam ciebie za dziadka o lasce, Kakashi. W końcu wiek to tylko liczba! - Patrzyła na niego z zaciekawieniem - Mam przestać?
 " Powinienem kazać jej przestać...? Lubię jej towarzystwo, choć czasami bywa jak żeńska wersja Naruto... " - Przeszło mu przez myśl.
 - Nie. Mów mi po imieniu. - Zajął swoje miejsce, biorąc kubek.
  Popatrzył w ciemną herbatę i zsunął maskę z twarzy, popijając. Nie był pewien, czy dobrze postępuje. W końcu, co stało na przeszkodzie, aby zadawać się z młodszą kobietą? Przecież nie ukażą go za to. W głowie jednak stanął mu obraz Hiashiego Hyugi, który uderza go około 64 razy za zbliżenie się do jego adopcyjnej córki. Przełknął gulę herbatą.
 - Nie zamierzałam mówić inaczej~! - Odparła śpiewnym tonem.
  Skierowała na niego wzrok i omal nie zachłysnęła się ciepłym napojem, Hatake wstał szybko, aby jej pomóc, ale ta pomachała ręką jedynie.
 " Cholera... Wiedziałam, że jest gorący, ale... o ranyyy! " - Czuła, jak się czerwieni i to nie było na pewno od chwilowego niedoboru powietrza.


Hej, hej, heja, ho!
Godzina 19:40! No proszę jak to szybko mija! Mamy już nowy rok! Jakieś postanowienia noworoczne? Moim jest ograniczenie czekolady i herbaty, do trzech dziennie! ^^" Warto chociaż próbować, prawda? 
Dzisiaj wstawiam notkę, bo troszkę wczoraj się zabawiłam! Swoją drogą, czy puszczaliście fajerwerki? 


Z mojej strony chciałabym wam życzyć wspaniałego roku 2019! Prócz typowych życzeń typu szczęście, miłość i pomyślność chciałabym życzyć wam przede wszystkim zdrowia i ciepła. To jest bardzo ważne! :) 

Buźka~! Szczęśliwego Nowego jeszcze raz!