Upojenie
Hyuga dostrzegła Isamu wychodzącego z pokoju Sasuke z wielkim, fioletowym sińcem pod okiem. Oko było przekrwione od mocnego uderzenia." Może dam mu jeszcze chwilkę...? " - Przeszło jej przez myśl, gdy patrzyła za chłopcem z marudzacym pod nosem. " Chociaż w sumie nie uderzy swojego ciała, prawda? "
Zapukała do drzwi niepewnie, przystępując z nogi na nogę. Czuła się dość dziwnie. Samo bycie wyższą o głowę było dla niej dość ciekawe. " Chciałam zawsze być tak wysoka. Zazdroszczę Sasuke wzrostu! " - myślała gdy czekała na konfrontacje z złodziejem damskiej bielizny.
Minęła dobra minuta, a ona nadal stała jak słup przed drzwiami. Zapukała znów do drzwi, tupiąc już nogą.
- Sasuke... Otwórz drzwi, chce porozmawiać. - Odpowiedziała jej cisza.
" Co on sobie myśli? Ile można otwierać drzwi?! Z... Zaraz. Co on może robić z moim ciałem?! " - Chwyciła za klamkę i otworzyła ciężkie drzwi o kolorze dębu.
- On sobie żartuję... - Weszła do pokoju, rozglądając się.
Było pusto. Na łóżku leżała jej fioletowa bluza i skrawki po jej spodniach. Drgnęła jej brew.
- Zepsuł moją ulubioną parę spodni. - Syknęła ze złością, podnosząc materiał. - Nawet tego nie przyszyje!
Hinata miała pewien kompleks na tle ukazywania ciała. Nienawidziła odkrywać za dużo skóry, nawet gdy ubierała się w sukienkę pilnowała, aby nie odkrywała za dużo. Jej kuzyn, Neji, zawsze ją ostrzegał przed mężczyznami, których może skusić nawet niezamierzenie. Oczywiście obiecał, że każdego z nich spierze na kwaśne jabłko, ale dla bezpieczeństwa swojego - i ich - wolała ubierać się skromnie.
Początkowo chciała go znaleźć z pomocą Byakugana, ale szczypiący ból w oczach szybko ją odwiódł od tego pomysłu.
- Chwilkę... Mam swój limit krwi? - Popędziła do lusterka, aby przyjrzeć się dokładnie.
Odbicie czarnych kul bardzo ją zdziwiło. Skupiła się na nich, skumulowała w nich czakrę, czując pieczenie otworzyła oczy. Zaskoczył ją widok sharingana. Przesunęła palcami po odbiciu nie będąc pewną tego, co widzi w lustrze.
- Ma je tak... piękne. - Zamknęła oczy, czując zawroty głowy. - Czy on także czuje taki ból?
Zaraz odrzuciła tą myśl. Ona nie jest przyzwyczajona, nie wie, co on czuje! Sasuke jest bardzo potężny, ale to nie znaczy, że jest odporny na ból. Westchnęła do siebie i skierowała się do pokoju Aiwy, aby zgłosić jej o możliwym spóźnieniu i o poproszeniu o zmianę terminu. Nie była pewna, czy odnalezienie Sasuke będzie bardzo szybkie, a wolała uprzedzić młodą kobietę.
W tym samym czasie Uchiha w ciele wybranki kociego bóstwa siedział na barowym stołku i popijał sake. W Konoha musiałby czekać dobre kilka lat, a tu? Od razu dostał zamówiony trunek. Wzniósł kieliszek do ust, krzywiąc się na smak, czuł, jak głowa mu ciąży.
- Pani Kiyoshi, nie powinna pani tyle pić. - Ostrzegł barman, zabierając pustą butelkę.
- A weś sie fal... - Burknął, kładąc głowę na barze.
Nigdy się nie upijał, ale miał wrażenie, że ciało Hinaty jest strasznie słabe i niedopasowane do alkoholu.
" Słaba, wstydliwa, nie umie nawet pić. Co za beznadzieja... " - Syknął w myślach. " I jeszcze się ubrać nie umie. A.. i jest ciepłolubnym stworem. " - Nie przestawał jednak pić.
Chciał się wyluzować, zapomnieć, co się dzieje. Choć na chwilę czuć się prawdziwie wolnym, a teraz? Czy teraz ma znaczenie misja? Nie. Teraz czuje wspaniałą muzykę wibrującą w jego ciele, przyjemny szum w głowie spowodowany alkoholem tłumił jego zmysły. Jedna część jego wiedziała, że jest bezbronny, a druga wręcz się tym cieszyła. Stukał długimi paznokciami o blat, wystukując rytm. Sięgnął po kieliszek, gdy zobaczył dużą dłoń, zabierającą z jego pola upragniony napój.
- Przestaniesz?! - Syknęła znana mu postać, a przez chwilę Uchiha myślał, że patrzy w lustro.
Sięgnął do policzka, przechylając głowę w bok, uśmiechał się pijacko.
- Jusz wiem co fe mnie widzą. - Odparł, przejeżdżając dłonią po swojej twarzy.
Hyuga była wściekła, widząc siebie - a raczej swoje ciało - w takim stanie. Po poinformowaniu Aiwy o wyjściu z rezydencji pytała ludzi o... Siebie. Było to dla niej dziwne, ale wiedziała, że musi działać, bo nie wiadomo czy to nie jest trwałe.
Ręka na jej policzku, jej własna ręka, sprawiła że drgnęła jej brew.
" Co to ma być? Samoadoracja?! Jakiś fetysz własnego ciała?! " - Czuła palący rumieniec na policzkach. Ujęła dłoń w swoją i zabrała ją.
- Ej... Nie podopam Ci się...? O tamtym tak. - Sasuke pomachał do grupki pijących mężczyzn.
" Czy on jest gejem, czy po prostu próbuje mnie zawstydzić? " - Przeszło jej przez myśl, gdy wypuszczała wolny, uspokajający oddech.
- Pani Kiyoshi pije już od godziny, młodzieńcze. Może ją panicz zabrać? Wygląda... Nie ciekawie. - Barman przyłożył dłoń do ust jakby chciał ukryć zdania które wypowiada do "młodzieńca".
- Naprawdę?! - Syknęła z panika. Nigdy nie piła tak dużej ilości alkoholu.
Powód? Nie przepadała za smakiem. Alkohol był co prawda łatwo dostępnym trunkiem w jej klanie z powodu zajęcia jej babci. Wino, sake, a nie dawno także i piwo, jednakże to nie było jedyne z czego utrzymywał się klan. Posiadali wielki ogród, gdzie sadzali zioła lecznicze, w innej trujące. Ponadto wielu z członków jej klanu zajmowało się rozmowami z handlowcami, co pomagało bardzo Konoha. Jednakże martwiło niektórych członków starszyzny. Uzależnienie od jednego klanu było niezbyt dobre. W przypadku buntu nie mogliby się ich pozbyć z powodu zawiazanych przez nich umów.
- Tak, młodzieńcze. - Z zamyślenia wyrwał ją głos barmana.
- A ja siem dobsze szuje. - Czknęła
" No ja to zabije... Zaraz. Nie mogę... To moje ciało. " - Hyuga poczuła słabość w kolanach.
Uważnie przyjrzały się sama sobie. Zarumienione od alkoholu policzki, spojrzenie jak za szklistą mgłą, usta były czerwone i gdy się przyjrzała dostrzegła że są nieco popękane.
- Tak. Zabieram ją. Dziękuję. - Hyuga wzięła Uchihę za łokieć.
- Njee... - Wyskamlała, a zirytowanie namalowało się na lustrzanym odbiciu twarzy Hyugii.
Oto ona. Dziedziczka klanu Hyuga w ciele Uchihy musi prowadzić swoje własne do rezydencji trzech bóstw. Jakiego pecha trzeba mieć aby tak skończyć?
Konoha
Yasu chciała spędzić wieczór sama, ale jej się to nie udało z powodu Ino, która wprost nalegała na wspólny wypad na zakupy. Albinoska zgodziła się po namowach blondynki po pół godzinie.
Czuła się jak jakiś szczeniak, którego właściciel zostawił na pastwę losu bez swojej drogiej przyjaciółki.
Teraz siedziała w nowootwartej kawiarence z błękitnooką dziewczyną, a u stóp kazda miała po trzy lub nawet cztery torby, wypełnione zakupami. Od frotek do włosów po skarpetki, tego dnia nieźle się obłowiły i nie żałowały ani jednej monety wydanej choćby na balsam o zapachu kokosowów.
- Ne, Yasu-chan... Lubisz starszych? - Yamanaka siedziała naprzeciwko niej, pijąc lemoniadę z lodem.
- Nie mam nic przeciwko starym ludziom.
- Nie nie! Jejku, czasem jesteś tak niewinna, jak Hinata. Chodziło mi o starszych... Wiesz gdybyś miała się na przykład przespać z Jiraiya-sama... Albo z którymś z sensei. - Ino nie przebierała w słowach.
Yamanaka lubiła znać gust swoich przyjaciółek. Wiedziała, że Tenten ma słabość do chłopców z brązowymi włosami, że Sakura lubi dołeczki, a Hinata wbrew wszystkiemu lubi złośliwe uśmieszki, jedynie Yasu ją zastanawiała. Dziewczyna nie była od nich starsza, ale była jakoś dziwnie bardziej... Otwarta. Nigdy nie pomyślała aby pocałować kobietę. To jej w jakiś sposób nawet zaimponowało. Czerwonooka miała swoj temperament całkiem zbliżony do Ino, przez co się dogadywały.
- Hmmm... O to pytasz. Myślę, że tak. W każdym jest coś pociągającego. Nie miałabym problemu związać się na przykład z kimś starszym ode mnie o te 10 lat.
- A co na to Hiashi-sama? Traktuje Cię jak córkę. Nie ma syndromu tatusia? - zachichotała błękitnooka.
- Haha! Nie aż tak chyba! - Yasu podzieliła humor blondynki - Poza tym... Masz kogoś specjalnego na myśli? Pytasz mnie a sama nic nie mówisz!
- Ale o czym? W moim sercu nikt od czasu Sasuke nie zagościł. - Dziewczyna upiła łyk słodkiego napoju.
- Co wszystkie w nim widzicie?
- Hmm... Podobał mi się.. Bo był przystojny. Wiem, że to płytkie. A Ty? Co o nim myślisz?
Yasu przyłożyła lód do ust, aby pochłonąć go. Polizała palce myśląc.
- Hm... Ma ładną buźkę, niezłe barki... Jest seksowny... Ale... - Nachyliła się do Ino - Ubiera się jak striptizer i za każdym razem gdy to widze nie wiem czy włożyć mu kasę czy powiedzieć "cześć"!
Wybuchły śmiechem obie, zwracając uwagę klientów i pracowników kawiarenki. Tak bardzo że kelner musiał je upominać.
Ino zaprosiła białowłosa na noc, oczywiście za pozwoleniem Hiashiego. Była to miła odskocznia dla obydwu dziewcząt. Przymierzały zakupione ubrania, wzajemnie się czekały i malowały, a tematem rozmów stało się obgadywanie chłopców.
Yamanaka siedziała na łóżku, gdy Yasu była między jej nogami, aby mogła wygodnie zająć się jej włosami.
- Sasuke już wiadomo. Striptizer. A co z tym co go zastąpił? - Blondynka splatała włosy Yasu w warkocze.
- Hm nie znam go za dobrze... Choc moze ma tą samą fuche co Sasuke...? - Zaśmiała się, jedząc lody.
- Ale brzuch ma niezły.
- Chudy strasznie. - Uśmiechnęła się - A Shikamaru?
- Ananasowa głowa. Z roku na rok coraz bardziej leniwy. Kondolencje dla jego przyszłej niedoszłej!
- Shino?
- Brrr
- Oj przestań! Jak się to lepiej pozna to nie jest zły! - Stanęła w obronie kolegi albinoska.
- Mówisz tak bo jesteście w jednej drużynie. Ty i Hinata tylko z nim w sumie gadacie.
- Bo resztę obrzydzają robaki. To głupie.
- No tak... Hm... Dalej? Lee?
- Hmm... Jest wulkanem energii! Wiesz zielonym wulkanem! - zaśmiała się krótko.
- Choć trochę dziwnym...!
- Cenie to za wytrwałość.
- I determinację.
- Ale te brwi...!
- Myślisz że Kazekage mu ich zazdrości...?
- I-inooo! - Wybuchły gromkim śmiechem.
Uspokoiły się po chwili.
- Jeden gotowy. - Zabrała się za następny warkocz. - A Neji? Jest całkiem gorący.
- I to jak! Oh rajciu! - Zapiszczały wesoło.
- A co powiesz o... Hm... Chojim?
- Jest genialnym kucharzem. I zna się na motylach.
Ino sięgnęła po pudełko z lodami, odkrywajac, że jest puste!
- Yasuuu....! - Zawyła ze śmiechem.
- Lody są podstawą mojej diety.
- Myślałam że mięso.
- Wszystko, co można jeść jest podstawą! - Uniosla łyżkę do góry - Jedzenie rządzi!
- Ay! - Dołączyła do okrzyku.
Yasu sięgnęła po drugi pojemniczek z jedzeniem, ale Ino jej go zabrała, spotykajac się z psim zawiedzionym spojrzeniem.
- Uzumaki. Co myślisz o nim? - Ino właśnie kończyła drugi warkocz albinoski.
- Hm... Idiota... Jest dość... Ja wiem... Nie zauważyłby jakby ktoś mu w twarz powiedział że go lubi. Biedna Hina.
- Biedna dziewczyna pokochała kretyna. - skwitowała Ino
- Hm... A Kiba? Jest słodki!
- Jaką skalę słodyczy masz na myśli? Słodki że słodki czy słodki że mhmmmmm! - Jeknęła przesadnie wachlujac się dłonią.
- Ty bezwstydnico! - Yasu złapała za poduszkę i uderzyła nią Ino.
I od tego się zaczęło. Wojna na poduchy. Pióra latały, głośne krzyki i śmiechy wypełniały pokój.
Padły na łóżko, śmiejąc się.
- Kogoś pominełyśmy? - Ino leżała na plecach, rozplatujac długi kucyk.
- Hm... Chyba nie.
- Wróć. Jest jedna osoba. Kakashi Hatake.
- Ale to nauczyciel chyba
- No tak? Ale ci ponoć to nie przeszkadza. Daj spokój. Zabrałaś mu książkę i Cię nie stukł! Musi być coś co Cię w nim pociąga.
Yasu milczała patrząc w sufit i myśląc nad odpowiedzią. Lubiła go? Czy byłoby to poprawne, gdyby udzieliła odpowiedzi? Ah walić.
- Jest dobrą osobą. Jak Hinata... Nie ocenia ludzi po wyglądzie... Tak myślę. I wspiera... Ah i robi dobrą herbatę! To ważne.
Ino zamroziło na moment, ale zaraz się uśmiechnęła.
Witajcie w nowym roku! Kto jeszcze wpisuje w datach 2018? Haha! 😄
Przepraszam, że krótko i tak późno. No niestety życie pisze różne scenariusze! Rozdziały pojawiają się... No jak widać chaotycznie, ale to z powodu mojego zapominalstwa! I bycia roztrzepanym!
No nic! Do zobaczenia w rozdziale 18, w którym to... A nie będę dawać spojlerow ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz