01 stycznia 2019

Rozdział 16: Chwila Ciepła

Chwila Ciepła

  Kiyoshi załamał łapy, jego towarzysze spojrzeli na niego ze współczuciem. 
 - To on ma być jej mężem? To sobie wybrała... - Azura przyłożył łapkę pod oko, ocierając wyimaginowaną łzę.
 - Mnie to mówisz? To miało im pomóc poznać siebie. Może gdyby Uchiha wiedział, w co się wplątał odszedłby od mojej Hinatki? Ahhh Hikari mnie zabije, jak tylko wejdę do Wiecznego Pałacu! - Załkał kocur.
 - E! To nie wracaj! Zostań na ziemi! - Azura poruszył wąsikami, śmiejąc się.
  Przyjaciele zaczęli go pocieszać. Odesłali Hinatę i Sasuke, aby zwiedzili nieco Nekogakure w czasie gdy oni mieli naradę. Była późna godzina poranna. Jednakże trzy bóstwa nie mogły nic wymyślić. Do tego nie pomogło to, że zbliżała się noc przebudzenia, w którą to oficjalnie Aiwa, Isamu i Hinata mieli zostać wybrańcami. A teraz co? W tej sytuacji nie mogą!
  " Desperat. " - Kiyoshi liczył, że Uchiha w połowie drogi zrezygnuje lub w ogóle nie wyrazi zgody na eskortowanie go. " Naprawdę mu zależy na odbudowie klanu. Jednakże... Samo to, że ich przyszłe dziecko może mieć zarówno Byakugan, jak i Sharingan... Co jeśli odziedziczy widzenie Hinaty? " - Kiyoshi martwił się o przyszłość. Dziecko o tak wielkiej sile zachwiałoby równowagą, mogłoby być poważnym zagrożeniem. " Trzeba by było je zabić... " - Przeszło mu przez myśl, gdy wpatrywał się bezradnie w swoje łapy.
 - Kiyoshi-sama, jeśli mogę. - Usłyszał kobiecy ton głosu. - Myślę, że odpowiedzi, jak im pomóc możemy odnaleźć w drodze do Wiecznej Biblioteki.
 - Ona nie istnieje już, Aiwo. Ponadto... Droga jest zbyt niebezpieczna! Nie możesz... - Chie była względem Aiwy nadopiekuńcza, każdy to wiedział, ale to z tego powodu dziewczyna zaczęła się buntować przeciwko swej mistrzyni.
 - Mogę. Sensei. Ich dusze są w innych ciałach. Mogą zostać tak już na zawsze, jeśli nie zaczniemy działać natychmiast. Z twoim... z waszym błogosławieństwem, czy bez. Wyruszymy po odpowiedzi, których WY nam nie chcecie dać... Inaczej. Tych, których nie możecie nam dać. - Po tych słowach opuściła trzech mistrzów.
 - Dlaczego nie mogłaś sobie wziąć kogoś ze swojej rodziny, którą stworzyłaś, Chie? Aiwa nie jest odpowiednią kandydatką! - Oburzył się Azura, siadając na poduszce.
 - Jest bardziej odpowiednia od Isamu!
  Kiyoshi nie udzielał się w tym temacie. Wybrał Hinatę ze względu na pokrewieństwo i prośbę Hikari. Westchnął cicho, przypominając sobie, jak pierwszy raz spojrzał w oczy Hinaty.

  Śnieg sypał z chmur, gdy młoda kobieta niosła w ramionach zawinięte w kocyk dzieciątko. Było to niemowlę z ciemnymi włoskami, spało słodko, ściskając w drobnej piąstce dziwny medalik swojej matki.
  Zawiał mocniejszy wiatr, podrywając śnieg z gałęzi wprost na nie. Uchroniła swoje potomstwo w ramionach, nucąc cicho melodię, aby nie obudziła się. Hikari Hyuga z Klanu Kiyoshi była szczęśliwa, gdy przemierzała lasy w poszukiwaniu tajemniczej małej chatki przy rzece.
 - Tu jesteś, moja Hikari. - Dostrzegła eteryczną postać przy kominku.
 - Hej, Kiyoshi-sama... Chcę ci kogoś przedstawić. 
 Weszła do pomieszczenia, jedną ręką zrzucając kaptur z głowy, rozpuszczając burze ciemnych włosów. Dzieciątko ziewnęło cicho, ale nie otworzyło oczu, wtuliło się w ciepły kocyk.
 - A któż to? - Wstał powoli, zbliżając się do kobiety, która kładła dziewczynkę na łóżeczku w kącie pomieszczenia.
  Kiyoshi przyglądał się małej z normalnym dla niego zaciekawieniem. Obserwował, jak ma rozchylone małe usta, gdy oddychała, długie, czarne rzęsy, rumieniec na policzkach i kępka ciemnych włosów na środku głowy. Z powodu ciepła w pomieszczeniu matka odkryła kocyk. Bóstwo wstrzymało oddech, widząc małą postać dziecka ubranego w białe kimo z wyszytymi na nim czerwonymi żurawiami szykującymi się do lotu.
 - Moja córka... Moja mała córeczka. - Pocałowała z czułością czoło dziecka, które otworzyło oczy.
 - Będzie miało byakugan po twym mężu, Kari-chan. - Wypowiedziało bóstwo, biorąc małą dziewczynkę na ręce.
  Jego ludzka postać była inna, a przybierał ją tylko w obecności Hikari, której ufał bezgranicznie. Włosy miał długie, grzywkę upiętą na środku głowy, zostawiając małą bułeczkę, para kocich uszów wystawała spod włosów. Elegancka szata ozdobiona bogatymi haftami wydawała się zanikać w okolicach bosych stóp. Wyglądał jak prawdziwy król duchów. Złote kocie oczy były wyraźniejsze z powodu czarnych stróżek na policzkach. 
 - Jak ma na imię? - Dopytywał, gdy dziecko wyciągnęło małą rączkę do jego policzka.
 - Nie ma go. Nie mogę się zdecydować. Myślałam o Yue lub Tsukuyomi. Ma oczy jak księżyc, prawda? Chciałabym, aby...
 - Hinata. Będzie miała na imię Hinata.
 - Co? Ale to moje dziecko i powinnam zadecydować.
 - Skrzywdzisz ciepło w jej oczach, gdy nadasz jej imię Tsukuyomi, a Yue jest strasznie krótkie. Powinna mieć na imię Hinata. Słoneczne miejsce. Tak... - Kiyoshi pogłaskał delikatnie główkę dziewczynki, stykając czoła razem spotykając się z jej wesołym śmiechem.
 - Ty... chcesz aby...? - Hikari wpatrywała się w córkę, dłonie jej drżały, ale zaciskała je jakby chciała to ukryć.
 - Tak... Będzie twoją następczynią. Nadałem jej imię. Będzie kroczyła mrocznymi ścieżkami i niczym promyk słońca wskaże drogę zbłąkanym duszą. Będzie ich światłem w mroku. Wyciągnie ich... - Ucałował jej blade czoło. - Wyciągnie ich z mroków przeszłości. Błogosławię cię, Hinato Hyuga. Będziesz moją uczennicą, wybranką, która przyniesie ukojenie pozostawionym w zapomnieniu. 
  Dziewczynka roześmiała się słodko, łapiąc policzki bóstwa i patrząc z zainteresowaniem. Ta chwila wydawała się dla Hikari wiecznością. Jej mała córeczka właśnie została błogosławiona niesamowitą mocą, choć jeszcze sama nie zdawała sobie z tego sprawy... Była szczęśliwa, ale czuła jednocześnie wielki smutek dla jej niepewnego losu.
 - Odejdę na pewien czas. Będę obserwował was z innego świata, moja droga Hikari. Dbaj o swoją córkę.

 To było tak dawno, że prawie zapomniał o jej pyzatych policzkach. Nawet jako Bóstwo nie wiedział, co może się stać, a powinien... Widział, jak goni za motylami, zbiera kwiaty dla swego ojca. Pierwsze lata jej życia były beztroską, później dopiero, gdy rada starszych Hyuga zaczęła naciskać na jej ojca się to skończyło. Nie mógł jej pomóc, nie była gotowa.
  Rozmyślał o tym, wpatrując się w kieliszek z przeźroczystym płynem. To był jedyny smak, jak znał. Gorzki smak alkoholu, cierpki... To była jego egzystencja. Alkohol. Upicie się, choć właściwie nigdy nie mógł. Rozmyślał nad swoją wiecznym życiem. Kiedyś wydawało mu się to zabawą, nie rozumiał rozgoryczenia swego ojca pod koniec jego istnienia.
  Bóstwa żyły dopóki pamięć o nich istnieje, ale mogą zniknąć. Jego ojciec, Seikatsu, rozpłynął się w powietrzu. Czy było mu żal? Tysiące lat minęło od jego śmierci. Gorycz dawno już zniknęła pozostał tylko smak alkoholu.

~~Pokój Sasuke

  Sasuke w ciele Hyugi krążył po pokoju, nie bardzo wiedział, co ma teraz zrobić. Był po prostu bezbronny. Czuł się, jak mała dziewczynka, którą zresztą teraz był! Nie wiedział nic o umiejętnościach użytkowniczki Byakugana, a teraz był skazany na jej ciało. Techniki jej klanu były dla niego tajemnicą, jak w sumie dla każdego spoza. Usiadł pod ścianą zaciskając dłonie w pięści.
  Oparł głowę o ścianę i zaczął się zastanawiać. Nie wiedział, jak ma sobie z tym wszystkim poradzić. Czuł się, jak dziecko we mgle. Zagubiony, ale i dziwnie zmęczony. Miał ochotę na ciepłą kąpiel, ale musiał ustalić priorytety z Hyugą, nie chciał aby jego ciało w jakikolwiek sposób zostało przez nią dotknięte.
  Poza tym... Było mu strasznie gorąco w jej workowatych ciuchach. Jak ona może znosić taką temperaturę?! Lata treningu sprawiły, że nie znosił zbyt wysokich temperatur. Jego ciało było przystosowane do chłodu.
  Stanął przed lustrem i próbował związać burze granatowych włosów, które wywijały się na wszystkie strony z prowizorycznego koka. Drgnęła mu brew, gdy kolejne pasemko wyszło z niego.
 - Jak kobiety to robią? - Warknął do siebie, zakładając pasemko za ucho.
  " Czy ta idiotka nie wie, że nie powinna nosić kolczyków? Ktoś może szarpnąć za nie i rozciąć jej ucho. Kretynka. " - Zdjął skromne perełki z uszu, marszcząc przy tym brwi.
  Kolczyki były dziwne, przypominały perełki, ale dało się wyczuć w nich jakąś dziwną energię od której po plecach przechodzą ciarki. Przytrzymał jedną z nich między palcem wskazującym, a kciukiem, przyglądając się. Dostrzegł w białej kuleczce delikatny ruch.
 - Piękne, prawda? Wiąże się z tym pewna historia... - Wtedy zobaczył chudego nastolatka, siedzącego na parapecie.
 - Jesteś... Isamu, prawda? - Przechylił głowę w bok, patrząc podejrzliwie.
 " Nawet nie wyczułem jego czakry. Musi być silny. " - Stwierdził w myślach, zaciskając dłoń na biżuterii.
 - Oh, pamiętałeś? Tak. Jestem Isamu z klanu Azura. Przyszedłem, aby zaproponować ci pomoc...
 - Dotyczącą jak mniemam tego? - Wskazał na swoje ciało.
 - Bardziej chodziło mi o krótki sparing. Jestem ciekaw, czy potrafisz korzystać z jej kekkei genkai. Byakugan jest niezwykle pasjonujący.
  Isamu podszedł do Sasuke, lustrując go ciekawskim spojrzeniem. Sasuke nie czuł się zbyt swobodnie w jego obecności. Wydawał mu się taki, jak jego blond kompan z drużyny z tym, że ten przed nim był poważniejszy.
 - Tsk! Więc cię zawiodę. Nie potrafię korzystać z jej umiejętności. - Nawet nie próbował.
 - Nie? To dziwne. Gdybym był zamieniony z kimś ciałem pierwszym, co bym zrobił byłoby sprawdzenie czyjegoś ciała. Ah, nie powinieneś zdejmować tych kolczyków. Są dość ważn-...!
 - Nie obchodzi mnie, co byś zrobił na moim miejscu. A to tylko niepotrzebna biżuteria. - Syknął chowając do kieszeni bluzy perełki.
  Isamu pokręcił zirytowany głową. Fioletowy kosmyk ukrył za uchem, pokazując przy tym własny kolczyk był koloru kości słoniowej, jednak ciemniejsze żyłki wydawały się oplatać kuleczkę. Piękna, ale i droga robota. Uchiha nigdy nie potrafił zrozumieć mężczyzn, którzy noszą biżuterię. Zazwyczaj to kobiety ją nosiły, przynajmniej u niego w klanie, a i tak tylko na uroczystości. Był ninja makijaże, eleganckie stroje czy też biżuterie były dla niego czymś zbędnym. Pochodzenie z prestiżowego klanu nie czyniło, że zapomni o byciu ninja.
 - Czy ty nie wiesz nic o swojej narzeczonej? Nic ci nie mó-...! - Chłopak wyglądał w tym momencie na zirytowanego.
 - Nie. Wiem tyle, że ma moje ciało, jest cholerną dziedziczką i nie aż tak irytującą. I wiesz co ci powiem? Nie muszę wiedzieć nic o niej. Chcę odzyskać swoje ciało. Nie wiem, jakim chorym skurwielem trzeba być, aby cieszyć się z tej sytuacji! Nie ma w niej żadnych pozytywnych aspektów!
  Sasuke czuł frustracje, która narastała w nim coraz bardziej. Niespodziewanie fioletowowłosy uśmiechnął się.
 - No wiesz... Ja widzę przynajmniej dwa dość spore.
 - Ha?!
  W odpowiedzi tylko się zaśmiał.
 " Zdecydowanie chcę wiedzieć, jak korzystają z tego jutsu miękkiej dłoni... chociaż...? Po co komu jutsu...? " - Uśmiechnął się ciut niebezpiecznie, zaciskając dłoń w pięść.

~~Pokój Hinaty

  Hinata leżała na podłodze z nogami wyprostowanymi na ścianie, wzrok miała utkwiony w suficie i głęboko myślała nad sytuacją.
 - Uchiha jest w moim ciele... Co się teraz stanie? Musimy znaleźć sposób na powrót do swoich ciał jeszcze przed udaniem się do Konohy. - Mówiła do siebie.
  Najgorszym było to, że nie mogła nawet ujrzeć jednego ducha, a wiedziała, że na pewno są! Obawiała się, że Sasuke otrzymał tą zdolność wraz z byciem w jej ciele. Chociaż było to niemożliwe do spełnienia. To jej zdolność! Wyuczyła się tego i nie może być tak, że to straci!
  Nagle wstała. Wyczuła dziwną energię za drzwiami pokoju, w którym była. Podeszła do drzwi, sięgając do kabury, aby wyciągnąć kunai, ale miękkość ją zaskoczyła.
 " Sasuke-san nosi chusteczkę? " - Zaintrygowana wyciągnęła materiał i poczerwieniała.
 - Moje... Co za zboczeniec! - Warknęła, zaciskając swoją ukochaną bieliznę w pięści.
  Podeszła do szuflady, gdzie wrzuciła materiał. Usiadła na łóżku, czekając na reakcję ze strony drzwi. Wróg już dawno by skorzystał z jej braku ostrożności, a może to Kiyoshi przyszedł się z nią rozmówić? Postanowiła poczekać.
 - Em... Hinata-san...? Możemy pogadać...? Tu Aiwa, pamiętasz?
 " Przysłał ją Kiyoshi? To... dziwne. " - Skierowała się do drzwi i otworzyła je.
 - Dobrze, że cię widzę. Hm... No dobra, może nie do końca ciebie, ale wiesz o co mi chodzi! Mam pewne rozwiązanie dla ciebie i irytującego gówniarza. - Aiwa weszła do środka, nie czekając na zaproszenie.
  Rozłożyła na środku pokoju dziwny zwój zabarwiony czernią, miał złote symbole zamiast czarnego atramentu. Hyuga pamiętała te symbole z księgi swojego drogiego kociego mistrza. Przymknęła drzwi nieco zaskoczona obecnością kobiety.
 - Słyszałaś o Krwawych Zwojach? To jeden z nich, jeden z ocalonych z Biblioteki Wiedzy, która zaginęła wraz z wyspą. Dawno zapomniano o języku w jakim go spisano, choć niektóre klany mają o tym strzępki informacji. Mój klan, znaczy ten przed klanem Chie, odpowiadał za gromadzenie wiedzy. Myślę, że mogłabym pomóc ci powrócić do swojego ciała, ale potrzebujemy informacji. Tych w Bibliotece. Chie, Azura i Kiyoshi, jak pewne wiesz są przeciwni temu. Nienawidzą biblioteki z jakiegoś powodu, nie wiem jakiego i mnie to kręci. W sensie zdobywanie wiedzy! O, a właściwie nie mówię za szybko? Rozumiesz, co chcę zrobić?
  Hinata przymknęła drzwi i uklęknęła przy zwoju. Przyjrzała się mu uważnie. Kiyoshi wspominał o Krwawych Zwojach, mówił, że są jak zakazane zwoje ninja i powinna trzymać się od nich z daleka, ale skąd Aiwa miałaby do nich dostęp? Skąd wzięła zwój?
 - Czym on jest? Skąd go masz? Jak możesz pomóc?
 - A-a! Nie tu. - Pokręciła głową, rozglądając się. - Dzisiaj w nocy spotkajmy się poza wioską. Weź ze sobą Uchihę. Nie możecie mówić o tym nikomu, zwłaszcza Isamu. Jest zbyt związany z Bóstwami. Chcesz pomocy? Spotkaj się ze mną o północy za główną bramą Nekogakure. Uwierz mi... Ja też chcę odpowiedzi, a tu ich nie dostaniemy. - Uśmiechnęła się, a Hinata poczuła sympatię do jej osoby. - A co do zwoju. Mogę ci od razu powiedzieć, że to pamiątka z mojej przeszłości.
 - Rozumiem, Nyarien-san.
  Kobieta drgnęła, ale zaraz po tym się uśmiechnęła delikatnie. To był zaskoczony uśmiech, jak po usłyszeniu czegoś uprzejmego od swojego wroga.
 - Pierwszy raz ktoś oprócz mnie powiedział do mnie po nazwisku... Miło. Miło mi to usłyszeć. Do zobaczenia nocą Hinato. - Niebieskowłosa zniknęła w chmurce dymu.

~~Konoha

  Bycie w mieszkaniu Kakashiego nie było dla niej złe, ale nowe. Nigdy nie widziała tak zadziwiająco czystego miejsca. Półka z książkami była wypełniona po brzegi i prosiła się o ułożenie według tytułów.
 - Mam nadzieję, że lubisz miód kwiatowy w herbacie. - Położył kubek z parującym napojem przed albinoską.
 - Jest słodki, a ja lubię słodkie rzeczy. - Uśmiechnęła się, przyciągając nogi do siebie.
  Kakashi nie zamierzał jej dłużej zatrzymywać, ale zrobienie ciepłej herbaty wydawało mu się na miejscu. W końcu nie od dawna wiadomo, że teina zawarta w herbacie ma działania uspokajające, a przynajmniej to lubił sobie wmawiać.
 - Domyślam się. Więc...? Opowiesz mi? - Usiadł w swoim ulubionym fotelu.
  Yasu podrapała nerwowo dłonie i sięgnęła po ciepły kubek, podmuchała napój i upiła łyk, krzywiąc się nieco z powodu gorąca. Odłożyła z powrotem na stoliczek z cichym odgłosem, potarła rozgrzanymi dłońmi swoje nagie ramiona zazwyczaj ubierała kimono do swojego stroju kunoichi, ale od jakiegoś czasu przestała.
 " Ma delikatną skórę, a mimo to jej nie chroni. " - Przeszło mu przez myśl, gdy obserwował jej blade palce przejeżdżające po skórze na ramionach aż do łokci.
 - Boję się... Że te wilki to nie koniec... Że skrzywdzą Hinatę i jeszcze ten sen... Co jeśli okaże się prawdą...? Co jeśli... Hinata przeze mnie umrze? Jeśli nie będę mogła jej ochronić?
 - Więc... Martwisz się o Hinatę? Yasu, to wszystko...
 - Nie, nie rozumiesz! To nie tylko to! Kiedyś... Kiedyś te wilki mnie goniły! Nie potrafię sobie przypomnieć, co im zrobiłam! Ale jestem pewna, że to są te same! Coś... Coś się stało... A ja nie pamiętam co to mogło być... Kakashi! Ja mogę być zagrożeniem! Dla Hinaty, dla ciebie... Dla wszystkich! Czy Konoha jest tak silna, aby się ochronić przed nimi? - Popatrzyła na niego ze strachem.
  Bała się... Bała się, że jej obecność może zagrozić im wszystkim. Hatake położył dłonie na jej ramionach, klękając przed czerwonooką.
 - Nie wiem, jak silni są nasi wrogowie, Yasu. Nie wiem, czy na pewno masz tak na imię. Nie wiem, czy sobie poradzimy. Nie mogę cię zapewnić, że wygramy, że przeżyjemy i będziemy trzymać się za ręce podczas ogniska w czasie dożynek. - Chwycił ją za obie dłonie, kręcąc delikatnie głową. - Ale mogę cię zapewnić o tym, że wszyscy będziemy próbować, Yasu. Nie poddamy się bez walki, a Konoha? Nigdy nie należała do najsłabszych z wiosek. Będziemy walczyli do ostatniej kropli krwi. Więc... nie płacz już... Dobrze? Nie znamy przeciwników... To prawda. Jednak po spotkaniu ich... Potrafisz określić kim byli. Dowiemy się kim są i ich pokonamy.
 - Wiem... ale!
 - Nie ma "ale", panienko Hyuga. - Uśmiechnął się zza maski.
  Yasu patrzyła na Kakashiego, zmuszając się do uśmiechu. Czuła się lepiej, o wiele lepiej.
 - Dziękuje, Kakashi.
  Siwowłosy pokręcił głową, zabierając ręce, wstając równocześnie.
 - Jesteś jedyną, która mówi mi po imieniu, dlaczego? Jestem od ciebie starszy.
 - Hm... To prawda, ale nigdy nie uważałam ciebie za dziadka o lasce, Kakashi. W końcu wiek to tylko liczba! - Patrzyła na niego z zaciekawieniem - Mam przestać?
 " Powinienem kazać jej przestać...? Lubię jej towarzystwo, choć czasami bywa jak żeńska wersja Naruto... " - Przeszło mu przez myśl.
 - Nie. Mów mi po imieniu. - Zajął swoje miejsce, biorąc kubek.
  Popatrzył w ciemną herbatę i zsunął maskę z twarzy, popijając. Nie był pewien, czy dobrze postępuje. W końcu, co stało na przeszkodzie, aby zadawać się z młodszą kobietą? Przecież nie ukażą go za to. W głowie jednak stanął mu obraz Hiashiego Hyugi, który uderza go około 64 razy za zbliżenie się do jego adopcyjnej córki. Przełknął gulę herbatą.
 - Nie zamierzałam mówić inaczej~! - Odparła śpiewnym tonem.
  Skierowała na niego wzrok i omal nie zachłysnęła się ciepłym napojem, Hatake wstał szybko, aby jej pomóc, ale ta pomachała ręką jedynie.
 " Cholera... Wiedziałam, że jest gorący, ale... o ranyyy! " - Czuła, jak się czerwieni i to nie było na pewno od chwilowego niedoboru powietrza.


Hej, hej, heja, ho!
Godzina 19:40! No proszę jak to szybko mija! Mamy już nowy rok! Jakieś postanowienia noworoczne? Moim jest ograniczenie czekolady i herbaty, do trzech dziennie! ^^" Warto chociaż próbować, prawda? 
Dzisiaj wstawiam notkę, bo troszkę wczoraj się zabawiłam! Swoją drogą, czy puszczaliście fajerwerki? 


Z mojej strony chciałabym wam życzyć wspaniałego roku 2019! Prócz typowych życzeń typu szczęście, miłość i pomyślność chciałabym życzyć wam przede wszystkim zdrowia i ciepła. To jest bardzo ważne! :) 

Buźka~! Szczęśliwego Nowego jeszcze raz!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz