31 grudnia 2012

Rozdział6: To co nas łączy i dzieli. Część 1

Rozdział6: To co nas łączy i dzieli. Część 1.


Nad hotelikiem panowała już jasność. Słaby powiew wiatru poganiał ludzi, słoneczny dzień, białe puchowe chmurki powoli płynęły po niebie, słońce świeciło przez korony liściastych drzew.
 Idący mrocznym lasem młodzi ludzie nie wiedzieli na co się narażają, bowiem ten las był nawiedzony przez lykanów. Lykanie to ludzie porośnięci sierścią wilka, zamiast paznokci mający szpony, a zęby były ostre i przypominały kły. Właśnie to granatowowłosa dziewczyna miała styczność z lykanami, ta dziewczyna której nadgarstki były związane linką z chakry, dziewczyna była z klanu Hyuga co więcej była spadkobierczynią klanu. Szli już tak osiem godzin. Kilka osób właśnie przemierzało ten las, szli w milczeniu czarnowłosy chłopak szedł z przodu trzymając w zaciśniętej pięści linkę z chakry, którą miała związane nadgarstki piękna perłowooka dziewczyna. Kilka metrów za nimi szli pozostali członkowie drużyny Hebi. Ciemnowłosa była rozdrażniona, chłopak nagle się zatrzymał powiedział do białookiej
-Zdejmij opaskę.- rozkazał jej młody Uchiha
-Nie- odparła Hyuga ze złością
-Tak, zdejmiesz.- powiedział troszkę ostrzej i groźniej czarnowłosy
-Nie, nie zdejmę- odpowiedziała z anielskim spokojem
-Tak- upierał się chłopak
-Nie- upierała się dziewczyna.
Całej kłótni przyglądali się Karin, Suigetsu oraz Juugo. Po godzinnej kłótni dziewczyna ustąpiła i zgodziła się zdjąć opaskę. Sasuke rozwiązał swoją chakrę i uwolnił dziewczynę. Rozbili obóz, Karin i Juugo poszli po więcej drewna, Sasuke poszedł łowić ryby w pobliskiej rzece, a Hinata i Suigetsu rozpalali ognisko.
 Hinata przyglądała się roztańczonym płomykom, westchnęła ciężko
Suigetsu zapytał
-Co się dzieje?- jego ton głosu był cichy tak aby nikt poza nią nie usłyszał pytania.
-Jesteśmy na terenach łowieckich lykanów. To..... strach.- odpowiedziała troszkę smutno i niepewnie.
-Dlaczego się ich boisz?- to był nowy głos Juugo się odezwał przysiadając obok Hinaty.
-Boje się ich..... bo.... zniszczyli dużo istnień.... odebrali życie kilkunastu osobą, których kochałam... Nienawidzę ich z całego serca. Kiedyś chciałam zniszczyć ich rasę, ale powstrzymał mnie ktoś...- odwróciła głowę w stronę lasu.
"Dziękuje, Neji-niisan. Gdyby nie ty i reszta rodziny pewnie bym wybiła resztę tych wilków.Jednak cieszę się że tego nie zrobiłam.... Dziękuje!"- pomyślała dziewczyna.
Po chwili Sasuke wyszedł niosąc kilka ryb nadzianych na patyki. Hinata odwróciła głowę dając znać tym samym że nie przeszła jej złość. Sasuke usiadł pod drzewem, wcześniej dając do zrozumienia młodym kobietą, że mają przygotować obiad. Hinata nic nie mówiąc wzięła się za przygotowywanie ryb. Po ich zjedzeniu wyruszyli w dalszą drogę. Nagle Hinata się zatrzymała wykonała kilka pieczęci i szepnęła "Byakugan" zaraz po tym rozejrzała się wokoło
-Cholera jasna.... Otoczyli nas.- zaklęła i spojrzała na Uchihę z wyrzutem. Zza krzaków powychodziły bestie  z sierścią i kłami jak bardzo znane dwóm młodym dziewczyną. Karin zmrużyła oczy wściekle
-Lykanie.- powiedziała tą nazwę z największą ilością jadu i nienawiści.
-Co robimy?- zapytał Juugo patrząc na Sasuke. Sasuke tylko milczał po chwili zabrał głos
-Kto wami dowodzi?- jego głos był przepełniony anielskim spokojem. Po chwili kilka kroków od niego pojawił się alfa.
Nie był taki jak pozostali lykanie, bo był człowiekiem, to właśnie odróżniało alfy od niżej postawionych i słabszych bestii, alfy mogły przemieniać się w ludzi kiedy tylko chciały, a pozostali mięli postacie wilków.
-Ja dowodzę tą bandą kundli.... jestem Anizaki Lurus.- gdy się przedstawił Hinata omal nie zemdlała. To jemu groziło nawet nie dwa lata temu. Anizaki przyjrzał sie Hyudze i powiedział z uwodzicielskim uśmiechem
-Miło cię znów widzieć, koteczku.- oblizał swoje kły wciąż się uśmiechając. Hinata powstrzymała odruch wymiotny
-Czego chcesz, psie?!- nie chciała krzyczeć, ale pokusa była zbyt wielka. Lurus nagle pojawił się przed Hinatą i szepnął coś na jej ucho na co Hyuga warknęła jak wściekły pies i uderzyła wilkołaka pięścią w policzek. Mężczyzna znów się uśmiechnął otarł stróżkę krwi spływającą po dolnej wardze
-Wciąż jesteś ognistą kobietą.- powiedział ruchem ręki nakazał lykaną odejście sam także zniknął.
Karin zerknęła na Hinatę i zapytała
-Co on ci takiego powiedział?- zapytała tłumiąc śmiech.
-Chciał abym została jego żoną! Ble, fuj, ble.....egh- Hinata wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować, a w Sasuke gotowała się krew, żałował jedynie, że go nie zabił kiedy miał okazję.
-Idziemy.- warknął ozięble i ruszył do przodu.
-Jak każesz, panie.- zakpiła Hinata z irytacją. O dziwo Sasuke nic nie odpowiedział tylko szedł dalej "Pewnie w duchu miesza mnie z błotem.... A zresztą! Nie jest ważne zdanie takiego kretyna!"- pomyślała Hinata idąc z Karin. Juugo i Suigestu go dogonili, a dziewczyny zaczęły gadać o tym który chłopak w liceum Czarnej Róży był najprzystojniejszy. W Sasuke wciąż wrzała krew, Suigetsu chciał wyrwać dziewczyną struny głosowe, a Juugo szedł zamyślony nie zwracając na nich szczególnej uwagi.
Dotarli do jakiegoś domu.
Na zewnątrz stał Kabuto
-Witamy z powrotem, Hebi. Miło was znów wiedzieć całych i zdrowych..... Ah! Czy to twoja narzeczona, Sasuke?- głos Kabuto był spokojny i opanowany
-Nie podzielam twojej radości, Kabuto. I nie Hinata nie jest moją narzeczoną.- odpowiedział zimno i wściekle młody Uchiha. Bez dalszych rozmów weszli do środka. Hinata nienawidziła takich miejsc: brud, wilgoć i smród lekarstw jest też duże prawdopodobieństwo, że to zapach śmierci. Przeszli kilka metrów korytarzem aż doszli do laboratorium Orochimaru.
Sasuke złożył raport
-Misja powiodła się sukcesem. Ninja z Konohy nie znajdą mordercy. Póki jest z nami ona nic nie wskórają- jego głos był jak zwykle zimny i bez emocji różnił się od tego którym rozmawia z Hinatą. Wężowaty sannin zabrał głos
-Świetnie, a teraz wracajcie do swoich pokoi chciałbym pomówić z panną Hyugą.- Sasuke chciał się sprzeciwić, ale widząc spojrzenie wężowatego uległ i wyszedł. Gdy drzwi się zamknęły zapytała
-Czego!?!- wypowiedziała te krótkie słowo przez zaciśnięte zęby. Orochimaru podszedł do stołu nakazując by Hinata poszła za nim, niechętnie podeszła do niego.




Długo nie pisałam, pewnie jesteście na mnie wściekli. Moi bracia przesadzają. 
Chciałabym życzyć wam szczęśliwego sylwestra i oby 2013 rok był najszczęśliwszym jaki istnieje.
Całuje, Ewa lub jak wolicie Amishia Blood.

1 komentarz:

  1. Ojejku Hinacia ma aż takie znajomości?! Heh... żoba Lykana Alfty phiihi...
    A Sasuke zazdrosny! <3
    Piszesz wspaniale i chętnie bym się rozpisała ale dopiero jak dojdę do ostatniej notki, którą dodałaś ^^

    OdpowiedzUsuń