Pisma
Postawny dowódca siedział w swoim biurze, popijając herbatę. Szczerze nienawidził Uchihy za to, co zrobił i liczył, że Hokage skaże go na śmierć.- Po co tu ten zdrajca? Bachor. - Warczał, nalewając do filiżanki ciepły płyn.
Wielkie było jego zaskoczenie, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie... ale nikt się nie pojawił. Chwycił za kunai, wyczuwając dziwny chłód. Mrożący krew w żyłach strach ogarnął go nagle. Coś przygwoździło go do ściany, nie mógł się poruszyć!
- Nyan~
Zamrugał w szoku, widząc białego kocura, który siedział na jego biurku. Wpatrywał się w niego z zaciekawieniem.
- Weź go, Seishin-kunyan. - Miauknął kociak.
- Rozkaz.
Ton, przez który dowódca przesłuchań zaczął się trząść. Zaciskał swoje dłonie, próbując zlokalizować głos, odbijający się echem po pomieszczeniu. Nie potrafił go dostrzec.
Shirou trzymał go swoją duchową dłonią. Nie podobało mu się to, ale wiedział, że jedynym sposobem, aby zacząć żyć było opętanie. Musiał opętać dowódcę, który sprawiał problemy. Ten człowiek był niebezpieczny i sprzeczny z planami Kiyoshiego, mógł zagrozić Hinacie. Od jego słów też zależało, czy Uchiha przeżyje. Słowem? Nie miał wyboru.
Gdy Hinata odeszła z ojcem, Seishin został przywołany przez Kiyoshiego. Wyczuwał niepokój kociego przywódcy, ale postanowił czekać na jego słowa.
Siedzieli w ogrodach, gdzie nikt nie miał prawa bytu poza głową klanu. Było to święte miejsce, azyl dla ojca Hinaty. Czasem pozwalał starszej córce przebywać tu z powodu głębokiej więzi tego miejsca ze światem duchów. Miejsce w jakim się znajdowali było spokojne, jakby odłączone od zła tego świata kopułą czasu. Była to mała wysepka w ogródku, na której stała malutka altanka porośnięta białymi różami, ulubionymi kwiatami żony Hiashiego. Hiashi nie ożenił się ponownie po śmierci Hikari. Po prostu nie potrafił kogoś pokochać drugi raz. Ojciec dziewcząt stał się lepszym ojcem z czasem.
Kocur trzymał w łapce spodeczek z przeźroczystym alkoholem, ale nie miał umoczonej w nim mordki, jak zazwyczaj.
- Wezwałem cię tu z ważnego powodu. - Zaczął, patrząc przenikliwie w ducha.
Duch zerknął na niego znad motyla, który przysiadał na płatku róży.
- Hinata-chan jest w tarapatach, jak pewnie wiesz, nyan!
- Tak, obiło mi się o uszy. Podobno dostała w pakiecie narzeczonego.
- Oj tak, tak. Nie byle jakiego. Największego zdrajce Konohy! - Tu zanurzył język we spodeczku - Jednakże... Wiem z pewnych źródeł, że może jej grozić niebezpieczeństwo. Nie ze strony Uchihy, on chce dziedzica. Sama Hinacia nie wie jak z tego wybrnąć. Musisz jej pomóc. Jednak w obecnej sytuacji będzie to dla ciebie zbyt ciężkie. Ochrona jej wymaga ciała, którego ci brak.
- Co mam robić? Chcę ją chronić, ale obawiam się, że to niemożliwe.
- Istnieje pewne wyjście. Musisz posiąść ciało. Oczywiście to krótkotrwałe. Dwie dusze w jednym ciele nigdy nie są dobrym pomysłem, ale...
- Co mam robić, Kiyoshi-sama?
Shirou nigdy nie był zapalony na punkcie powrotu do życia. Cieszył się będąc duchem, ale tęsknił za dotykiem metalu, pocałowaniem ust kobiet czy też zwykłym jedzeniem. Duchy nie potrzebują pożywienia. To pusta egzystencja i nuda!
Musi obronić Hinatę, zdobyć potrzebne informacje i ocalić jej przyszłego niedoszłego.
Wejście w ciało Arate było proste. Było to jednak nie przyjemne. Musi zachowywać się, tak jak on, ale jednocześnie ocalić Sasuke od stryczka. Nie może jednocześnie dać się zawładnąć życiem i wspomnieniami mężczyzny. Musi...
- Boże, jakiś ty brzydki! - Popatrzył na swoją twarz usianą bliznami, nierówno ścięte włosy i brak oka.
Krytycznie patrzył na swoje ciało. Był dobrze zbudowany, ale strasznie wielki! "Jak on w ogóle może się szybko poruszać?!" - Gdyby Seishin miał ogon zacząłby nim poruszać w złości!
- Nie czas na to, Shirou. Odzyskałeś ciało, więc teraz musisz dostać jeszcze parę informacji. Co oni wiedzą o Hinacie i Yasu. To ważne, nyan! - Upomniał go kocur, zeskakując ze stołu i wychodząc.
Mężczyzna zaczął przeszukiwać szafki, wywalając z nich wszelkie dokumenty. Żałował, że nie ma żadnych krakersów do przegryzienia.
Siedział wygodnie w krześle, opierając nogi o biurko i czytając informacje o Uchiha Sasuke.
" Brak chęci do współpracy. Blablabla... Oczywisty sprzymierzeniec Orochimaru. Blablabla... Niezdolny do jakiejkolwiek egzystencji. Z takim pisemkiem to go nie przyjmą nawet na sprzedawcę kapusty. Chyba czas co nie co dodać od siebie." - Czytał pismo, a po skończeniu spalił je w dłoni. Wyciągnął czystą kartkę z szuflady i zaczął pisać.
" Uchiha Sasuke. Teraz będziesz pełnoprawnym obywatelem Konohy. Dobra robota, Shirou-chan! Hinata się ucieszy! " - Hinata wcale się nie ucieszy.
Przywołał ninja klikając dziwny guziczek, aby ten dał karteczkę Tsunade.
Sam zainteresował się, co kapitan ANBU ma ma Hinatę. Oddał sie lekturze...
~~
Sasuke został wprowadzony do gabinetu Tsunade około popołudnia, gdy udało się już uspokoić ojca Hinaty.
- Moja córka jest nieletnia, on jest nieletni! - Krzyczała sfrustrowana głowa klanu Hyuga. - Nie zgadzam się! On ją zabije zaraz po tym jak urodzi mu bękarta!
- Dlatego tu jesteśmy. Aby rozmawiać. - Hokage uniosła dłoń, chcąc uciszyć ojca dziewczyny, skinęła także na młodzież, aby zajęła miejsca przed nimi.
" Jakbym nie miała więcej problemów! " - Burknęła do siebie w myślach, patrząc na grupkę. Hinata, Sasuke, Hiashi i Kakashi. Ten ostatni miał rękę w gipsie i mogła się domyślać z jakiego powodu.
Uchiha czuł, że te "negocjacje" nie przyniosą mu żadnego zysku.
- Twoja córka zgodziła się, starcze. Uszanuj jej decyzje. - Nie miał zamiaru pokazywać jej ojcu szacunku.
- "Starcze"?! Osz ty...
- Spokój! - Hokage, uderzyła pięścią w stół. - Eh. Ludzie. Jesteśmy tu, aby rozwiązać problemy, nie tworzyć kolejne.
- A co z lojalnością do Konohy? Nie możesz mu oddać... ja mu nie oddam mojej córki! To zdrajca!
Kłótnie. Kłótnie. Kłótnie! To było to, co rozgrywało się w gabinecie. Trwały już dosc długo. Minęły prawie dwie godziny, a Hiashi nie wyrażał aprobaty, jak zresztą każdy się spodziewał. Uważał Sasuke za niegodnego jej córki i miał rację.
- Dosyć, synu! - Do pomieszczenia weszła najmniej spodziewana osoba. Posiwiała, pomarszczona staruszka z żelaznym spojrzeniem bladych oczu.
Staruszka była ubrana w białe długie kimono, podpierała swoją słabowitą postać o lasce. Zakasłała słabo w dłoń.
- Babciu! Nie powinnaś wstawać z łóżka! - Hinata podskoczyła jednym susem do starszej kobiety i podtrzymała jej bok. - Hokage-sama, czy mogę odprowadzić babcie do D-...!
Pac! Uderzenie laski w głowę przetrwało wypowiedź Hyugii. Hinata przyłożyła chłodne dłonie do niewielkiego siniaka, tworzącego się na jej głowie.
- Cisza dziecko! - Starsza kobieta podeszła bliżej Uchihy i uniosła jego podbródek za pomocą drewnianego narzędzia zbrodni.
Uchiha odtrącił narzędzie przebijając starą kobietę zirytowanym spojrzeniem. Nie znał tej kobiety i wcale nie chciał jej poznawać. Kolejna Hyuga z za wysokim ego. Hirako Hyuga była matką Hiashiego, Hizashiego i ciotki Hinaty, która przebywała poza wioską. Staruszka była wykreślona z księgi ninja z powodu choroby dłoni, która ją dotknęła. Siwowłosa była kiedyś zdolną i potężną członkinią głównej gałęzi klanu Hyuga, jednak schorzenie, które ją dopadło przekreśliło jej szansę na bycie kunoichi i głowa klanu. Stała się żoną i matką, nieco zgorzkniałą staruchą, która nie potrafiła patrzeć łagodnym spojrzeniem na pozostałych członków rodziny.
Klan Hyuga ukrywał ściśle jakiekolwiek badania medyczne, nie chcąc się osłabić wiadomością o chorobach. Mieli prywatnych medyków, aby nie doszło do skandalu.
- Pani Hirako... Czy jest jakiś powód Pani przyjścia...? - Hokage mimo wszystko lubiła obecność Hirako z powodu pewnej rzeczy.
Sake, które robiła starucha było jej ulubionym i chętnie je piła wieczorami. Oczywiście nigdy nie pozwoliła sobie na faworyzacje starszej kobiety względem innych. Hirako była wyniosła, dumna i sprytna. We wszystkim potrafiła dostrzec zysk, a w tym momencie widziała go w przyszłym mężu swojej starszej wnuczki.
- Powodów jest wiele, ale odpowiedzi mniej. - Odparła tajemniczo.
- Mamo. Powinnaś zostać w domu. Ta sprawa nie dotyczy ciebie i twoich bzdurnych... - I kolejne uderzenie. Potraktowała to jak dziecko które się sprzeciwia.
Uchiha uśmiechnął się kpiąco w duchu.
- Z szacunkiem do matki, wstrętny bachorze!
Jeśli ktoś potrafił sprzeciwić się głowie klanu była to dawna głowa klanu, a nawet Hiashi nie miał dość siły psychicznej aby sprzeciwić się własnej matce. Babcia Hyugii była sprzymierzeńcem, którego Sasuke potrzebował, choć on sam tak nie uważał. Powody dla których Hirako postanowiła działać pozostają niejasnymi dla osób w pomieszczeniu.
Kakashi podszedł do kobiety, chcąc ją wyprowadzić, ale groźna trzymana laska w dłoni go powstrzymywała skutecznie.
- Pani Hyuga, kto Panią wpuścił? - Hokage próbowała sobie przypomnieć który z idiotów stoi na straży drzwi dzisiaj.
- To nieistotne, Hokage-sama. Jestem tu w imieniu starszyzny wioski i starszych klanu Hyuga.
Hiashi zmróżył oczy w złości. Nikt poza nim i Hinatą nie powinien o tym wiedzieć. Musi znaleźć sposób, aby jego córka wyszła z tego z twarzą, a jego matka i jej postanowienia nie wchodziły w to dziwne obliczenie - Sasuke plus Hinata nigdy nie będzie miało prawa bytu, jeśli o jego zdanie chodzi. Bez poparcia ojca Hinaty Sasuke nic nie zdziała.
Hokage sposępniała skiwając starszej miejsce Hinaty, która stanęła przy swojej babci. Już wiedziała, że to spotkanie będzie jeszcze gorsze i jedna butelka sake nic nie zdziała.
- Więc... Jaki masz pomysł? Chce znać twoje zdanie na ten temat. - Blondynka oparła łokcie na biurku, spotykając się z karcącym spojrzeniem babci Hyuga, od razu je zabrała.
- Pomówmy najpierw o korzyściach jakie to przyniesie. Kekkei Genkai. Odzyskanie wspaniałego klanu Uchiha. Nowa generacja... Prosty sierpowy w nos starego węża.
Nikt nie mógł nic poradzić. Stara zołza - To było przezwisko jakie młodsze pokolenie Hyugów nadało jej i mieli ku temu powody. Starucha była mieszanką najgorszych cech starszego człowieka! Uparta jak osioł, nadąsana, niezadowolona, surowa! Jednakże... Była ukochaną babcią Hinaty. Po śmierci matki zajmowała się granatowowłosą i jej młodszą siostrą, wspierając swego syna. Miała też zasługi, znała się osobiście z ważniejszymi daimyo i panami ziemskimi. Jej wpływy znacznie zasilały banki Konohy. Hirako Hyuga była wpływowa i niebezpieczna, mimo podeszłego wieku.
- Ten układ, który zawiązał Sasuke z Hinatą miał kiedyś miejsce. - Hiashi drgnął, a czarnooki zmróżył oczy i utkwił je w ojcu dziewczyny. - Na mocy starego traktatu pokojowego między klanami Hyuga i Uchiha miał nastąpić ożenek Hinaty i Sasuke.
Dwoje młodych spojrzało na siebie nawzajem. Zaangażowane małżeństwo nie było niczym dziwnym. Czasem jeszcze przed narodzinami klany podpisują umowy o małżeństwie. To czysty zysk i gwarancja pokoju między nimi.
- Zwój został unieważniony przez wszystkich, którzy go podpisali po masakrze Uchiha. Matko. Nie przywołuj duchów zza grobu! - Hiashi zacisnął dłonie w pięści.
- Ale co na to same duchy, hm? Klan Hyuga go unieważnił, ale dokument jeszcze istnieje. Póki ktoś z klanu Uchiha go nie podpisze będzie miał swoją ważność.
- Nie będę nic podpisywał. Hyuga I ja mamy swój układ. Nie zależy mi na jej zgodzie. Wzięcie ślubu to czysta formalność i ugoda z mojej strony. - Odezwał się dotychczas milczący Sasuke.
Dla niego była to błazenada i żart. Miał dość tej szopki. Chce jedynie to co mu się należy, a należy mu oczywiście Hinata.
- Uchiha-san, nie przerywaj. Tu chodzi o...
- Twoją ucieczkę? Zamierzasz nie dotrzymać słowa, Hyuga?
- Zawsze go dotrzymuje! - Oburzyła się młoda kobieta.
- Teraz chcesz uciec więc nie. Nie zawsze.
Kakashi zaklął szpetnie pod nosem, znał swego ucznia i wiedział że ma wbrew wszystkiemu krótką cierpliwość. Hokage wzniosła oczy ku sufitowi, myśląc o tym jak ma zadziałać aby wszystkie strony były szczęśliwe. To spór między klanowy, pomimo ze klan Uchiha liczy teraz dwie osoby.
- Hirako-sama, na jaki okres czasu został wyznaczony ich ślub? - Kakashi szukał rozwiązań, podobnie jak Hokage.
- Mają mieć po conajmniej 21 lat. Muszą być pełnoletni i dojrzali mentalnie i płciowo.
I tu mogło być rozwiązanie, jeśli Sasuke na to przysta cała ta farsa się zakończy!
- To wbrew naszej umowie. - Warknął Sasuke do Hinaty.
- Uchiha-san... Roz-rozkazuje Ci zastosować się do paktu. - Hinata popatrzyła na niego.
Ta mała manipulacyjna... Ona śmie mu rozkazywać?! Jemu?! Sasuke Uchiha, który mógłby ją położyć w trzech ruchach?!
- Słuchaj, Hyuga...
- Chcesz uciec?
- Co? - Zacisnął szczęki mocno. - Ja nigdy nie uciekam, Hyuga.
- Wydałam Ci rozkaz. Nie chcesz go wypełnić... Więc chcesz. Wedle umowy masz wykonywać moje rozkazy. Więc go wykonaj. W wieku 21 lat, zimą zostanę twoją żoną. Dam Ci dziedzica po ślubie i odbudujemy dwa klany. - Ciekawe zjawisko. Gdy Hinacie na czymś mocno zależy przestaje się jąkać.
- Dwa? - Zapytał, patrząc w jej blade oczy.
Hiashi wstrzymał oddech. Nie chciał tego usłyszeć. Tsunade poczuła wewnątrz siebie dziwny chłód. Hirako uśmiechała się triumfalnie.
" Jaki klan może chcieć odbudować dziedziczka Hyugów?" - To go zaciekawiło. Nigdy nie słyszał o czymś takim. Hyuga która nie była czystej krwi? Interesujące.
- Tak. Klan Uchiha i plan Kiyoshi.
Po wypowiedzeniu tych słów przez córkę Hyuga Hiashi... Oniemiał. Był na granicy omdlenia. Jego córka chce przywrócić klan, który nigdy nie powinien powstać! Którego moc nie powinna być dana człowiekowi. Szanował Kiyoshiego, szanował swoją żonę, ponad wszystko szanował tradycje. Ale Kiyoshi... Kiyoshi byli przerażającą rodziną, która swoją moc zawdzięcza królowi duchów. Shinigami Kiyoshiemu dla którego życie ludzkie jest jak gra w shogi. Ci, którzy otrzymują jego moc mają samotne życie pełne strachu i śmierci... Mimo to to był dar.
- Klan Kiyoshi...? - Babka dziewczyny popatrzyła na wnuczkę, oczekując wyjaśnień.
Nie dostała ich, bo do pomieszczenia przez okno wskoczył zamaskowany ninja. Z oddziałów przesłuchań. Trzymał w dłoni zawiniety w rulonik papier z pieczęcią.
Hokage wzięła go, usunęła pieczęć i przeczytała zawartość listu. Skierowała wzrok na Sasuke.
- Uchiha. Wracasz do Konohy? - Pytanie było twarde. Wymagające natychmiastowej odpowiedzi.
- Tak.
- Będziesz jej wierny?
- Tak. - Zacisnął dłonie na kolanach.
- Będziesz służył Konoha i chronił mieszkańców?
Tu spojrzał najpierw w oczekujące oczy Hinaty. Musi na nią czekać lata zanim dostanie dziedzica, a nie może porzucić zemsty ot tak aby układać sobie życie. Jednak coś w jej miękkich oczach sprawiało że przez moment zapragnął zapomnieć.
- Tylko na jej rozkaz. - Odwrócił wzrok, patrząc na ścianę.
- To mi wystarcza. Oficjalnie więc wracasz do Konoha. Jesteś ninja Konohy i jej obywatelem. Witaj w Wiosce Liścia.
I tak oto... Sasuke wrócił do Konohy. Nie zapomniał jednak o Orochimaru, który pewnego dnia przybędzie po niego, chcąc go znowu pojmać. Teraz nie był pewny czy znów za nim pójdzie. Tu na niego czeka szansa na odbudowe, a tam zemsta. To było jak taniec na linie puszczonej przez przepaść. Przechylasz się w jedną stronę lub drugą, a i tak upadasz.
- Państwo Hyuga, myślę, że to wszystko. Hinato, dzisiaj wieczorem jak zawsze. Sasuke Ty zostajesz.
Uchiha wiedział, że czeka na niego jeszcze parę istotnych kwestii, jak zakwaterowanie i pieczęć wiążąca czakrę. Przewidział to drugie od razu jak tylko zgodził się na układ z Hyuga. Zastanawiało to czego moze sobie życzyć Hokage od Hinaty w wieczornych porach.
- Hai, Hokage-sama. Dziękuję, że mam pomogłaś. - Skłoniła się dziewczyna.
- Do widzenia, Hokage-sama. - Ojciec i babka dziewczyny wypowiedzieli równocześnie, skłaniając się z szacunkiem.
Kakashi zajął miejsce obok Sasuke, dając znać ze nie ma zamiaru wychodzić.
Dzisiaj bez obrazków z powodu siedzenia w pracy :( jutro pojawi się najpewniej kolejny rozdział ;) ewentualnie dzisiaj wieczorem wszystko zależy od tego jak bardzo będę się nudziła! ^^"