27 listopada 2018

Rozdział 9: Wioska Liścia

Wioska Liścia

  Powrót Uchihy przyniósł do wioski obawy i strach przed atakiem Orochimaru, pomimo, że gdy przybyli była noc. Hokage liścia nakazała przesłuchać nastolatka przez kapitana ANBU, Arate. Sama także była obecna przy przesłuchaniach, mimo że wielu wyrażało mu temu sprzeciw.
  Ciemna sala, w której się znajdował była skromnie urządzona. Dwa krzesła, stół odgradzający go od kapitana w białej masce. Ściany pomalowane na szary odcień, gdzie nie gdzie popękane. Pokój nie był duży, prawie klitka. Sasuke mógł wyczuć czakrę Hokage za ścianą, wyczuwał u niej wściekłość z powodu nieustającego pulsowania. Oczywiście, że nie była przed nim, nie mogła być osobiście przy przesłuchaniach nie tylko z powodu niebezpieczeństwa z jego strony. Sama bała się, że go zabije.

 Drużyna wróciła z misji w radosnych nastrojach. Yasu rozmawiała z Naruto o ramen, na które zabiorą Sasuke, kiedy Sakura próbowała skłonić dawnego członka drużyny do rozmowy. Kakashi obserwował ucznia z powątpiewaniem, a młoda Hyuga była cicha i zamyślona.
  Dotarli do wioski dużo wcześniej niż przypuszczali. Była noc, więc mało kto był na uliczkach wioski, ale ci co byli szeptali o młodym czarnookim.
 - Hinato, jak Ci się udało przekonać go do powrotu? - Nie odpowiedziała na pytanie Hatake, bojąc się reakcji.
  Odwróciła wzrok jedynie. Siwo włosy pokręcił głową, chciał wiedzieć, co zaszło między nimi. Potrafił to dostrzec, że coś było nie tak. Jednak wiedział, że się dowie. Jak nie od niej, to od Hokage. Był uparty, tym razem wiedział, że nie może ot tak tego zatajać.


Znalezione obrazy dla zapytania tsunade tired
  Naruto, Sakura i Yasu nie pytali. Głośne trio było po prostu w wesołych nastrojach z powodu obecności Sasuke. Uzumaki i Haruno, że odzyskali przyjaciela, a Yasu że poznała kogoś nowego.
  Stanęli przed zaspaną Tsunade, która prawie zasypiała na biurku, dopiero na ich widok się rozbudziła. Przetarła oczy z niedowierzaniem, widząc spadkobiercę rodu Uchiha.
 - Wróciłeś do łask, Uchiha? - Przetarła oczy, próbując być poważną w tej sytuacji.
  Zaraz miało się zacząć osobiste piekło.
 - Wrócił z nami! Uratował Hinatę-chan, musisz go przyjąć z powrotem! - Zaczął z dumą Naruto, będąc pewnym, że ta wersja jest prawdziwa.
  Piąta popatrzyła na dziewczynę z klanu Hyuga, później na Uchihę. Machnęła ręką na drużynę. 


Podobny obraz

 - Sakura, Naruto, Yasu. Idźcie do domu. Kakashi, ty też. Jutro zdasz mi raport. - Nie poruszyli się, strzeliła palcami, czując pulsującą żyłkę na czole. - WYNOCHA!
  Pomasowała skronie, czując narastającą migrenę. 
 - Ale babciu! Sasuke...
 - Idziemy, Naruto. Hokage-sama musi porozmawiać z Sasuke. - Sakura siłą wypchnęła blondyna.
  Yasu wzruszyła ramionami i zniknęła, puszczając perskie oczko Hinacie, jakby to miało ją jakoś wesprzeć.
 - Kakashi, ogłuchłeś?
 - Nie, mam dobry słuch.
 - Nie wydaje mi się. Zaraz cię zbadam, jeśli chcesz. Pięściami! - Złotooka zaczęła wstawać.
 - Ależ po co ta agresja!? Chcę jedynie wiedzieć co z moim uczniem.



 - Sama chcę to ustalić. Wyjdź. Stąd. Powiem ci, jak będziesz potrzebny. - Trzask kości rozniósł się po pomieszczeniu, gdy tylko zacisnęła pięści.
  Hatake popatrzył na swego ucznia, później na młodą Hyugę. Sasuke nie wydawał się szczególnie poruszony czymkolwiek, a dziewczyna nerwowo skubała malinowe usta.
 - W porządku. - Wydawało się, że się poddał. Wyszedł z biura Hokage, aby tylko podsłuchiwać pod oknem.
  Ukrył swoją czakrę, aby nikt go nie wyczuł, co mogłoby się równać bólem głowy i szpitalem, spowodowanym prawym sierpowym od czcigodnej piątej.
  Hokage zamknęła drzwi, za siwowłosym, oparła się o biurko i patrzyła wyczekująco na młodzież.
 - Zadam ci jedno pytanie, Uchiha. Co cię skłoniło do powrotu?
  Uchiha natomiast uśmiechnął się złośliwie, wskazał kciukiem na dziewczynę, stojącą obok niego i odparł krótko.
 - Moja przyszła żona.
  Tsunade zamurowało, Hinata prawie zemdlała, Sasuke nadal miał kpiący uśmieszek, godny samego diabła, a Kakashi stracił przyczepność do parapetu i spadł. 
  Uchiha był cholernie dumny z tego, że tak łatwo dało się wyprowadzić z równowagi Tsunade i dziewczynę.

  Blondynka obawiała się, że go utłucze za to, do czego nakłonił dziewczynę. Miała ochotę to zrobić, ale wiedziała, że Sasuke ma informacje o Orochimaru... Ponadto jedna część jej przyznała, że przywrócenie klanu Uchiha nie było niczym złym. Ale w taki sposób?
 - Co wiesz o Orochimaru? - Nawet przez maskę Sasuke domyślał się, że mężczyzna go nienawidzi.
 Nie mógł go winić, skierował wzrok na ścianę, za którą stała piąta. Był zdrajcą wioski, który na liście swoich grzechów niedługo będzie miał zabranie księżniczki Hyugów. Przecież to umowa między nimi. Gdyby chciał mógł by ją zabrać i zmusić do czego chce! To Jego dobra wola, że postanowił zrobić inaczej.
 - To psychopata. Co więcej mam powiedzieć?
  Sasuke wiedział, że Orochimaru się wścieknie, ale go to nie obchodziło. Liczyła się dla niego moc, którą sannin mu dał. Otrzymał ją, a to, że wąż wysłał go po te dziwne stworzenia wystarczyło, aby zaufanie Uchihy zostało nadszarpnięte. Wąż traktował to jak chłopca na posyłki, a od tego nie jest. Od takich spraw niech się wysługuje Kabuto lub Karin, ma to gdzieś.
 - Na przykład po co tu przychodzisz? Czego chce Orochimaru od Konohy?! - Kapitan tracił zimną krew, co nawet bawiło Sasuke.


  W mniejszym pomieszczeniu stała Hokage z Kakashim.
 - Arato traci spokój. To wiele nie pomoże. - Zaczął Hatake - Po co mnie tu wezwałaś?
  Blond medyczka skierowała na niego czujne, złote oczy.
 - Byłeś jego mistrzem. Znasz go. Będziesz potrafił stwierdzić czy mówi prawdę czy kłamie.
  Siwo włosy popatrzył na dawnego ucznia. To był moment, chwila. Nigdy nie przypuszczał, że wystarczy Hyuga aby powrócił Uchiha. Jedno było dla niego pewne. Nie mogli mu za bardzo ufać, nawet jeśli oznaczało to dla Sasuke kłopoty. Nie mógł narażać setek żyć, aby ocalić jedno, choć bardzo chciał ocalić czarnowłosego.
 - To mój uczeń, mimo to nie możemy mu ufać, zwłaszcza, że Orochimaru nadal pałęta się po świecie. Lepiej mieć na niego oko.
 - Wypuszczenie go jest gorsze niż więzienie. Skazać go też nie możemy, bo stracimy potężne kekkei genkai... - Tsunade westchnęła, łapiąc się za głowę - Walnęłabym sobie setkę.
  Shizune popatrzyła na swoją Panią ze złością.
 - Tsunade-sama! To nie czas na to! To poważna sprawa!
  Hokage niemal opadła na kolana w beznadziei. Trudna decyzja, a ona nadal nie może się rozluźnić.
 - Wiec jaki pomysł? - Dopytywał kopiujący ninja.
 - Eh... Wszystko zależy od jego słów. Myślę że... Wiem. Miesiąc obserwacji.
  Do tego planowała nałożyć na niego pieczęć obniżającą jego poziom wykorzystania czakry.
 - Pod czyim okiem? - Oczywiście do uszu Shizune i Kakashiego nie mogło dojść o umowie Hyugii i Uchihy. Doprowadziłoby to do sporego zamętu!
  A sama nie była pewna czy dobrym pomysłem jest omówienie tego ze starszyzną wioski, bo mogliby oskarżyć jeszcze Hinatę o parę rzeczy. Spiskowanie byłoby nie jednym zarzutem jakie by na niej ciążyło. Jedyną osobą, której tak naprawdę musiała powiedzieć był lord Hiashi. Jednakże jego reakcji nie mogła przewidzieć. Z czasem złagodniał w stosunku do starszej córki, ale nadal. Była córką! Hokage nie jest w stanie uwierzyć, że nie będzie traktował tego poważnie!

~ ~

  Słońce gościło już na niebie, a ptaki wyśpiewywały zachwycające - dla niektórych irytujące - pieśni. Było w miarę ciepło, jedynie czasem zawiał wiatr, niosący chłód, jednak promienie słońca rozgrzewały, przez co przyjemny był ten chłodek.
  Hinata krążyła w tę i z powrotem w swoim pokoju. Kiyoshi obserwował młodą dziewczynę z jej poduszki. Opowiadała mu o swojej ostatniej misji, z której niedawno powróciła, o swoich obawach względem mocy i o młodym z klanu Uchiha.
  Kocur poruszył noskiem i wyciągnął się. Wąsik mu leciutko zadrżał, gdy wyczuł zapach sake. Ten kocur był szczególnie łasy na alkohole i wydawał się wcale nie przejmować stanem swojej uczennicy.
  Zwłaszcza sake, którego produkcją zajęła się babcia Hyugii, od kiedy zauważyła, że to się opłaca. Klan Hyuga chciał być niezależny, mieć swoje środki utrzymania, nie być uzależnionym od Konohy, a jej służyć.
 - No więc czego się boisz? Duchy się nim zajmą, gdy nie wykona rozkazu.
 - On nie wierzy w nie... Poza t-tym on chce abym... Abym dała mu dziecko! Po tym przestanie mnie słuchać! Co mam robić, Kiyoshi-san? - Wzięła kota w ramiona.
  Usiadła na macie, głaszcząc jego miękkie futerko. Czuła, jak się relaksuje przy tym.
 - Nie wierzy! Miauuuu! Phi! Jak można nie wierzyć w coś co istnieje od zawsze! To tak jakby powiedzieć, że... Że pomarańcze nie są zawsze pomarańczowe! Nyan~ za ucheeeeem....! - Zamruczał, wyciągając szyję.



  Blado oka westchnęła, kontynuując pieszczoty.
 - Nie chce niszczyć Twojego światopoglądu, ale pomarańcze nie są zawsze pomarańczowe.
 - Co?! Śmiesz mi wytykać błąd?! Nyan!
  Fuknął urażony, układając się na jej kolanach. Futrzak próbował ją rozbawić, aby nie była smutna. Odgonienie myśli było dla niego sukcesem, choć wiadomym było, że długo tak nie pociągnie.
  Hinata sama owinęła sobie pętlę wokół szyi. Musi ograć Uchihę, musi go pokonać, nie może przecież ot tak po prostu... Stracić wszystkiego. Poza tym była pewna, że ojciec ją zabije!
  Głaszcząc białe futerko czuła narastający spokój. Kiyoshi w opinii publicznej był jej zwierzakiem. Kiba początkowo kręcił nosem na białą puszystą kulkę, która najczęściej siedziała na kolanach jego przyjaciółki.
  Myśląc o swoich przyjaciołach poczuła ukłucie goryczy. Czuła do siebie wstręt, gdy myślała o tym jak ich okłamuje, ile razy odwoływała spotkania z powodu pewnej sprawy. Ufała im, ale bała się ich reakcji.
  Przypomniała sobie reakcję jej ojca i starszyzny. Wtedy zgodnie uznali, że jedynie oni będą wiedzieć o umiejętnościach granatowowłosej. Hinata będąc pokorną i posłuszną nie sprzeciwiła się decyzji Hokage, i chętnie pomagała w lokalizowaniu morderców poprzez komunikację z duchami.
  Przymknęła białe kule, próbując skupić się na sytuacji. To tylko kwestia czasu, aż przybędzie posłaniec z wiadomością od piątej. Bała się reakcji ojca. Wiedziała, że Uchiha jest potężnym shinobi! Do tego zdrajcą! Jej ojciec się wścieknie! A wściekły Hiashi to... to wściekły Hiashi, co tu dużo mówić?!
  Jej ojciec trenował z Hanabi na podwórku, więc nie było mowy, że go nie powiadomią.

Hinata Hyuga ❤️

 - Gdyby chociaż był na misji... - Burknęła dziewczyna, siadając przy oknie.
 - Hinato, jak tylko wyjaśnisz swemu ojcu jestem pewny, że zrozumie, nyan! - Kocur zeskoczył z jej kolan przez okno, skacząc na głowę młodszej siostrze dziewczyny.
  Krocząca wychyliła się, krzycząc ostrzeżenie, ale było za późno. Kiyoshi wystraszył Hanabi, przez co młodsza się zdekoncentrowała i upadła, przerywając juuken, które ćwiczyła pod okiem swego ojca.
 - Kiyoshi! - Hiashi przyłożył dłoń do skroni, czując nieprzyjemną frustrację.
  Lord Hyuga nie był specjalnie zły, przywykł do zachowania kota, a jednocześnie mentora swojej córki. Znał tego paskudnego kocura i darzył go czymś w rodzaju szacunku. Musiał przyznać, że nawet go bawiło zachowanie Kiyoshiego, który przybrał tak słabą postać. Brak komunikacji, znikoma siła, małe ciało - Jak się w tym ma bronić? To było niemal nie do pomyślenia, że ktoś o takiej sile, jak on może być w tak słabej formie!
  Kocurek zamiauczał jedynie słodko z niewinnością i po ramieniu młodszej siostry Hinaty czmychnął w ogród.
 - Tssssk! Durny kocur! Hinata-onee! Pilnuj go! - Brązowo włosa popatrzyła w kierunku okna, skąd wychylała się starsza siostra.
 " Gdybyś była czujna, zareagowałabyś. " - Przeszło przez myśl mistrzowi duchów, gdy mył swoją śnieżną łapkę, obserwując podwórko z muru otaczającego majątek Hyuga.
 - G-gomennasai, neechan! - Hinacie oczywiście było przykro z powodu przerwanego czasu.
  Hanabi wydęła wargi w złości, skrzyżowała ramiona i skierowała wzrok na ojca, który westchnął w porażce, kręcąc głową. Wyczuł czyjąś czakrę, ale nie był pewny do kogo należy.
 - Dzisiejszy trening zostanie zakończony. Możesz iść odpocząć. - Ojciec dziewcząt skierował czujny wzrok ku pędzącemu strażnikowi.
  Hinata głośno przełknęła gule w gardle. Hanabi już się ulotniła, nie będąc nawet odrobinę ciekawa posłańca, co było u niej dosyć dziwne. Dłonie Hinaty zadrżały.
 - Lordzie Hiashi! Wiadomość od wielmożnej Tsunade! Prosi o pilne zjawienie się w biurze. Prosi o obecność twoją i lady Hinaty.
  Dziewczyna sapnęła, odsuwając się szybko od okna, oparła się o ścianę i zjechała po niej plecami.
 - Masz przewalone, Hina
 - Nie ma to jak twoje kojące słowa, Seishin-kun. - Odparła dziewczyna szeptem, przeczesując włosy dłonią.
  Wstała, aby zerknąć przez okno i zobaczyła, że głowa klanu Hyuga skierował ku niej swój wzrok, jakby pytając o czym mu nie powiedziała. Skinęła posłusznie głową, dając znać, że już do niego schodzi. Nie dokładnie o to chodziło Hiashiemu.
  Granatowowłosa jednak czuła dziwne uczucie, że tajemnice porastają ją niczym ciernie. Początkowo oplatały tylko jej stopy, a teraz miała wrażenie, że otoczyły całą ją, tak, że z trudem mogła dostrzec świat poza nimi. Chciała się wydostać, przedrzeć przez ten świat, niemal rozrywając je, ale jednocześnie bała się...
  Zeszła na dół po ubraniu swoich sandałów i zapięciu bluzy. Ojciec czekał na nią ze stoickim spokojem przy bramie, nie dostrzegła już posłańca, co mogło znaczyć tyle, że odszedł, aby wykonać dalsze obowiązki.

Znalezione obrazy dla zapytania hinata hyuga sad

 - Hinato? Czy coś nie przebiegło dobrze na twej misji? - Hinata trzymała się z tyłu, idąc za ojcem ze spuszczoną głową.
  Zazwyczaj Hiashi był dla niej surowy, ale teraz dało się słyszeć w jego głosie coś w rodzaju ojcowskiego zmartwienia. Hinata była jego córką i przeczuwał, gdy coś było z nią nie tak. W odpowiedzi szybko pokręciła głową.
 - Nie... Po prostu... Wiesz, że... - Nie wiedziała nawet jak ma zacząć ten temat.
 "Wiesz, że masz już zięcia? Nie no, Hina, bosko... W coś ty się wplątała, wstrętna kobieto?!" - Krzyczały jej myśli, gdy zaczęła się bawić palcami.
 - Teraz mnie upewniasz, że coś się wydarzyło, droga córko. - Głowa klanu zatrzymał się, patrząc przenikliwie na pierworodną.
 - N-nie! To... ja...
 - Opowiesz mi na miejscu. Hokage już dość czeka. Dobre wychowanie, mówi o tym, aby...
 - Na spotkaniu pojawiać się choćby pół godziny wcześniej niż miałbyś się spóźnić. Tak, wiem... To... stresujące.
  Mężczyzna z klanu Hyuga przyjrzał się córce uważnie. Wyrosła na piękną kobietę i jest pewny, że podbije nie jedno serce. Jednak nie był zadowolony z tego. Nawet najpiękniejsza z róż kiedyś więdnie, a nie od dziś wiadomo, że uroda przemija z czasem. Chciał tylko, aby uczucia nie uschły wraz z kwiatem.
  Niektórzy młodzi mężczyźni przysyłali jego starszej córce kwiaty z listami, przychodzili prosić o rękę... ale on nie wyrażał zgody. To było coś, co o dziwo szanował - miłość.
  On sam ożenił się z Hikari właśnie z miłości. Tego też pragnął dla swoich córek, ale oczywiście jak to ojciec sądził, że kandydat na zięcia powinien spełniać pewne wymagania. Wpoił swoim córkom przez te lata, że powinny być rozsądne w miłości i umiarkowane. Potajemnie bał się, że któryś z mężczyzn złamie im serce, a on wtedy złamie adoratorowi nie tylko ręce.
  Mijali uliczki w drodze do wieży Hokage. Hiashi dostrzegł ilu ludzi - ku jego zdenerwowaniu - mężczyzn zerka za jego córką.
 " Zwrócę na to uwagę Nejiemu. Nie powinna chodzić sama. Nie wiadomo, co strzeli takiemu do głowy! " - Przeszło mu przez myśl, w którymś momencie.
  Sam nie wiedział czego się boi. Jego córka, pierworodna potrafiła o siebie zadbać. Pozwalał jej na nocne spacery wśród duchów, ale nieco bał się wypuścić jej samej na festiwal, bez asysty Nejiego czy Ko. Ba! Nawet o Yasu się bał, a nie była jego córką z krwi!
  " Właściwie to gdzie ta dziewczyna? Zazwyczaj włóczy się za Hinatą, jak zagubiony szczeniak, a teraz? Czyżby kogoś miała...!?! " - Mimo, że nie było po nim widać takie myśli błądziły po umyśle Hiashiego. Trudno było być ojcem trzech pięknych młodych dziewcząt, na których nie jeden mężczyzna zerkał. " A może po prostu jestem przewrażliwiony? Nie, to wina tych wilków, którzy tylko patrzą, jak się im dostać do spódn-..."
 - Otousan, już jesteśmy. - Ciepły głos jego córki przerwał mu w pół myśli, skinął głową i przeszli przez podwójne drzwi.
  Prosto do gabinetu Hokage, która z niecierpliwości zaczęła bawić się włosami, czego nigdy nie robiła. Była zdenerwowana i nie mogła tego ukryć. Od rana zastanawiała się, jak ma powiedzieć tą ważną informację ojcu nastolatki, a może się zbyt martwiła i Hinata sama mu o tym powiedziała...?
 - Tsunade-sama. Wielmożny Hiashi przybył wraz z córką. - Shizune z różową świnką na rękach, posłała jej uspokajający uśmiech, ale nie przyniosło to żadnego efektu.
  Do pomieszczenia wszedł lord wraz z córką, która teraz wydawała się Tsunade tak samo zdenerwowana, jak ona sama.
 - Dzień dobry, Hokage-sama. Czy mogę jakoś pomóc? - Hiashi skłonił się umiarkowanie do przywódczyni wioski.
 - Ta... właściwie to ta. Zachowując spokój na przykład... I proszę usiąść. - Podrapała się po głowie, czując ciężar na ramionach.
  Hyugowie zajęli miejsca przed biurkiem czcigodnej piątej, która teraz brała głęboki oddech.
 - Jak pewne wiesz do wioski powrócił Sasuke Uchiha.
 - Obiło mi się o uszy, ale co to ma wspólnego z nami? Oczywiście, jeśli mamy go przypilnować... - Białe wiecznie surowe oczy ojca dziewczyny nic nie ułatwiały.
 - Uchiha... - Wzięła głębszy oddech i wypuściła powietrze "To trudniejsze niż myślałam!" - Chcę, aby twoja najstarsza córka była jego... żoną.
  Hiashi zamrugał raz, drugi, trzeci... Popatrzył na swoją córkę, na Hokage i... wybuchł głośnym, donośnym śmiechem, szokując wszystkich w pomieszczeniu.

Znalezione obrazy dla zapytania hiashi hyuga laugh

 - Wybaczy pani, ale... - Pokręcił głową, wciąż cicho śmiejąc się. - Czy to żart? Morderca, przestępca, uczeń zabójcy trzeciego... Chce wziąć za żonę moją córkę?
 - Tak. - I gdy już miała kontynuować Hiashi wstał, wywracając krzesło.
 " Iiii się zaczyna..." - Przeszło przez głowę jednocześnie Hokage, jak i córce wściekłego ojca.
 - To żart! Ten pies chcę moją córkę?! MOJĄ?! Co daje mu prawo do stawiania warunków?!
 - Informacje o Orochimaru. I to, że pańska córka przystała na to pod pewnymi warunkami.
  Brew Hiashiego drgnęła. Spojrzał na córkę, która nerwowo skubała wargę, popatrzył na piątą.
 - MOJA CÓRKA CO!?!

I tu zakończę rozdział. Jest lepiej, o wiele lepiej. Myślę, że bloga reaktywuje wcześniej niż zamierzałam. Spędzanie czasu z ludźmi, rozmowy o tym, co się stało pomagają :) Trzymajcie kciuki i mam nadzieję, że ta niespodzianka się wam podoba :* ;)




12 komentarzy:

  1. Oczywiście, że niespodzianka się podoba! Cieszę się z poprawy twojego samopoczucia :)
    Rozdzialik bardzo ciekawy, ale nadal przed sztormem. Rozumiem, że Sasuke teraz siedzi w jakiejś celi? I tak go nie ochroni przed gniewem bliskich Hinaty :P
    Pytania:
    Co się stało z misją? Uznali ją za zakończoną? Reszta wilkołaków przestała atakować? Wioska jest już bezpieczna? Ni ogarniam tego za bardzo :/
    Historia masakry Uchiha jest tutaj taka sama jak w anime? Zmieniłaś coś? Itachi nadal jest tym dobrym?
    Błąd:
    "Ponadto jedna część jej przyznała, że przywrócenie klanu Hyuga nie było niczym złym." Rozumiem, że chodziło Ci o klan Uchiha.
    Jak już pisałam wyżej, cieszę się z twojej poprawy mam nadzieję, że od teraz będzie tylko lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Sasek planuje ślub z Hiną? Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że zrobi sobie nieślubne dziecko ogłosi je swoim dziedzicem i zwieje walczyć ze złem (przynajmniej takie były jego plany według mnie). Tą przyszłą żoną trochę wyskoczył jak Filip z konopii. Wyobrazałam sobie, że starszyzna będzie musiała go zmusić do ożenku. Niezły szok, pewnie dla Hinaty też.

      Usuń
    2. Dziękuje, za zwrócenie uwagi. Moja autokorekta daje do wiwatu jak zwykle! xD
      Co do misji tak, została uznana za wykonaną.
      Co do masakry klanu sama się nad tym zastanawiam, bo potrzebowałabym obejrzeć shippudena, ale niestety mnie aż tak ta seria nie pociąga - odstrasza duża ilość odcinków
      A lykanie - ta grupka, która zabawiała się w wiosce rybackiej, jak najbardziej gryzie ziemię.

      Co do samopoczucia ja też mam taką nadzieję. Poukładałam sobie sporo przez ten czas, a skupienie się na czymś innym też pomaga :)

      Usuń
    3. Początkowo sama też tak myślałam i sądziłam, że to dobre rozwiązanie, żeby zrobić dziedzica i zwiać gdzieś, ale po namyśle... Te czasy były ciężkie dla kobiet i raczej im tak szybko dziecka nie dam. W końcu mają te 16 lat i nie zrobię z tego "Trudnych Spraw" xD

      Usuń
    4. Sama nie obejrzałam całego Naruto. W pewnym momencie przeniosłam się na mangę, bo miałam dość ciągłych fillerów. Był chyba kiedyś cały odcinek pokazujący masakre, ale nie mogłam go znaleźć. Znalazłam za to opis całej sytuacji http://pl.naruto.wikia.com/wiki/Upadek_Klanu_Uchiha jeśli nie chce Ci się oglądać anime możesz to przeczytać (opis jest krótki).
      Znając Sakure gdy się dowie o umowie między Hinatą i Sasuke będziemy mieli dramat jak z "Trudnych Spraw" :P Nie mogę się doczekać reakcji poszczególnych osób, tym bardziej po tym jaka była ta tatusia XD

      Usuń
    5. I tu się rodzi mój wieczny problem. Opieram się na Sakurze z początku, gdzie była słabą kunoichi.
      Doceniam jej postać, ale nie akceptuje paringu SasuSaku. Nie widzę w nim sensu. Sasuke na początku nie wyrażał żadnych uczuć względem niej, a tu nagle mamy love story w Boruto!
      Jak czytasz mangę to może mi zdradzisz coś więcej o postaciach? (tak jestem żądna spojlerów :D)

      Usuń
  2. Szczerze paring Sasusaku wyszedł kompletnie z pupy miom zdaniem. Naruhina ma cały film Kiba i jego dziewczyna kilka minut gdzieś tam też (nie wiem czy pamiętasz tą kocią babcię, która ogarniała broń dla Uchiha, ale to jej wnuczka jest właśnie jego dziewczyną), a Sasuke i Sakura są razem, bo są razem. Sama już też nie śledzę Naruto (nową generację tylko kawałki na yt z czystej ciekawości). Dla mnie zakończenie to było parodią lub kiepskim fanfickiem.
    Wracając do masakry rozumiem, że wiesz bardzo mało więc spróbuję to streścić jak najbardziej zrizumiale.
    Drugi hokage nienawidził Uchiha (głównie Madary, głowy klanu) i bał się ich więc stworzył dzielnicę gdzie wszyscy musieli żyć. Przez asymilację reszta konohy nie rozumiała ich i im nie ufała.
    Teraz robimy spory skok w przyszłość do dnia narodzin Naruto.
    Podzielę komentarz na kilka cześci, bo wiem z doświadczenia, że jest limit.

    OdpowiedzUsuń
  3. Matka Naruto również była nosicielką Kyubiego/Kuramy. W trakcie porodu pieczęć była bardzo słaba, ale zanim czwarty hokage (ojciec Naruto) zdążył ją uszczelnić zaatakował ich Obito Uchiha podający się za Madare (nie pamiętam czy tego dnia się przedstawił w ogóle, ale później tak o sobie mówił). Uwolnił demona i użył sharingana aby nim sterować oraz zmusić do ataku na konohe. Mnóstwo ludzi zginęło w tym radzicie Naruto. Przez to, że demon był kontrolowany przez sharingana społeczeństwo zaczęło winić klan Uchiha.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni oczywiście byli wściekli. Napięcie coraz bardziej się kumulowało i cała sytuacja była coraz trudniejsza do rozwiązania więc klan Uchiha zaczął planować powstanie.
    Itachi był wtedy w Anbu i ojciec kazał mu szpiegówać przełożonych, ale on zrobił wręcz odwrotnie. Powiedział o wszystkim trzeciemu i szpiegował swojego ojca. Pomagał mu we wszystkim jego kuzyn Shisui, ale w pewnym momencie został zamordowany przez Danzo i ludzi z korzenia (korzeń to było takie Anbu, ale pod pełną kontrolą Danzo, a nie hokage). Zabrał mu oko (podobno było jakieś super mega mocne) żeby móc je wszczepić do swojego ciała. Danzo, trzeci i starszyzna wydali rozkaz Itachiemu aby zamordował cały klan, a następnie uciekł z wioski jako przestępca, dołączył do Akatsuki i przekazywał im informacje. Itachi się zgodził, bo wiedział, że gdyby doszło do powstania bez względu na zwycięzców wioska będzie bardzo osłabiona co da możliwość innym zaatakować. Zażądał jednak uszczędzenia Sasuke.
    Zabił wszystkich razem z Obito (który jest "zmarłym" kolegą z drużyny Kakashiego) w tym swoją dziewczynę. Samo to również jest ciekawe ponieważ w anime została ona zabita przez Obito, a Itachi znalazł ją martwą, ale według mangi złapał ją w iluzję, w której przeżyli szczęśliwie długie życie i zmarli że starości.
    Potem oczywiście ucieka każąc Sasuke siebie zabić. Jednak kiedy już się spotykają starszy z braci jest śmiertelnie chory i ledwo trzyma się na nogach. Walczą, Sasek wygrywa po czym zostaje zabrany przez Obito (był ranny) gdzie ten mówi mu prawdę. Sasuke się wścieka obwinia konohe i chce ją zniszczyć. Dołącza do Akatsuki, kiedyś tam jeszcze morduje Danzo (który miał całe ramię w sharinganach). No, a dalej już dzieją się coraz to bardziej szalone rzeczy.
    Jak masz może jakieś pytania to wal śmiało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko... Co do kociej laski od Kiby mnie nie zdziwiłaś, ale tą od Itachiego tak... Mój mąż miał dziewczynę T^T
      Ale wracając. Hm... to bardzo zagmatwane i chyba nie będę się aż tak skupiała na fabule, bo boję się coś sknocić.
      Przez chwilę miałam podejrzenie, że Sarada, ta córka SasuSaku jest córką Karin. Ale w sumie jest przykre to, że ona praktycznie nic nie wie o klanie Uchiha, co się kłóci z tym, że Sasuke chce odbudować swój klan.
      A do klanu... No cóż. Współczuje im. Byli ofiarą Konohy i tu już zaczynam rozumieć szaleństwo samego Sasuke. Nikt nie chciałby znać takiej przeszłości, gdzie w sumie jego rodzina była... tak potraktowana.

      Usuń
  5. cała opowieść jest wciągająca i cudowna proszę o więcej rozdzaiłów i dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łooo! Nowy czytelnik! :D Cześć i mam nadzieję, że zabawisz tu na dłużej! :D

      Usuń