31 maja 2013

Rozdział22: Każda łza to jeden anioł, który umiera.

- Yok-yokus-yokusaku?- zapytała odwracając się w tył, jej głos nie wyrażał żadnych emocji prócz... jadu?
- To ja. - odpowiedział tylko krótko złotooki.
- Al-le jak.... kied.... czemu... Jak?! - pytała urywanie Hyuga.
- Jestem tu dla ciebie, skarbie. - powiedział z uwodzicielskim uśmiechem złotowłosy.
- Ja.... ja... muszę iść do domu... Chodźmy, Sasuke-sa...kun. - zawahała się czy nie powinna powiedzieć "san".
Podeszła do Uchihy, który patrzył na nią dziwnie i delikatnie wplotła ręke w jego otwartą dłoń. Poczuł jej ciepło na swojej skórze i to wystarczyło by się uspokoił. Nie spodziewał się tego, myślał, że Hinata rzuci się na szyje Yokusaku, ale zaskoczyła go. Zresztą nie po raz pierwszy. Uchiha czuł na sobie rozwścieczony wzrok alfy lykana. Szedł i pozwolił by Hinata zaciągnęła go na wzgórze. Byli już na pagórku, czarnowłosy rozejrzał się stąd było widać całą wioskę. Rozświetloną lampkami, słychać było śpiew, rozmowy i śmiech ludzi bawiących się i cieszących z pokoju. Zamknął na chwile oczy by utrwalić ten moment w pamięci. Hinata usiadła na zielnej trawie, za nią stało drzewo o które mogła się oprzeć, ale tego nie zrobiła i zrobiła coś czego Uchiha nigdy by się po niej nie spodziewał mianowicie rozpłakała się. Sasuke podszedł do niej i usiadł obok niej. Westchnął, nie lubił gdy ktoś płakał nie wiedział co wtedy zrobić, nie lubił gdy ona płakała to rozdzierało mu serce. Niewiele myśląc przytulił ją i pozwolił by słone łzy moczyły jego kimono. Oparł się o pień i zamknął oczy. Sam poczuł jak Hinata układa się wygodniej na jego kolanach. Usnęła, a on był zbyt zmęczony by ją podnieść i zanieść do domu. Po kilku minutach także popłynął w ramiona morfeusza.
~~~Konoha-Gakure.
   Hanabi siedziała w pokoju siostry i oglądała album ze zdjęciami, bladooka miała na sobie piżamę w małpki. Na fotografiach były ich najpiękniejsze chwile utrwalone na zdjęciach, tak, że można do nich powrócić i śmiać się z nich albo płakać ze smutku.
   Na pierwszym zdjęciu była ona i Hinata, Hanabi miała wtedy pięć może sześć lat przytulała się do starszej siostry i trochę złym wzrokiem patrzała na Ko robiącego im zdjecie.
Drugie było na nowy rok Hinata i Hanabi były przebrane w kimona i próbowały uśmiechać się do zdjęcia. Wtedy Hanabi była po treningu, Neji próbował czytać jakąś książkę i umówił się z Tenten na "To tylko spotkanie z koleżanką z zespołu, nie randka!" tak to określił, ale Hinata nie bardzo mu uwierzyła i zaczęła czesać jego włosy, chłopak chciał aby przestała.
 Czwarte było najpiękniejszym ze wszystkich ich zdjęć była na nim Hikari, matka Hinaty i Hanabi, był też Hiashi z  jak zwykle obojętnością. Na piątym zdjęciu była mała Hinata i matka, Hiashi mówił, że coś wtedy śpiewała.

 Kolejne zdjęcia nie znaczyły zbyt wiele: była tam drużyna Hinaty jak byli młodsi i teraz, Kiba i Akamaru robiący śmieszne miny do robiącej im zdjęcie Hinaty, całe rokkie dziewięć, Karin i Hinata z niewinnymi uśmiechami, Hinata i jej drużyna z liceum "czarnej róży" oraz kilkanaście zdjęć z Temari, Tenten, Sakurą i Ino. Było też zdjęcie, na którym były mała Hinata, Ino, Sakura i Tenten.
Hanabi zaczęła płakać jako druga osoba wiedziała ile będzie trwać misja Hinaty... nie zobaczy siostry przez rok. Jako, że oprócz niej w domu była reszta klanu nie pozwoliła sobie na głośny płacz, lecz cichy i przynoszący więcej bólu, bo dusi w sobie kilkanaście emocji. Do pokoju ktoś wszedł.
- Hanabi? Czemu płaczesz?- usłyszała głos ojca.
Poderwała głowę w góre i zaczęła:
- Przepraszam, otousan... ja tęskinie za Hina-tą. - głośniejszy szloch wydał się z jej gardła pozbawiając ją tym samym głosu.
- Ja też, córeczko... jednak Hinata jest silna, tak jak i ty wierze, że obie sobie poradzicie przez ten rok. Jesteście przecież moimi córkami. Zawsze będe z was dumny. I zawsze będe was traktować jak małe dziewczynki, a możecie mieć nawet wtedy z trzydzieści lat.... dla mnie pozostaniecie zawsze dziećmi.- powiedział i już miał wychodzić, ale powstrzymał go głos młodszej z córek.
- Otousan... co okasan śpiewała Hinacie, gdy robiłeś zdjęcie? - zapytała jednocześnie pokazując fotografie.
Hiashi usiadł na brzegu łóżka i zaczął nucić, była to znana i uwielbiana przez dzieci kołysanka
- Do Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga, chodź opowiem ci bajeczkę
bajka będzie długa...
Był sobie król
Był sobie paź
I była też królewna
Żyli wśród róż, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz....
Król kochał ją, kochał ją paź i ona też kochała ich.
Lecz srogi los, okrutna śmierć w udziale im przypadła.
Króla zjadł pies,
Pazia zjadł kot,
Królewne myszka zjadła.
Króla zjadł pies,
Pazia zjadł kot,
Królewne myszka zjadła.
Lecz powiem ci, dziecino ma coś w sekrecie
Z cukru był król
Z piernika paź
A królewna z marcepana.
Z cukru był król
Z piernika paź
A królewna z marcepana. - Hiashi miał melodyjny i spokojny głos, oczywiście niektóre słowa poprzeciągał. Zerknął na młodszą z córek wyglądała na zmęczoną. Wziął ją na ręce i wyszedł z pokoju Hinaty, zaniósł kasztanwowłosą córeczkę do jej pokoju i otulił do snu.
- Słodkich snów. - szepnął wychodząc z jej pokoju.
- Dobranoc, otousan. - mruknęła sennie Hanabi.
Uśmiechnął się do siebie i zamknął drzwi za sobą. Spojrzał na zegarek stojący na komodzie wskazywał dwudziestądrugą, zamrugał aby wyzbyć się nieprzyjemnego piasku, którym sypał Morfeusz, otóż ten gość zwany panem snu chciał za wszelką cenę uśpić głowę klanu Hyuga, Morfeusz musiał conajmniej trzy taczki wysypać na oczy Hyugi, a on i tak nie spał. Z westchnieniem poszedł w kierunku sali zebrań klanu Hyuga. Jeszcze spojrzał na sypialnie i zesmutniał.
Hiashi stał się łagodniejszy każdy to zauważył...
Rok później... Poza majątkiem Hyuga.
Sakura wracała z nocnego dyżuru do domu. Usłyszała hałas, wyciągnęła kunai i przybrała obronną postawe.
- Sakura, uspokój się to ja. - usłyszała znajomy, entuzjastyczny głos i po chwili zobaczyła jego właściciela.
- Naruto? Wystraszyłeś mnie! - powiedziała przyglądając się Uzumakiemu.
- Myślałaś, że kto to? Gwałciciel? - zadał to pytanie z uśmiechem.
- Nie, ale to dość dziwna pora na spacerki nie uważasz? - zapytała z powagą, ale w jej oczach były radosne błyski.
- Tak, ale wtedy wioska jest najpiękniejsza! - stwierdził Naruto
- Słucham? - zainteresowała się zielonooka, zaskoczona słowami Uzumakiego.
- Rankiem widać jak każdemu się śpieszy to samo w ciągu dnia. A w nocy? Wszystko jest takie.... dziwnie spokojne. Każdy odpoczywa. Czas jakby się zatrzymuje, a ludzie wraz z nim! Gdy zostanę Hokage wprowadzę wolny dzień! - nie spodziewała się usłyszeć takich słów z ust blondwłosego.
Sakura uśmiechnęła się do niego i szepnęła:
- Powinieneś.
Naruto uśmiechnął się promiennie
- Dobranoc, Sakura-cha.... chciałem powiedzieć Sakura-san. - poprawił się szybko blondyn, uśmiechnął się jeszcze smutno i pobiegł w kierunku domu.
- Naruto...kun. - wyszeptała cicho jego imię.
Zamknęła oczy i poczuła przeszywający ból na karku, zaraz po tym straciła przytomność, pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, ostatnie co zdążyły zobaczyć jej inteligentne, zielone oczy to złote futro i krwiscie czerwone oczy oraz krew na czarnych pazurach...

Rozdział21: Żyje się tylko raz, więc baw się, póki czas!





Hinata zdała sobie sprawy, że jest w pomiętej koszuli nocnej, dlatego wraz z Miko i Lyrą poszły do domu się przygotować. Sasuke wyciągnął z kieszeni jakąś karteczkę i po kilku pieczęciach, kartka przemieniła się w ubrania, które od razu miał na sobie. Było to szare kimono z czarnym obi.
- Dobra, te baby niedługo do nas dołączą... póki moge idę się bawić.- burknął nowy mistrz Sasuke.
- Miko-san cię wykastruje, gdy dowie się, że poszłeś gdzieś się nachlać.- powiedział z westchnieniem Uchiha.
- Daj spokój, Sasek! Trza się bawić póki można!- krzyknął Devon wyciągając zaciśniętą ręke w góre.
- Popieram, brata! Chodź się zabawić, Uchiha!- zielonowłosy i niebieskooki przybyli sobie piątkę i poszli w kierunku jakichś stoisk.
- Żyje się tylko raz, Sasuke. Więc baw się, czas nie jest łaskawą kochanką.- powiedział z błyskiem w oku Densetsu.
- Ja się poddaje... ide z wami.- westchnął zirytowany i poszedł za mistrzem i dwoma idiotami.
~~ W tym samym czasie
Miko zbadała Hinatę i po upewnieniu się, że z nią wszystko w porządku zaczęły się szykować. Hyuga siedziała w wannie, która była w kącie łazienki, nad wanną było dość duże okno, więc Hinata mogła oglądać nocny tryb życia wioski. Łazienka była wyłożona białymi i zielonymi kafelkami co współgrało z ciemnozielonym kolorem ścian. W przeciwległym od wanny kącie była szafka z perfumami i innymi kosmetykami nie tylko dla kobiet, a zaraz obok szafki był wc. Umywalka stała przyczepiona do ściany, w pobliżu wanny. Malutka komoda, w której były ręczniki była przy ścianie obok bialej wanny, w której brała kąpiel Hinata z płynem o zapachu rumianku i bzu. Jej długie granatowo czarne włosy były o jeden czy dwa odcienie ciemniejsze przez wodę, blada karnacja delikatnie się zaróżowiła przez temperature wody. Jednak gorąca woda nie przeszkadzała Hinacie w końcu to jej żywioł i kochała go. Po półgodzinnej kąpieli wyszła z wody i osuszyła się ręcznikiem. Wzięła czerwoną szatę będącą na komodzie, ubrała się w nią i wyglądała cudownie. Szkarłatne kimono, a raczej yukata były doskonałe na jej ciele, nieco ciemniejczym i jaśniejszym odcieniem czerwieni wyszyto kwieciste wzory,które były tylko gdzieniegdzie, owinęła się krwiście czerwonym obi. Delikatnie pomalowała usta i oczy, i była gotowa. Wyszła z pomieszczenia i przyjrzała się przyjaciółce o blond włosach, miała na sobie pomarańczowe kimono. Sai był w zielonoszarym kimonie stał obok Ino, a obok niego była dziewczynka ze szpitala, była w żółtym kimonie.
- Czy spałam tak długo? macie córkę?- zapytała Hinata patrząc to na Ino, to na Sai'a
Ino spłonęła rumieńcem, Sai delikatnie się zarumienił.
- Nie, jej rodzice nie żyją. Sai jest pełnoletni i mógł się nią zaopiekować, więc zaadoptował ją, a ja mu pomagam. Więc można powiedzieć, że tak jesteśmy jej rodzicami.- uśmiechnęła się Ino.
Hinata miała zimną wściekłość wymalwaną na twarzy.
- Dobrze, ale mam do was jedno małe pytanie....- mówiła to wściekłym i pełnym jadu głosem, a zaraz potem te pytanie było już ciepłym i radosnym głosem - Kto jest jej chrzestną i chrzestnym?
- My chcieliśmy zapytać czy ty i Sasuke nimi nie zostaniecie...- powiedział czarnowłosy, który mógł uchodzić za brata Sasuke.
- Ale on się nie zgodził.- szepnęła Ino smutno.
- Już ja go przekonam.- uśmiechnęła się Hyuga i zaraz potym zapytała - A gdzie Lyra-chan i Miko-sensei?
- Wyszły, twoja sensei powiedziała, że musi popilnować Densetsu.- odpowiedziała Ino uśmiechając się radośnie.
- Hmmm... biedny wujek.- szepnęła Hinata.
- Dobrze miłe panie, chyba czas już iść...- Powiedział czarnooki i otworzył przed nimi drzwi.
- A gdzie widzisz te miłe panie?- zapytała Ino rozglądając się.
- Eh... No więc piękne panie.- poprawił się Sai.
- Tak lepiej. - szepnęła Ino, puszczając do chłopaka oczko.
- I co było trudno? - zapytała ironicznie Hinata, nie oczekiwała odpowiedzi z ust czarnookiego
- Ja chcie iszć!(Ja chce iść!)- ten cichy okrzyk należał do małej dziewczynki.
Wyszli.
Hinata szła w kierunku głosu Miko, która darła się tak głośno, że klękajcie narody świata, chyba w Konoha ją słyszą.
- Co się dziej...?- zapytała wchodząc do baru i urwała widząc upitego wujka, brata i Natsu.
- raz......- powiedziała Miko widząc uczennice
- dwa..... - powiedział barman.
- trzy...... - rzekła Ino
- cztery...... - powiedział Sai trzymając dziewczynkę by się nie wystraszyła.
- pięć!- zgodnie z liczbą pięć wypowiedzianą przez Lyrę
- ZAMORDUJE, UKATRUPIĘ!!!! JAK WAS DORWĘ TO KOSTNICA WAM NIE POMOŻE!!! POŻYCZĘ OD MIKO-SENSEI SKALPEL I WAS WYKASTRUJE!!!!- krzyczała wściekle Hyuga.
Chłopaki przełknęli ślinkę i.... zwiali do domu. Hinata już miała za nimi pobiec gdy poczuła czyjąś dłoń wokół talii.
- Uspokój się, hi-hime. - Hinata obróciła się twarzą w twarz z Sasuke, którego spojrzenie było jak u pijaka, dało się też czuć woń alkoholu z jego ust.
- Miko-sensei, idźcie do domu i ocućcie tych idiotów, zanim ja załatwie skalpel.- powiedziała spokojnie Hyuga, jednocześnie odsunęła od siebie Sasuke i pociągnęła go za ucho przed bar.
Miko i Lyra poszły do domu, w którym ukrywali się idioci.
- Mówiłem im, że to zły pomysł...- usłyszęli głos staruszka popijającego sake.
- Pan jest dziadkiem Hinaty?- zadała pytanie Ino.
Starzec skinął głową i rzekł
- Tak byłem też jej pierwszym nauczycielem.
- Dlaczego pan przestał?- zapytał zaciekawiony barman podając soczek małej dziewczynce siedzącej na kolanach Sai'a, który nie wiadomo kiedy usiadł na przeciw starca.
- Hmmmm... przypominała mi moją córkę nadal mi ją przypomina. Za bardzo. Jednak jest coś czego nie moge zrozumieć. Hikari nie miała w sobie tyle siły fizycznej co Hinata, a i tak to właśnie Hinata przegrywa.
- Przegrywa?- zapytała trójka osób zaciekawiona już całkowicie.
- Jakby wam to wytłumaczyć.... Hikari pokonałaby króla Diabła gdyby nie to, że była za słaba.... A Hinata pokonałaby króla Diabła gdyby nie to, że bała się o życie tych zapijaczonych idiotów.- wyjaśniał starzec.
- Chce pan powiedzieć, że gdyby nie to, że Hinata-san jest taka dobra to by zdobyła władze?- zapytał barman.
- Tak, ale ciesze się, że jest delikatna. Przynajmniej mam pewność, że nic jej się nie stanie. Jesteście jej przyjaciółmi?
- Tak, ma ich jeszcze kilku w Konoha.- powiedziała Ino.
- To dobrze, przyjaźń jest najważniejszą rzeczą jakiej każdy potrzebuje.
- Yhm... plose pana... cy wie pan moze gdze jest wata cuklowa?(Chyba tylko idiota nie wie kto to mówi dop.aut.)
- Ano wiem, mała. Chodź, zaprowadze cię tam.- powiedział starzec uśmiechając się życzliwie.
Sai położył małą na podłodze i skinieniem głowy pozwolił jej iść z dziadkiem Hinaty. Ino i Sai wyszli gdy tylko się czegoś napili (nie alkoholu).
Zobaczyli dość dziwną scenkę. Hinata trzymała dłonią tył głowy Sasuke, którego przód głowy był w beczce z zimną wodą. Ino westchnęła ciężko. Sai był lekko przerażony. Hinata szybkim ruchem wyciągnęła Sasuke z beczki, a czarnowłosy szybko zaczął pochłaniać powietrze. Momentalnie jego zapijaczone nastawienie wytrzeźwiało.
- Oszalałaś?! Mogłem się utopić! - krzyknął wściekły Uchiha.
- Hmmm.... to problem byłby z głowy...- syknęła z jadem, minęła go i skierowała się w kierunku stoisk z różnymi bibelotami.
- Co?! - krzyknął, odwracając się i patrząc na plecy oddalającej się granatowowłosej.
- Hinata-czan ne liubi, gdy ktos pile...- mruknęła dziewczynka jedząca watę cukrową.
- Sai, chodźmy na karuzelę!- powiedziała Ino, widząc jak słodka dziewczynka patrzy na plastikowe koniki.
- Tak, już idziemy. Niech tylko mała skończy watę.- powiedział chłopak i cała trójka poszła w kierunku karuzeli.
Uchiha westchnął ciężko i poszedł do Hinaty, która strzałkami próbowała trafić do celu z marnym skutkiem, w końcu poddała się. Czarnowłosy spojrzał na smutną Hinatę i postanowił jej pomóc. Dał kilka monet na lade i poprosił o łuk i strzałkę. Cięciwa napięła się mocno i wystrzelił strzałkę.
- Bardzo prosze, panie. Co dla ciebie?- zapytał uśmiechający się sprzedawca.
Hinata rozejrzała się za miękkimi przytulankami. Na widok bialutkiego, puchatego niedźwiadka jej oczy rozbłysły. Sasuke uśmiechnął się prawie niewidocznie i powiedział
- Tego białego niedźwiedzia.- Ruchem głowy wskazał na ulubieńca Hyugi.
Hinata odwróciła się od niego plecami, sprzedawca podał białego miśka Sasuke, który wziął go do rąk. Po chwili dzięki temu, że był wyższy od Hinaty podszedł do niej od tyłu i wręczył jej niedźwiadka.
- Arigato, Sasuke!- krzyknęła radośnie i z przytulonym miśkiem pocałowała Uchihe w policzek.
Reszta dnia minęła im na śmiechu i zabawie. W którymś momencie Hinata dała białą przytulankę przybranej córce Sai'a i wyciągnęła Sasuke do tańca. Uchiha nie był zbyt dobrym tancerzem, co dało Ino powód do śmiechu. Kolejną salwą śmiechu było, gdy Sasuke spróbował czekolady i cały się umazał, nawet na policzkach. Rouse i Hinata zaczęły się śmiać i pan Uchiha oczywiście się lekko zezłościł, jednym ruchem dłoni sprawił, że obie roześmiane były w czekoladzie, bo trzymały już prawie zimne kakao. Rouse usnęła przytulona do Ino, więc Sai i blondwłosa musieli wracać.
Hinata patrzała na małą wtulającą się w Ino, Sasuke zerknął na Hyugę i westchnął
- Dobra, zgoda. Wygrałaś!- Powiedział dając dłonie w góre w geście poddania się.
- Yatta!! Uwielbiam cię!- krzyknęła gdy miała pewność, że trójka oddaliła się.
- Eh... wiem.- odpowiedział Uchiha.
- Hinata?- usłyszeli głos za sobą.
- Yo-yoku-yokusaku?- zapytała odwracając się w tył, jej głos nie wyrażał żadnych emocji prócz...
Ciąg dalszy nastąpi.

Rozdział 20: Błądzę w mroku a ty w świetle

~~~Perspektywa Devona...
    Patrzałem na bladą cerę siostry... Atak mojego ojca zabrał jej to co było dla niej najważniejsze, coś czego nie można odzyskać... wzrok.
    Moja mała, słodka siostrzyczka... Gdybym mógł cofnąć czas, nie pozwoliłbym na swoje tchórzostwo. Poczułem coś mokrego na policzku, powoli uniosłem rękę i starłem to coś kciukiem.
- To łzy...- nadeszła odpowiedź z ust Hinaty.
- Powstają gdy coś nas zasmuca i jest nam bardzo przykro...- szeptała patrząc niewidomym okiem na swoje dłonie, na których były bandaże.
Dotknąłem jej głowy i powiedziałem.
- Coś się stało? Nie kłam, Hinata.
- Dlaczego nie mówisz do mnie nee-chan?
- Ja... nie wiem czy powinienem... tyle przeze mnie wycierpiałaś.
- Jesteś moim bratem... poza tym i tak nie mogłabym się na ciebie długo gniewać.
- Ale dlaczego?
- Nienawidzę kłótni w rodzinie. Kocham całą swoją wioskę i ludzi tam mieszkających....
- A już szczególnie tego czarnookiego faceta, który przez cały tydzień nie opuszczał cię na krok?
- Ja-ja-ja-ja-ja nie.... em... ja... nie... um....am... eh!
Jąkała się i rumieniła. Zaśmiałem się, a ona mnie uderzyła lekko w brzuch.
- Powiedz, dlaczego nie widzę? - Jej pytanie sprawiło, że stałem się smutny i wściekły na samego siebie.
- To przez atak mojego... ojca. Oślepił cię, a to może zostać już na zawsze. Już nigdy niczego nie zobaczysz...
Przerwałem widząc ją smutną,delikatnie ją przytuliłem i pozwoliłem aby płakała.
- Nigdy (płacz) nie... nie zobaczę rodziny? (płacz) nie zob-acze twarzy przyj-aciół?....
Hinata momentalnie podniosła wcześniej spuszczoną głowę i rzekła
- Luna? Gdzie jesteś?
-... nie, nie mogę zobaczyć cię...
- Naprawdę? To świetnie! Oczywiście... zaraz tam będe!
Albo Hinata gada z duchem, albo oszalała. Stawiam na to pierwsze.
    Nawet się nie zorientowałem, a ona wyskoczyła przez okno. Zmieniam zdanie oszalała.
- Hej!! Hinata!!! POGIĘŁO CIĘ?!
- Nie, niisan! Stoję prosto!
Walnąłem się otwartą dłonią w czoło. Oszalała. Hinata Hikari Hyuga oszalała. Bez chwili namysłu poszedłem jej śladem. Ja też oszalałem...
~~~Perspektywa Hinaty.
Gdy tylko usłyszałam słowa Luny wyskoczyłam z ramion brata i przez okno. Kocham ich denerwować... i Devona, i Sasuke.
    Biegłam w kierunku dawnego domu mojego braciszka. Stanęłam przed bramą i znów zaczęłam biec, dzięki temu, że mogę kontaktować się z duchami Luna i Sol prowadzili mnie jakby oni szli w moim ciele. W głowie słyszałam szumy oceanu i czułam się wolna jak ptak. Ptak, który może stąd odlecieć, odlecieć hen daleko... by być szczęśliwym i swobodnym jak nigdy. Rozsądek wrzeszczał na mnie, że tak nie można, ale go nie słuchałam... Pozwoliłam sobie być prowadzoną przez dwójkę duchów, którzy w każdej chwili mogli mnie zabić.
-~~ Jak się masz Hinata-san?~~- wiecznie spokojny głos Sola pogładził moje uszy.
- Źle, straciłam wzrok...
-~~ Pomożemy ci, zamknij oczy i wsłuchuj się w śpiew drzew... wsłuchuj się jak szepcze twoje serce i pozwól mu krzyczeć...~~- słowa Luny były przerażające, ale zrobiłam co mi kazała.
Zamknęłam mocno oczy, odprężyłam się i pozwoliłam się nieść muzyce drzew. Serce biło mi mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Poczułam się po raz pierwszy od wielu lat i nie licząc pikniku z Sasuke.... szczęśliwa. Chciałabym aby to trwało wiecznie, abym mogła pozostać w tym stanie na zawsze.... ale Luna wrzasnęła do mnie
-~~ HINATA!!!~~
Nie chciałam aby krzyczała, więc uporczywie ją ignorowałam, a po chwili odpłynęłam całkowicie...
    Spadałam coraz głębiej w przepaść... Tą przepaścią ciemną i zimną był świat aniołów. Ale po chwili pojawiłam się na przepięknej, cudownej polanie. Widziałam moją ciocię, starszą siostre Luny i matkę tej zagubionej duszyczki. Podbiegły do mnie i zaciągnęły do tańca. Śmiałam się i czułam się... bezpiecznie i szczęśliwa.
~~~ Obserwator
  Ciemnowłosa nie wyglądała, ani na żywą, ani na martwą. Cera była jasna, usta czerwone jak krew, włosy mroczniejsze od nocnego nieba. Oczy miała zamknięte, oddech zatrzymał się na kilka sekund by wrócić do normalnego stanu. Oddychała, jednak nadal tkwiła w bezruchu, jak marionetka, którą nikt nie porusza. Stała i oddychała.
   Dwie zjawy wpatrywały się w nią jedna stała z przodu i krzyczała, i próbowała ją ocucić, na darmo. Dziewczyna nadal stała i nadal oddychała. Stracono z nią kontakt. Została aniołem - kimś kto jest żywy a jednak martwy, właśnie tym kimś były siostry, matki czy ciotki Luny. A teraz ona, tańcząca ze śmiercią, jak ją nazywała Miko Fire, stała się aniołem tańczącym w ramionach czasu... Nie ma już dla niej ni ratunku, ni lekarstwa. Została lalką z wiecznie wymalowanym uśmiechem.
   Po chwili do nich podbiegli dwaj młodzi mężczyźni, obaj o ciemnych włosach. Jeden z nich był bez koszulki, miał spodnie treningowe, które były nasiąknięte wodą, przylegały do jego ciała. Klatka piersiowa i włosy były także mokre. Włosy delikatnie okalały jego twarz, przyklejając się do niej. W oczach chłopaka był Sharingan. Zerknął na brata Hinaty stojącego i patrzącego w przerażeniu na siostre. Stała w środku pentagramu. W malutkich podstawkach były symbole wszystkich czterech żywiołów: płonąca świeczka skierowana w zachodnią stronę jednego z ramion, woda w głębszej podstawce była przeźroczysta skierowana w kierunku popołudnia, małe tornado wielkości dłoni lewitowało nad słoiczkiem było przy północnej stronie, a ziemia także w podstawce była w kierunku wschodnim, oboje byli też pewni, że przed Hyugą stał jakiś duch.
    Sasuke powoli zaczął podchodzić do Hinaty i gdy już miał ją wyciągnąć z przeklętego symbolu diabła, poczuł dłoń wbijającą się w jego ramie.
- Sasuke... jeśli ją wyciągniesz to ona zostanie taka na zawsze... już jej nie odzyskamy. Jestem jej bratem, zależy mi na niej. A ty ją pewnie polubiłeś. Więc radze ci nie wyciągaj jej. Ona musi chcieć żyć... Musi zasmakować czegoś, czego nie ma w świecie aniołów. Czegoś co pomoże jej wrócić...- Głos Devona był spokojny i jednocześnie nerwowy, jakby bał się wypowiadać słowa, których używa.
- Zasmakować czegoś, czego nigdzie indziej nie znajdzie, mówisz? Świetnie. Chyba mam coś takiego. Ale najpierw spróbuje czegoś innego - Jedno z kącików ust Sasuke uniosło się lekko w górę.
    Okrążył gwiazdę i stanął na miejscu ducha, poczuł chłód skóry Luny na swoim ciele, a jego nozdrza wyczuły smród śmierci i cynamonu. Skrzywił się i przemówił spokojnym tonem.
- Nie wiem jakim jesteś duchem, ale jeśli chcesz umrzeć jeszcze raz to zabije cię... zrobie to by ocalić Hinate.- Duch usunął się z drogi szybko tym samym pozwolił Uchise działać.
Chłopak stanął w pentagramie przed Hinatą, tam gdzie przed chwilą stała zjawa. Dłonią dotknął jej policzka i zaczął mówić
- Gdy cię poznałem myślałem, że jesteś jak reszta dziewczyn... ale wystarczył jeden dzień z tobą abym zmienił zdanie. Uważasz siebie za nic nie wartą, ale jesteś warta każdego życia. Nie wierzysz w miłość przez Yokusaku, myślisz, że on nie żyje i obwiniasz się za jego śmierć. Oddałbym wszystko, aby znów spojrzeć w twoje oczy, widzieć w nich wszystko co ukrywasz. Chciałbym abyś spojrzała na mnie tak jak na niego.... wiem, że jestem samolubny, ale wiem też, że gdyby nie ty, zapewne nadal bym błądził w poszukiwaniu zemsty... która i tak by nic mi nie dała. Ocaliłaś mnie przed mrokiem, przed śmiercią i.... przed samym sobą. Pozwól, że teraz ja cię ocale. Hime....- każde jego słowo było prawdą płynącą z serca, jednak powieki Hinaty nawet nie drgnęły.
- Mów dalej!- dopingował go Devon stojąc i dłońmi wykonując jakieś skomplikowane pieczęci.
- Patrząc na ciebie wiem dla kogo żyć... kiedyś nie wiedziałem. A dzięki tobie wiem i ciesze się z tego powodu... Pragne być przy tobie do samego końca. Chce abyś wiedziała, że jesteś dla mnie całym światem. Jeśli myślisz, że cię tak zostawię to się grubo mylisz. Nie zostawię cię nawet jeśli woda miała ogarnąć cały świat, nawet jeśli słońce miało spaść z nieba, nawet jeśli ziemia pęknie... nigdy cię nie zostawie....- mówił jakby to miało coś zmienić, ale tym razem powieki Hyugi drgnęły.
- Hinata, pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy? Miałem wtedy siedem lat, a ty sześć... Obiecaliśmy sobie, że będziemy zawsze przyjaciółmi... jednak ja złamałem obietnice, nie mówie o tej sytuacji w szkole... Nie wiesz co było tego przyczyną, że cię zostawiłem... Ty chciałaś tylko przyjaźni i to sobie obiecaliśmy... "Obiecuje być tylko i wyłącznie twoją przyjaciółką, Sasuke!"... to wtedy powiedziałaś. Wtedy odpowiedziałem ci podobnie... ale na drugi dzień sobie coś uświadomiłem... Nie chciałem być tylko twoim przyjacielem, chciałem być kimś więcej... Teraz musze ci powiedzieć prawde... Zakochałem się w tobie, Hinata. Już wtedy... i chyba nadal cię kocham...- oczy drgały bardziej ale i tak ich nie otworzyła.
Sasuke przyszła szalona myśl do głowy
- Za to mnie pewnie zabijesz... ale i tak warto. Ty już raz mnie całowałaś, mam racje? Więc teraz pora na mój rewanż...- po tych słowach przybliżył się niebezpiecznie blisko Hinaty i pocałował ją w usta.
Hinata otworzyła oczy i zaraz po tym zamknęła i oddała ten miły acz niespodziewany gest. Sasuke uśmiechnął się i objął ją w talii, Hinata zarzuciła mu swoje ręce na szyje. Całowali się tak, a Devon nie miał serca im przerywać. Zgasił tylko żywioły i odszedł, stał oparty o brame wejściową do jego dawnego domu.
   Dwie zjawy stały obok siebie wpatrzeni w nich, za nimi pojawiło się światło. Duchy patrzały w nie urzeczone.
Uchiha odsunął się od Hinaty, przez co ona spojrzała na niego z nie dowierzeniem
- Później to dokończymy, hime. Lepiej się zajmij duchami.- Powiedział uśmiechając się delikatnie, jednocześnie wskazywał na dwie niewidzialne zjawy.
- Ehm... tak...- Wyszła z piekielnego symbolu i powiedziała do martwych, bezcielesnych istot. - Nasza wspólna historia tu się zakańcza... kiedyś się jeszcze spotkamy, ale teraz musimy się pożegnać. Idźcie w te światło. Wiem, że czeka was tam nowe życie po śmierci. To miejsce was uszczęśliwi, wiem choć mnie tam nie było... za długo.- i tymi słowami ich pożegnała. Luna i Sol spojrzeli na siebie, później Hinatę i w końcu na świetlny tunel, mieniący się kolorami.
- Dziękujemy ci z całego serca, Hinata-chan!- krzyknęła martwa księżniczka.
- Dziękuje ci, że moge być przy mojej ukochanej...nareszcie razem...- powiedział martwy zabijaka i oboje weszli w światło.
    Hyuga uśmiechnęła się delikatnie, poczuła dwie ręce na swoich ramionach, silne ręce obróciły ją i zobaczyła ciemne oczy Sasuke.
- Gratuluje, hime.- pocałował ją w czoło. Zarumieniła się krwiście na policzkach.
Dając ciemnowłosemu większą sadysfakcję,mimo że tego nie pokazywał. Hyuga uśmiechnęła się nagle
- Sasuke-kun? O czym do mnie mówiłeś, gdy byłam... uśpiona. Coś o tym, że mnie kochasz i co dalej?- zapytała z przesadną słodyczą w głosie, słyszała każde jego słowo, ale chciała je usłyszeć ponownie.
- O tym co razem przeszliśmy... i o tym, że żałuje, że nie powiedziałem ci tego wcześniej.- niespodziewała się usłyszeć od niego tego. chciała wiedzieć go zakłopotanego i zarumienionego.
Wpadła na jeszcze jeden pomysł.
- Wiesz, że naprawde dobrze całujesz? Brałeś od kogoś lekcje?- te słowa sprawiły, że Uchiha się prawie niewidocznie zarumienił.
- Nie, ale ciesze się, że ci się podoba.... jak będziesz grzeczną dziewczynką znów cię pocałuje.- powiedział uśmiechając się złośliwie.
- Hmmm... to mamy problem, ja nie jestem grzeczna.- tego już się nie spodziewał, odbiła tą piłeczkę bardzo zręcznie.
- Dla mnie to żaden problem...- szepnął i nachylił się do pocałunku, by znów zasmakować tych malinowych ust.
Już dzieliły ich minimetry, gdy usłyszeli głos Densetsu:
- Długo będziecie się jeszcze całować?
- Oh, skarbie daj spokój, to słodkie! - głos Miko karcił narzeczonego.
- Chodźcie! Jest imprezka!- pogodny i entuzjastyczny głos Natsu dobiegł ich uszu.
- Chyba nie mamy wyjścia, Sasuke...- szepnęła tak, aby tylko czarnooki tylko usłyszał.
- Ja mam, ale pewnie by nas gonili...- odszepnął Sasuke i jednocześnie sprawił, że Hinata się zarumieniła.
   Podeszli do całej zgrai i poszli w kierunku wyjścia z tej strony wioski. Mimo, że było bezpiecznie, to i tak sprawiało niemały ból Hinacie i Sasuke, ba całej wiosce.

13 maja 2013

Rozdział19: Łatwo zapamiętać, trudno zapomnieć.


Dzień powoli rozkwitał nad wioską Księżyca. Światło słońca wpadało do pokoju szpitalnego, w ktorym znajdowała się Hinata, na podłodze był cień chłopaka opierającego się o framugę okna. Uchiha otworzył oczy, Devona już nie było.
- HINATA?!- Krzyknął, a zaraz po tym zerwał się z parapetu.
- Tak mam na imię. - Powiedziała z smutnym uśmiechem Hyuga siadając na łóżku.
Zamrugała kilkakrotnie, gdy poczuła, że Uchiha ją przytula. Hinata uniosła ręce i oddała ten niespodziewany uścisk. Po chwili się od siebie odsunęli. Uchiha zaczął rozmowe
- Lekarze powiedzieli, że już się nie obudzisz... Martwiłem się o ciebie...- ostatnie słowa powiedział bardziej do siebie niż do Hinaty, która odpowiedziała
- Lekarze? Czasami się mylą.... Jak każdy człowiek.
- Eee?....... Miko-sama!!!- spojrzał na Hinatę dziwnie, podszedł do drzwi, po czym otworzył je i wrzasnął.
Do pokoju wbiegła zadyszana dawna nauczycielka Hinaty. Spojrzała na uczennice i na jej przyszłego narzeczonego, i zapytała
- Co się dzieje?
Sasuke podszedł do łóżka Hinaty, tam gdzie stała Miko
- Ona oszalała! Jesteś pewna, że atak Króla Diabła nic jej nie zrobił z głową?!- zapytał patrząc na żonę jego mistrza.
- Er... ja nie wiem. Musiałabym ją zbadać i...
- Nie mówcie o mnie w trzeciej osobie! Ja tu jestem!- przerwała nauczycielce i wstała, zbyt gwałtownie i upadła na kolana.
Zaraz obok niej pojawił się Uchiha i zmartwiona Miko. Pomogli jej wstać i podtrzymywali, w tym czasie Miko mówiła do młodego Uchihy.
- Pośle ją na dodatkowe badania i...
- Nie!! Chce wracać do domu!- krzyczała i wyrywała się im Hyuga.
Nie wiadomo kiedy Sasuke aktywwał sharingan i z wściekłością płynącą w głosie wrzasnął
- PÓJDZIESZ CHOĆBYM MIAŁ CIĘ TAM PRZYTARGAĆ ZA WŁOSY!!!!
Hinata spłoszyła się i cofnęła o krok, jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Właściwie dopiero teraz mu się przyjrzała pod oczami miał całkiem wyraźne worki, włosy miał rozczochrane i brudne oraz jego ubranie było znoszone i gdzie nie gdzie podarte. Spojrzała na jego zwykle spokojną i obojętną twarz, na której teraz malował się gniew.
- H-hai.- usłyszała własny głos, nie chciała nic mówić, chciała się kłócić z nim, podrażnić go, ale widząc jego... coś w niej pękło.
Jakby smutek, rozpacz i gniew, które nosiła w sobie po stracie Yokusaku zniknęły i zastąpiły je nowe uczucia, te o których myślała, że zapomniała, a raczej chciała zapomnieć...
- Wróciłaś.- usłyszeli z ust Miko.
- Sł-słucham? - zapytała jąkając się Hinata.
Nauczycielka milczała tylko skierowała się w kierunku wyjścia, nakazując tym samym, aby dwoje nastolatków poszli jej śladem. Dopiero po minucie Hyuga zrozumiała co miała na myśli dawna mistrzyni
Aishiteru ją zmienił w wiecznie naburmuszoną i obojętną na wszystko oraz wszystkich dziewczynę, którą nie chciała być, a teraz? Analizując swoje dawne postępowanie, pozwalała, aby pielęgniarki i lekarze badali ją. Pamiętała jak kłóciła się z ojcem, jak odchodziła z wioski przez Yokusaku, jak trenowała pod jego okiem i jak zabijała aby go zadowolić....
"Byłam straszna... Ja... mogłam im pomóc! Znaleźć sposób.... cokolwiek... aby ich uratować. Traktowałam każdego z góry, udawałam przed przyjaciółmi, kłamałam, zdradziłam wioskę Księżyca oraz własną matkę. Wystawiłam ją na pewną śmierć, a mogłam jej pomóc. Byłam samolubna, zła i..."- wyrzucała sobie w głowie Hyuga.
"- Wcale taka nie jesteś, hime. Jesteś wspaniałą osobą. To co zrobiłaś w przeszłości nie jest ważne, tylko to co robisz teraz i co zrobisz w przyszłości...-" usłyszała jak Sasuke z nią rozmawia dzięki telepatii.
Granatowo-czarnowłosa spojrzała na niego jakby pytając "Naprawde tak myślisz?", chłopak kiwnął głową i został po kilku minutach wyproszony z sali.
  Wyszedł i usłyszał dziki wrzask bólu, zacisnął pięści i uderzył nimi z wściekłością w przeciwległą ścianę. Rozwalił ją i zobaczył Lyrę całowaną przez Natsu, chyba coś im przerwał, bo zielonowłosy spojrzał na niego z irytacją, dziewczyna natomiast spłonęła rumieńcem i wybiegła przez dziurę.
- Stary, mogłeś uderzyć w inną ścianę? Przerwałeś nam.
- To szpital, tutaj są ranni. Poza tym sam nie raz wchodziłeś do pokoju Hinaty.- warknął ze złością czarnowłosy.
- Taa, co poradzić. Niezła z niej ślicznotka.- Powiedział wzruszając ramionami i wychodząc za Lyrą.
Uchiha złapał go za ramie, tak mocno, że krew zaczynała wolno płynąć z rany od paznokci. Jednak Natsu nie zrobił nic, odwrócił się do niego i promiennie uśmiechnął.
- Czyli uważasz, że Hinata-san nie jest śliczna?- zapytał po chwili Natsu, patrząc na niego w sposób irytujący i z szerokim uśmiechem.
- To co o niej myśle jest moją sprawą, ale radze ci zajmij się Lyrą, bo ci ktoś ją odbierze i nie mówię o sobie.... ten Kay dobrze się z nią rozumiał podczas, gdy leczyli razem rannych.- teraz to Sasuke uśmiechał się szeroko do zielonowłosego.
Zabrał rękę, która była lekko zakrwawiona, krew wytarł o koszulkę Natsu i odszedł. Zielonooki wpatrywał się w niego oniemiały.
- Nie wiedziałem, że pan milczący może powiedzieć tyle słów na raz.- Mruknął pod nosem i poszedł w przeciwnym kierunku co Uchiha.
~~~Dzień później.
Ino i Sai postanowili odwiedzić Hinatę w szpitalu, Hinata została wyleczona całkowicie, ale woleli ją przetrzymać w szpitalu. Aktualnie Hyuga przebywała w szpitalnym ogrodzie, była ubrana w piżame koloru niebieskiego, na jej kolanach siedziało jakieś dziecko, bawiło się jej włosami.
- Jakie słodkie.- każdy z was, czytelników, zapewne pomyslało, że to mówi Ino, a tu was zaskocze, bo to powiedział Sai.
- Jesteś taka urocza!- tutaj wtrąciła swoje dwa grosze Yamanaka, patrząc na dziecko.
- Też bym takie chciał.
Ino zmieszała się troszkę, a Sai uśmiechał się delikatnie, a żebym nie powiedziała promiennie.
Hinata zaśmiała się z miny przyjaciółki i powiedziała do dziewczynki o czarnych włosach.
- Rouse, pójdziesz nazbierać kwiatków? Zrobie ci wianuszek, chcesz?- zaproponowała Hyuga uśmiechając się do dziewczynki.
- Tac, chcie!(Tak, chce!)- dziewczynka o imieniu Rouse miała nie więcej niż cztery latka i trudności z wymową.
Czarnowłosa czterolatka zeskoczyła z kolan szasnastolatki i zaczęła biec do najpiękniejszych kwiatów w całym ogrodzie.
- Cześć, Sai i Ino, nie obraźcie się, ale... co tu robicie?- zapytała Hyuga, zakładając niesforny kosmyk za ucho.
- Pan dżętelman nie chciał nas wpuścić, gdy spałaś.- fuknęła Ino krzyżując ręce na piersiach.
Sai położył swoją dłoń na jej ramieniu i powiedział do Hinaty, która najwyraźniej nie wiedziała o kim mówi jasnowłosa przyjaciółka.
- Chodzi o Sasuke. Nie odstępował cię na krok, nie licząc pójścia do toalety. Ino zmuszała go siłą, aby coś jadł. Bez ciebie obok wydawał się taki....... niepełny.
 Hinata zerknęła to na Sai'a, to na Ino. Zerwała się do biegu. Czarnowłosy i jasnowłosa wyglądali na zatroskanych i zaskoczonych nagłym zachowaniem przyjaciółki.
- MIKO-SENSEI!! TY WREDNA, ZŁA(trochę więcej kolorowego słownictwa).... Jak mogłaś!?! Sasuke na to nie zasłużył! On...- gwałtownie urwała, po czym zemdlała.
Za nią stał Anizaki, który ją złapał, nim dotknęła zimnej podłogi.
- Hinata!- Miko i Anizaki krzyknęli równocześnie, próbując ocucić Hyugę z niezdrowego snu.
Ich wysiłki były daremne. Hinata spała jak kamień. Zabrano ją więc.
~~ Sen Hinaty. Jej perspektywa.
Obudziłam się na trawie. Skąpana we krwi. WŁASNEJ. Usłyszałam cichy śpiew, śpiew mieszał się ze szlochem jakiegoś mężczyzny.
- Pragnąłem żyć przy tobie wiecznie...
Przy tobie każda chwila była jak sen
Chciałbym śnić wiecznie przy tobie, Luna....
   Jak tylko usłyszałam to imię, zamarłam. Zerwałam się na równe nogi i zaczęłam biec w kierunku głosu. Z każdym moim kolejnym krokiem głos był wyraźniejszy. Zatrzymałam się przed skałą, na której siedział zwrócony do mnie plecami mężczyzna. To on szlochał. Odchrząknęłam, aby zwrócić na siebie jego uwagę.
- L-Luna? To ty kochanie?- zapytał po chwili patrzył na mnie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, a ja stałam jak idiotka.
- N-nie, jestem Hinata.- No wydobyłam z siebie głos!
Mężczyzna spuścił wzrok. Wyglądał na smutnego. Dopiero teraz zauważyłam jak wygląda: ma bliznę, jakby ktoś przejechał mu trzema ostrzami po twarzy, jest delikatnie opalony, ma worki pod oczami, jakby nie spał cały tydzień. Jest dobrze zbudowany, ale nie jak jakiś mięśniak. Miał kasztanowe włosy i zielone oczy, w których mogłabym utonąć. Chciałabym tutaj zostać....
"- Ani mi się waż!!!-" wściekły głos Luny wwiercał mi się w mózg. Ból był paraliżujący, więc upadłam wprost na nieznajomego, który na moje nieszczęście złapał mnie.
"- Puszczaj go, Hinata!!-" wrzeszczała Luna w mojej głowie.
- L-lun-lun-lu....- jąkałam się z bólu. Tak duchy miały tą okropną zdolność, mogły wejść do mojej głowy i sprawiać mi niewyobrażalny ból. Znacie to uczucie, gdy między palcami przeszyje was prąd? To jakby to samo z tą różnicą, że jakbyście pomnożyli to przez dwieście. Słowem burza w głowie. Macie kolejny powód dla którego nie znoszę i boję się błyskawic.
"- Luno, spokojnie. Kocham tylko ciebie.-" głos Sola nadal sprawiał mi ból, mimo, że był spokojny.
Jeśli powiedzą coś jeszcze wyzionę ducha. Umrę z bólu.
- Zabierzesz mnie do Luny?- zapytał na głos Sol. Dziękuje! Pocałowałbym cię, ale zaraz bym dołączyła do grona duchów, którym pomogłam....
 Kiwnęłam głową przytakująco. Niestety nie wiedziałam gdzie jestem. Ani jak stąd wyjść.
- Jesteśmy w twoim umyśle.....- serio to gdzie pioruny? -... Pomyśl abyśmy stąd wyszli.
Kiwnęłam znów głową i zaczęłam, ale nic się nie działo. Nadal byliśmy gdzie byliśmy.
- Pomyśl o tych, na których ci zależy.- szepnął Sol.
- Dobrze, spróbuje....- mówi do mnie jak do dziecka!
Zależy mi na klanie Hyuga, Hanabi, tacie, Nejim, klanie Hoshi No Namida, na przyjaciołach starych i nowych, na każdej niewinnej duszy, na wszystkich z wioski liścia i z wioski księżyca, na Devonie, na mamie.... Na Yumi-chan, na Lyrze, na Ino-chan i Sai'u-san..... i na Sasuke.
  Otworzyłam oczy jedyne co widziałam to ciemność, nie widziałam. Byłam niewidoma i byłam już w szpitalnym pokoju. Słyszałam głos dwóch pielęgniarek stąd wiedziałam, że to szpitalny pokój.
- Podobno widziano. Króla diabła jak szedł główną ulicą....
- Bezczelny! Jak on śmie?! Po tym co zrobił? On oczekuje od nas wybaczenia?! Prędzej zgine niż...
- Uważaj na słowa, bo mogą się spełnić.... Nawet w tej chwili.- groźby to mam opanowane do perfekcji.
Nie musiałam widzieć, aby wiedzieć, że są przerażone. Po prostu zwiały.
- Nieźle straszysz, neechan. Dostrzegam rodzinne podobieństwo.- głos Devona mnie nie zaskoczył, potrafię wyczuć kiedy się zbliża, bo wtedy przebiega przez moje ciało lekki dreszczyk.