31 maja 2013

Rozdział 20: Błądzę w mroku a ty w świetle

~~~Perspektywa Devona...
    Patrzałem na bladą cerę siostry... Atak mojego ojca zabrał jej to co było dla niej najważniejsze, coś czego nie można odzyskać... wzrok.
    Moja mała, słodka siostrzyczka... Gdybym mógł cofnąć czas, nie pozwoliłbym na swoje tchórzostwo. Poczułem coś mokrego na policzku, powoli uniosłem rękę i starłem to coś kciukiem.
- To łzy...- nadeszła odpowiedź z ust Hinaty.
- Powstają gdy coś nas zasmuca i jest nam bardzo przykro...- szeptała patrząc niewidomym okiem na swoje dłonie, na których były bandaże.
Dotknąłem jej głowy i powiedziałem.
- Coś się stało? Nie kłam, Hinata.
- Dlaczego nie mówisz do mnie nee-chan?
- Ja... nie wiem czy powinienem... tyle przeze mnie wycierpiałaś.
- Jesteś moim bratem... poza tym i tak nie mogłabym się na ciebie długo gniewać.
- Ale dlaczego?
- Nienawidzę kłótni w rodzinie. Kocham całą swoją wioskę i ludzi tam mieszkających....
- A już szczególnie tego czarnookiego faceta, który przez cały tydzień nie opuszczał cię na krok?
- Ja-ja-ja-ja-ja nie.... em... ja... nie... um....am... eh!
Jąkała się i rumieniła. Zaśmiałem się, a ona mnie uderzyła lekko w brzuch.
- Powiedz, dlaczego nie widzę? - Jej pytanie sprawiło, że stałem się smutny i wściekły na samego siebie.
- To przez atak mojego... ojca. Oślepił cię, a to może zostać już na zawsze. Już nigdy niczego nie zobaczysz...
Przerwałem widząc ją smutną,delikatnie ją przytuliłem i pozwoliłem aby płakała.
- Nigdy (płacz) nie... nie zobaczę rodziny? (płacz) nie zob-acze twarzy przyj-aciół?....
Hinata momentalnie podniosła wcześniej spuszczoną głowę i rzekła
- Luna? Gdzie jesteś?
-... nie, nie mogę zobaczyć cię...
- Naprawdę? To świetnie! Oczywiście... zaraz tam będe!
Albo Hinata gada z duchem, albo oszalała. Stawiam na to pierwsze.
    Nawet się nie zorientowałem, a ona wyskoczyła przez okno. Zmieniam zdanie oszalała.
- Hej!! Hinata!!! POGIĘŁO CIĘ?!
- Nie, niisan! Stoję prosto!
Walnąłem się otwartą dłonią w czoło. Oszalała. Hinata Hikari Hyuga oszalała. Bez chwili namysłu poszedłem jej śladem. Ja też oszalałem...
~~~Perspektywa Hinaty.
Gdy tylko usłyszałam słowa Luny wyskoczyłam z ramion brata i przez okno. Kocham ich denerwować... i Devona, i Sasuke.
    Biegłam w kierunku dawnego domu mojego braciszka. Stanęłam przed bramą i znów zaczęłam biec, dzięki temu, że mogę kontaktować się z duchami Luna i Sol prowadzili mnie jakby oni szli w moim ciele. W głowie słyszałam szumy oceanu i czułam się wolna jak ptak. Ptak, który może stąd odlecieć, odlecieć hen daleko... by być szczęśliwym i swobodnym jak nigdy. Rozsądek wrzeszczał na mnie, że tak nie można, ale go nie słuchałam... Pozwoliłam sobie być prowadzoną przez dwójkę duchów, którzy w każdej chwili mogli mnie zabić.
-~~ Jak się masz Hinata-san?~~- wiecznie spokojny głos Sola pogładził moje uszy.
- Źle, straciłam wzrok...
-~~ Pomożemy ci, zamknij oczy i wsłuchuj się w śpiew drzew... wsłuchuj się jak szepcze twoje serce i pozwól mu krzyczeć...~~- słowa Luny były przerażające, ale zrobiłam co mi kazała.
Zamknęłam mocno oczy, odprężyłam się i pozwoliłam się nieść muzyce drzew. Serce biło mi mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Poczułam się po raz pierwszy od wielu lat i nie licząc pikniku z Sasuke.... szczęśliwa. Chciałabym aby to trwało wiecznie, abym mogła pozostać w tym stanie na zawsze.... ale Luna wrzasnęła do mnie
-~~ HINATA!!!~~
Nie chciałam aby krzyczała, więc uporczywie ją ignorowałam, a po chwili odpłynęłam całkowicie...
    Spadałam coraz głębiej w przepaść... Tą przepaścią ciemną i zimną był świat aniołów. Ale po chwili pojawiłam się na przepięknej, cudownej polanie. Widziałam moją ciocię, starszą siostre Luny i matkę tej zagubionej duszyczki. Podbiegły do mnie i zaciągnęły do tańca. Śmiałam się i czułam się... bezpiecznie i szczęśliwa.
~~~ Obserwator
  Ciemnowłosa nie wyglądała, ani na żywą, ani na martwą. Cera była jasna, usta czerwone jak krew, włosy mroczniejsze od nocnego nieba. Oczy miała zamknięte, oddech zatrzymał się na kilka sekund by wrócić do normalnego stanu. Oddychała, jednak nadal tkwiła w bezruchu, jak marionetka, którą nikt nie porusza. Stała i oddychała.
   Dwie zjawy wpatrywały się w nią jedna stała z przodu i krzyczała, i próbowała ją ocucić, na darmo. Dziewczyna nadal stała i nadal oddychała. Stracono z nią kontakt. Została aniołem - kimś kto jest żywy a jednak martwy, właśnie tym kimś były siostry, matki czy ciotki Luny. A teraz ona, tańcząca ze śmiercią, jak ją nazywała Miko Fire, stała się aniołem tańczącym w ramionach czasu... Nie ma już dla niej ni ratunku, ni lekarstwa. Została lalką z wiecznie wymalowanym uśmiechem.
   Po chwili do nich podbiegli dwaj młodzi mężczyźni, obaj o ciemnych włosach. Jeden z nich był bez koszulki, miał spodnie treningowe, które były nasiąknięte wodą, przylegały do jego ciała. Klatka piersiowa i włosy były także mokre. Włosy delikatnie okalały jego twarz, przyklejając się do niej. W oczach chłopaka był Sharingan. Zerknął na brata Hinaty stojącego i patrzącego w przerażeniu na siostre. Stała w środku pentagramu. W malutkich podstawkach były symbole wszystkich czterech żywiołów: płonąca świeczka skierowana w zachodnią stronę jednego z ramion, woda w głębszej podstawce była przeźroczysta skierowana w kierunku popołudnia, małe tornado wielkości dłoni lewitowało nad słoiczkiem było przy północnej stronie, a ziemia także w podstawce była w kierunku wschodnim, oboje byli też pewni, że przed Hyugą stał jakiś duch.
    Sasuke powoli zaczął podchodzić do Hinaty i gdy już miał ją wyciągnąć z przeklętego symbolu diabła, poczuł dłoń wbijającą się w jego ramie.
- Sasuke... jeśli ją wyciągniesz to ona zostanie taka na zawsze... już jej nie odzyskamy. Jestem jej bratem, zależy mi na niej. A ty ją pewnie polubiłeś. Więc radze ci nie wyciągaj jej. Ona musi chcieć żyć... Musi zasmakować czegoś, czego nie ma w świecie aniołów. Czegoś co pomoże jej wrócić...- Głos Devona był spokojny i jednocześnie nerwowy, jakby bał się wypowiadać słowa, których używa.
- Zasmakować czegoś, czego nigdzie indziej nie znajdzie, mówisz? Świetnie. Chyba mam coś takiego. Ale najpierw spróbuje czegoś innego - Jedno z kącików ust Sasuke uniosło się lekko w górę.
    Okrążył gwiazdę i stanął na miejscu ducha, poczuł chłód skóry Luny na swoim ciele, a jego nozdrza wyczuły smród śmierci i cynamonu. Skrzywił się i przemówił spokojnym tonem.
- Nie wiem jakim jesteś duchem, ale jeśli chcesz umrzeć jeszcze raz to zabije cię... zrobie to by ocalić Hinate.- Duch usunął się z drogi szybko tym samym pozwolił Uchise działać.
Chłopak stanął w pentagramie przed Hinatą, tam gdzie przed chwilą stała zjawa. Dłonią dotknął jej policzka i zaczął mówić
- Gdy cię poznałem myślałem, że jesteś jak reszta dziewczyn... ale wystarczył jeden dzień z tobą abym zmienił zdanie. Uważasz siebie za nic nie wartą, ale jesteś warta każdego życia. Nie wierzysz w miłość przez Yokusaku, myślisz, że on nie żyje i obwiniasz się za jego śmierć. Oddałbym wszystko, aby znów spojrzeć w twoje oczy, widzieć w nich wszystko co ukrywasz. Chciałbym abyś spojrzała na mnie tak jak na niego.... wiem, że jestem samolubny, ale wiem też, że gdyby nie ty, zapewne nadal bym błądził w poszukiwaniu zemsty... która i tak by nic mi nie dała. Ocaliłaś mnie przed mrokiem, przed śmiercią i.... przed samym sobą. Pozwól, że teraz ja cię ocale. Hime....- każde jego słowo było prawdą płynącą z serca, jednak powieki Hinaty nawet nie drgnęły.
- Mów dalej!- dopingował go Devon stojąc i dłońmi wykonując jakieś skomplikowane pieczęci.
- Patrząc na ciebie wiem dla kogo żyć... kiedyś nie wiedziałem. A dzięki tobie wiem i ciesze się z tego powodu... Pragne być przy tobie do samego końca. Chce abyś wiedziała, że jesteś dla mnie całym światem. Jeśli myślisz, że cię tak zostawię to się grubo mylisz. Nie zostawię cię nawet jeśli woda miała ogarnąć cały świat, nawet jeśli słońce miało spaść z nieba, nawet jeśli ziemia pęknie... nigdy cię nie zostawie....- mówił jakby to miało coś zmienić, ale tym razem powieki Hyugi drgnęły.
- Hinata, pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy? Miałem wtedy siedem lat, a ty sześć... Obiecaliśmy sobie, że będziemy zawsze przyjaciółmi... jednak ja złamałem obietnice, nie mówie o tej sytuacji w szkole... Nie wiesz co było tego przyczyną, że cię zostawiłem... Ty chciałaś tylko przyjaźni i to sobie obiecaliśmy... "Obiecuje być tylko i wyłącznie twoją przyjaciółką, Sasuke!"... to wtedy powiedziałaś. Wtedy odpowiedziałem ci podobnie... ale na drugi dzień sobie coś uświadomiłem... Nie chciałem być tylko twoim przyjacielem, chciałem być kimś więcej... Teraz musze ci powiedzieć prawde... Zakochałem się w tobie, Hinata. Już wtedy... i chyba nadal cię kocham...- oczy drgały bardziej ale i tak ich nie otworzyła.
Sasuke przyszła szalona myśl do głowy
- Za to mnie pewnie zabijesz... ale i tak warto. Ty już raz mnie całowałaś, mam racje? Więc teraz pora na mój rewanż...- po tych słowach przybliżył się niebezpiecznie blisko Hinaty i pocałował ją w usta.
Hinata otworzyła oczy i zaraz po tym zamknęła i oddała ten miły acz niespodziewany gest. Sasuke uśmiechnął się i objął ją w talii, Hinata zarzuciła mu swoje ręce na szyje. Całowali się tak, a Devon nie miał serca im przerywać. Zgasił tylko żywioły i odszedł, stał oparty o brame wejściową do jego dawnego domu.
   Dwie zjawy stały obok siebie wpatrzeni w nich, za nimi pojawiło się światło. Duchy patrzały w nie urzeczone.
Uchiha odsunął się od Hinaty, przez co ona spojrzała na niego z nie dowierzeniem
- Później to dokończymy, hime. Lepiej się zajmij duchami.- Powiedział uśmiechając się delikatnie, jednocześnie wskazywał na dwie niewidzialne zjawy.
- Ehm... tak...- Wyszła z piekielnego symbolu i powiedziała do martwych, bezcielesnych istot. - Nasza wspólna historia tu się zakańcza... kiedyś się jeszcze spotkamy, ale teraz musimy się pożegnać. Idźcie w te światło. Wiem, że czeka was tam nowe życie po śmierci. To miejsce was uszczęśliwi, wiem choć mnie tam nie było... za długo.- i tymi słowami ich pożegnała. Luna i Sol spojrzeli na siebie, później Hinatę i w końcu na świetlny tunel, mieniący się kolorami.
- Dziękujemy ci z całego serca, Hinata-chan!- krzyknęła martwa księżniczka.
- Dziękuje ci, że moge być przy mojej ukochanej...nareszcie razem...- powiedział martwy zabijaka i oboje weszli w światło.
    Hyuga uśmiechnęła się delikatnie, poczuła dwie ręce na swoich ramionach, silne ręce obróciły ją i zobaczyła ciemne oczy Sasuke.
- Gratuluje, hime.- pocałował ją w czoło. Zarumieniła się krwiście na policzkach.
Dając ciemnowłosemu większą sadysfakcję,mimo że tego nie pokazywał. Hyuga uśmiechnęła się nagle
- Sasuke-kun? O czym do mnie mówiłeś, gdy byłam... uśpiona. Coś o tym, że mnie kochasz i co dalej?- zapytała z przesadną słodyczą w głosie, słyszała każde jego słowo, ale chciała je usłyszeć ponownie.
- O tym co razem przeszliśmy... i o tym, że żałuje, że nie powiedziałem ci tego wcześniej.- niespodziewała się usłyszeć od niego tego. chciała wiedzieć go zakłopotanego i zarumienionego.
Wpadła na jeszcze jeden pomysł.
- Wiesz, że naprawde dobrze całujesz? Brałeś od kogoś lekcje?- te słowa sprawiły, że Uchiha się prawie niewidocznie zarumienił.
- Nie, ale ciesze się, że ci się podoba.... jak będziesz grzeczną dziewczynką znów cię pocałuje.- powiedział uśmiechając się złośliwie.
- Hmmm... to mamy problem, ja nie jestem grzeczna.- tego już się nie spodziewał, odbiła tą piłeczkę bardzo zręcznie.
- Dla mnie to żaden problem...- szepnął i nachylił się do pocałunku, by znów zasmakować tych malinowych ust.
Już dzieliły ich minimetry, gdy usłyszeli głos Densetsu:
- Długo będziecie się jeszcze całować?
- Oh, skarbie daj spokój, to słodkie! - głos Miko karcił narzeczonego.
- Chodźcie! Jest imprezka!- pogodny i entuzjastyczny głos Natsu dobiegł ich uszu.
- Chyba nie mamy wyjścia, Sasuke...- szepnęła tak, aby tylko czarnooki tylko usłyszał.
- Ja mam, ale pewnie by nas gonili...- odszepnął Sasuke i jednocześnie sprawił, że Hinata się zarumieniła.
   Podeszli do całej zgrai i poszli w kierunku wyjścia z tej strony wioski. Mimo, że było bezpiecznie, to i tak sprawiało niemały ból Hinacie i Sasuke, ba całej wiosce.

1 komentarz: