31 maja 2013
Rozdział21: Żyje się tylko raz, więc baw się, póki czas!
Hinata zdała sobie sprawy, że jest w pomiętej koszuli nocnej, dlatego wraz z Miko i Lyrą poszły do domu się przygotować. Sasuke wyciągnął z kieszeni jakąś karteczkę i po kilku pieczęciach, kartka przemieniła się w ubrania, które od razu miał na sobie. Było to szare kimono z czarnym obi.
- Dobra, te baby niedługo do nas dołączą... póki moge idę się bawić.- burknął nowy mistrz Sasuke.
- Miko-san cię wykastruje, gdy dowie się, że poszłeś gdzieś się nachlać.- powiedział z westchnieniem Uchiha.
- Daj spokój, Sasek! Trza się bawić póki można!- krzyknął Devon wyciągając zaciśniętą ręke w góre.
- Popieram, brata! Chodź się zabawić, Uchiha!- zielonowłosy i niebieskooki przybyli sobie piątkę i poszli w kierunku jakichś stoisk.
- Żyje się tylko raz, Sasuke. Więc baw się, czas nie jest łaskawą kochanką.- powiedział z błyskiem w oku Densetsu.
- Ja się poddaje... ide z wami.- westchnął zirytowany i poszedł za mistrzem i dwoma idiotami.
~~ W tym samym czasie
Miko zbadała Hinatę i po upewnieniu się, że z nią wszystko w porządku zaczęły się szykować. Hyuga siedziała w wannie, która była w kącie łazienki, nad wanną było dość duże okno, więc Hinata mogła oglądać nocny tryb życia wioski. Łazienka była wyłożona białymi i zielonymi kafelkami co współgrało z ciemnozielonym kolorem ścian. W przeciwległym od wanny kącie była szafka z perfumami i innymi kosmetykami nie tylko dla kobiet, a zaraz obok szafki był wc. Umywalka stała przyczepiona do ściany, w pobliżu wanny. Malutka komoda, w której były ręczniki była przy ścianie obok bialej wanny, w której brała kąpiel Hinata z płynem o zapachu rumianku i bzu. Jej długie granatowo czarne włosy były o jeden czy dwa odcienie ciemniejsze przez wodę, blada karnacja delikatnie się zaróżowiła przez temperature wody. Jednak gorąca woda nie przeszkadzała Hinacie w końcu to jej żywioł i kochała go. Po półgodzinnej kąpieli wyszła z wody i osuszyła się ręcznikiem. Wzięła czerwoną szatę będącą na komodzie, ubrała się w nią i wyglądała cudownie. Szkarłatne kimono, a raczej yukata były doskonałe na jej ciele, nieco ciemniejczym i jaśniejszym odcieniem czerwieni wyszyto kwieciste wzory,które były tylko gdzieniegdzie, owinęła się krwiście czerwonym obi. Delikatnie pomalowała usta i oczy, i była gotowa. Wyszła z pomieszczenia i przyjrzała się przyjaciółce o blond włosach, miała na sobie pomarańczowe kimono. Sai był w zielonoszarym kimonie stał obok Ino, a obok niego była dziewczynka ze szpitala, była w żółtym kimonie.
- Czy spałam tak długo? macie córkę?- zapytała Hinata patrząc to na Ino, to na Sai'a
Ino spłonęła rumieńcem, Sai delikatnie się zarumienił.
- Nie, jej rodzice nie żyją. Sai jest pełnoletni i mógł się nią zaopiekować, więc zaadoptował ją, a ja mu pomagam. Więc można powiedzieć, że tak jesteśmy jej rodzicami.- uśmiechnęła się Ino.
Hinata miała zimną wściekłość wymalwaną na twarzy.
- Dobrze, ale mam do was jedno małe pytanie....- mówiła to wściekłym i pełnym jadu głosem, a zaraz potem te pytanie było już ciepłym i radosnym głosem - Kto jest jej chrzestną i chrzestnym?
- My chcieliśmy zapytać czy ty i Sasuke nimi nie zostaniecie...- powiedział czarnowłosy, który mógł uchodzić za brata Sasuke.
- Ale on się nie zgodził.- szepnęła Ino smutno.
- Już ja go przekonam.- uśmiechnęła się Hyuga i zaraz potym zapytała - A gdzie Lyra-chan i Miko-sensei?
- Wyszły, twoja sensei powiedziała, że musi popilnować Densetsu.- odpowiedziała Ino uśmiechając się radośnie.
- Hmmm... biedny wujek.- szepnęła Hinata.
- Dobrze miłe panie, chyba czas już iść...- Powiedział czarnooki i otworzył przed nimi drzwi.
- A gdzie widzisz te miłe panie?- zapytała Ino rozglądając się.
- Eh... No więc piękne panie.- poprawił się Sai.
- Tak lepiej. - szepnęła Ino, puszczając do chłopaka oczko.
- I co było trudno? - zapytała ironicznie Hinata, nie oczekiwała odpowiedzi z ust czarnookiego
- Ja chcie iszć!(Ja chce iść!)- ten cichy okrzyk należał do małej dziewczynki.
Wyszli.
Hinata szła w kierunku głosu Miko, która darła się tak głośno, że klękajcie narody świata, chyba w Konoha ją słyszą.
- Co się dziej...?- zapytała wchodząc do baru i urwała widząc upitego wujka, brata i Natsu.
- raz......- powiedziała Miko widząc uczennice
- dwa..... - powiedział barman.
- trzy...... - rzekła Ino
- cztery...... - powiedział Sai trzymając dziewczynkę by się nie wystraszyła.
- pięć!- zgodnie z liczbą pięć wypowiedzianą przez Lyrę
- ZAMORDUJE, UKATRUPIĘ!!!! JAK WAS DORWĘ TO KOSTNICA WAM NIE POMOŻE!!! POŻYCZĘ OD MIKO-SENSEI SKALPEL I WAS WYKASTRUJE!!!!- krzyczała wściekle Hyuga.
Chłopaki przełknęli ślinkę i.... zwiali do domu. Hinata już miała za nimi pobiec gdy poczuła czyjąś dłoń wokół talii.
- Uspokój się, hi-hime. - Hinata obróciła się twarzą w twarz z Sasuke, którego spojrzenie było jak u pijaka, dało się też czuć woń alkoholu z jego ust.
- Miko-sensei, idźcie do domu i ocućcie tych idiotów, zanim ja załatwie skalpel.- powiedziała spokojnie Hyuga, jednocześnie odsunęła od siebie Sasuke i pociągnęła go za ucho przed bar.
Miko i Lyra poszły do domu, w którym ukrywali się idioci.
- Mówiłem im, że to zły pomysł...- usłyszęli głos staruszka popijającego sake.
- Pan jest dziadkiem Hinaty?- zadała pytanie Ino.
Starzec skinął głową i rzekł
- Tak byłem też jej pierwszym nauczycielem.
- Dlaczego pan przestał?- zapytał zaciekawiony barman podając soczek małej dziewczynce siedzącej na kolanach Sai'a, który nie wiadomo kiedy usiadł na przeciw starca.
- Hmmmm... przypominała mi moją córkę nadal mi ją przypomina. Za bardzo. Jednak jest coś czego nie moge zrozumieć. Hikari nie miała w sobie tyle siły fizycznej co Hinata, a i tak to właśnie Hinata przegrywa.
- Przegrywa?- zapytała trójka osób zaciekawiona już całkowicie.
- Jakby wam to wytłumaczyć.... Hikari pokonałaby króla Diabła gdyby nie to, że była za słaba.... A Hinata pokonałaby króla Diabła gdyby nie to, że bała się o życie tych zapijaczonych idiotów.- wyjaśniał starzec.
- Chce pan powiedzieć, że gdyby nie to, że Hinata-san jest taka dobra to by zdobyła władze?- zapytał barman.
- Tak, ale ciesze się, że jest delikatna. Przynajmniej mam pewność, że nic jej się nie stanie. Jesteście jej przyjaciółmi?
- Tak, ma ich jeszcze kilku w Konoha.- powiedziała Ino.
- To dobrze, przyjaźń jest najważniejszą rzeczą jakiej każdy potrzebuje.
- Yhm... plose pana... cy wie pan moze gdze jest wata cuklowa?(Chyba tylko idiota nie wie kto to mówi dop.aut.)
- Ano wiem, mała. Chodź, zaprowadze cię tam.- powiedział starzec uśmiechając się życzliwie.
Sai położył małą na podłodze i skinieniem głowy pozwolił jej iść z dziadkiem Hinaty. Ino i Sai wyszli gdy tylko się czegoś napili (nie alkoholu).
Zobaczyli dość dziwną scenkę. Hinata trzymała dłonią tył głowy Sasuke, którego przód głowy był w beczce z zimną wodą. Ino westchnęła ciężko. Sai był lekko przerażony. Hinata szybkim ruchem wyciągnęła Sasuke z beczki, a czarnowłosy szybko zaczął pochłaniać powietrze. Momentalnie jego zapijaczone nastawienie wytrzeźwiało.
- Oszalałaś?! Mogłem się utopić! - krzyknął wściekły Uchiha.
- Hmmm.... to problem byłby z głowy...- syknęła z jadem, minęła go i skierowała się w kierunku stoisk z różnymi bibelotami.
- Co?! - krzyknął, odwracając się i patrząc na plecy oddalającej się granatowowłosej.
- Hinata-czan ne liubi, gdy ktos pile...- mruknęła dziewczynka jedząca watę cukrową.
- Sai, chodźmy na karuzelę!- powiedziała Ino, widząc jak słodka dziewczynka patrzy na plastikowe koniki.
- Tak, już idziemy. Niech tylko mała skończy watę.- powiedział chłopak i cała trójka poszła w kierunku karuzeli.
Uchiha westchnął ciężko i poszedł do Hinaty, która strzałkami próbowała trafić do celu z marnym skutkiem, w końcu poddała się. Czarnowłosy spojrzał na smutną Hinatę i postanowił jej pomóc. Dał kilka monet na lade i poprosił o łuk i strzałkę. Cięciwa napięła się mocno i wystrzelił strzałkę.
- Bardzo prosze, panie. Co dla ciebie?- zapytał uśmiechający się sprzedawca.
Hinata rozejrzała się za miękkimi przytulankami. Na widok bialutkiego, puchatego niedźwiadka jej oczy rozbłysły. Sasuke uśmiechnął się prawie niewidocznie i powiedział
- Tego białego niedźwiedzia.- Ruchem głowy wskazał na ulubieńca Hyugi.
Hinata odwróciła się od niego plecami, sprzedawca podał białego miśka Sasuke, który wziął go do rąk. Po chwili dzięki temu, że był wyższy od Hinaty podszedł do niej od tyłu i wręczył jej niedźwiadka.
- Arigato, Sasuke!- krzyknęła radośnie i z przytulonym miśkiem pocałowała Uchihe w policzek.
Reszta dnia minęła im na śmiechu i zabawie. W którymś momencie Hinata dała białą przytulankę przybranej córce Sai'a i wyciągnęła Sasuke do tańca. Uchiha nie był zbyt dobrym tancerzem, co dało Ino powód do śmiechu. Kolejną salwą śmiechu było, gdy Sasuke spróbował czekolady i cały się umazał, nawet na policzkach. Rouse i Hinata zaczęły się śmiać i pan Uchiha oczywiście się lekko zezłościł, jednym ruchem dłoni sprawił, że obie roześmiane były w czekoladzie, bo trzymały już prawie zimne kakao. Rouse usnęła przytulona do Ino, więc Sai i blondwłosa musieli wracać.
Hinata patrzała na małą wtulającą się w Ino, Sasuke zerknął na Hyugę i westchnął
- Dobra, zgoda. Wygrałaś!- Powiedział dając dłonie w góre w geście poddania się.
- Yatta!! Uwielbiam cię!- krzyknęła gdy miała pewność, że trójka oddaliła się.
- Eh... wiem.- odpowiedział Uchiha.
- Hinata?- usłyszeli głos za sobą.
- Yo-yoku-yokusaku?- zapytała odwracając się w tył, jej głos nie wyrażał żadnych emocji prócz...
Ciąg dalszy nastąpi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
co za rozdział! Chociaż szczerze mówiąc nie lubię takiej Hinaty. Wolę jak jest delikatna, czuła i nie krzyczy ;p no ale to już mój typ xD
OdpowiedzUsuń