- To ja. - odpowiedział tylko krótko złotooki.
- Al-le jak.... kied.... czemu... Jak?! - pytała urywanie Hyuga.
- Jestem tu dla ciebie, skarbie. - powiedział z uwodzicielskim uśmiechem złotowłosy.
- Ja.... ja... muszę iść do domu... Chodźmy, Sasuke-sa...kun. - zawahała się czy nie powinna powiedzieć "san".
Podeszła do Uchihy, który patrzył na nią dziwnie i delikatnie wplotła ręke w jego otwartą dłoń. Poczuł jej ciepło na swojej skórze i to wystarczyło by się uspokoił. Nie spodziewał się tego, myślał, że Hinata rzuci się na szyje Yokusaku, ale zaskoczyła go. Zresztą nie po raz pierwszy. Uchiha czuł na sobie rozwścieczony wzrok alfy lykana. Szedł i pozwolił by Hinata zaciągnęła go na wzgórze. Byli już na pagórku, czarnowłosy rozejrzał się stąd było widać całą wioskę. Rozświetloną lampkami, słychać było śpiew, rozmowy i śmiech ludzi bawiących się i cieszących z pokoju. Zamknął na chwile oczy by utrwalić ten moment w pamięci. Hinata usiadła na zielnej trawie, za nią stało drzewo o które mogła się oprzeć, ale tego nie zrobiła i zrobiła coś czego Uchiha nigdy by się po niej nie spodziewał mianowicie rozpłakała się. Sasuke podszedł do niej i usiadł obok niej. Westchnął, nie lubił gdy ktoś płakał nie wiedział co wtedy zrobić, nie lubił gdy ona płakała to rozdzierało mu serce. Niewiele myśląc przytulił ją i pozwolił by słone łzy moczyły jego kimono. Oparł się o pień i zamknął oczy. Sam poczuł jak Hinata układa się wygodniej na jego kolanach. Usnęła, a on był zbyt zmęczony by ją podnieść i zanieść do domu. Po kilku minutach także popłynął w ramiona morfeusza.
~~~Konoha-Gakure.
Hanabi siedziała w pokoju siostry i oglądała album ze zdjęciami, bladooka miała na sobie piżamę w małpki. Na fotografiach były ich najpiękniejsze chwile utrwalone na zdjęciach, tak, że można do nich powrócić i śmiać się z nich albo płakać ze smutku.
Na pierwszym zdjęciu była ona i Hinata, Hanabi miała wtedy pięć może sześć lat przytulała się do starszej siostry i trochę złym wzrokiem patrzała na Ko robiącego im zdjecie.
Drugie było na nowy rok Hinata i Hanabi były przebrane w kimona i próbowały uśmiechać się do zdjęcia. Wtedy Hanabi była po treningu, Neji próbował czytać jakąś książkę i umówił się z Tenten na "To tylko spotkanie z koleżanką z zespołu, nie randka!" tak to określił, ale Hinata nie bardzo mu uwierzyła i zaczęła czesać jego włosy, chłopak chciał aby przestała.
Czwarte było najpiękniejszym ze wszystkich ich zdjęć była na nim Hikari, matka Hinaty i Hanabi, był też Hiashi z jak zwykle obojętnością. Na piątym zdjęciu była mała Hinata i matka, Hiashi mówił, że coś wtedy śpiewała.
Kolejne zdjęcia nie znaczyły zbyt wiele: była tam drużyna Hinaty jak byli młodsi i teraz, Kiba i Akamaru robiący śmieszne miny do robiącej im zdjęcie Hinaty, całe rokkie dziewięć, Karin i Hinata z niewinnymi uśmiechami, Hinata i jej drużyna z liceum "czarnej róży" oraz kilkanaście zdjęć z Temari, Tenten, Sakurą i Ino. Było też zdjęcie, na którym były mała Hinata, Ino, Sakura i Tenten.
Hanabi zaczęła płakać jako druga osoba wiedziała ile będzie trwać misja Hinaty... nie zobaczy siostry przez rok. Jako, że oprócz niej w domu była reszta klanu nie pozwoliła sobie na głośny płacz, lecz cichy i przynoszący więcej bólu, bo dusi w sobie kilkanaście emocji. Do pokoju ktoś wszedł.
- Hanabi? Czemu płaczesz?- usłyszała głos ojca.
Poderwała głowę w góre i zaczęła:
- Przepraszam, otousan... ja tęskinie za Hina-tą. - głośniejszy szloch wydał się z jej gardła pozbawiając ją tym samym głosu.
- Ja też, córeczko... jednak Hinata jest silna, tak jak i ty wierze, że obie sobie poradzicie przez ten rok. Jesteście przecież moimi córkami. Zawsze będe z was dumny. I zawsze będe was traktować jak małe dziewczynki, a możecie mieć nawet wtedy z trzydzieści lat.... dla mnie pozostaniecie zawsze dziećmi.- powiedział i już miał wychodzić, ale powstrzymał go głos młodszej z córek.
- Otousan... co okasan śpiewała Hinacie, gdy robiłeś zdjęcie? - zapytała jednocześnie pokazując fotografie.
Hiashi usiadł na brzegu łóżka i zaczął nucić, była to znana i uwielbiana przez dzieci kołysanka
- Do Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga, chodź opowiem ci bajeczkę
bajka będzie długa...
Był sobie król
Był sobie paź
I była też królewna
Żyli wśród róż, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz....
Król kochał ją, kochał ją paź i ona też kochała ich.
Lecz srogi los, okrutna śmierć w udziale im przypadła.
Króla zjadł pies,
Pazia zjadł kot,
Królewne myszka zjadła.
Króla zjadł pies,
Pazia zjadł kot,
Królewne myszka zjadła.
Lecz powiem ci, dziecino ma coś w sekrecie
Z cukru był król
Z piernika paź
A królewna z marcepana.
Z cukru był król
Z piernika paź
A królewna z marcepana. - Hiashi miał melodyjny i spokojny głos, oczywiście niektóre słowa poprzeciągał. Zerknął na młodszą z córek wyglądała na zmęczoną. Wziął ją na ręce i wyszedł z pokoju Hinaty, zaniósł kasztanwowłosą córeczkę do jej pokoju i otulił do snu.
- Słodkich snów. - szepnął wychodząc z jej pokoju.
- Dobranoc, otousan. - mruknęła sennie Hanabi.
Uśmiechnął się do siebie i zamknął drzwi za sobą. Spojrzał na zegarek stojący na komodzie wskazywał dwudziestądrugą, zamrugał aby wyzbyć się nieprzyjemnego piasku, którym sypał Morfeusz, otóż ten gość zwany panem snu chciał za wszelką cenę uśpić głowę klanu Hyuga, Morfeusz musiał conajmniej trzy taczki wysypać na oczy Hyugi, a on i tak nie spał. Z westchnieniem poszedł w kierunku sali zebrań klanu Hyuga. Jeszcze spojrzał na sypialnie i zesmutniał.
Hiashi stał się łagodniejszy każdy to zauważył...
Rok później... Poza majątkiem Hyuga.
Sakura wracała z nocnego dyżuru do domu. Usłyszała hałas, wyciągnęła kunai i przybrała obronną postawe.
- Sakura, uspokój się to ja. - usłyszała znajomy, entuzjastyczny głos i po chwili zobaczyła jego właściciela.
- Naruto? Wystraszyłeś mnie! - powiedziała przyglądając się Uzumakiemu.
- Myślałaś, że kto to? Gwałciciel? - zadał to pytanie z uśmiechem.
- Nie, ale to dość dziwna pora na spacerki nie uważasz? - zapytała z powagą, ale w jej oczach były radosne błyski.
- Tak, ale wtedy wioska jest najpiękniejsza! - stwierdził Naruto
- Słucham? - zainteresowała się zielonooka, zaskoczona słowami Uzumakiego.
- Rankiem widać jak każdemu się śpieszy to samo w ciągu dnia. A w nocy? Wszystko jest takie.... dziwnie spokojne. Każdy odpoczywa. Czas jakby się zatrzymuje, a ludzie wraz z nim! Gdy zostanę Hokage wprowadzę wolny dzień! - nie spodziewała się usłyszeć takich słów z ust blondwłosego.
Sakura uśmiechnęła się do niego i szepnęła:
- Powinieneś.
Naruto uśmiechnął się promiennie
- Dobranoc, Sakura-cha.... chciałem powiedzieć Sakura-san. - poprawił się szybko blondyn, uśmiechnął się jeszcze smutno i pobiegł w kierunku domu.
- Naruto...kun. - wyszeptała cicho jego imię.
Zamknęła oczy i poczuła przeszywający ból na karku, zaraz po tym straciła przytomność, pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, ostatnie co zdążyły zobaczyć jej inteligentne, zielone oczy to złote futro i krwiscie czerwone oczy oraz krew na czarnych pazurach...
jak mogłaś przerwać w takim momencie!? ;p zabije cię!co się stanie z Sakurą!? Co się z nią stanie ja się pytam!? HAHA... rozdział wspaniały i czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuń