Wieczorne Spacery II
~~Czas mijał zbyt szybko. Hinata dostała wiadomość o pilnym wstawieniu się w wieży Hokage, jeszcze gdy trzymała na rękach małą dziewczynkę o imieniu Mirai, wychodząc obiecała swojej sensei, że przyjdzie ją odwiedzić jeszcze i pomoże przy dziecku.
Szła przez korytarz, gdy wpadła na Ino. Blondynka miała rozpuszczone włosy z grzywką na oku, jej ubranie składało się z pomiętej bluzy i długich spodni w kratkę. Nie sądziła, że jej droga przyjaciółka może wyglądać tak... zwyczajnie.
- Hej... Hina, idziesz do Hokage?
- T-tak... Ty też? - Ino skrzywiła się na jej odpowiedzieć. - Rozumiem, że to jest tak.
- Heh. Kto by pomyślał, że możesz być pyskata! - Roześmiała się błękitnooka z prawdziwym błyskiem w oczach. - Zastanawiam się skąd ta zmiana!
- N-nie wiem o czym mówisz. - Speszyła się dziewczyna.
- Jassssne! Pamiętaj, że się i tak dowiem, więc możesz już się przyznać!
- Ino-chan!
Krótka wymiana słów wystarczyła, aby obydwóm dziewczętom poprawił się humor. Ino była szczęśliwa widząc granatowowłosą, bo mogła ją namówić, aby wzięła wolny wieczór. Nie dawała wiary nocnym treningom, a jak już to pod okiem Hokage, bo to, że nagle zaczęła prosić o pomoc dziedziczkę było dla Yamanaki podejrzane. Kontakty Hyuugi z piątą były mocniejsze niż wtedy, kiedy się pojawiła... i zbyt nagłe. Nie uważała tego za nic złego, ale jej kobieca intuicja mówiła jej, że coś jest na rzeczy.
- No dobra! Idę z tobą. Też mnie wzywa. - Złapała Hinatę pod ramię i zaczęły wychodzić ze szpitala. - Hina...? Co powiesz na gorące źródła w tą sobotę? Wiesz... babski wieczorek! Ja, ty... Yasu... Może Tenten i Sakura też?
" Na ten weekend nie możesz. Masz trening z Kiyoshim! " - Dała sobie mentalne przypomnienie.
- N-nie... m-muszę trenować.
- A przyszły? - Nie odpuszczała blondynka, idąc obok Hyuugi.
" Każdy weekend masz trening. " - Syknęła w myślach zdenerwowana.
- Nie... Mam... inne plany.
- Z kim?
- Ja...
- No z kim! Imię, nazwisko, zawód, wiek, charakter! Kolor włosów? Jest wysoki czy niski? Hmm... Myślę, że dobrze by z tobą wyglądał ktoś o parę centymetrów wyższy! Ale nie za, bo to śmieszne.
- I-ino-chan! - Perłowo-oka westchnęła z rumieńcem.
- Oj, wiesz, że prezencja jest ważna! - Uśmiechnęła się triumfalnie, czując, że dobrą szpilkę wbiła.
- Dlatego masz na sobie pomięte spodnie i bluzkę? - Przechyliła głowę z uśmiechem.
- Owwww! Taką Hinatkę lubię~! Ktoś ci dał charakterek? Nie spodziewałabym się!
Hyuuga roześmiała się lekko, naturalnie. Dziewczęta potrafiły sobie dopiec, ale w dużej mierze robiły to w ramach żartu, nigdy nie na serio.
Zanim się zorientowały były już pod wieżą Hokage. Wtedy ich dobry nastrój prysł. Uśmiechy odwróciły się do góry nogami, roziskrzone oczy przygasły.
- Ino... Słyszałam rozmowę... twoją i Hokage... Ja... dziękuje ci za to... ale myślę.... że dam radę. - Powiedziała zanim weszły do środka.
- Nie mówiłam tego tylko ze względu na ciebie... Wiele osób chce o ciebie dbać. Jesteś słodka, dobroduszna, ale nie znasz słowa "nie". Musisz być asertywna, bo wszystkich stracisz. - Odparła blondynka, wchodząc do środka.
Hinata na moment zamilkła, ale nie odpowiedziała ani słowem. Weszła za blondynką.
~~Konoha, Biuro Hokage
Hokage stała przy oknie, wpatrzone w pomarańczowe niebo, zwiastujące koniec dnia. Nie usłyszała pukania do drzwi tylko skrzypienie ich. Popatrzyła z surowością na dwie kobiece postaci i zatrzymała wszelkie rózgi.
- Usiądźcie. Czeka nas długa rozmowa. - Stwierdziła, wskazując im kanapę w kącie pomieszczenia.
Zajęły wskazane miejsce, a ona fotel przy nim. Nalała im ciepłej herbaty do filiżanek, zdając sobie sprawę, że temperatura musiała je nieźle wyziębić.
- Hokage-sama... Dlaczego nas wezwałaś? - Hinata zerknęła półokiem na zegarek, mając nadzieję, że zdąży jeszcze wstąpić do domu, aby się przebrać.
- Ino spotkała wilki, co pewnie wiesz. - Hyuga drgnęła. Wiedziała o co chodzi piątej. Wyczuła ją. - Hinato, tylko nie wykwalifikowany ninja nie wyczuje czakry. Później porozmawiamy o tym kłamstwie. Na razie. - Zrobiła pauzę podczas której dziewczęta wzięły kubki z parującym płynem. - Hinato. Znasz sytuację. Co możesz nam powiedzieć?
Hyuuga powąchała herbatę, zanim upiła łyk. Czuła, jak sam zapach ją pobudza.
- Nie za wiele, Hokage-sama. Sama czcigodna wie, jak działa jej umysł. Czasem... sobie przypomni, ale...
- Wszystko dobrze. Jednakże... Hinato. Wydaje mi się... że ktoś z jej rodziny tu jest. To tylko domysły, przypuszczenia...
- Jest do niej zbyt podobny. - Wtrąciła się Ino. - Różnica jest tylko w oczach. On ma je złote, ale włosy, kolor skóry, nawet nos! Hinata, to musi być jakiś jej brat, który poszedł jej szukać!
- Jednakże. - Hokage uniosła dłoń.
- Jeśli się spotkają... Może dojść do szoku. Yasu nie jest na to gotowa.
- Ona nie jest, czy ty nie jesteś? - Hokage popatrzyła z surowością na Hinatę, która zamilkła. - Tak myślałam. Hinato, to jej prawdziwa rodzina. Ty i klan Hyuuga mieliście tylko jej pilnować, nie rozumiesz? Yasu nie jest zagubionym szczeniaczkiem, którego sobie przygarnęłaś.
Te słowa zraniły ciemnowłosą, łzy zaszczypały jej oczy, a blizna na plecach zaszczypała mocniej, dając o sobie znać. To nie uszło uwadze blondynki o błękitnych oczach. Czuła złość do Hokage i wyrzut za słowa, jakich użyła. Wiedziała o więzi między Hinatą, a Yasu, ba! Sama Ino była przywiązana do albinoski i nie wyobrażała sobie, że ta może odejść z jakimś nieznajomym! Może było to samolubne z jej strony, ale miała nadzieję, że nie rozpozna w nim swojego krewnego.
- Jeśli ten chłopiec okaże się jej krewnym... Dasz im odejść, rozumiesz? W razie gdyby nie. Oboje tu zostaną dopóki nie wymyślimy czegoś. Chłopak będzie pod opieką Ino.
- Czy to wszystko? - Zapytała nieco niegrzecznie dziewczyna z klanu Yamanaka.
- Nie. Hinato, Ino. Musicie dostać się do umysłu tego mężczyzny. Jeśli ma jakieś informacje, wyciągniecie to z niego. Jutro w nocy się tym zajmiecie.
Hinata czuła, jak krew odpływa jej z twarzy. Czuła, jak jej serce boleśnie odbija się od klatki piersiowej. Ino natomiast zaczęła się zastanawiać jakim sposobem Hinata miałaby się dostać do umysłu mężczyzny.
- H-hokage-s-sama... - Zająkała się dziewczyna z klanu Hyuuga.
- Wiem, co myślisz, Hinato. Ale Ino nalega, abyś miała przerwę. Musi zrozumieć, co się dzieje.
- Ale... ja nie... nie! Ona nie może...!
- Hinata, z czasem to wyjdzie. Nie chcesz tego, ale prawda musi wreszcie wyjść na jaw.
- Nie w taki sposób! - Krzyknęła Hyuga głośniej niż wcześniej, czując się zdradzona.
Ufała swojej Hokage bardziej niż powinna, prosiła ją, aby nie mówiła nikomu o jej zdolnościach, o Kiyoshich i o wszystkim co ją otaczało. A teraz? Teraz musi stawić temu czoło!
- Hina...? - Ino popatrzyła na dziewczynę z zamyśleniem.
- Pokaż jej, Hinato. Musisz to zrobić. Rozumiesz?
Po jej policzkach spłynęły łzy. Oczywiście wiedziała, że piąta robi to dla jej dobra, ale nie mogła zrozumieć dlaczego nie poczekała.
- Ro... nie! Nie, Hokage.
- Oh, doprawdy! Teraz rozumiem, co Hirako mówiła o twoim charakterku! Hyuuga Hinato, jeśli nie powiesz Yamanace Ino o swoich... przywilejach, zostanę oskarżona o faworyzację! - Uśmiechnęła się blondwłosa, obserwując coraz bardziej zirytowane twarze dziewcząt.
Ino z powodu tajemnicy i zmartwienia, Hinaty z bólu i zdrady. Hokage chciała jak najlepiej dla dziedziczki i wiedziała, że to jej sprawia ból. Chciała dla niej kogoś więcej, aby zrozumiał. A kto był lepszy niż droga przyjaciółka?
- I tak faworyzujesz Sakurę, więc co za różnica? - Warknęła Ino, wstając. - Nie wiem o co chodzi, ale Hinata powinna powiedzieć cokolwiek w swoim czasie! Nie może pani tak naciskać na kogoś! Hinata... jeśli będzie chciała to mi powie. - Odłożyła filiżankę z nietkniętym płynem na stolik - Zajmę się tym facetem, ale nie mieszaj w to Hinaty, SENSEI.
Tsunade mrugnęła z niedowierzaniem na bezczelność młodej Yamanaki. Nie spodziewała się tego po swojej drugiej uczennicy. Ten wybuch był jednak wyrazem przyjaźni i zaufania, jakim darzyła dziewczynę o perłowych oczach. Hinata była wdzięczna za to Ino, mimo że wiedziała, że będzie musiała powiedzieć jej w jakie ciernie się zaplątała.
- Ino. - Zaczęła kobieta, wstając.
- Nie. Nie "Inuj" mi tu! Hinata jest zmęczona, ma do tego prawo. Jest kunoichi, ale i człowiekiem. Nie możesz jej co wieczór wzywać, rozumiesz, HOKAGE? - Dała nacisk na ostatnie słowo, czując w sobie dziwną moc.
Nigdy nie sprzeciwiłaby się swojej mistrzyni, ale w tym momencie chodziło o dziewczynę z klanu, która była zbyt dobra dla własnego szczęścia.
- Hm. Rozumiem. W porządku. Możecie odejść. - Tsunade tą bitwę przegrała.
~~Konoha, 20 godzina
Mijały powoli zamykające się sklepy. Ino szła obok szlochającej dziewczyny, postanowiła dać jej chwilę na pozbieranie się. Nie rozumiała działań Tsunade. Od przeszło czterech lat widzi z okna swojego pokoju, jak Hinata idzie nocnymi ścieżkami w kierunku wieży Hokage. Tamtą drogą szła też, gdy wymykała się z przyjęcia albo z nocowania u niej w domu.
- No dobra! Przestań już płakać, bekso! - Ino chwyciła Hinatę za ramię i przytrzymała ją. Trzymała dziewczynę za ramiona i objęła. - Nie wiem, co jesteś winna tej starej zołzie, ale upewnia mnie to, że w czymś na pewno. Nie musisz mi mówić nic, Hina, naprawdę... Ale nie daj siebie wykorzystywać, bo padniesz. Wszyscy widzą twoją izolację, no może poza tym głośnoustym bałwanem! Ale... Shino, Kiba, Kurenai-sensei... martwimy się o ciebie. Wtedy... jak byłaś w tej wiosce psycho-kotów... Bałam się, że... że nie wrócisz... - Ino zawahała się przez moment.
Wiedziała, że z czasem Hinata powie jej, co jej leży na wątrobie. Bardzo chciała wiedzieć, co się stało z jej przyjaciółką.
- Ino-chan... - Wyszeptała łamanym szeptem Hyuuga, obejmując przyjaciółkę w pasie.
- Za każdym razem, gdy jesteś na misji... Boję się... Boję się, że postanowisz uciec z Konohy. Hinata, cokolwiek się stało... Możesz mi zaufać. Powiedz co się stało przez te cztery lata! Obiecuje! Przysięgam na wszystko, że nikomu nie powiem, jeśli sobie tego nie życzysz! Tylko mi zaufaj... Wiem... wiem, że jestem plotkarą... ale tego nie powiem, przysięgam!
Dziewczyna z klanu Hyuuga milczała, czując jak serce Yamanaki mocno bije.
- Ino-chan, ja... chodź ze mną... - Chwyciła blondynkę za rękę i zaczęła biec w kierunku znanym sobie zbyt dobrze.
- Co? Dokąd!? Hinata!
- Shh! Po prostu... chodź ze mną! - Uciszyła dziewczynę, zanim ta zwróciłaby uwagę dwóch mężczyzn siedzących przy barze Ichiraku. Jeden miał blond włosy, a drugi czarne jak smoła. Blondyn żywo o czymś mówił kompanowi, który cicho mu przytakiwał, niezainteresowany rozmową.
Hinata przegryzła mocno usta, gdy biegła. Serce biło jej jak oszalałe. Wiedziała, że musi powiedzieć prawdę... Przynajmniej Ino. Nim się obejrzały były już przed przerażającymi bramami.
Oplecione przez krzewy róż, które miały już skromne pąki nadal wyglądał przerażająco. Cmentarz Konohy. To było ostatnie miejsce. Hyuuga uchyliła bramy cmentarne z cichym skrzypnięciem. Mijała groby, a Ino wbrew sobie zaciskała dłoń na jej dłoni.
Cmentarz nocą budził w niej niepokój. Nie bała się duchów, bo w nie nie wierzyła. Większy strach budzili w niej ludzie i chieny cmentarne. Słyszała, że nocą ktoś poluje na młode, piękne kobiety i tnie ich ciała na plasterki. Zadrżała, gdy sowa zaczęła huczeć i odleciała gdzieś.
Dziewczyna o ciemnych włosach zatrzymała się dopiero przy ławce. Początkowo Ino zamierzała na niej usiąść, ale żelazny uścisk Hyuugi ją powstrzymał.
Wyciągnęła dłoń w kierunku ławki, na jej palcach rozbłysło słabiutkie światełko koloru ciemnego różu. Było to jakby ktoś wysypał na jej palce brokat.
- Kiyoshi: Objawienie. - Wyszeptała, jedną ręką rysując w powietrzu dziwny symbol, przypominał nieco oko z zakręcony trzema rzęsami na górnej, a na dolnej dwoma, zamiast źrenicy jednak była trzy ramienna gwiazdka.
Ino była zaintrygowana tym dziwnym spektaklem światła. Zastanawiała się czy to jej czakra zmienia kolor z błękitu na różowy, czy jak to się dzieje. I gdy miała się odezwać usłyszała głos.
- Ino-kwiatuszku, czy to ty? - Obróciła się w stronę głosu i przetarła oczy z niedowierzenia.
Piękna dziewczyna o krótkich, kręconych blond włosach z warkoczykami, w które były wplątane białe stokrotki i błękitnych oczach otulonych czarnymi rzęsami, ubrana w białą zwiewną sukienkę zdobioną czerwonymi płatkami kwiatów u dołu siedziała na ławce i uśmiechała się delikatnie. Jej głos odbijał się echem w głowie Yamanaki. Wyglądała tak, jak wtedy, gdy wyjeżdżała z tym, że miała sine usta, oczy i palce także.
- I-I... Izumi... To... to ty? - Izumi była kuzynką Ino.
Była cywilem, florystką. Zginęła na morzu podczas sztormu, a jej ciała nigdy nie odnaleziono. Rok szukania na zdradliwych wodach nie przyniósł nic poza łzami i zgubną nadzieją. Poszukiwania trwały dwa lata, ale w końcu... Zaprzestano ich. Po tym nastąpił pogrzeb z pustą trumną. Ino długo nie mogła się z tym pogodzić, ale w końcu jak każda rana staje się blizną tak i w jej przypadku nie było inaczej.
- Zgadłaś, kuzyneczko. Matko... Jak ty wypiękniałaś! Żałuje, że nie mogę powiedzieć tego o sobie. Ino... Tak za tobą tęsknie... - Izumi podeszła do kuzynki, zostawiając za sobą mokre ślady.
- Czy... czy to sen? Czy ty... Izumi! - Ino chciała rzucić się kuzynce na szyję, ale przeniknęła ją na wylot z rozszerzonymi do granic możliwości oczami patrzyła na kobietę.
- Eh... Ino-chan... Jestem martwa... Długo mi zajęła podróż tutaj... Chciałam się z tobą pożegnać... i z rodzicami... ale... no duchy głosu nie mają, a raczej nie wszyscy je słyszą i widzą, ne Hinata? - Tu popatrzyła z nieco złośliwym błyskiem w oku na Hyugę.
Dziewczyna opuściła głowę ze wstydem. Wiedziała o obecności Izumi i wielu innych duchach, ale nie mogła każdemu pomóc. Każdy z nich czegoś pragnął. Izumi chciała dwóch rzeczy - znalezienia ciała i pożegnania z rodziną. Hinata miała tylko nadzieję, że uda jej się choć po części zadowolić duszę.
- Co... Ale... co?! - Ino patrzyła od ducha na przyjaciółkę. - Hinata! Wiedziałaś o niej?! Ile?! Dlaczego mi nic...!?!
- Ino. Gdyby zaczęła o tym nadawać jak myślisz, co by się stało? Wszyscy by tego od niej chcieli. Hinata... jest widzącą i kroczącą klanu Kiyoshi, wymarłego klanu. Pomaga duszom przejść do życia po śmierci.
Ino nie wstała z kolan i próbowała przyswoić jedynie informacje. Przymknęła oczy na moment, porządkując wszystko w głowie. Izumi usiadła z powrotem na ławkę z kamienia, a Hinata nie ruszyła się o nawet minimetr.
- Widzisz duchy, Hinata? - Yamaka nie spuszczała z niej spojrzenia.
Dziewczyna uporczywie milczała i jedynie pokiwała głową.
- Widzę je... od czterech lat. Wiem, że... po lekcji o wymarłych... każdy się boi choćby wspomnienia o Kiyoshich... dlatego milczę o moim pokrewieństwie.
- Bez jaj... Hinata! Ty głupia! - Ciężar blondynki przygniótł dziewczynę.
- I-ino! Nie jesteś zła?! - Zakrzyczała, a głośny śmiech obu blondynek, żywej i martwej, odpowiedział jej.
Śmiech wypełnił cmentarz. Gromki, wesoły, kobiecy, dźwięczny - każdy jego rodzaj. Izumi uśmiechała się promiennie, widząc rozmawiające żywe istoty. Czuła piekący ból w klatce piersiowej, a jej serce zabiło mocniej.
Ino, Hinata i Izumi siedziały na trawie i słuchały melodii jaką grały im nocne owady. Ino oparła dłonie o kolana i uśmiechała się. Była szczęśliwa, że Hinata się przed nią otworzyła i powiedziała jej prawdę o sobie.
Hinata natomiast poczuła ulgę, że mogła komuś jeszcze zaufać. To była ulga, ale i niepokój.
- Nigdy nie mogłabym się ciebie bać, Hinata. - Wyznała jej z uśmiechem nawet szerszym niż wcześniej.
- Co? Dlaczego?
- Bo wiedziałam, że byś nawet pszczoły nie skrzywdziła! - Roześmiała się. - Nie umiesz być groźna i niebezpieczna!
- Co?! To nie prawda! Umiem być groźna! Spójrz! Grrr! - Nadymała policzki przez co towarzyszące jej kobiety roześmiały się dźwięcznie.
- Oh... będę za tym tęsknić. - Izumi popatrzyła w księżyc na niebie. Było już późno.
Dostrzegła wory pod oczami panny Hyuuga, mimo, że śmiała się i rozmawiała z nimi normalnie. Ukrywała swoje zmęczenie tak długo, jak mogła, ale wiedziała, że to kwestia czasu..
- Co? Idziesz gdzieś Izumi? Nie zostaniesz tu? Może przyprowadzę ciocię i wujka jutro!
- Nie, Ino... Widzisz mnie dzięki Hinacie...
- Ale... - Wstała szybko. - Nie! Nie tak szybko! To... To tylko godzina! Izumi! Może... może chociaż pożegnasz się z rodzicami! Przyprowadzę ich!
- Oj ty samolubna świnio! Nasza krocząca nie jest tak silna, aby utrzymać mnie tak długo. Moja wyjątkowość powala! - Roześmiała się krótkowłosa. - Poza tym... to mój czas, Ino. Myślę, że... potrzebowałam chwili życia, aby odejść. Mama i tata... oni się już pożegnali, Ino.
" Chwili życia, aby móc odejść... Czy tego też potrzebuje? " - Przeszło przez myśl Hinacie, gdy popatrzyła w niebo. I wtedy uderzyło ją jak grom z jasnego nieba.
- Musisz... musisz odejść? - Zająkała się blondynka.
- Tak... Życie ducha jest ciężkie, Ino-chan... Każdy z nas zazdrości żywym. Nie chcę być mrokiem, wiesz? Chcę być światłem i móc się odrodzić jako światło. Uważaj na wilki wokół siebie, Ino... Są okropnymi bestiami, ale nie wszystkie. Dbaj o siebie... ah, i słuchaj czasem Shikamaru! Może nudziarz, ale dobrze gadający! - Roześmiała się, machając na pożegnanie.
- Żałuje... że nie mogłyśmy spędzić więcej czasu razem... - Wyznała dziewczyna, patrząc za znikającą kuzynką.
Dziewczyna o krótkich włosach zamrugała, po czym się uśmiechnęła i posłała jej pocałunek. Ino chwyciła go w obie ręce, przyłożyła do swojej klatki piersiowej i padła na kolana, płacząc.
To koniec. Izumi zniknęła. Hinata objęła płaczącą przyjaciółkę. Dzisiaj strasznie dużo się przytulały.
~~
Sasuke siedział na ławce pod murem rezydencji Hyuuga. Minęła już druga godzina, popatrzył na lilie z nienawiścią w oczach. Wstał rzucając kwiaty do śmietnika, skierował się do swojego mieszkania.
- Cholerna Hyuuga. - Syknął wściekłym tonem głosu, zło wróżąc na dziewczynę.
I na tym pozwolę sobie zakończyć :) Hinata nie zjawiła się na randce, biedny Uchiha, hm? Nie ma to jak wymuszać na prawie narzeczonej randki! :D Do zobaczenia w rozdziale 23~!
piękny rozdział
OdpowiedzUsuńa dziękuje ^^
Usuń