20 grudnia 2018

Rozdział 14: Droga

Droga

  Byli w połowie drogi, gdy z plecaka Hyugii rozległo się miauczenie.
 - Powinniśmy się zatrzymać. Może coś mu jest...- Zadecydowała dziewczyna, przystając na gałęzi drzewa.
  Otworzyła torbę, a na świat znudzonym wzrokiem wyjrzały złote oczy, ziewnął, rozejrzał się i... Schował z powrotem do torby.
 - Co mówiłaś? - Ciemnooki oparł się o drzewo, gdy Hinata sprawdzała kocurka.
 - Uh... Nie ważne!
  Uchiha walczył z sobą, aby nie wyrzucić kocura do rzeki. O ile pierwsze pół drogi minęło im w spokoju teraz była to katorga i droga przez mękę! Cholerny sierściuch wydzierał się tak głośno, że zmarłych by pobudził!
  Została im jedynie godzina drogi, ale oboje mieli już dosyć miauczenie kota, więc zadecydowali o postoju.
  Hinata rozkładała namiot, gdy Sasuke rozpalał ognisko. Kiyoshi-sama w tym momencie postanowił wyjść z ciepłych ubrań dziewczyny zainteresowany ogniem na palcach Sasuke.
 - Psik! - Chciał go odsunąć, ale zauważył coś na jego łebku.
  Poczerwieniał, widząc białą, koronkową tkaninę z fiołkową kokardką na środku. " Mogła go trzymać na rękach..." - Przeszło mu przez myśl, gdy sięgnął po bieliznę.
 - Ehh! - Zatrzymał rękę tuż nad głową kota, który również zastygł, spojrzał na Hyugę, która próbowała wbić śledzia w ziemię, ale ten stale wypadał.
  Chwycił za materiał, porywając go z głowy kota, który czmychnął szybko do namiotu! Hinata była na jego szczęście zbyt zajęta uporczywym śledziem. Nie bał się Hyugii, ani nic... Po prostu nie chciał oberwać z miękkiej dłoni i dostać przypomnę zboczeńca. Skierował się do jej plecaka, zaciskając w dłoni dowód na jego winę, gdy usłyszał trzask gałęzi zza krzaków.
  " No jeszcze tego trzeba. " - Warknął do siebie w myślach.
 Zerknął pół okiem na Hyugę, która nie zwróciła uwagi na hałas. Schował miękką tkaninę do kabury, myśląc o tym że musi pamiętać oddać je właścicielce zanim ona zacznie ich szukać... Lub je znajdzie. Minął jej plecak i ostrzem katany odsunął krzaki, aby sprawdzić kto się za nimi kryje. " To nie był nikt doświadczony. Doświadczony ninja nie popełnia takich błędów... Chyba że..."
 - Hyuga! To zasadz-...! - Poczuł ukłucie w z boku szyi. Lekkie. Jak od komara.
  Odwrócił się, ale Hyuga była trzymana przez kobietę, której twarzy nie mógł dostrzec z powodu białej maski z kocimi uszkami. Była ubrana w czarny płaszcz i procz tego nie mógł już nic dostrzec.
 - Hinata! - Zrobił krok w jej stronę, ale zaraz się zachwiał upadając na kolana.
  Pociemniało mu w oczach, czuł nieprzyjemny chłód rozciągający się w jego ciele i ostry ziołowy zapach. Słyszał zduszone krzyki Hyugii, ale jej nie widział. Nic nie widział. Padł na ziemię, nie mogąc się poruszyć.
 " Zabrali ją... " - Pomyślał, gdy drętwienie rozchodziło się w jego ciele od stóp do głowy.
  Wzrok był coraz bardziej za mgłą, nie miał sił... Tracił je z każdym oddechem. Wreszcie zapadł w sen.
  Hinata nie wiedziała co się dzieje. Sasuke nagle został przygwożdżony do ziemi przez niebieskowłosą kobietę, która zaczęła to dusić. Poczuła mocne uderzenie w tył głowy, zapach ziół zmieszanych z cynamonem, a później nastała ciemność.
  Kiyoshi z gracją przeszedł między nimi do torby Hinaty, skąd wyciągnął buteleczkę z alkoholem. Otworzył ją, trzymając łapkami mocno i zerknął w stronę nieprzytomnych, popijając alkohol.
  W jego złotych oczach krył się jednak smutek, który próbował ukryć za pomocą upicia się. Wiedział, że to co zrobił było czymś złym, ale koniecznym.

  Otworzył oczy, widząc jak związane, białe zwierzę wpada do wody z głośnym chlustem. Nie myśląc wiele ruszył aby mu pomóc, jednakże mocne kopniecie uderzenie w plecy mu przerwało.
  Obrócił głowę spotykając się z białymi oczami, niewątpliwie należały one do Hyugi, ale nie jego towarzyszki. Wykonał przewrót, unikając zetknięcia z delikatną pięścią. Atakująca popatrzyła za nim i uśmiechnęła się. Długie brązowe włosy były poplątane, w okolicach oczu powinny być kremowe żyłki, ale te były czarne. Miała parę ran i jej postać była bardziej przeźroczysta. Uchiha wykonał unik na kolejny atak, wyciągnął katane i czekał na szarżę.
 - Zginiesz tutaj. - Jej głos roznosił się echem w ciemnościach.
  Już sięgał po kunai, gdy usłyszał chlupotanie, jakby ktoś właśnie wyszedł z sadzawki. Wtedy ją zobaczył. Drobną dziewczynę, linie żył były widocznie zarysowane wokół jej oczu z których płynął chłód. Mokra koszula przykleiła się do jej szczupłego ciała, odłożyła białą, mokrą kulkę na ciemnej trawie, która od razu zaczęła go obejmować, niczym ośmiornica swoją ofiarę. Skoczył, aby go podchwycić, ale z cichym "plum!" zniknął. Popatrzył za mokrą dziewczynką, która aktualnie atakowała brunetkę.
  Coś w nim kazało je powstrzymać, ale drugi głos nakazał mu siedzieć i obserwować rozgrywającą się walkę. Przez chwilę wydawało mu się to dziwne. Pamiętał, że był gdzieś indziej. Na misji... wraz z...
 - Hinata! - Wiedział, że krzyknął, ale głos nie rozszedł się nigdzie.
  Przypomniał sobie tą drobną dziewczynę z akademii, która nieśmiało wpatrywała się w blond idiotę. Tą miękką istotę, która bała się skrzywdzić człowieka. Wtedy uznał, że nie nadawała się na kunoichi i nie wchodził z nią w interakcje.
  Teraz widział jej przeciwieństwo. Osobę, która kopnięciem posłała przeciwniczkę w dal, aby zaatakować z dziwną siłą, której kiedyś jej zabrakło.
  Druga Hyuga nie była wielce z tyłu. Uderzenia były precyzyjne, szybkie i wystarczająco silne, aby zablokować jej punkty czakry. Niestety posłała w nie dziwną energię, sprawiając, że są znów aktywne. Jej dłonie błyszczały bielą, nie mógł rozpoznać tej czakry, a gdy tylko uderzyła nastolatkę w ramię te zaczęło się rozpadać. Nie ustała w ataku, aż cała się nie rozpadła.
  Uchiha obserwował, jak krótkowłosa pada na kolana i zanosi się histerycznym płaczem.
 - Przepraszam! Przepraszam, Kisumi! Aoi! Przepraszam! - Krzyczała urywanie między szlochem.
  Sasuke rozejrzał się niepewnie. Podszedł do dziewczyny, jedną ręką trzymając kunai. Dziewczyna popatrzyła na niego zapłakana, a gdy dotknął jej ramienia wszystko prysnęło jak mydlana bańka. Teraz był w innym miejscu...
 " Więc Hinata zabiła dwie osoby ze swojego klanu. One zniknęły czy co im zrobiła? " - Rozejrzał się po pokoju. Zauważył na nim płaczącą dziewczynę, a przy niej długowłosego mężczyznę, początkowo myślał, że to jej kuzyn, ale biel jego włosów temu zaprzeczyła.
 - Hinato, zabiliśmy je razem...
 - To moja winaaa! - Płakała w dłonie, nie mogła nawet usiąść, gdy białowłosy głaskał jej ramię w próbie uspokojenia. - Zniszczyłam ich dusze! Przestały istnieć!
  Sasuke obserwował młodszą wersję Hinaty w milczeniu.
 " Więc nie jest taka niewinna. " - Przeszło mu przez myśl, gdy zajął miejsce w fotelu, nie spuszczając wzroku z niej i słuchając, nieznanych mu faktów o niej. Jednak coś mu w tej historii nie pasowało... Był zbyt pewny, że to wszystko jest jedynie ułudą i musi odnaleźć prawdziwą Hinatę.

  Gdy Hinata otworzyła oczy zorientowała się, że jest w zrujnowanym majątku Uchiha. Siedziała przy stole w pięknym, białym kimonie zdobionym na plecach znanym jej symbolem klanu bladookiego klanu na znaku yin&yang. Klęczała przy na wpół rozwalonym stoliczku, naprzeciwko niej siedziały dwa duchy. Rodzice Sasuke.
  Siedziały. Nie odzywały się. Tylko obserwowały jej każdy oddech, w którymś momencie dziewczyna zastanowiła się czy w ogóle oddycha.
  Chwyciła imbryk, który rozpadał się w jej dłoniach i nalała herbaty dawnej głowie klanu Uchiha, nie patrząc mu w oczy ani na moment, ale uśmiechając się lekko. Jak tylko nalała dla kobiety wróciła na miejsce.
  Mikoto uśmiechnęła się słabo, upiła jeden łyk, skiwając z szacunkiem do Hinaty, a jej mąż w milczeniu obserwował cichą kroczącą.
 - Miło cię znowu gościć, Hikari-chan! Wiesz, że nie musisz nam służyć. - Więc to myśleli, że jest swoją matką.
 Chciałaby nią być, uśmiechnęła się jedynie, gdy usłyszała echo głosu jej matki.
 - Nie, nie muszę. Ale nie przychodzę tu na wizytę. Hyuga by mnie najchętniej zamknęli, ale muszę coś wymyślić, aby ocalić Hinę i Hanę. - Hina i Hana, tak je nazywała.
 - Co masz na myśli? Coś im grozi? Jestem bardziej niż pewien, że Hiashi będzie potrafił zapewnić im bezpieczeństwo. - Chłodny głos Fugaku wypełnił pomieszczenie.
 - Tak, ale mój mąż nie widzi tego, co ja. 
  Czuła, że jej usta się poruszają, ale wiedziała, że to nie jest jej głos, ani ciało. Była pewna, że to genjutsu Kiyoshiego.
 - A co takiego widzisz, Hikari-chan? - Mikoto przechyliła głowę w bok.
 - Hinata jest za słaba, aby być głową klanu, a Hanabi nie będzie się do tego nadawała. Jest zbyt malutka, aby mieć taki ciężar.
 - Każde dziecko kiedyś go nosiło. Od wiek-... - Zaprzeczył Fugaku, ale urwał, widząc uniesioną dłoń przyjaciółki Uchihów.
 - Chcę wam coś zaproponować. Rękę mojej starszej córki. Możecie to potraktować jako... obietnice pokoju. - Podsunęła do nich zwój już podpisany przez co ważniejsze osoby z klanu Hyuga.
 - Wesprzecie nas...? - Zadał to pytanie, na które Hikari się roześmiała.
 - Macie wsparcie klanu Kiyoshi, pod warunkiem, że udzielicie nam miejsca w Konoha. Więc...? 
 - Którego syna masz na myśli? Itachi jest dość silny i...
 - Sasuke będzie odpowiedni. Jest w wieku Hinaty. Dogadają się i czasami bawią w parku.
  Po podpisaniu zwój został zabrany przez posłańca do Hiashiego, a kobieta zamierzała opuścić majątek Uchiha. Hinata widziała go swoimi oczami, ale była pewna, że kiedyś był piękny. Widziała zakrwawione ubrania głowy klanu i jego małżonka od chwili gdy podawała im herbatę. W czasie podpisywania żyli, ale byli bliscy śmierci. Jej matka to wiedziała, ale nie powstrzymała tego, co się działo! Chciała jak najszybciej opuścić jej ciało i znaleźć Uchihę.
  Wstała, gdy jej na to pozwolono. Przesunęła drzwi i wyszła z pokoju, prawie rozdeptując czarnowłosego chłopca w granatowej koszulce i białych spodenkach, gdy tylko ją zobaczył, zaczął się cofać. Hinata, a raczej Hikari przyłożyła do ust palec i puściła perskie oczko małemu chłopcu.
  Ciemnowłosa nie mogła powstrzymać uśmiechu, na widok młodego jeszcze tak niewinnego chłopca, z którym kiedyś się bawiła. Przez myśl jej przeszło, że tęskni za tymi czasami białego dzieciństwa.
  Usłyszała skrzypienie drzwi i obróciła się w kierunku źródła hałasu. Do domu wszedł długowłosy chłopak z czarnymi oczami.
 - Oniisan! Pobawimy się? - Mały Sasuke podskoczył do drzwi.
  Starszy z braci miał wzrok utkwiony w kobiecie z klanu Hyuga, a przez krótką chwilę to Hinacie się wydawało, że on ją widzi, ale przecież to było niemożliwe, prawa?
 - Później, Sasuke. - Lekko puknął go w czoło starszy, przez co rozległ się chichot Hikari. - Pani Hyuga, dobry wieczór...
 - Witaj, Itachi-kun! 
 - Dziękuje za maść. Pomogła na oparzenie. - Skinął z uprzejmością do pani Hyuga.
  Nie było tajemnicą, że matka Hinaty była dobrą zielarką i pomagała każdemu, miała wbrew pozorom dobre serce, o czym nie powiedziałaby Hirako.
 - Nie ma za co! Na następny raz po prostu miń strażnika. Jesteście mile widziani w klanie Hyuga!
  Rozległ się śmiech czarnowłosej z klanu Uchiha. Mikoto wraz z mężem opuścili salon, orientując się, że ich drogi starszy syn powrócił. Duma Klanu Uchiha, jak lubiono go nazywać.
 - Hiashi o tym wie?
 - Haha! O czym nie wie to go nie boli! - Wzięła oddech, a Hinata w duchu pokręciła głową.
 - Nie chciałbym, aby moja przyszła żona miała przede mną tajemnice. - Sasuke założył ręce na pierś, nadymając policzki.
 - Czasami... prościej jest je mieć, Sasuke-chan... Zrozumiesz, jak dorośniesz. - I po tych słowach wyszła, żegnając się.
  " Tyle ile ty miałaś, droga matko, żadna nie ma. " - Przeszło przez myśl Hinacie, gdy w ciele swej matki przemierzała ulice. Musi odnaleźć Sasuke...

  Kiyoshi opustoszył prawie buteleczkę z trunkiem, gdy obok niego pojawili się dwaj ninja.
 - Azura-sama pyta jak im idzie... - Rozległ się kobiecy głos zza kociej maski.
  Włosy koloru burgundowego rozwiał wiatr. Klęczała przed kotem na jednym kolanie i wpatrywała się oczekując odpowiedzi. Miała na sobie proste
 - Ah, pachniesz jak mój brat... czyżby to o tobie miaukał? - Kiyoshi miauknął i czknął jednocześnie.
 - Eh, tak... Matko, jesteś taki sam jak on. Przesadzasz z alkoholem, czy Chie-sama też tak ma?
 - Oj, siostrzyczka ma słabość do czekolady! - Zarechotał wstając i poczłapał do kobiety w masce. - Przekaż braciszkowi, że może szykować trzy złote talerze i sardynki, bo właśnie przegrywa.
  Zamaskowana kobieta rozpłynęła się w powietrzu.
  Kiyoshi spojrzał na swoją podopieczną z niekłamaną dumą, wiedział, że szybko rozgryzie to, co chciał jej pokazać, a Uchiha? Pokazał mu największy sukces, jak i porażkę Hinaty.

  Mijał czas. Majątek Hyuga był dla Sasuke jak labirynt ze ścian. Szukał wcześniejszego miejsca, ale go nie mógł odnaleźć. A ilekroć myślał że znalazł wyjście magicznym sposobem przenosił z powrotem do jej pokoju, a ilekroć to się działo wpadał w pętlę.
  Miał już dosyć jej płaczu! Okej, zabiła człowieka! To traumatyczne! No ale ile można?!
  Za którymś razem podszedł do niej z wyciągniętym mieczem i zamachnął się. Nic. Ostrze przeszło przez nią, ale nic się więcej nie stało. Oparł się o ścianę i wpatrywał w nią zirytowanym spojrzeniem.
 - Coś tu jest nie tak. Nie słyszy mnie. Nie widzi... Nawet nie mogę jej dotknąć! - Zacisnął mocniej szczęki.
  Popatrzył na zdjęcie obok jej łóżka. Przedstawiało jej kolegów z drużyny. Sięgnął po nie i dotknął. Wtedy pokój Hyugi się rozpłynął i pojawiła się piękna polana.
  Usłyszał śmiech ciemnowłosej i się odwrócił. Wyglądała na młodszą niż chwilę temu. Miała sukienkę w kwiaty i słomiany kapelusz. Była w towarzystwie Kiby i Shino, swoich przyjaciół z zespołu. Wyglądało na to że mają piknik. Wszyscy byli zrelaksowani i weseli.
 - Ne, Hinata! Jak twój trening? - Kiba zajadał się kanapką. - Od miesiąca cię nie możemy złapać! 
 - A-no... Bo ja...
 - Chyba nie zaczęłaś odprawiać krwawych rytuałów aby zdobyć moc hm? - Kiba roześmiał się, jednak jego towarzyszka nie podchwyciła żartu.
  Milczała uporczywie, gryząc wargę. Sasuke obserwował z oddali ich wymianę zdań. Od slowa do słowa zeszło na temat istoty paranormalne.
 - Duchy są okropnie smutnymi istotami.
 - O ile istnieją, Shino! Nie wierzę w stworzenia, których nie można zabić.
 - Nie wierzysz czy się ich boisz? - Zapytał Uchiha, ale wcale nie spodziewał się odpowiedzi.
  Zauważył smutne spojrzenie Hyugii i usłyszał jej miękki głos.
 - Kiedyś był klan, który potrafił się z nimi komunikować... - zaczęła nieśmiało dziewczyna.
 - A weź... Banda świrów! Kto by chciał w ogóle gadać z duchami?! - Krzyknął Inuzuka, a jego psi towarzysz zaszczekał w zgodzie.
 - Ponadto byli niebezpieczni. Podobno mogli jednym ciosem wyrzucić duszę z czyjegoś ciała. Osoba ta była rozrywana na strzępy! - Dodał Shino.
 - Nooo! Nie wiem czy mógłbym gadać spokojnie z kimś z tego klanu! Na szczęście nie istnieją.
  Kojarzył ten niebezpieczny klan, o którym mówili. Była o nim wzmianka w księgach wielkich klanów świata. O ile dobrze pamiętał klan miał dwóch silnych sojuszników. Klan Chie i klan Azura... Trzy klany zostały rozgromione w czasach wojny z obawy przed ich mocą. Ludzie mawiali O nich różne straszne rzeczy i jeszcze pamiętał jak jego matka zaszantazowala go, jak nie zje brukselki... Jak nie zjesz to Cię oddam do klanu Kiyoshi!
  Matka żartowała, ale omal się nie rozpłakał na to. Klan Kiyoshi wśród którego zjadało się ludzi, dziwnych rytuałów, a nawet oddawano dzieci w ofierze! Przynajmniej tak mówiono. O pozostałych dwóch także krążyły okropne historie. Jednak kage wiosek darzyli ich szacunkiem. Lud się bał i to lud był ich końcem.
  Uchiha zamknął oczy, próbując sobie przypomnieć co ma zrobić. Został uwięziony w genjutsu zmuszony oglądać wspomnienia Hyugii. Po co?
  Krajobraz zmienił się po raz kolejny. W białym pomieszczeniu stała ona... Długie białe kimono było podarte, dzięki czemu mógł zobaczyć jak czarne ciernie owijają się wokół jej stóp, nadgarstków i szyi. Oczy miała białe, żyłki wokół nich były widoczne - limit jej krwi był w pełni.
  Szedł do niej wolnym krokiem.
 - S-sasuke-san! - Zatrzymał się na dźwięk jej głosu. Dobiegał zza niego, przed niego, a nawet obok! Jakby wszędzie. - Sasuke-san! Słyszysz mnie?!
  Krzyki były głośne. Tak głośne, że zmusiły to do uklekniecia.
 - Słyszę. Drzesz się, jak stara szafa!
 - Całe szczęście... Jesteś. Posłuchaj mnie! Jesteś w moim umyśle, a ja w twoim!
  To się nazywa dopiero naruszanie cudzej prywatności.
 - Jak?
 - Teraz to nie ważne! Musimy się stąd wydostać! Inaczej zostaniemy tak!
  Umysł Hyugii był dla niego kłopotliwy. Tyle sprzecznych emocji... Kto ich zamienił i kiedy? Jak? Nie mógł się pohamować. Czuł rosnącą w nim złość.
 - Przerwiemy to! - Krzyknął do niej.

  Kiyoshi poruszył wibrysami, wyczuwając ich poruszająca się czakrę.
 - Tak szybko? - wskoczył na ciało swojej podopiecznej, która powoli otwierała swoje piękne, blade oczy. Uniosła rękę i zepchnęła kocura z piersi.
 " he... He...? Heeeeee?! " - Kiyoshi nie mógł nawet nic powiedzieć, gdy Hinata powoli usiadła w rozkroku, opierając rękę o kolano i rozgladając się.
 " Dlaczego leżę na namiocie?" - Przeszło przez myśl.
  W tym czasie Sasuke również się obudził. Rozejrzał się i usiadł, łącząc razem nogi.
 - Sasuke-san! Udało się...! - Krzyknęła, ale chwyciła się za gardło Hyuga.
 Siedzący na namiocie patrzył na nią w szoku.
 - Nosz kurwa... - Zaklął szpetnie Uchiha.
 - M... Moje... Ciało... - Hyuga omal nie zemdlała.
  Sasuke nie dowierzał. Spojrzał na swoją klatkę piersiową... I nadal nie wierzył. Udało im się wyjść z genjutsu... Ale nie wrócili do swoich ciał.


Taka tam przedświąteczna niespodzianka! ;) 
  Zamiana zawsze mnie poniekąd fascynowała, więc pomyślałam sobie "A czemu nie?" i oto jest! 
Mam nadzieję że objaśniłam trochę wam ;)

4 komentarze:

  1. twoje opowiadanie wymiata strasznie mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc jednak chodziło o bliźniaczki :P
    Ciekawy sposób na pokazanie nam jak się cała sytuacja wtedy potoczyła plus sensowne wprowadzenie motywu zamiany ciał. Zwykle jest to strasznie znikąd, ale w tym przypadku trzyma się to kupy. Chociaż zastanawiam się czy kocur tego chciał, czy był to nieoczekiwany skutek uboczny? Pewnie dowiemy się w następnych rozdziałach. Zapowiada się interesująco, tym bardziej, że Sasuke nadal ma majtki Hinaty. W tych okolicznościach może je znaleźć w każdej chwili, a on nie ma jak ich zabrać XD Jeszcze jedno dodatkowe pytanie: czy skoro Sasuke jest teraz w ciele Hinaty to może widzieć duchy i robić inne magiczne sztuczki?
    Nie rozumiem z bardzo wizji Hinaty. Skoro była w głowie Saska nie powinna widzieć jego wspomnień? Tak było przecież z nim.
    Oczywiście przeczytałam oneshota tego samego dnia, w którym go wstawiłaś, ale jak trochę za bardzo zwlekałam z komentarzem :P Historyjka jakich wiele, ale bardzo przyjemna. Na końcu spodziewałam się, że Hinata wróci z dzieciaczkiem i będzie wielki szok na koniec. Okazało się inaczej, ale nadal bardzo fajnie. Jedyne co to, że w pewnym momencie Naruto zostaje nazwany mężem zamiast chłopakiem, ale to pewnie znowu samowolka autokorekt :) W ogóle od razu jak zobaczyłam info o przerwie do końca roku pomyślałam: wątpię. Wiedziałam, że jak tylko najdzie Cię ochota na pisanie to coś wstawisz :P
    Czekam na kolejny rozdzialik Jakby już nic się nie pokazało to od razu życzę wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autokoroekty niestety takie są, a niektórych błędów nie sposób wypatrzeć niestety ^^"
      Cieszę się, że ci się podobało i tak, przewidziałaś mnie~ ;) Lubię pisać, a w pracy czasem jest aż zbyt nudno, a zabijać czas trzeba!
      Oj tak. Chodziło o nie!
      Tu ci mogę od razu powiedzieć, że Sasuke niestety nie będzie miał tych zdolności, co Hinata. Poza byakuganem! Samą historię duchów wyjaśnię w rozdziale 15, bo wszystko już mam zaplanowane i ustawione, trzeba to tylko przelać w tym wypadku na telefon xD
      Co do wizji Hinaty w ciele Sasuke... hm... Widocznie zjadło mi moment, w którym młody Sasuke-chan podsłuchiwał rozmowę Hikari z jego rodzicami, muszę to poprawić! :D

      Usuń