18 grudnia 2018

One Shot: Noc

Z racji tego, że dzisiaj są moje urodziny postanowiłam naskrobać coś nie coś! Jest to luźna historia, ale przestrzegę, że mogą się pojawić temat alkoholu i innych używek, a także podteksty.

One-Shot: Noc

 Uchiha Sasuke leżał w łóżku nie będąc pewnym, co ma ze sobą zrobić. Wczoraj były jego 25 urodziny i normalnie nie przejmowałby się tym, co się stało, gdyby nie pewna granatowowłosa dziewczyna w jego ramionach...
  Wspomnienia wczorajszego wieczoru uderzyły go, jak piorun. Jasne, przejrzyste, przebłysk chwili...

  Przyjęcie odbyło się w barze. Nie wynajmowali go dla siebie. Po prostu przyszli na miejsce, wcześniej ugadani. On i znajomi, z którymi utrzymywał kontakt. Ludzie tańczyli, gdy on palił przy otwartym oknie, podczas gdy barman dolewał mu do szklanki wcześniej zamówione whisky.
  Sakura rozmawiała z Ino o nowinkach modowych stolik dalej, a Naruto grał na dole w bilarda, choć co jakiś czas zerkał w kierunku różowowłosej.
  Bar był trzypiętrowy. Parter było miejscem, gdzie mieściły się dwa stoły bilardowe, duży telewizor, gdzie aktualnie było widać końcówkę meczu oraz kilka kanap, gdzie mogli rozluźnić się goście. Na pierwszym piętrze był on przy barze. Tutaj były stoły ustawione w taki sposób, aby klienci mogli także potańczyć. Na drugim był właściwie dach, gdzie ludzie wychodzili zapalić lub odetchnąć. 
  Właśnie zmierzał na dół, gdy na schodach wpadła na niego dziewczyna, chwycił ją za nadgarstek, aby nie spadła ze schodków. Zauważył mokre ślady na jej policzkach i spływające czarne od tuszu do rzęs łzy.
 - Naruto znów był dupkiem? - Zapytał tylko dziewczyny.
  Ostatnio Uzumakiemu zdarzało się to coraz częściej. Ilekroć miał alkohol we krwi bywał wprost chamski dla swojej dziewczyny, która to akceptowała.
  Znał ją. Pracowała jako kelnerka w tym przybytku, aby dorobić. Pogodziła się szybko z utratą majątku swojej rodziny. Powodem był właśnie blondyn. Ojciec dziewczyny wyraził się jasno co do jej związku z nim, ale ona wolała stracić bogactwo niż jego. Sasuke ją za to podziwiał, bo to Hiashi właśnie opłacał jej studia artystyczne. Samo przekonanie ojca do tego było nie lada sztuką, ale gdy związała się z Naruto... Kropla przelała czarę. Hyudze zależało na życiu córki i jej stabilizacji, a gdy wybrała Uzumakiego, zwykłego gościa, który dorabiał rozwożąc żarcie w Ichiraku Ramen postawiła na swojej przyszłości krzyżyk. Naruto nie był zły, ale czasem - zazwyczaj gdy wypił za dużo - bywał okrutny względem swojej dziewczyny. Nigdy jej nie uderzył, ani nie wyzwał, ale czasami stawiał ich związek pod znakiem zapytania. Praca kelnerki nie należy do najłatwiejszych. Trzeba być miłym, uśmiechać się i być miłą dla ludzi. Praca z ludźmi wiążę się właśnie z uprzejmością i "wchodzeniem" w cztery litery.
  Dla Sasuke było to zupełnie niezrozumiałe. Dziewczyna, która miała szansę zostania wyjątkowym architektem skończyła jako zwykła kelnerka. Przekreślić swoje szansę dla miłości? Brednie. Uchiha był człowiekiem biznesu i we wszystkim widział zysk, a w czym nie to nie wchodził w to.
 - N-nie. - Odparła, łamiącym się głosem.
 - Chodź. Zrobisz sobie przerwę. Aiwa nie będzie zła. - Skinął do swojej szwagierki głową, a ta machnęła jedynie ręką. 
  Aiwa była blondynką o pochmurnych niebieskich oczach i jasnej karnacji, miała pojedynczy kolczyk w dolnej wardze i w chrząstce, prócz tego miała połowę serduszka na piersi z inicjałami jej drogiego męża. Wyglądała jak bliźniaczka Uzumakiego, ale nią nie była. Nosiła dumne nazwisko Uchiha od czterech lat. Właścicielka baru a jednocześnie żona jego drogiego brata była mocno stąpającą po ziemi kobietą, ale jednocześnie była pełna wyrozumienia. Dała pracę Hinacie, gdy ta potrzebowała pomocy materialnej, pomogła jej również gdy ta szukała mieszkania. Teraz ex-dziedziczka rodzinnej fortuny mieszkała wraz ze swoim kotem w mieszkaniu Aiwy, która oddała jej je, gdy powiedziała sakramentalne "tak". Powód? Traktowała Hinatę jak młodszą siostrę i nie wyobrażała sobie zostawienia jej na lodzie, gdy właściciel mieszkania wynajmowanego przez Hinatę pokazał jej środkowy palec. Gdzie wtedy był Naruto? Gdzie był, gdy Hinata została wygnana z własnego domu? Oczywiście, że ją wspierał, ale sam miał wtedy trudności z utrzymaniem siebie, a jego skromne mieszkanie było za małe, aby mógł ją przyjąć.
 - N-nie mo-...
 - Możesz. Chodź. - Chwycił jej nadgarstek i zaprowadził na górę, na dach.
  Nie było prawie nikogo, co go nawet ucieszyło. Hinata była pokorną i skromną osobą, ale przy tym miała w sobie tyle przyzwoitości i naiwności, że nie powie złego słowa o Naruto, nawet gdyby ten dałby jej w twarz! Nie lubiła plotkować, ani zwierzać się ze swoich problemów.
  Usiedli na ławce. Sasuke podał jej chusteczkę, aby mogła się ogarnąć.
 - Więc...? O co chodziło? - Zapytał.
  Skąd u niego słabość do dziewczyny przyjaciela? Czasami myślał, że bardziej dba o ich związek niż jakikolwiek swój. Uwielbiał cichą dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela, to on ich najczęściej godził. Powód? Sam nie wiedział jaki to powód, może żaden?
 - Naruto... nie spodobało się, jak... - Otarła materiałem oczy, uważając przy tym na makijaż. 
  Przez myśl Sasuke przeszło, że gdy ma je pomalowane wygląda jak ślepa panda.
 - No? Co mu się nie podoba? - Dopytywał.
 - Że... że Kiba-kun się do mnie uśmiechnął i życzył powodzenia w pracy na odchodne... - Popatrzyła na niego sarnimi oczami, widocznie nie rozumiejąc sytuacji. - Uchiha odetchnął ciężko, ale zaraz po tym roześmiał się. - Co-co cię tak śmieszy?! - Zapiszczała cicho, rumieniąc się z zażenowania.
 - Ty, Hyu... Hinata. - Złapał oddech. - Nie masz pojęcia, jak patrzą na ciebie faceci, nie?
 - Patrzą na mnie? - Zamrugała, a on poczuł że chce mu się znowu śmiać.
  Sasuke nie robił tego często, a nawet jego przyjaciele go pytali czy w ogóle potrafi. Hinata od czasów liceum i po nich była osobą, która potrafiła go rozbawić nawet głupim żartem w stylu "puk puk". Było to dziwne, ale potrafili się zrozumieć i czuć swobodnie przy sobie. Mieli w sobie tą uspokajającą aurę, której brakowało Sakurze czy Naruto. 
 - Tak, Hinata. Aż zbyt często. - Westchnął. Dziewczyna nigdy nie wykazywała zainteresowania kimkolwiek poza Naruto, był jej obsesją, ale to nie znaczyło, że inni nie próbowali. - Hinata, jesteś piękną dziewczyną i inni to widzą.
 - Ale mam chłopaka...
 - To coś zmienia myślisz? Nie masz na czole jego imienia, a naszyjnik z N wiele nie zmienia. To nie obroża, a obrączki też nie nosisz. 
 - Więc co mam robić...? Chciałabym, aby Naruto... zrozumiał, że kocham tylko jego... Nie chcę być z kimkolwiek innym... - Granatowowłosa spuściła wzrok, co nie było typowe. Zazwyczaj mówiąc o miłości, którą żywiła względem niego patrzyła w oczy rozmówcy.
 - Mówisz tak, ale czy tak czujesz? - Przechylił głowę w bok.
 - Ja... - Zamikła, patrząc na swoje przepracowane dłonie.
 - Chodź. - Chwycił ją za rękę i zaczął iść w kierunku drabinki.
  Drabinka była opuszczana i tworzyła drogę ucieczki w razie pożarów. A teraz była wyjątkowa sytuacja. Może to przez alkohol we krwi porwał księżniczkę od blond rycerza? Może był złym smokiem, który chciał ją dla siebie? A może był po prostu przyjacielem, którego zabrakło? 
 - Sasuke-san! Ja mam pracę! 
 - Aiwa ci daruje! Chodź! - Zszedł przodem i asekurował ją, aby nie spadła.
  Noga jej się omsknęła przy trzecim szczebelku i spadła wprost w jego ramiona. Sasuke wyczuł w jej włosach zapach dymu, alkoholu i kwiatów lawendy, ten ostatni zapadł mu w pamięć.

  Ostrożnie wstał z łóżka, aby jej nie obudzić. Patrzył chwilę na jej nagie ciało, okryte ciepłą, puchową kołdrą. Pokręcił głową sfrustrowany i poszedł do łazienki. Przemył twarz wodą.

  Chodzili bez celu po mieście. Nocne scenerie były miłe dla oka. Byli gdzieś w połowie drogi na drugi koniec miasta, gdy do Sasuke zadzwonił telefon, ale po zobaczeniu kto to wyrzucił go przez okno.
 - Dzisiaj nie przejmujemy się niczym, Hime. - I ruszyli dalej.
  Byli w zwykłym fast foodzie, zamówili sobie hamburgera na wynos i zjedli go na pół, siedząc na moście, rozmawiając o czasach liceum. 
 - Lub wtedy, gdy Shikamaru zasnął na lekcji i Asuma-sensei kazał mu przeprowadzić zajęcia! - Przypomniała sobie Hinata, śmiejąc i zlizując z palców keczup, o który wybłagała Sasuke, bo nie lubiła majonezu.
 - Mów, co chcesz, ale dzięki temu zrozumiałem funkcje kwadratową! - Uśmiechnął się, zabierając pomidora, którego wywaliła, aby on mógł go zjeść.
 - He? Ale jak zdałeś w takim razie skoro to było pod koniec roku...? 
  Uchiha nachylił się do niej, konspiracyjnie szepcząc.
 - Zawsze od ciebie ściągałem.
 - Osz ty! - Roześmiała się.
  Prawdę mówiąc tego potrzebowała. Chwili śmiechu. Nie pracy, nie monotonii. Potrzebowała chwili dla siebie, chwili z przyjacielem, a nie przyjaciółek, które mówiły jej, że tego chciała, że to miłość, że powinna wybaczyć i zapomnieć. Potrzebowała chwili relaksu i zapomnienia, które teraz dawał jej najlepszy przyjaciel jej męża.

  Uchiha patrzył na swoje odbicie, zastanawiając się, jak mogło do tego dojść. Jak mógł to zrobić swojemu przyjacielowi. Początkowo chciał uciec, ale wiedział, że to nie jest jego działanie. Musi wziąć odpowiedzialność za to, co zrobił.

  Kolejnym punktem był zwykły spożywczak, gdzie kupili alkohol. Hinata jako kelnerka nie mogła pić alkoholu, a że nadarzyła się okazja to czemu nie? Kupili więc wódkę i sok. Usiedli w parku przed stawem.
  Sasuke zarzucił jej swoją kurtkę na ramiona, aby nie zamarzła. 
 - Ugh... - Hinata upiła mały łyk i popiła szybko sokiem miętowo-jabłkowym, krzywiąc się na smak.
 - Wódka nie ma smakować, jak smakuje to zaczynasz mieć problem. - Zabrał przeźroczystą butelkę i upił spory łyk.
  Hinata pokręciła głową z uśmiechem, nawet podziwiając przystosowanie Uchihy do alkoholu. Ostry smak palił ją w gardle, rozgrzewając.
 - Co chcesz robić dalej? - Zapytała dziewczyna, zbierając włosy, aby je rozpuścić.
 - Hm. Dużo rzeczy. Może zaczniemy od prostej gry... "Nigdy nie..." kojarzysz? - Uśmiechnął się, widząc jej zmieszane spojrzenie. - Proste. Pijesz, gdy czegoś nie robiłaś lub robiłaś. Ja powiem, że nigdy nie farbowałem włosów, a ty farbowałaś to pijesz.
  Skinęła głowę, przegryzając wargę. Nie była pewną tej gry, bo jedyną szaloną rzeczą było pójście z Naruto, a nawet w związku z nim, nie miała czasu na zabawę, aby mieć jakieś... Szalone historie. To można powiedzieć, że jest jej pierwsza historia warta opowiedzenia.
 - Ja zacznę. Nigdy nie całowałem dziewczyny. - Upił łyk i podał jej, ale ta odmówiła. - He? Kogo całowałaś? Yasu?
 - Tak, to moja przybrana siostra... Mamę... Hanabi... i babcię! - Uśmiechnęła się wesoło, niewinnie patrząc na niego.
 - Nie nie! Nie ten rodzaj pocałunku... Chodzi mi o francuski pocałunek. - Przechyliła głowę w bok, gdy się do niej nachylił - Czy mam ci zaprezentować...? Czy ten bałwan nigdy nie całował cię, jak mężczyzna powinien pocałować kobietę? 
 Granatowowłosa spłonęła rumieńcem i odsunęła się natychmiast, a on poczuł w sobie rosnące rozbawienie, widząc, jak próbuje ukryć czerwone policzki. Chwycił ją za podbródek, zmuszając, aby powróciła na swoje miejsce. Złożył na jej ustach delikatny, słodki pocałunek, który pogłębił zanim zdążyła zareagować.

  Dotknął swoich ust. Czy to był sen? Czy on pocałował dziewczynę swojego przyjaciela? Ot tak?! Poczuł jak rośnie jego obrzydzenie względem siebie. Później były przebłyski.

  Leżał nad nią, obsypując pocałunkami szyję...

 - To się nie dzieje

  ...Cicho jęknęła, gdy przegryzł skórę na jej szyi...

 - To się nie mogło stać.

 ...Owinęła nogi wokół jego bioder, oddychając szybciej...

 - Ale stało. - Usłyszał cichy ton głosu.
  Stała, owinięta kołdrą, wpatrywała się niego. Widział na jej śnieżnej szyi posiniałe znaki.
 - Hinata, ja...
  Uniosła dłoń, uciszając go.
 - Nie. To nie ty... To również ja... - Wzięła oddech, a on patrzył z przerażeniem na jej twarz. Z jej oczu płynęły łzy wstydu. - Zdradziliśmy go obydwoje, Sasuke.
  Skinął wolno głową, nie był pewny, co ma robić. Podszedł do niej i objął. Chciał znów być dla niej przyjacielem, gdy ta płakała. Objęła go, czując, że gdy tego nie zrobi padnie.

  Minęła godzina. Oboje byli już ubrani. Siedzieli w eleganckim salonie ciemnowłosego i pili herbatę, choć ta tylko stała na stoliczku nietknięta i już zimna. Oboje wiedzieli, co będą musieli zrobić. Powiedzieć prawdę i prosić o przebaczenie, ale Hinata... Ona sama nie wiedziała, czy tego pragnie.
 - Skoro... nie wiesz, to co tu jeszcze robisz? - Nie chciał aby zabrzmiało to chłodno.
 - Co masz na myśli? - Jej głos przyszedł, choć był nie wiele cichszy od szeptu.
 - Jesteś młoda. Zostaw tego błazna. Wyjedź na jakiś czas i poukładaj sobie wszystko.
 - To nie jest takie proste... - Westchnęła cicho, przyciągając nogi do niego.
 - Nie jest, ale nie jest też niemożliwe. Hinata. Straciłaś wszystko dla tego błazna! A co on dla ciebie zrobił!?! Poza tym, że wymyślał ci zdrady?! Obwiniał o rzeczy, które nie miały miejsca?!
 - Ale to ja go zdradziłam! - Krzyknęła po raz pierwszy od kłótni z ojcem, gdy odchodziła. - Ja go zdradziłam...
 - Byłaś pijana. Ja też...
 - Co to zmienia? Co to zmienia? - Pytała, chowając twarz w dłoniach.
  Uklęknął przed nią, chwycił jej ręce.
 - To, że nie panowałaś nad sobą. To był alkohol, nie ty. Jesteś zbyt słodka, aby wiedzieć, co robić z ludźmi i... Co ludzie podczas tego mogą stracić. Nic się nie stało.
 - Straciłam z tobą dziewictwo, czy to nadal nic? - W tych słowach jednak nie wyszukał się tego, że go obwinia.
  Zamilkł, nie wiedząc... po raz pierwszy nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć. Zacisnął dłonie na jej dłoniach.
 - Ty i on... nie...?
 - Nie chciałam z nim tracić... nie przed ślubem... - Westchnęła ciężko, oddając uścisk.
 - Wy... planowaliście...
 - Nie, nie! Kiedyś o tym wspominaliśmy częściej... ale teraz...
 - Teraz nie.
 - Teraz nie... - Odparła ciężko, czując jakby spadł na nią kamień i przytłaczał ją, i rósł, i rósł.
 - Odwiozę cię do domu.
  Po pół godzinie była przed domem Naruto wraz z czarnowłosym. Zastała go tam. Spał na łóżku w bokserkach z telefonem komórkowym w ręce.
 Hinacie przeszło przez myśl, że musiał dzwonić do niej i jej znajomych przez całą noc, a przez to poczuła się jeszcze gorzej. Jej myśl jednak została przerwana, gdy zobaczyła sms'a...
 - Co jest kurwa...? - Uchiha stanął nad nią, gdy czytała niedokończoną wiadomość.
 Wstała gwałtownie, chwyciła za wazon, wyciągnęła z niego swoje ukochane kwiaty - lawendowo-różany bukiet i wylała zawartość na głowę Uzumakiego, wyrzuciła na jego kwiaty i wyszła z pomieszczenia, mijając Uchihę. Zatrzymała się przy nim, obejrzała z wyrzutem na Naruto.
 - Zdradziłam cię w nocy. Wyjeżdżam. Tak trudno to powiedzieć, NARUTO? - I odeszła.
  Naruto siedział z kwiatami na głowie i patrzył skołowany na swoją dziewczynę. Sasuke popatrzył za nią, na przyjaciela i nie wiedział co ma zrobić. Wyszedł za nią.

  Hinata szła w kierunku przystanku autobusowego. Szybko. Uchiha dogonił ją i chwycił za nadgarstek.
 - Co się stało?
 - Mnie pytasz? Zapytaj GO o wiadomość. Cztery lata... Kurwa cztery lata, rozumiesz?! - Wrzasnęła.
  Hyuga Hinata, ex-dziedziczka właśnie po raz pierwszy w życiu przeklnęła! Wzięła oddech, czując jednocześnie ból, jak i wstyd. Była zagubiona i nie wiedziała, co ma z tym zrobić. Popatrzyła na niego.
 - Wiedziałeś o tym?! Jesteś jego przyjacielem! Oczywiście, że wiedziałeś, a ja... - Chwycił ją za ramiona i potrząsnął.
 - O czym?!
 - Więc nie wiedziałeś... Jego zapytaj... Tak, zapytaj jego. Ja... ja idę. Idę do domu. - Wyswobodziła się z uścisku i odeszła.
  Uchiha stał jeszcze chwilę i nie wierzył.

  Minął miesiąc od jej odejścia. W tym czasie Naruto powiedział o swoim związku z Sakurą. Dlaczego? Związek z Hinatą był dla niego obowiązkiem, bo poświęciła dla niego tyle. Uchihę jednocześnie to brzydziło, a jednocześnie go rozumiał. Jednakże co do nocy... Blondyn nie wyglądał na przejętego, po prostu żałował, że to nie potoczyło się inaczej, że nie zdołał wyjaśnić Hinacie tego.
  Jednak Hyuga nie mogła ot tak sobie darować lat, które straciła. Rzeczy, z którymi się pożegnała dla faceta, który kochał ją... który właściwie jej nie kochał.
  Noc z Uchihą uświadomiła jej kilka rzeczy. Na początek to, że musi sobie wszystko poukładać i zniknąć. Po prostu któregoś dnia odeszła. Wypowiedziała umowę w barze i odeszła do Suny.
  Uchiha jednak nie wydawał się aż tak przybity, albo raczej nie pokazywał tego. Dlaczego? Bo teraz nic by nie zmienił. Rozumiał swoich przyjaciół. Żałował Hyugi, ale nie chciał jej zatrzymać w mieście, gdzie miała tyle wspomnień związanych z Uzumakim. Nie smucił się, że związek Hinaty padł. Był przez jakiś czas zły rzecz jasna na przyjaciela, który nie miał jaj, aby powiedzieć jej prawdę, ale jednocześnie wiedział, że nie wielu miało siłę spojrzeć w oczy kobiecie tak delikatnej, jak ona.
 - Hej, Sasuke. - Aiwa podała mu kieliszek z sake. - Jak się masz? Już niedługo wielki dzień, hm?
  Od czasu jego urodzin minął kolejny rok. Piękne, niesymetryczne dwadzieścia siedem. Nie świętował swoich urodzin.
 - No jestem zaproszony w każdym razie.
 - Idziesz? - Dopytywała kobieta, myjąc kufle.
 - Możliwe. A ty i Itachi? - Wypił na raz. - Czy darujecie sobie imprezę roku?
 - Wiesz... odkąd pewna kelnerka mnie zostawiła jest mi ciężko wyrwać się z baru... - To była półprawda. Aiwa, gdy tylko dowiedziała się prawdy zostawiła ślad pod okiem Naruto, ale także Sasuke. Nie powstrzymała się także przed uderzeniem Haruno.
  O ile Uchiha Sasuke był wyrozumiały, o tyle jego szwagierka nie. Brzydziła się zdrady, ale jeszcze bardziej kłamstwa. Sasuke oberwał za wykorzystanie Hinaty, Naruto za oszukiwanie, a Sakura za utrzymywanie kłamstwa. Rok to długo, ale nadal Uzumaki i Haruno nie mają wstępu do jej baru. Pogodzenie z młodszym bratem jej męża było prostsze z powodu więzów rodzinnych.
 - Dzień dobry! - Przywitała się z klientką, która zasiadała na stołku przy barze. - Co pod-... - Kobieta uśmiechała się przez łzy.
  Długie do pasa włosy koloru nocnego nieba były rozpuszczone, jasne księżycowe oczy błyszczały z powodu wzruszenia, a uśmiech cisnął się na jej usta. Skóra mimo że blada była muśnięta przez słońce. Krótkie spodenki z jeansu i koszulka z logo jakiegoś zespołu, torebka wisiała luźno na jej ramieniu, a na szyi aparat fotograficzny na smyczy.
  To była różnica od dziewczyny sprzed dwóch lat. Ta była zrelaksowana. Aiwa uśmiechnęła się i rzuciła na Hinatę, płacząc i wyklinając na czym świat stoi.
  Jego starszy brat zszedł z góry i uśmiechnął się na ten widok.
 - Witaj w domu, Hinata.
 - Wróciłam do domu. - Odpowiedziała, obejmując przyjaciółkę-szefową, skierowała białe kule do Sasuke, który uniósł kieliszek, pijąc na jej cześć.
 - Noc jeszcze młoda. Zatrzymasz się na czystą? - Zapytał.
  Nie liczył na nic więcej poza towarzystwem Hinaty.
 - Tak. Mamy przed sobą czas.

Taka tam urodzinowa niespodzianka ;)  Wpadłam na to, czytając fanficki i słuchając muzyki (swoją drogą polecam włączyć sobie składankę Carrie Underwood - Before He Cheats dała mi sporo weny na napisanie tego!)
Cóż... Nigdy nie byłam fanką  wielką  NaruHiny, no niestety. Jak pewnie możecie to odczuć nie za bardzo przepadam za bohaterem tytułowym. No niestety!
Co by tu jeszcze powiedzieć? Moje odczucia względem Sakury trochę opisałam za pomocą postaci Aiwy. Tu niestety zawiodę jej fanów. Staram się to zatuszować w niektórych momentach.
Zrobienie z Naruto gościa, który zdradza swoją dziewczynę? Oh tak, nie mam sobie za złe. To w końcu fikcja autorska! :D
Coś jeszcze...? Hm... Przypomni mi się zapewne jak opublikuje! A teraz wkleje kilka obrazków bo tak xD


Fanfic / Fanfiction de Naruto - Um pouco de caos

Fanfic / Fanfiction de Naruto - Entre Amor e Ódio - Capítulo 1 - Lembrança
bem eu nao shippo NaruSalu,( enho te raiva de quem shippa!) so to aqui por causa de SasuHina (que é o AMOR DA MINHA VIDA!!!)
Itachi and Sasuhina by Kohane-chan
Naruto - Sasuke Uchiha x Hinata Hyuuga - SasuHina
『ιмágeneѕ de eѕтe ѕнιpp тan нerмoѕo』  [ SasuHina'S este es su lugar, … #detodo De Todo #amreading #books #wattpad
(Czy tylko ja uważam to za całkiem słodkie....?)
Sasuke e Hinata (SasuHina) || Naruto #crackedskulldrawings
Como dije en la anterior pine solo le pongo por algunas personas que le gusta este shippeo(creo que estoi incluida jeje)
『ιмágeneѕ de eѕтe ѕнιpp тan нerмoѕo』 [ SasuHina'S este es su lugar, … #detodo # De Todo # amreading # books # wattpad


Na tym kończę! Po sylwestrze będzie dopiero kolejny rozdział~!
Pa, pa~!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz