Uwaga! Rozdział może zawierać treści niechciane, przemoc wobec zwierząt i ludzi.
Ślad z przeszłości
Liście drzew przyniosły dziki krzyk. Agonalny okrzyk przepełniony bólem. Dziewczyna o ciemnych włosach biegła ile miała sił w nogach. Była w drodze na cmentarz, aby wypełnić powierzone jej zadanie, jednak drogę przerwał jej donośny męski okrzyk.
To musi być syn pana Heiwy! - Myślała gorączkowo, przemierzając gąszcze.
- Duchy poległych, wskażcie mi drogę. - Szeptała, wykonując kilka prostych pieczęci, aż zbyt znanych klanowi Hyuga. - Byakugan! - Żyły przy jej oczach uwydatniły się
Dla Hinaty widzenie duchów nie było już żadną nowością. Z czasem przyzwyczaiła się do tego. Na początku było dla niej trudnością w odróżnieniu żywych od martwych, ale w końcu widziała różnice. Pamiętała dzień, w którym z trudem zaczęła panować nad nowymi zdolnościami.
Pamiętała trening z wymagającym kotem, jakby to było wczoraj...
~~4 lata temu
Puchaty, biały kot siedział na poduszce i lizał swoją łapkę, aby przejechać nią po uchu. Bardzo się skupiał na pielęgnacji swojego śnieżnego futerka, a bystre, złote oczy były zamknięte szczęśliwie.
Księżniczka klanu Hyuga medytowała przed nim. Dla krótkowłosej było to uciążliwe zajęcie, ponieważ stale ją coś rozpraszało. Najcichszy z szeptów za jej plecami należący zapewne do kogoś z ninja, który chciał zająć pole na trening lub śpiew ptaków. Zwyczajnie nie potrafiła się skupić. Zmartwiona, że nie poradzi sobie z oczekiwaniami, jakie sama sobie stawia...
Yasu tego dnia poszła na pierwszą misję z Kibą i Shino. Granatowowłosa nie traktowała jednak tego, jakby miała zostać zastąpiona. Całkowicie by zrozumiała tą decyzję i zaakceptowała, skrywając ból głęboko w sercu. Jakaś część jej wiedziała, że nie nadaje się na kunoichi i ciągnie swoją drużynę na dno. Lata upewniania jej w tym ze strony każdego członka rodziny i wybranie Hanabi na następce nie były najlepszym posunięciem.
Niektórzy z klanu uważali ją za wariatkę, bo traktowała zwykłego KOTA jak istotę rozumną. Kota! Pozwoliła mu jadać w jadalni, przerobiła samodzielnie pokój na strychu dla niego! A teraz siedzi przed nim i medytuje. Klan nie byłby z niej dumny.
Dziwnym zrządzeniem losu jej ojciec zdawał się tym nie przejmować, machając lekceważąco ręką. Po prawdzie po spotkaniu z Hokage i wysłuchaniu historii starszej córki miał ochotę parsknąć śmiechem. Znał umiejętności swojej żony, ale sądził, że gdy Hinata odziedziczyła limit krwi jego rodziny to tamta moc nie będzie dla niej możliwa. Postanowił więc to zignorować, jak całą osobę swojej wtedy jedenastoletniej córki, co nie było niczym nowym. Mimo to nie pozwalał na szepty o jej szaleństwie. Sługi obdarzał wtedy wykładem i przypominał o ich miejscu w klanie. Rada Starszych Hyuga nie wiedziała wtedy o zdolnościach Hinaty, póki ona ich w pełni nie opanuje, co Hiashi uznawał za nieśmieszny żart.
Teraz Hinata i kot znajdowali się z dala od związku Hyuga, aby nikt jej nie niepokoił. Co w sumie i tak nie miało większego znaczenia. Medytacje bywają nudzące.
- To ona, Kisumi? - Najcichszy szept dziewczyny z bocznej gałęzi dobiegł uszu granatowowłosej.
Dwie kobiety z bocznej gałęzi przepełniała zawiść do rówieśniczki. Kisumi i Aoi były bliźniaczkami. Łączyły w sobie cechy, których młodej dziedziczce zabrakło. Silne, pewne siebie, piękne - Tak można było je określić i na każdym kroku starały się udowodnić dziedziczce swoją wyższość. Oczywiście z dala od czujnego spojrzenia dorosłych starszyzny, Neji'ego lub na pewno głowy klanu Hyuga.
Kisumi miała blade oczy, wyrażające teraz pogardę dla krótkowłosej. Obie bliźniaczki miały długie, lśniące włosy o kasztanowym odcieniu, Aoi wiązała włosy w dwa kucyki, na wzór Hokage, a Kisumi częściowo związane w kitkę.
- No. To ta dziedziczka. Myślisz, że starsi pozwolą, aby wariatka nami kierowała...? Boję się o przyszłość klanu!
Serce Hinaty zacisnęło się na te słowa. Czuła, kujące w oczy łzy, ale całą sobą starała się je pohamować. Kiyoshi wstał ze swego miejsca na poduszce przed dziewczyną i zajął miejsce na jej chudych kolanach. Ułożył się na nich i zaczął mruczeć, głową podnosząc jej rękę, aby go pogłaskała.
Dla dziewczyny oczywistym było, że na swój sposób kocur chce zapewnić wsparcie. Była mu za to wdzięczna, głaszcząc go po miękkiej sierści, czuła jak się wycisza. Jak szepty zza jej pleców gasną.
- Nie wiem, jak Hikari-san mogła wypluć na świat kogoś tak słabego. - Roześmiała się. Hinata drgnęła na imię swojej matki.
- Aoi-nee, ona cię usłyszy! - Odpowiedziała chichotem Kisumi. "Kpią z niej."
- Tsk! I tak z tym nic nie zrobi! Nie, Hinata-SAMA?! - Zaczęły do niej podchodzić.
"Zrobią jej krzywdę..." - Kiyoshi popatrzył na twarz dziedziczki. Wyglądała, jakby hamowała w sobie łzy. Kiyoshi wiedział, że w tej słabej postaci nie obroni dziewczyny, wstał z jej kolan, aby wezwać pomoc. " Jedynie głupiec nie wyczuje tej negatywnej energii! "
- Oi! Nie ignoruj nas! - Warknęła już zła dziewczyna z kitką. Kierowała się w jej stronę.
Kisumi stanęła przed dziedziczką, nachyliła się do niej, podpierając się pod boki i z kpiną patrząc.
- Spójrz na siebie! Jesteś tak żałosna, że twój własny ojciec się ciebie wyrzekł!
Brązowowłosa nigdy nie przebierała w słowach, uwielbiała znęcać się nad Hinatą z prostego powodu. Mogła w ten sposób jakoś wynieść się ponad granatowowłosą. Podreperować własne ego. Tak robią właśnie agresorzy. Znajdują ofiarę, która nie ma dość odwagi, aby się im sprzeciwić i ją niszczą.
Aoi stała obok siostry, śmiejąc się jakby usłyszała najśmieszniejszy żart świata. Perłowooka popatrzyła w złote oczy kocura, patrząc smutnym wzrokiem. Wstała powoli, a gdy tylko prawa stopa dotknęła powierzchni została uderzona w policzek i zachwiała się. Z szokiem, wpatrywała się w gotującą się Kisumi.
- Ha! Jesteś słaba! Tak słaba! Twoja matka przewraca się teraz w grobie, gdy na ciebie patrzy!
Wtedy coś w Hinacie pękło. Czuła piekącą czakrę na swoich dłoniach, zacisnęła je na źdźbłach trawy, aby wyczuć chłód, który powinien ją uspokoić. Nie spotkała się z tym. Coś w jej sercu kazało jej się postawić. Wiedziała, że tym razem nie może odpuścić.
- No co?! Nic nie powiesz?! Odpowiedz mojej siostrze! - Aoi stanęła na zaciśniętej pięści Hinaty obcasem.
Ręka młodej dziewczyny skoczyła, aby zdjąć go spod buta brązowowłosej. Kiyoshi skoczył na Aoi i zaczął ją drapać i gryźć w obronie Hinaty rzecz jasna. Niestety dziewczyna była silniejsza i chwyciła kota, rzucając go w krzaki.
- Szalony kot! Powinno się go... utopić. - Uśmiechnęła się na tą myśl.
- Iie! Nie rób tego! - Załkała dziewczyna z głównej gałęzi.
- Ts! Od kiedy wydajesz polecenia? - Kisumi uderzyła perłowooką w brzuch, tak, że ta zwinęła się w kulę z bólu.
Aoi skierowała się w kierunku krzaków, wołając "kici kici". Kisumi natomiast zajęła się uderzaniem Hinaty po brzuchu, gdyż wydało jej się to najczulszym punktem w jej ciele. Jedno. Drugie. Trzecie. Hinata zwymiotowała.
- Ueee! Fujjj! - Roześmiała się okrutnie. - Aoi-nee! Masz go?! Niech popatrzy! Uwiąż mu wokół szyi sznurek i trzymaj pod wodą!
Aoi miała pospinane kiteczki wstążeczkami i to nimi związała łapki Kiyoshi'ego. Hyuga zaczęła zbliżać się do sadzawki pełnej zimnej wody. Zbiornik może nie był zbyt głęboki, ale wystarczył, aby utopić biedne, związane zwierzę.
Hinata zaczęła płakać i się wić, uderzając na ślepo, krzycząc przy tym. Nie czuła jednak gorących łez na policzkach. Po raz pierwszy w życiu Hyuga Hinata czuła w sobie tyle złości. Tyle żrącej żółci na drugiego członka rodziny. Nigdy nie patrzyła z pogardą na boczną gałąź, trzymała dla nich pozytywne, ciepłe uczucia, a nawet współczucie! A oni je wzięły, zmięły i wrzuciły w ogień!
Aoi trzymała kota nad sadzawką i zagwizdała przez palce.
- Patrz, Hinata! Twój kotek połowi sobie rybki! - Roześmiała się, puszczając biedne zwierzę.
W momencie, gdy uderzyło o taflę, Hinata chwyciła za kostkę daleką kuzynkę i mocno zacisnęła na niej rękę. Kitsumi poczuła jakby przeszedł ją prąd, a później przejmujący chłód, krzyknęła krótko, patrząc z zaskoczeniem w oczy Hinaty i to był jej błąd. Były zimne, bezlitosne, tak bardzo niepodobne do dziewczyny, z której kpiła. I poczuła to... To dziwne uczucie, którego jeszcze nigdy nie zaznała. Wypuściła gwałtownie powietrze z płuc, lądując na ziemi jak długa. Bezwiedna...
Aoi krzyknęła imię siostry i chciała podbiec do niej, ale coś ją zatrzymało. Ktoś trzymał ją za rękę, czuła też zimne ostrze kunaia przy gardle.
- Hinato, dlaczego tu jestem? W sensie ona mnie widzi. - Widziała jego twarz w jednym zwoju, zginął wraz z resztą klanu Seishin, ale jego przegniła twarz wyrażała tylko chłodną nienawiść.
Dziewczyna zaczęła się do nich zbliżać. Biegła, gdy Aoi trzęsła się ze strachu, nie spostrzegła, że Hinata ją wyminęła i wskoczyła do sadzawki.
- Obserwowałem działania twoje i twojej siostry... - Shirou pokręcił głową - To co zrobiłyście jest niewybaczalne. Musicie się liczyć ze swoją karą.
Od tamtego dnia nic już nie było takie jak dawniej.
~~Czas rzeczywisty
Hyuga pokręciła głową, próbując wyprzeć nieprzyjemne wspomnienie. To, co zrobiła było dla niej powodem do żałowania, a nie do dumy. Mimo, że poniekąd dzięki dalekim krewnym zyskała nieco mocy i bardziej je poznała. Teraz to nie mogło wpłynąć na jej misje.
Może jest jeszcze szansa na ocalenie syna pana Heiwy! - Były to jej naiwne myśli.
Mijała kolejne drzewa, niektóre powalone przez silne uderzenia. Coś było nie tak. Nadpalone poczerniała kora drzewa przykuła jej uwagę. Drgnęła widząc na nim kunai.
- To nie są... - Niskie warczenie przerwało jej wypowiedź.
Pobiegła w kierunku groźnego dźwięku, to co zobaczyło przerosło jej wyobrażenia. Drzewa były co prawda wcześniej połamane, ale te tutaj wyglądały, jakby całkowicie wyrwane z korzeniami! Widziała, płonące jeszcze liście na koronach. I wtedy je dostrzegła. Stworzenia, które śniły jej się przez miesiące od pojawienia się Yasu...
- Wilki... - Oparła się plecami o drzewo, zaciskając dłonie na ustach, aby powstrzymać się od głośnego pisku, a gdy to zrobiła poczuła dziwny zapach.
" Krew! " - Zaalarmował jej umysł i nim zdążyła wymyślić racjonalny powód i dobry plan stała już przed ciałem. Nie liczyło się dla niej czy ta osoba jest jej znana czy nie. Musi zadziałać.
- To... ona. Tha co sabrała... księszniczke. - Wycharczał jeden z wilków.
Dostrzegła dwa martwe ciała, jakby rozrzucone. Jedno było przecięte w okolicy brzucha... Było ludzkie. A drugie ciało, także należące do człowieka, oparte o płonące drzewo, gdy płomienie lizały już jego włosy.
Zamknęła mocno oczy, skupiając się, aby wyczuć w nich dusze, ale... nie. Czuła jedynie ciepły płomyczek za sobą.
- Nie... nie macie duszy... - Zamrugała zaskoczona, drżącą ręką chwytając za kunai.
- A thy... szycia! - I w tym momencie rzucił się na dziewczynę!
Hinata dała prawą dłoń w tył, zgiętą w łokciu, a drugą wyciągnęła przed siebie, zaciśniętą w pięść, stanęła w lekkim rozkroku i wykonała szybkie uderzenie prawą pięścią, koncentrując czakrę w dłoni, tak aby pokryła całą dłoń, naprzemiennie z lewą, także wyprostowaną, uderzała w klatkę dzikiego zwierzęcia.
- Shotei! - Krzyknęła nazwę ataku, wyprowadzając go już obiema dłońmi.
Wilk wylądował kilka metrów dalej, z trudem się poruszając, gdy podniósł łeb to Hinaty i osobnika, leżącego przy drzewie już nie było. Zawył głośno w porażce.
~~
Zatrzymała się dopiero przy małej jaskini, gdzie ułożyła ciało młodego chłopaka. Klęknęła obok niego, dostrzegała liczne podrapania, a przy dokładnym przestudiowaniu jego systemu czakry, wiedziała, że pośpi jeszcze dobre trzy godziny.
Chłopak miał jasną cerę, długą czarną grzywkę i wprost idealną twarz. Wiedziała, że go zna. Widziała już jego twarz. Co prawda wtedy był młodszy, ale teraz wydoroślał. Był dojrzalszy. Nabrał bardziej męskich rysów twarzy.
- Co ja mam zrobić z tobą... Uchiha-san?
Tak oto ocaliła Sasuke Uchihę od pożarcia przez wielkiego, złego wilka. Pytanie tylko... co będzie dalej?
Znając podstawy medycznych jutsu uleczyła jego rany pobieżnie, starając się za bardzo go nie dotykać. Na moment wydawało jej się, że odzyskał świadomość, bo chwycił jej nadgarstek, gdy chciała wyleczyć ranę na jego twarzy.
- A... anio... ł... - I znów zapadł w sen.
Hyuga czuła gorąco płynące na jej policzkach, gdy powoli puścił jej rękę. "Czy Uchiha-san mnie właśnie nazwał...?" - zastanawiała się, próbując zakryć jego nagi tors.
- Co ci przyszło do głowy, ubierać coś tak.. tak odkrywającego! - Próbowała odgonić swoje myśli od tego nietypowego komplementu sprzed chwili.
Miała jedynie nadzieję, że nikt nie poszedł jej tropem. Nie udało jej się uciec daleko z rannym Uchihą na plecach. Jej niski wzrost i postura nieszczególnie przy tym pomogły.
Zaczęła zbierać gałęzie, aby jakoś osłonić ich przed gapiami lub co gorsza tym stworzeniem. Wiedziała, że go nie pokona. Jest bezsilna przeciwko czemuś, co nie posiada duszy. Zaczęła rozmyślać nad planem działania, gdy związywała razem gałęzie.
Była wdzięczna sobie, że zatrzymała żyłkę do kunaiów od Hanabi. To na jakiś czas ich osłoni, a przynajmniej miała nadzieję, że wilk nie będzie zainteresowany sprawdzaniem tego miejsca. Przyłożyła dłoń do czoła Uchihy i przegryzła wargę, czując gorąc.
"Ma gorączkę. Bardzo poważną. Ale tu nic mu nie pomogę. Musi się wypocić." - Zaczęła zdejmować swoją bluzę i położyła ją na nim, zostając w czarnej koszulce na ramiączkach z siatkowanym dekoltem. "Powinien też dużo pić, ale jak, kiedy jest nieprzytomny? Może powinnam go obudzić...?" - Przeszło jej przez myśl, ale zaraz druga ją uciszyła "To groźny przestępca! Powinnam go zabrać do Konohy! Ale... on zaraz sam by uciekł. To beznadziejne..." - Biła się tak z myślami, ale skończyło się na tym, że znalazła się w punkcie wyjścia. Nadal nie wiedziała, co ma robić.
Uchiha natomiast był w świecie koszmaru. Tym razem jednak koszmar dotyczył walki sprzed paru chwil.
~~ Sen
Bestie były silniejsze niż się spodziewał. Sądził, że pokonanie wilków zabijających słabych wieśniaków nie czyni ich tak silnymi. Mylił się. Jego czakra była niemal na wyczerpaniu, a one nie wydawały się męczyć. Zabił już jednego z nich.
To, co go zaskoczyło to to, że przyjął ludzką formę. Wykrwawiał się bez głowy przy powalonym drzewie.
Chwycił mocniej ostrze miecza i ruszył do przodu, szybkim tempem. W tym samym tempie poruszał się wilk na czterech łapach, gdy byli dostatecznie blisko siebie. Sasuke obrócił się, łapiąc rękojeść obiema rękoma, przeciął głupiego w pół.
Krew trysnęła na jego twarz. Strzepnął czerwoną substancje szybkim machnięciem z ostrza, wskazał ostatniego z wilków, który uniósł kpiąco brodę.
- Ty będziesz następny, pokrako. Ostatnia szansa. Dołącz do Orochimaru, albo dołączysz do swoich braci.
Wilk zarechotał, stając na tylnych łapach. Ostatni z rodu słyszał, jak wyłamują mu się kości. "Jakaś przemiana?" - pomyślał, obserwując zwierzę, które teraz skurczyło się, sierść wrosła w niego, zostawiając jasną, ledwie opaloną skórę, jedynie na głowie dostrzegł brudne, pozlepiane warkocze.
- Jaki mam do tego powód? Twój pan jest słaby, mój jest potęgą. Pokonałeś mych braci, ale przyjdą następni. Nie uda się wam powstrzymać watahy! - Roześmiał się, a Sasuke czuł rosnące w sobie obrzydzenie i to nie tylko spowodowane nagością osobnika - Mój alfa zmiecie twego z powierzchni ziemi. Zapanujemy nad tym światem bez strachu przed Legendą! Przekaż wieść swojej Kroczącej. Nie pokona Wielkiego Wilka! NIE POKONA! - Wyryczał, na nowo przybierając wilczą postać.
Sasuke natomiast zaatakował, nie czekając na jego atak. Równo ciął w jego ciało, ale wilk odpierał ataki swoimi szponami. Z oddali wyglądało to jak zabawa kota myszą, ale jak najbardziej nią nie było. Wreszcie bestia poczuła się znudzona, ciągłą obroną i zaatakowała. Uderzyła w czarnowłosego szponami, raniąc jego tors i zostawiając na nim trzy sznyty po pazurach. Paliło, jak ogień i na moment zabrało Sasuke dech. Opadł na ziemię, jednocześnie wypuszczając ostrze.
"Trucizna!" - Syknął w myślach, łapiąc oddech. Patrzył rozszerzonymi oczami na zbliżającego się potwora. Widział go, jakby się rozdwajał lub nawet rozdwajał. "To niemożliwe! Nie! Nie mogę jeszcze! Jeszcze muszę zabić GO." - Zaczął wstawać, chwytając broń, chwiejąc się z powodu nieznanej trucizny, rozprzestrzeniającej się w jego ciele chwycił pewnie za rękojeść obiema rękami. Skoncentrował swój żywioł na ostrzu, aby pokryć go elektrycznością, po czym wbił go w ziemię. Błyskawice, paląc trawę zaczęły się zbliżać do biegnącego Trzeciego Wilka.
"Mam w dupie sojusze wężowatego. Zajebie tego skurwysyna!" - Przeszło mu tylko przez myśl, gdy wykonał pieczęć ognia. "Choćbym miał spalić cały las."
Wilk jednak okazał się godnym przeciwnikiem i wyskoczył tuż przed tym, jak płomienie miały go sięgnąć, przybił Uchihę do drzewa, raniąc szponami jego ramiona i wydał z siebie głośne warknięcie. Sasuke wbił kunai w jego podbrzusze i wyrwał je, barwiąc krwią ziemię. Kasztanowy wilkołak zawył ze złości wściekle szarpiąc szponami młodego człowieka. Czarnooki zaczął krzyczeć z bólu.
"Żywcem rozszarpany na strzępy przez jakiegoś Pieska z podwórka? Tak mam skończyć?" - Zapytał sam siebie w myślach, czując krew wsiąkającą w tkaninę jego ubrań. Zamknął oczy, odrętwienie powoli przejmowało kontrolę nad jego ciałem.
I wtedy poczuł chłód śniegu na policzkach, ale gdy tylko otworzył oczy dostrzegł burze granatowych włosów. Zawiał mocniejszy wiatr, posyłając kosmyki z zapachem lawendy. Widział światło sprzed niej. Wiedział, że to kobieta...
- A... ioł... - Wyszeptał w przestrzeń.
Uratowany przez anioła o granatowych włosach... Jak śmiesznie. - Przeszło mu przez myśl.
No i tym pozwolę sobie zakończyć~
Początkowo cały rozdział wyglądał całkowicie inaczej, od początku do końca, ale telefon usunął mi znaczną część tego co napisałam Y^Y
Z racji ostrzeżenia na początku chcę jedynie dodać od siebie, że nienawidzę ludzi, którzy znęcają się czy to nad ludźmi, czy to nad zwierzętami. I bynajmniej nie chciałam nikogo skłonić do takiego działania!
Więc... Myślę, że teraz rozdziały będą się pojawiały w każdą środę lub piątek w okolicach wieczora (19-20)
To chyba tyle z informacji~! Do następnego razu~!
To musi być syn pana Heiwy! - Myślała gorączkowo, przemierzając gąszcze.
- Duchy poległych, wskażcie mi drogę. - Szeptała, wykonując kilka prostych pieczęci, aż zbyt znanych klanowi Hyuga. - Byakugan! - Żyły przy jej oczach uwydatniły się
Dla Hinaty widzenie duchów nie było już żadną nowością. Z czasem przyzwyczaiła się do tego. Na początku było dla niej trudnością w odróżnieniu żywych od martwych, ale w końcu widziała różnice. Pamiętała dzień, w którym z trudem zaczęła panować nad nowymi zdolnościami.
Pamiętała trening z wymagającym kotem, jakby to było wczoraj...
~~4 lata temu
Puchaty, biały kot siedział na poduszce i lizał swoją łapkę, aby przejechać nią po uchu. Bardzo się skupiał na pielęgnacji swojego śnieżnego futerka, a bystre, złote oczy były zamknięte szczęśliwie.
Księżniczka klanu Hyuga medytowała przed nim. Dla krótkowłosej było to uciążliwe zajęcie, ponieważ stale ją coś rozpraszało. Najcichszy z szeptów za jej plecami należący zapewne do kogoś z ninja, który chciał zająć pole na trening lub śpiew ptaków. Zwyczajnie nie potrafiła się skupić. Zmartwiona, że nie poradzi sobie z oczekiwaniami, jakie sama sobie stawia...
Yasu tego dnia poszła na pierwszą misję z Kibą i Shino. Granatowowłosa nie traktowała jednak tego, jakby miała zostać zastąpiona. Całkowicie by zrozumiała tą decyzję i zaakceptowała, skrywając ból głęboko w sercu. Jakaś część jej wiedziała, że nie nadaje się na kunoichi i ciągnie swoją drużynę na dno. Lata upewniania jej w tym ze strony każdego członka rodziny i wybranie Hanabi na następce nie były najlepszym posunięciem.
Niektórzy z klanu uważali ją za wariatkę, bo traktowała zwykłego KOTA jak istotę rozumną. Kota! Pozwoliła mu jadać w jadalni, przerobiła samodzielnie pokój na strychu dla niego! A teraz siedzi przed nim i medytuje. Klan nie byłby z niej dumny.
Dziwnym zrządzeniem losu jej ojciec zdawał się tym nie przejmować, machając lekceważąco ręką. Po prawdzie po spotkaniu z Hokage i wysłuchaniu historii starszej córki miał ochotę parsknąć śmiechem. Znał umiejętności swojej żony, ale sądził, że gdy Hinata odziedziczyła limit krwi jego rodziny to tamta moc nie będzie dla niej możliwa. Postanowił więc to zignorować, jak całą osobę swojej wtedy jedenastoletniej córki, co nie było niczym nowym. Mimo to nie pozwalał na szepty o jej szaleństwie. Sługi obdarzał wtedy wykładem i przypominał o ich miejscu w klanie. Rada Starszych Hyuga nie wiedziała wtedy o zdolnościach Hinaty, póki ona ich w pełni nie opanuje, co Hiashi uznawał za nieśmieszny żart.
Teraz Hinata i kot znajdowali się z dala od związku Hyuga, aby nikt jej nie niepokoił. Co w sumie i tak nie miało większego znaczenia. Medytacje bywają nudzące.
- To ona, Kisumi? - Najcichszy szept dziewczyny z bocznej gałęzi dobiegł uszu granatowowłosej.
Dwie kobiety z bocznej gałęzi przepełniała zawiść do rówieśniczki. Kisumi i Aoi były bliźniaczkami. Łączyły w sobie cechy, których młodej dziedziczce zabrakło. Silne, pewne siebie, piękne - Tak można było je określić i na każdym kroku starały się udowodnić dziedziczce swoją wyższość. Oczywiście z dala od czujnego spojrzenia dorosłych starszyzny, Neji'ego lub na pewno głowy klanu Hyuga.
Kisumi miała blade oczy, wyrażające teraz pogardę dla krótkowłosej. Obie bliźniaczki miały długie, lśniące włosy o kasztanowym odcieniu, Aoi wiązała włosy w dwa kucyki, na wzór Hokage, a Kisumi częściowo związane w kitkę.
- No. To ta dziedziczka. Myślisz, że starsi pozwolą, aby wariatka nami kierowała...? Boję się o przyszłość klanu!
Serce Hinaty zacisnęło się na te słowa. Czuła, kujące w oczy łzy, ale całą sobą starała się je pohamować. Kiyoshi wstał ze swego miejsca na poduszce przed dziewczyną i zajął miejsce na jej chudych kolanach. Ułożył się na nich i zaczął mruczeć, głową podnosząc jej rękę, aby go pogłaskała.
Dla dziewczyny oczywistym było, że na swój sposób kocur chce zapewnić wsparcie. Była mu za to wdzięczna, głaszcząc go po miękkiej sierści, czuła jak się wycisza. Jak szepty zza jej pleców gasną.
- Nie wiem, jak Hikari-san mogła wypluć na świat kogoś tak słabego. - Roześmiała się. Hinata drgnęła na imię swojej matki.
- Aoi-nee, ona cię usłyszy! - Odpowiedziała chichotem Kisumi. "Kpią z niej."
- Tsk! I tak z tym nic nie zrobi! Nie, Hinata-SAMA?! - Zaczęły do niej podchodzić.
"Zrobią jej krzywdę..." - Kiyoshi popatrzył na twarz dziedziczki. Wyglądała, jakby hamowała w sobie łzy. Kiyoshi wiedział, że w tej słabej postaci nie obroni dziewczyny, wstał z jej kolan, aby wezwać pomoc. " Jedynie głupiec nie wyczuje tej negatywnej energii! "
- Oi! Nie ignoruj nas! - Warknęła już zła dziewczyna z kitką. Kierowała się w jej stronę.
Kisumi stanęła przed dziedziczką, nachyliła się do niej, podpierając się pod boki i z kpiną patrząc.
- Spójrz na siebie! Jesteś tak żałosna, że twój własny ojciec się ciebie wyrzekł!
Brązowowłosa nigdy nie przebierała w słowach, uwielbiała znęcać się nad Hinatą z prostego powodu. Mogła w ten sposób jakoś wynieść się ponad granatowowłosą. Podreperować własne ego. Tak robią właśnie agresorzy. Znajdują ofiarę, która nie ma dość odwagi, aby się im sprzeciwić i ją niszczą.
Aoi stała obok siostry, śmiejąc się jakby usłyszała najśmieszniejszy żart świata. Perłowooka popatrzyła w złote oczy kocura, patrząc smutnym wzrokiem. Wstała powoli, a gdy tylko prawa stopa dotknęła powierzchni została uderzona w policzek i zachwiała się. Z szokiem, wpatrywała się w gotującą się Kisumi.
- Ha! Jesteś słaba! Tak słaba! Twoja matka przewraca się teraz w grobie, gdy na ciebie patrzy!
Wtedy coś w Hinacie pękło. Czuła piekącą czakrę na swoich dłoniach, zacisnęła je na źdźbłach trawy, aby wyczuć chłód, który powinien ją uspokoić. Nie spotkała się z tym. Coś w jej sercu kazało jej się postawić. Wiedziała, że tym razem nie może odpuścić.
- No co?! Nic nie powiesz?! Odpowiedz mojej siostrze! - Aoi stanęła na zaciśniętej pięści Hinaty obcasem.
Ręka młodej dziewczyny skoczyła, aby zdjąć go spod buta brązowowłosej. Kiyoshi skoczył na Aoi i zaczął ją drapać i gryźć w obronie Hinaty rzecz jasna. Niestety dziewczyna była silniejsza i chwyciła kota, rzucając go w krzaki.
- Szalony kot! Powinno się go... utopić. - Uśmiechnęła się na tą myśl.
- Iie! Nie rób tego! - Załkała dziewczyna z głównej gałęzi.
- Ts! Od kiedy wydajesz polecenia? - Kisumi uderzyła perłowooką w brzuch, tak, że ta zwinęła się w kulę z bólu.
Aoi skierowała się w kierunku krzaków, wołając "kici kici". Kisumi natomiast zajęła się uderzaniem Hinaty po brzuchu, gdyż wydało jej się to najczulszym punktem w jej ciele. Jedno. Drugie. Trzecie. Hinata zwymiotowała.
- Ueee! Fujjj! - Roześmiała się okrutnie. - Aoi-nee! Masz go?! Niech popatrzy! Uwiąż mu wokół szyi sznurek i trzymaj pod wodą!
Aoi miała pospinane kiteczki wstążeczkami i to nimi związała łapki Kiyoshi'ego. Hyuga zaczęła zbliżać się do sadzawki pełnej zimnej wody. Zbiornik może nie był zbyt głęboki, ale wystarczył, aby utopić biedne, związane zwierzę.
Hinata zaczęła płakać i się wić, uderzając na ślepo, krzycząc przy tym. Nie czuła jednak gorących łez na policzkach. Po raz pierwszy w życiu Hyuga Hinata czuła w sobie tyle złości. Tyle żrącej żółci na drugiego członka rodziny. Nigdy nie patrzyła z pogardą na boczną gałąź, trzymała dla nich pozytywne, ciepłe uczucia, a nawet współczucie! A oni je wzięły, zmięły i wrzuciły w ogień!
Aoi trzymała kota nad sadzawką i zagwizdała przez palce.
- Patrz, Hinata! Twój kotek połowi sobie rybki! - Roześmiała się, puszczając biedne zwierzę.
W momencie, gdy uderzyło o taflę, Hinata chwyciła za kostkę daleką kuzynkę i mocno zacisnęła na niej rękę. Kitsumi poczuła jakby przeszedł ją prąd, a później przejmujący chłód, krzyknęła krótko, patrząc z zaskoczeniem w oczy Hinaty i to był jej błąd. Były zimne, bezlitosne, tak bardzo niepodobne do dziewczyny, z której kpiła. I poczuła to... To dziwne uczucie, którego jeszcze nigdy nie zaznała. Wypuściła gwałtownie powietrze z płuc, lądując na ziemi jak długa. Bezwiedna...
Aoi krzyknęła imię siostry i chciała podbiec do niej, ale coś ją zatrzymało. Ktoś trzymał ją za rękę, czuła też zimne ostrze kunaia przy gardle.
- Hinato, dlaczego tu jestem? W sensie ona mnie widzi. - Widziała jego twarz w jednym zwoju, zginął wraz z resztą klanu Seishin, ale jego przegniła twarz wyrażała tylko chłodną nienawiść.
Dziewczyna zaczęła się do nich zbliżać. Biegła, gdy Aoi trzęsła się ze strachu, nie spostrzegła, że Hinata ją wyminęła i wskoczyła do sadzawki.
- Obserwowałem działania twoje i twojej siostry... - Shirou pokręcił głową - To co zrobiłyście jest niewybaczalne. Musicie się liczyć ze swoją karą.
Od tamtego dnia nic już nie było takie jak dawniej.
~~Czas rzeczywisty
Hyuga pokręciła głową, próbując wyprzeć nieprzyjemne wspomnienie. To, co zrobiła było dla niej powodem do żałowania, a nie do dumy. Mimo, że poniekąd dzięki dalekim krewnym zyskała nieco mocy i bardziej je poznała. Teraz to nie mogło wpłynąć na jej misje.
Może jest jeszcze szansa na ocalenie syna pana Heiwy! - Były to jej naiwne myśli.
Mijała kolejne drzewa, niektóre powalone przez silne uderzenia. Coś było nie tak. Nadpalone poczerniała kora drzewa przykuła jej uwagę. Drgnęła widząc na nim kunai.
- To nie są... - Niskie warczenie przerwało jej wypowiedź.
Pobiegła w kierunku groźnego dźwięku, to co zobaczyło przerosło jej wyobrażenia. Drzewa były co prawda wcześniej połamane, ale te tutaj wyglądały, jakby całkowicie wyrwane z korzeniami! Widziała, płonące jeszcze liście na koronach. I wtedy je dostrzegła. Stworzenia, które śniły jej się przez miesiące od pojawienia się Yasu...
- Wilki... - Oparła się plecami o drzewo, zaciskając dłonie na ustach, aby powstrzymać się od głośnego pisku, a gdy to zrobiła poczuła dziwny zapach.
" Krew! " - Zaalarmował jej umysł i nim zdążyła wymyślić racjonalny powód i dobry plan stała już przed ciałem. Nie liczyło się dla niej czy ta osoba jest jej znana czy nie. Musi zadziałać.
- To... ona. Tha co sabrała... księszniczke. - Wycharczał jeden z wilków.
Dostrzegła dwa martwe ciała, jakby rozrzucone. Jedno było przecięte w okolicy brzucha... Było ludzkie. A drugie ciało, także należące do człowieka, oparte o płonące drzewo, gdy płomienie lizały już jego włosy.
Zamknęła mocno oczy, skupiając się, aby wyczuć w nich dusze, ale... nie. Czuła jedynie ciepły płomyczek za sobą.
- Nie... nie macie duszy... - Zamrugała zaskoczona, drżącą ręką chwytając za kunai.
- A thy... szycia! - I w tym momencie rzucił się na dziewczynę!
Hinata dała prawą dłoń w tył, zgiętą w łokciu, a drugą wyciągnęła przed siebie, zaciśniętą w pięść, stanęła w lekkim rozkroku i wykonała szybkie uderzenie prawą pięścią, koncentrując czakrę w dłoni, tak aby pokryła całą dłoń, naprzemiennie z lewą, także wyprostowaną, uderzała w klatkę dzikiego zwierzęcia.
- Shotei! - Krzyknęła nazwę ataku, wyprowadzając go już obiema dłońmi.
Wilk wylądował kilka metrów dalej, z trudem się poruszając, gdy podniósł łeb to Hinaty i osobnika, leżącego przy drzewie już nie było. Zawył głośno w porażce.
~~
Zatrzymała się dopiero przy małej jaskini, gdzie ułożyła ciało młodego chłopaka. Klęknęła obok niego, dostrzegała liczne podrapania, a przy dokładnym przestudiowaniu jego systemu czakry, wiedziała, że pośpi jeszcze dobre trzy godziny.
Chłopak miał jasną cerę, długą czarną grzywkę i wprost idealną twarz. Wiedziała, że go zna. Widziała już jego twarz. Co prawda wtedy był młodszy, ale teraz wydoroślał. Był dojrzalszy. Nabrał bardziej męskich rysów twarzy.
- Co ja mam zrobić z tobą... Uchiha-san?
Tak oto ocaliła Sasuke Uchihę od pożarcia przez wielkiego, złego wilka. Pytanie tylko... co będzie dalej?
Znając podstawy medycznych jutsu uleczyła jego rany pobieżnie, starając się za bardzo go nie dotykać. Na moment wydawało jej się, że odzyskał świadomość, bo chwycił jej nadgarstek, gdy chciała wyleczyć ranę na jego twarzy.
- A... anio... ł... - I znów zapadł w sen.
Hyuga czuła gorąco płynące na jej policzkach, gdy powoli puścił jej rękę. "Czy Uchiha-san mnie właśnie nazwał...?" - zastanawiała się, próbując zakryć jego nagi tors.
- Co ci przyszło do głowy, ubierać coś tak.. tak odkrywającego! - Próbowała odgonić swoje myśli od tego nietypowego komplementu sprzed chwili.
Miała jedynie nadzieję, że nikt nie poszedł jej tropem. Nie udało jej się uciec daleko z rannym Uchihą na plecach. Jej niski wzrost i postura nieszczególnie przy tym pomogły.
Zaczęła zbierać gałęzie, aby jakoś osłonić ich przed gapiami lub co gorsza tym stworzeniem. Wiedziała, że go nie pokona. Jest bezsilna przeciwko czemuś, co nie posiada duszy. Zaczęła rozmyślać nad planem działania, gdy związywała razem gałęzie.
Była wdzięczna sobie, że zatrzymała żyłkę do kunaiów od Hanabi. To na jakiś czas ich osłoni, a przynajmniej miała nadzieję, że wilk nie będzie zainteresowany sprawdzaniem tego miejsca. Przyłożyła dłoń do czoła Uchihy i przegryzła wargę, czując gorąc.
"Ma gorączkę. Bardzo poważną. Ale tu nic mu nie pomogę. Musi się wypocić." - Zaczęła zdejmować swoją bluzę i położyła ją na nim, zostając w czarnej koszulce na ramiączkach z siatkowanym dekoltem. "Powinien też dużo pić, ale jak, kiedy jest nieprzytomny? Może powinnam go obudzić...?" - Przeszło jej przez myśl, ale zaraz druga ją uciszyła "To groźny przestępca! Powinnam go zabrać do Konohy! Ale... on zaraz sam by uciekł. To beznadziejne..." - Biła się tak z myślami, ale skończyło się na tym, że znalazła się w punkcie wyjścia. Nadal nie wiedziała, co ma robić.
Uchiha natomiast był w świecie koszmaru. Tym razem jednak koszmar dotyczył walki sprzed paru chwil.
~~ Sen
Bestie były silniejsze niż się spodziewał. Sądził, że pokonanie wilków zabijających słabych wieśniaków nie czyni ich tak silnymi. Mylił się. Jego czakra była niemal na wyczerpaniu, a one nie wydawały się męczyć. Zabił już jednego z nich.
To, co go zaskoczyło to to, że przyjął ludzką formę. Wykrwawiał się bez głowy przy powalonym drzewie.
Chwycił mocniej ostrze miecza i ruszył do przodu, szybkim tempem. W tym samym tempie poruszał się wilk na czterech łapach, gdy byli dostatecznie blisko siebie. Sasuke obrócił się, łapiąc rękojeść obiema rękoma, przeciął głupiego w pół.
Krew trysnęła na jego twarz. Strzepnął czerwoną substancje szybkim machnięciem z ostrza, wskazał ostatniego z wilków, który uniósł kpiąco brodę.
- Ty będziesz następny, pokrako. Ostatnia szansa. Dołącz do Orochimaru, albo dołączysz do swoich braci.
Wilk zarechotał, stając na tylnych łapach. Ostatni z rodu słyszał, jak wyłamują mu się kości. "Jakaś przemiana?" - pomyślał, obserwując zwierzę, które teraz skurczyło się, sierść wrosła w niego, zostawiając jasną, ledwie opaloną skórę, jedynie na głowie dostrzegł brudne, pozlepiane warkocze.
- Jaki mam do tego powód? Twój pan jest słaby, mój jest potęgą. Pokonałeś mych braci, ale przyjdą następni. Nie uda się wam powstrzymać watahy! - Roześmiał się, a Sasuke czuł rosnące w sobie obrzydzenie i to nie tylko spowodowane nagością osobnika - Mój alfa zmiecie twego z powierzchni ziemi. Zapanujemy nad tym światem bez strachu przed Legendą! Przekaż wieść swojej Kroczącej. Nie pokona Wielkiego Wilka! NIE POKONA! - Wyryczał, na nowo przybierając wilczą postać.
"Mam w dupie sojusze wężowatego. Zajebie tego skurwysyna!" - Przeszło mu tylko przez myśl, gdy wykonał pieczęć ognia. "Choćbym miał spalić cały las."
Wilk jednak okazał się godnym przeciwnikiem i wyskoczył tuż przed tym, jak płomienie miały go sięgnąć, przybił Uchihę do drzewa, raniąc szponami jego ramiona i wydał z siebie głośne warknięcie. Sasuke wbił kunai w jego podbrzusze i wyrwał je, barwiąc krwią ziemię. Kasztanowy wilkołak zawył ze złości wściekle szarpiąc szponami młodego człowieka. Czarnooki zaczął krzyczeć z bólu.
"Żywcem rozszarpany na strzępy przez jakiegoś Pieska z podwórka? Tak mam skończyć?" - Zapytał sam siebie w myślach, czując krew wsiąkającą w tkaninę jego ubrań. Zamknął oczy, odrętwienie powoli przejmowało kontrolę nad jego ciałem.
I wtedy poczuł chłód śniegu na policzkach, ale gdy tylko otworzył oczy dostrzegł burze granatowych włosów. Zawiał mocniejszy wiatr, posyłając kosmyki z zapachem lawendy. Widział światło sprzed niej. Wiedział, że to kobieta...
- A... ioł... - Wyszeptał w przestrzeń.
Uratowany przez anioła o granatowych włosach... Jak śmiesznie. - Przeszło mu przez myśl.
No i tym pozwolę sobie zakończyć~
Początkowo cały rozdział wyglądał całkowicie inaczej, od początku do końca, ale telefon usunął mi znaczną część tego co napisałam Y^Y
Z racji ostrzeżenia na początku chcę jedynie dodać od siebie, że nienawidzę ludzi, którzy znęcają się czy to nad ludźmi, czy to nad zwierzętami. I bynajmniej nie chciałam nikogo skłonić do takiego działania!
Więc... Myślę, że teraz rozdziały będą się pojawiały w każdą środę lub piątek w okolicach wieczora (19-20)
To chyba tyle z informacji~! Do następnego razu~!
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńScena z przeszłości odpowiedziała na część moich pytań, ale stworzyła wiele nowych. Co się stało z bliźniaczkami? Jak się zmieniło życie Hinaty po tym? Czy Yasu finalnie zastąpiła Hinę w drużynie 7? Pewnie jeszcze trochę poczekam na odpowiedzi i już się niecierpliwie.
Spodziewam się, że w następnej notce będzie rozwój Sasuhiny, a to jest cudowne :) Czekam z niecierpliwością i przesyłam duuuużo weny.