09 listopada 2018

Rozdział 5: Misja

Misja

  Przystojny, czarnowłosy ninja siedział przy barze gospodyni, popijając zieloną, parującą jeszcze herbatę. Rozmyślał nad swoim celem
  Wężowaty sannin wysłał mnie do wioski rybackiej, w której dochodziło do brutalnych morderstw. Zadanie mogło się wydawać proste, ale zaczynał mieć wątpliwości.
Rozczłonkowane, poszarpane ciała były zmasakrowane, a Orochimaru wydał mi polecenie znalezienia sprawcy i przyciągnięcia na swoją stronę. 
  Czuł rosnącą w nim złość. Uważał to za stratę czasu.
 Co za bałwan, nie mam czasu na jego durne gierki, chcę odnaleźć Itachiego, a nie bawić się w poszukiwania dzikich zwierząt.
 Co innego mogło to być? Nawet istota ludzka nie zrobiłaby czegoś tak głupiego. Możliwe, że to tylko wygłodniałe zwierzę.
 Był sam. Reszta zespołu Hebi została w kwaterze, aby trenować, nie powiem, aby ten obrót spraw specjalnie mu przeszkadzał.
 W wiosce powstało ogrodzenie mające odgrodzić domy od lasu i rzeki. To dobry krok, ale ogrodzenie jednak było zbyt słabe. Deski powbijane nierówno, a przy słabym kopnięciu mogło się złamać.
 Ale nawet to nie było dziwne przy tym dostępie drewna. Każdy bał się chodzić do tego lasu, a droga zarówno wyjścia jak i wejścia prowadziła przez ten las.
 Wieśniacy cieszyli się na widok podróżnych lub ostrzegali ich i błagali aby odeszli. Strach robi dziwne rzeczy z ludźmi.
 Siedział już trzeci dzień w gospodzie czekając na atak bestii. Nadal nic nie wyszło z lasu, a on zaczynał się niecierpliwić.
 - Ah, Sousuke-san! Jak się masz? - barmanka z fajką w prawej ręce uśmiechała się do mnie zbyt mile. Kobieta jednak lubiła bardziej miecz na jego plecach niż na twarz.
 Maira, bo tak nazywała się kobieta miała długie, falowane kasztanowe włosy, błękitne jak i dziecka oczy oraz nieco opaloną skórę. Ubrana w zwykłe kimono i biały fartuch nie wyróżniała się zbytnio z tłumu. Zdziwiło go jej zafascynowanie bronią i w pierwszym odruchu myślał, że to nieudana próba flirtu, jak przypadkowy upadek na obiekt pożądany, na jego szczęście była inna i nie wyrażała zainteresowań uczuciowych.
 - Mogło być lepiej. Wiadomo coś o bestiach? - Upił kolejny łyk zielonej herbaty w kubku.
 - Oh no wiesz. Podobno posłańcowi udało się przejść przez las i poprosić o pomoc ninja. Lepsi oni od tamtych w kącie! Nic tylko żrą i piją! - Momentalnie spojrzał na najemników, którzy rechotali na wzmiankę o nogach kelnerki.
 Skrzywił się nieznacznie.
 - Mam nadzieję, że odejdą gdy ninja przybędą. Oni straszą mi wszystkich gości! A może mógłbyś mi pomóc, Sousuke-kuuun? - Uśmiechnęła się kokieteryjnie, nachylając do młodego Uchihy.
 - Maira-san... To nie jest moje zadanie, ale straży. Zresztą. Ninja też mogą się i nimi zająć. - Dopił reszta, położył należność na ladę i zaczął wychodzić. Usłyszał jedynie jej westchnienie.
 Wychodząc naciągnął kaptur na głowę, co prawda nikt go tu nie znał, ale nie mógł tak ryzykować. Nie wiadomo, z której wioski przywieje tu tych ninja. Lata ukrywania się dały o sobie znać. Bycie zaginionym z liścia też nie pomagało. Zmienienie imienia było dla niego jedynie wynikiem ostrożności.
 Przemierzał uliczki w kierunku bramy zbitej deskami i płachtą, którą się daje na dach.
 Wtedy zobaczył spiczaste blond włosy z oddali. Uzumaki wykłócał się z wieśniakiem z widłami.
 Co za kretyn. 
 - Mówię, że jesteśmy z wioski liścia! Jesteśmy pomocą! Ratunkiem!
 - T-tak?! A gdzie jest Karuto-san?! Zabiliście go! Wy potwory!
 - Co!?! Jak ja Cię zaraz...
 - Naruto! Po prostu poczekajmy na sołtysa. - I wtedy zobaczyłem różowe włosy Haruno.
Świetnie. Kretyn i słabeuszka.
 - Za bramą! Nie wpuszczę was!
 - Ale jesteśmy zmęczeni podróżą i... - Zaczęła zielonooka.
 - Kolejny powód aby nie wpuszczać tu was, najemników!
 Rozbawiło go to nawet. Właśnie to mówił o strachu Mairze. Odbiera racjonalne myślenie.
 Były mistrz Uchihy westchnął ciężko, a białowłosa której nie znał kopnęła kamień.
 - Więc rusz tyłek po swojego przełożonego.
 - A kto będzie pilnował bramy?!
 - A kto będzie się bał strażnika z połamanymi nogami?
 - Ja nie mam wcale...!
 - A chcesz? Załatwie Ci to! Na miejscu, za darmo! - Albinoska zaczęła się zbliżać, ale Kakashi chwycił jej nadgarstek.
 - Proszę Pana... Obiecujemy nie wejść do wioski... Ale naprawdę utrudnia nam pan zadanie. Wszystko jest ciężkie, ale... - Białooka popatrzyła gdzieś przy jego ramieniu i posmutniała. - Jestem pewna, że nie dojdzie do większych strat niż są teraz. Wiem, że to żadne pocieszenie... Ale pański bliski nie chciałby mieć więcej śmierci.
 - Mój synek... - Głos mu zadrżał, gdy dziewczyna położyła dłoń na jego ramieniu.
 Strażnik ich przepuścił, a on skrył się w cieniu.
 Wpaść na nich ze wszystkich ninja świata. Choć zachowanie dziewczyny było dla niego aż nazbyt dziwne. Wydawała się taka... Dziwnie spokojna. Kim ona jest? - myślał sobie, gdy szli obok niego.
 Byli już dosyć daleko, ale widział delikatny uśmiech dziewczyny, gdy ją chwalono.
 Pokręcił głową sfrustrowany i wymijając strażnika skierował się w las.
 - Skoro bestie nie chcą przyjść do mnie. Ja pójdę do nich.

W lesie było dosyć zwyczajnie. Nic, co byłoby odmienne. Poza połamaną gałęzią nie odkrył nic wyskakującego poza normę. Skierował się w jego stronę, uklęknął, aby zbadać drewno.
 Była poszarpana, jakby jakieś dzikie stworzenie ostrzyło sobie na niej pazury. Zaintrygowało to Uchihę. Dotknął miejsca po pazurach. Nie znał stworzenia ktore wyrządza takie szkody.
 Może to jakiś dzik? Nie... Nie byłoby takiego zniszczenia.
 Nagle usłyszał krzyk i niskie warczenie. Wyciągnął miecz i obracając się zadał potężny cios, powalając na ziemie dziwne zwierzę.
 - Co do cholery...? - Ledwie zdołał uskoczyć przed kolejnym atakiem innej bestii.
 Wilki... Ale bardziej jak ludzie... Co to ma być?
 Gardłowe warczenie, kłapanie zębami, szpony we krwi, ciemna sierść... Stworzenie poruszało się na czterech łapach, zbliżało się powoli do niego.
 - Słuchaj. Orochimaru chce byście do niego dołączyli. - Trzymał dłoń na rękojeści miecza - Więc jak będzie?
 Wilki popatrzyły po sobie, ten który jako pierwszy zaatakował czarnowłosego zawarczał groźnie.
 - Mhy... Nje... Wolni... Cy... Nje. - Wycharczał środkowy, szykując się do skoku na ofiarę.
 - Służy... My... Alfie... - wilk po prawej zaczął się zbliżać.
 - I... Rodzaj... Ludzki zginie. - Po tych słowach cała trójka skoczyła na Uchihę.
 Tyle z negocjacji. - Warknął do siebie w myślach Uchiha, odpierając ataki zwierząt.
 Teraz był pewny że to nie są tylko wilki.

~~

 Sołtys był człowiekiem spokojnym, wyrozumiałym i skorym do współpracy. Wydawał się także zmęczonym sytuacji jaka miała miejsce. Trudno było mu uwierzyć w to co się stało, mimo że sam opowiadał shinobi to co widział.
 Wszyscy słuchali go z uwagą i w milczeniu. Naruto był zaskoczony jak ciężka jest sytuacja tutaj. Yasu wydawała się głęboko w swoich rozmyślaniach. Sakura, Hinata i Kakashi pochłaniali słowa które wypowiadał starzec z uwagą.
 - Ataki zaczęły się dwa miesiące temu. Wtedy myślimy wtedy, że to wilki albo inne plugastwo jakie, tego pieruństwa wszędzie pełno je! Ale nie! To cholerstwo by za płot nie przelezło. No to skrzynęlimy milicje, a co... Swojego bronić będziem. - Westchnął, jakby nagle potężny kamień wyrosnął mu na plecach. - Ale to był... Zły pomysł. Trzech młodych chłopa, co ledwie od spódnicy matki się oderwało straciło życia tedy. Trzech! Aż trzech! - Lamentował - Później jeno gorzej tylko. Zwierzyna ta czymkolwiek by nie była straszna jest. Czarne ślipia jak otchłań ma i wielkie jak... Jak koń! I całe w sierści! I ma szpony i kły! Serina, kowal widział bestie, jak krowę wpół rozerwała!
 - Może nam o tym powiedzieć?
 - A broń Cię Panie! Ze zmarłymi gadać chceta?! I mnie daruj, Panie łaskawy, że wspominam nieboszczka.
 Yasu drgnęła widocznie. Hinata przeniosła wzrok w kierunku okna, później na zdjęcie, które stało na biurku. Był na nim chłopak, nie wiele starszy od niej. Miał ciemne włosy pozostawione w nieładzie i żywe oczy koloru seledynowego, uśmiechał się wesoło przez co w kącikach było widać lekkie wgłębienia.
 - Czy wśród ofiar znajduje się także twój syn, panie Heiwa? - Hyuga Hinata popatrzyła w jego ciemnoszare oczy, poruszył się niewygodnie.
 " Cię diabeł dziewczyno pokarał tymi ślepiami. " - Przeszło mu przez myśl.
 Sołtys niemrawo kiwnął głową.
 - A gdzie Ci tam, dziewczyno. Mój syn nie tak głupi, aby nie słuchać starego ojca i ginąć.
 Kakashi zerknął na dziedziczkę klanu Hyuga. Zawsze uważał ją za dziwną dziewczynę, ale teraz to pytanie nawet jego zaskoczyło. No bo kto by o takie rzeczy pytał? Jakie miała podstawy....?
 - Wracając do pytań panie Heiwa... Musimy wprowadzić pewne środki ostrożności bo nie wiemy co to za stworzenia, ile ich jest czy czego chcą. Musisz zrozumieć że jesteśmy ninja, nie myśliwymi. Ilość ataków jest niepokojąca, ale nie możemy całkowicie pozbyć się tych istot bo mogą być pod ochroną. - Uniósł dłoń aby uciszyć sołtysa - Proszę wprowadzić godzinę policyjną od 19 do 7 rano. Gdy tylko się ściemnia nikt ma nie wychodzić. Ogrodzenia także trzeba wzmocnić. Co do trupów. Co zrobiliście z ciałami?
 - Pochowali my je, a co innego?
 - Gdzie? - dopytywała Haruno
 - Przy stawie, gdzie cmentarz.
 - Powinniście je spalić i dopiero pochować z dala od stawu czy rzeki. Co do lokalizacji cmentarza... Jego też trzeba przenieść.
 Twarz Heiwy wydawała się wykrzywiać w złości. Obcy, którzy nic nie wiedzą o tradycjach, obrzędach czy ich problemach!
 - Proszę tak nie patrzeć. W tym tempie jedyne co pan da swej wiosce jest śmierć. - Kakashi wstał - Wynajmiemy pokój w gospodzie. Proszę o informowanie nas na bieżąco o sprawach dotyczących bestii.
 Shinobi opuścili dom sołtysa.
 - Nie jest zbyt miły. - Zaczął Naruto
 - Wszyscy na nim polegają, Blondyno. Co się dziwisz? Pewnie ma nas za żółtodziobów przez twoją twarz.
 - Co powiedziałaś, dziwaczko!?!
 I rozpoczęła się kłótnia. Hinata szła przodem spokojnym krokiem, mimo że widziała twarze osób, którym już nie dane było pożegnać się ze swymi bliskimi. Duchy dwójki małych dzieci szczególnie ją zasmuciły. Próbowały zwrócić uwagę dwóch dorosłych, ale ich drobne dłonie przenikały przez ich kimona, dłonie i nogi. Łzy zaszczypały jej oczy, gdy to widziała. Hyuga lubiła dzieci, nie mogła znieść ich krzywdy.
 - Dosyć. Sakura i Naruto, zajmiecie się cmentarzem. Znajdźcie mu lokalizację. Hinata, twój żywioł to woda, racja? Spróbuj oczyścić wodę nim się ktoś potruje, Yasu i ja umocnimy ogrodzenie.
 - A co z bestiami, sensei?! - Naruto uderzył rękę o rękę, na znak, że chce je pokonać - Przerobimy je na miazgę!
 - Najpierw trzeba uspokoić nastroje. Gdy zaatakują wtedy będziemy bronić.
 Hatake nie był pewny motywów Hokage. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to drużyna ósma będzie lepsza do tego zadania niż jego, ale nie był wciąż pewny co ma zrobić. Kiba mógłby łatwo z Akamaru wyśledzić legowisko, Shino zająć się zwierzyną swoimi robakami, gdy Kurenai pomagałaby przy rannych z Hinatą. A tak to...? No nic. Ninja muszą mierzyć się z takimi okolicznościami.
 - No dobra... Idziemy, Sakura-chan?
 - Tak, natychmiast! Widzimy się w gospodzie? - Popatrzyła na Yasu i Hyugę.
 - Zaklepiemy nam pokój, Sakura-san. - Białowłosa wzruszyła ramionami.
 - Dobra! Więc do zobaczenia!
I dwójka z drużyny siódmej zniknęła. Siwowłosy schował książkę w kieszeni.
 - Dajcie torby i idźcie do swoich zadań. Zobaczymy się wieczorem. - I on także odszedł.
Yasu westchnęła podłużnie, liczyła na więcej akcji, ale czego można się spodziewać po początku?
 Hinata natomiast cieszyła się z pokoju, kierując nad jezioro. Wydawało jej się, że tam gdzie idą duchy będzie cmentarz, a stamtąd droga będzie prostsza. Musi przejść przy lesie, ale nie była przerażona.
Wiedziała, że sobie poradzi, ale nie mogła wiedzieć co na nią czyha...

No moi drodzy, czy ktoś tu jest czy po prostu się kamufluje?
Liczę na przełamanie nieco tej ciszy 😅
Trzymajcie się ciepło i miłego prawie weekendu!

2 komentarze:

  1. Cześć!
    Niedawno wpadłam na tego bloga i w końcu udało mi się go przeczytać. Historia zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że niedługo Sasek dowie się czegoś więcej o masakrze. Jedyne co mi się średnio podoba to ten wielki skok w czasie. Brakuje mi opisu reakcji poszczególnych wtajemniczonych osób. Może jakiś oneshot pokazujący tą sytuację? W ogóle to czemu drużyna 8 nie wie o duchach? Hinata wydaje się być z nimi blisko, a z opisu zrozumiałam, że całkiem sporo osób się jej boi, czyli wiedzą.
    Jeśli martwisz się brakiem komentarzy może spróbujemy się dodać do jakiegoś spisu ficów o Naruto. Przez tak długą nieobecność będziesz musiała zdobywać czytelników na nowo.
    Czekam na nowy rozdzialik i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz bardzo mnie ucieszył! Cieszy mnie, że ktokolwiek tu zagląda :)
      Co do przeskoku to planowałam zrobić kilka specjali, jak i wyjaśnić skąd są obawy Hinaty dotyczące jej przyjaciół. A te sporo osób to dotyczyło głównej gałęzi jej klanu ;)
      Nowy rozdział powinien się pojawić jeszcze w tym tygodniu
      Pozdrawiam~!

      Usuń