02 listopada 2018

Rozdział 2: Nie ma nikogo

Nie ma nikogo

  Od pojawienia się Yasu minęły trzy miesiące. Hyuga Hiashi przekonany przez Hokage i co ważniejszych członków starszyzny zgodził się na przyjęcie Yasu pod dach klanu Hyuga. 
  Albinoska jednak nie była mile widzianym gościem i wcale nie próbowała być specjalnie miłą dla głowy klanu. Jedyną osobą jakiej okazywała dobroć była właśnie starsza córka Hiashiego, Hinata. Wielu członków klanu wyśmiewało z tego powodu zarówno dziedziczkę jak i czerwonooką. Oczywiście nigdy nie w twarz.
  Jednak to nie był jedyny problem Hyugii. Istoty podobne do Shirou zaczęły zdawać sobie sprawę z jej obecności. Niegdyś tak chętnie odwiedzała cmentarz, aby położyć białe lilie na grobie matki, teraz go unikała. 
  - Ne, Hinata! Idziemy na herbatę? - Yasu siedziała pod drzewem i wpatrywała się w ciemnowłosą.
  - Yasu-san... Nie powinnam muszę trenować aby b-być...
  - Głową klanu Hyuga, tak tak... Wiem. - zmarszczyła brwi w złości - Ale musisz też odpoczywać! Jesteś dziedziczką, ale i człowiekiem... No i... 
  - Yasu-san. - Zaczęła surowo, zerkając na koleżankę. - Minęły trzy miesiące. Przypomniałaś coś sobie?
  Hyuga usiadła obok niej, gdy ta westchnęła ciężko. Poza imieniem nic nie potrafiła sobie przypomnieć. Mimo nacisków na nią wciąż była jedynie Yasu, która zaginęła. W żadnej wiosce nie było o niej słychać. Jakby w ogóle nie istniała.
  - Hej... M-może jednak pójdziemy na herbatę? - białooka chciała rozweselić dziewczynę i czuła się winna, że zaczęła nieprzyjemny temat. 
  - A może potrenuje z Tobą? W końcu niedługo czeka nas egzamin na chuunina, prawda?
  Hinata miała podejść do niego drugi raz, a Yasu pierwszy. Hyugę bardzo się stresowała, a obecność duchów wcale jej nie pomagała. Sama nie była jednak pewną czy powinna im pomóc czy raczej zignorować ich. Pomoc im była w głowie przez jakiś czas, ale sama nie była pewną jak może to zrobić. W zapiskach klanu nie znalazła nic na ten temat i sama zaczęła się zastanawiać czy po prostu nie oszalała.
  - Jeśli chcesz to tak.
  Hinata i Yasu stanęły naprzeciwko siebie. Białowłosa uśmiechnęła się, atakując. Hinata zwinnie odparowywała jak ciosy. Czerwień jej oczu lekko lśniła, ilekroć wymierzała ataki, natomiast bladooka doskonale widziała jak czakra przepływa wartkimi strumyczkami w jej ciele. 
  - Uważaj. Uderzy z lewej, a później z góry. - Usłyszała głos Shirou.
  Stał nieopodal i przyglądał się ich treningom. Sam Shirou był kiedyś mistrzem ostrzy. Zapomnianej już sztuki walki i techniki jego wymarłego klanu. Mężczyzna miał łagodne usposobienie i wcale nie chciał odchodzić do raju. Twierdził że widział światło, ale nie chce w nie wejść. Przywiązał się do tego świata i nie chce go opuszczać. Poza tym obserwowanie stylu walki Hyuga zaintrygowało go. Chciał połączyć styl walki swój i Hinaty, aby świat przypomniał sobie raz jeszcze o istnieniu jego klanu.
  Minęła godzina. Po tym intensywnym treningu obie leżały płasko na ziemi, wpatrzone w ciemniejące niebo. Oddychały ciężko, nierównomiernie. Mimo zmęczenia uśmiechały się ze łzami zmęczenia spływającymi wolno po policzkach.
  - Tu jesteście! Hokage was wzywa. Spóźniacie się na badania Yasu-san. Hokage-sama się wścieknie! 
  Nie czekały długo, wolały nie wystawiać cierpliwości Hokage na próbę. W szybkim tempie ruszyły za posłańcem. Hokage siedziała za biurkiem w szpitalu. Yasu była jej pacjentką, wolała mieć nad nią kontrolę aby uspokoić Lorda Hiashiego.
  Gdy weszły uśmiechnęła się do nich jak miała w zwyczaju na ich widok. Terapie, leczenie i wszelkie rozmowy odbywały się tylko w obecności dziedziczki, bo czerwonooka była przy niej spokojniejsza.
  - Przepraszamy. Hokage-sama, to się więcej nie powtórzy. - Mimo wszystko Hyuga zdołała wpoić Yasu dobre maniery.
  - W porządku. Zaczynamy? 
Yasu usiadła w pozycji wpół siedzącej na kozetce, utkwiła wzrok w ścianie. Hinata w tym czasie siedziała na krześle przy biurku, a Tsunade zajęła się Yasu.
 - Jak długo będą trwały badania dzisiaj, Hina? - Shirou pojawił się obok niej.
  Nie na niego zła, wzrusza ledwie widocznie ramionami. 
  - Hinato możesz zamknąć okno? Zimno mi, jakby duch mnie przytulił! - Hokage przerwała na moment badanie i roześmiała się.
  - Wcale nikogo nie przytuliłem! 
  Hyuga cicho się roześmiała i zamknęła okno. Żałowała ze nie może porozmawiać z Shirou, ale wiedziała, że to może być katastrofalne w skutkach. 
  Po godzinie badań Yasu usnęła. Hokage usiadła przy biurku, aby porozmawiać z Hinatą o postępach dziewczyny. Rozmówiły krótko o postępowaniu albinoski, zbliżającym się egzaminie i wielu innych martwiących Hyuge kwestiach.
  - Hokage-sama... Ano... Ja...
  - O co chodzi, Hinata?
  - Ch-chciałabym pomóc jakoś Yasu-san... Wiem że to wiele... Ale chciałbym skorzystać z wielkiej biblioteki... Ja...
  - Hinata... Lubię Cię, ale nawet ja wiem, że ta biblioteka zniknęła wraz z zatonięciem wyspy Hoshino. Nie możemy nic z tym zrobić...
  Wielka biblioteka była czymś w rodzaju pojednania wszystkich krajów. Wszystkie zwoje świata, historia każdego narodu... Dosłownie wszystko w niej było! Jednak... Nie wiadomo jak. A wyspa zniknęła. Cała. Jakby w ogóle nie istniała. Było to dziwne i niezrozumiałe. 
  Hinata nie liczyła tylko na pomoc dla koleżanki, ale i dla siebie. Przemknęła blade oczy i zawahała się chwilę, patrząc na Hokage nie pewnie, zerknęła jeszcze na Shirou, opartym o parapet i skiwającym głową.
  - No dalej, Hinata - uśmiechnął się, zachęcająco.
  - O co chodzi? Chcesz mi coś powiedzieć?
W głowie wyobraziła sobie, jak Hokage zamyka ją w szpitalu i zapinają ją w kaftan bezpieczeństwa.
  - J-ja... T-tak... Tak... - Głos drżał jej prawie tak bardzo jak dłonie.
  - O co chodzi? - Hokage badawczo spojrzała jej w twarz.
  - J-ja... Widzę o słyszę duchy... Mogę z nimi... Rozmawiać, Hokage-sama...!
  Tsunade zamrugała z niedowierzaniem, a po chwili się roześmiała.
  - Oj Hinata! Świetnie rozładowujesz atmosferę!
  Nie była pewna czy jest wdzięczna za tą reakcję, czy zła za to że kolejna osoba z niej żartuje. 
  - Hokage-sama... Ja nie żartuje... Shirou-kun... Możesz podnieść Yasu-san? - Odprowadziła spojrzeniem wojownika ostrzy, który podniósł dłoń Yasu i pomachał nią do Hokage.
  - Świetna sztuczka, Hinata. Yasu nie wygłupiaj się. - Hokage wstała.
  - Nie! To nie jest sztuczka! Naprawdę! Ja... Ja... - Hyuga zerwała się na równe nogi.
  - Hinata...
  - Ja naprawdę... Widziałam na cmentarzu Hokage... Widziałam mamę... I paru członków klanu Uchiha-san! Ja Naprawdę... Ich widzę... Mówią do mnie... Hokage mówił... Że Konohamaru urósł... A... A... A mama... Mama patrzyła na mnie... I się uśmiechała... Ja... Ja się boję... Boję... - Zadrżała - Nie wiem... Co mam robić...
  Shirou położył jej dłoń na ramieniu, Hinata wyczuwając jego dotyk, ujęła jego dłoń w swoją, wdzięczna za wsparcie.  A Tsunade... Zapiszczała jak dziecko i cofnęła się aż do ściany.
  Przez twarz Hinaty przebiegł szok.
  - D-d-d-duch! Tu... Tu Tu...! - Hokage trzymała przed sobą kunai.
  O ile Hinata widziała duchy jeszcze jakie były za życia, to inni widzieli je jako obrzydliwe, na wpół zgniłe, zbyt blade i o pół przeźroczystym ciele bez nóg mary jak z koszmaru.
  - T... To jest Seishin Shirou... On... Był kiedyś...
  - Dz... Dziedzic klanu Seishin! To oni byli mistrzami we władaniu... - Blondynka usiadła na swoim miejscu odzyskując spokój.
  - Stylem ostrzy Seishin. Tak. Shirou-kun... Spotkałam go jakoś 4 miesiące temu...
  - Widzisz duchy tak długo i nic...
  - Bałam się, że... Że mnie zamkną... W zakładzie...
Tsunade wiedziała że obawy Hyugii są zrozumiałe. To że dziewczyna widzi tak obrzydliwe kreatury przyprawiało o ciarki.
  - Rozumiem... Hinata, obawiam się... Że nie mogę Ci pomóc. Nigdy nie słyszałam aby ktokolwiek mógł porozumiewać się z duchami.
Hinata spochmurniała.
  - Więc co mam zrobić...?
  - Mam pewien pomysł.
Seishin przeszedł przez pokój, uśmiechając się. Hokage przestała to widzieć, gdy tylko puścił Hinatę.
  - Masz...? Jaki?
Tsunade obserwowała jedynie ciemnowłosą, która wodziła wzrokiem za dla niej niewidocznym bytem.
  - W twoim klanie jest wiele tajemnic. Jednakże wszystkie z nich może rozwiać twoją matka.
 - M-moja mama...? Ale ona nie żyje... I...
 - Widziałaś ją. Może jest nieco w niewyjściowym stanie, ale odpowie Ci na pytania.
 - Ale... Duchy na cmentarzu...
 - Nie zrobią Ci krzywdy. To byli dobrzy ludzie, Hinata. Zginęli, ale byli dobrzy.
Przegryzła niepewnie swoją bladoróżową wargę.
  - Hinata ja nie słyszałam waszej rozmowy. Co planujesz?
  - Ja... Moja matka może mi odpowiedzieć na pytania... Proszę powiedzieć Yasu aby...!
  - Nie! Nigdzie nie idziesz beze mnie!
Obie kobiety, Hokage i Dziedziczka spojrzały w kierunku białowłosej. Hyuga... Nie miala wyjścia. Zgodziła się.

Hejka! Tu Blood, wena mi się nie kończy jak na razie więc ją pożytkuje 😊
Jak wielu pewnie zauważyło jest to o 11nastoletniej Hinacie. Planuje w 4 rozdziale zrobić już przeskok czasowy. Powód? Wolę pisać doroślejszą Hinatą. 😅
Co do samej postaci Yasu jest ona wymyśloną postacią przeze mnie, ale spokojnie 😉 Nie będzie to opowiadanie o tematyce yuri! Choć jeśli ktos sobie zażyczy mogę wprowadzić taki wątek 😊
Co do naszego Sasuke na pewno się pojawi w rozdziale 3! Pa~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz