11 lipca 2013

Rozdział 26: Sasuke... nie powiedziałam "żegnaj".


   Życie jest krótkie... delikatne... króchę... jest jak porcelana, która lewituje nad przepaścią bez dna. Ta przepaść to śmierć... która pochłania wszystko. Życiem kierują marzenia i ty... najgorzej jest umrzeć za wcześnie lub urodzić się martwym. Nie widzisz piękna planety, która cię otacza, a ból rodziców po stracie dziecka to... najgorszy z wszystkich możliwych cierpień. Nie zobaczą już swojego dziecka.
   Ciało Hinaty leżało martwe w opiekuńczych ramionach Sasuke. Uchiha płakał i szeptał imię dziedziczki klanu Hyuga. Błagał, przeklinał, obiecywał - robił wszystko, aby Hinata wróciła. Pragnął, aby to był tylko koszmar senny. Aby się z niego obudził i zobaczył Hinatę, żywą i radosną. Tą Hinatę, która się z nim wykłócała, tą, której był narzeczonym, tą, która ma jego serce.
   Po krótkiej chwili z nieba zaczął padać deszcz, którego krople uderzały o niego i ciemnowłosą. Po martwych, bladych policzkach Hinaty spływały deszcz zmieszany z łzami Uchihy... i jej samej.
Nie chciał, aby odchodziła. Kochał ją, choć się tego wypierał. Kochał ją do granic możliwości. Dla niej gotów był umrzeć.
   Poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, zerknął na tą osobę i jego źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. To Hinata, w pięknej białej, przewiewnej sukience sięgającej kolan, na jej delikatnej skórze nie było ani jednej ranki, jej twarz była uśmiechnięta i wesoła, mówiła coś, ale nie mógł jej usłyszeć. Zamknął oczy na moment i spojrzał na ciało, które trzymał. Zrozumiał, ta Hinata, która do niego mówi to duch, a jej ciało umarło. Wstał powoli, niósł martwe ciało i rozkazał:
- Wracamy do wioski. - jego ton głosu nie wyrażał nic poza pustką.
   Drużyna nie powiedziała ani słowa i ruszyli za młodym Uchihą, a duch Hinaty unosił się obok niego. Zjawa obserwowała jego każdy ruch, jakby chciała zapamiętać każdą jego część.
Po kilku godzinach dotarli do wioski Konoha, Hokage stała i czekała na nich przed bramą. Obok niej stała młodsza siostra Hinaty, Lord Hiashi oraz Neji. Nie zabrakło też rodziców Sakury i trzech medycznych ninja.   Oczy ojca Hinaty rozszerzyły się, Hanabi zaniosła się płaczem, a Neji stał z głową spuszczoną w dół, obserwował swoje buty - tak zareagowali na wieść o śmierci Hinaty.
   Hokage sprawdziła puls, którego nie było. Złożyła kondolencje do rodziny Hinaty i gdy miała odejść zatrzymały ją słowa Hiashi'ego:
- Tylko tyle powiesz?! Przez tą cholerną misje straciłem córkę! Słyszysz?! Skoro nie ma Hinaty, klan Hyuga odchodzi z Konoha i kraju Ognia! Nie mam zamiaru walczyć za wioskę, która zabiła mi córkę! - krzyczał wściekle i skierował się do domu.
Sasuke patrzył za ojcem Hinaty z niedowierzeniem, Hokage milczała. Duch Hinaty szturchnął Sasuke i poruszył ustami "Zrób coś!", błagalne spojrzenie jej oczu, sprawiło, że Sasuke w końcu coś powiedział:
- Ja też odchodze, Hokage-sama. - przemówił i skierował się do swojego domu.
Wcześniej jednak podszedł do martwej dziewczyny, ukląkł i pocałował ją delikatnie w usta. Obdażył Hokage nienawistnym i zimnym spojrzeniem i odszedł do domu.

~~ W majątku Klanu Hyuga.

Hiashi skończył się pakować, do jego pokoju weszła Hanabi i zapytała:
- Otou-san? Czy kiedyś wrócimy? - jej głos był smutny i pełen żałości po stracie siostry.
- Jak będziesz chciała to wrócisz, ja powiem: Konoha Żegnaj. - wypowiedział słowa z goryczą.
- Dokąd się udamy? - zapytała młoda Hyuga.
- Słyszałem, że Hikari, twoja i Hinaty matka, żyje. Mam zamiar odejść do Wioski Księżyca. - imie starszej córki powiedział tak jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Zobaczę mamę? - zapytała z nie dowierzaniem Hanabi, Hiashi skinął głową, a młodsza siostra Hinaty wyszła.
   Neji siedział u siebie w pokoju, spakowany. Patrzył na księżyc w pełni jego oczy były przepełnione smutkiem i wściekłością. Był wściekły na samego siebie. Nie potrafił ocalić Hinaty... jedna pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Zamknął oczy i starł ją.
- Musze pożegnać się z Tenten-chan. - wyszeptał i wyskoczył przez okno.

~~ Majątek klanu Uchiha. ten sam czas.

   Sasuke siedział w swoim pokoju na łóżku. Nogi miał ugięte w kolanach, łokcie oparte na nich, a głowę ukrytą w dłoniach. Płakał. Pozwalał, aby te słone krople spływały po jego policzkach, w tych łzach były uwięzione wszystkie uczucia: złość, tęsknota, miłość i wściekłość. Dawno tak nie rozpaczał. Uchiha nie hamował się przed niczym i tylko płakał, krzyczał i płakał, i tak bez przerwy.
Itashi stał pod jego drzwiami i słuchał brata, serce też mu krwawiło, Hinata była słodką osóbką o czystym nieskażonym niczym sercem, taką ją zapamiętał. Znał ją jak była mała, bawił się wtedy z nią i Sasuke w różne gry typu: chowanego, berka itp.
   Poczuł czyjąś dłoń na swojej, zerknął na swoją ukochaną, płakała. Przecież była przyjaciółką Hinaty, to normalne, że ból po jej odejściu sprawia wielkie cierpienie. Wiedział coś jeszcze, że Konoha niedługom zginie. Lykanie zaatakują ją za kilka dni, pewnie teraz zbierają siły po zniszczeniu jednej z pięciuset twierdz. Dlaczego teraz pewnie siebie pytacie? Odpowiem wam: Nie atakowali wioski tylko dlatego, że mięli umowe z Hinatą. Umowa miała się rozpaść w dniu jej śmierci.
Starszy Uchiha powiedział do narzeczonej:
- Idź się spakować. Wynosimy się stąd. - Ayumi spojrzała na niego zszokowana, ale skinęła głową i poszła w kierunku pokoju, Itashi obserwował ją z roztargnieniem, bał się o jej życie, jej i dziecka, które w sobie nosi, jego syna lub córki.
- Nie pozwolę, aby moja rodzina cierpiała. - wyszeptała i gołą pięścią uderzył w drzwi, rozwalając je.
- Sasuke. Wynosimy się z Konohy. Jesteś spakowany? - zapytał starszy brat.
- Tak. - odparł sucho i bez emocji.
Itashi zauważył delikatne światło obok Sasuke. Duch Hinaty, Itashi przyjrzał się i zapytał po prostu:
- Zawiązała umowe z cieniem? - zadał to głosem pozbawionym barw i emocji.
Jego oczom nie uszło uwadze, że światło obok Sasuke poruszyło się niespokojnie. Znał odpowiedź.
- Sasuke? Zabierz stąd Ayumi i idź z klanem Hyuga. Ja ide coś załatwić. - powiedział tym samym tonem co wcześniej i zniknął w kłębach szarego dymu.

~~ Dom Tenten. 

Ciemnowłosa dziewczyna siedziała na łóżku skołowana, nie wierzyła w to co się stało...
   Była wyczerpana, trening był straszny. Położyła się spać i obudziła późnym wieczorem. Poczuła czyjąś dłoń na policzku, otworzyła oczy lekko i ujrzała twarz Hyugi Neji'ego. Ze smutkiem wpatrzonego w jej śpiącą twarz. Otworzyła oczy i zapytała:
- Co się dzieje? 
- Kocham cię. - odpowiedział, pocałował ją.
   Nie sprzeciwiała się temu, nawet rozchyliła wargi, aby mógł wsunąć tam język, zrobił to. Całowali się tak długo, aż zabrakło im powietrza.
- Dlaczego? - zapytała znowu.
- Pytasz dlaczego cię kocham? - zapytał z cieniem uśmiechu długowłosy.
Skinęła głową potakująco.
- Sam nie wiem, gdy na ciebie patrze wiem, że warto żyć.... Kocham w tobie wszystko, Tenten. - patrzył na nią z takim uczuciem, nie potrzebowała słów.
Pocałowała go znowu, namiętniej i z większą pasją. Po chwili odsunął się od niej.
- Żegnaj, Tenten. - szepnął bladooki.
- CO!? Przychodzisz tutaj, mówisz, że mnie kochasz, całujesz, a potem mówisz "Ż E G N A J"?! To jakiś głupi kawał?! Neji! Powiedz coś! - krzyczała na niego ze łzami spływającymi po policzkach.
- Przykro mi.... chciałem się z tobą tylko pożegnać i odejść... ale nie mogłem... nie mogłem, ci nie powiedzieć co do ciebie czuje... wybacz, że cię kocham! - krzyczał wstając z łóżka.
- Kochasz?! Ty mnie kochasz?! - krzyczała wstając.
Ruch klamki sprawił, że oboje się troche uspokoili.
- Dorośnij, Tenten. - po tych słowach Neji wyskoczył przez okno.
Teraz ciemnowłosa dziewczyna siedziała na parapecie wpatrując się mroki nocy, płakała. I za Hinatą, i za Nejim. Miała dość, kochała tego idiote! Teraz zastanawiała się czemu mu tego nie powiedziała. Miała nadzieje, że gdy go pocałuje będą razem jak w bajkach, które czytała jej mama.
- Idiotko, życie to nie bajka... a Neji to nie twój królewicz. - wyszeptała sobie i zaniosła się płaczem.

~~ Poza Konohą. Wioska Księżyca.

Po kilku tygodniach klan Hyuga, Sasuke, Itashi i Ayumi dotarli do wioski Księżyca. Zostali tam przyjęci z otwartymi ramionami. Usłyszeli o atakach na Konohę. Hiashi walczył z chęcią powrotu tam i naprawieniu wszystkiego, ale nie mógł. Zabili Hinatę.
Sasuke poszedł na cmentarz szukając grobu należącego do Hinaty, nie znalazł go. Wrócił do domu, w którym mieszkał z Itashim i Ayumi, zaczął trenować. Po chwili położył się dłonią dotknął delikatnie kunai'u i zaczął płakać, znowu... Uchiha chciał już przestać rozpaczać, ale nie mógł... za bardzo za nią tęsknił. Jej duch zostawił Sasuke po dotarciu do Wioski Księżyca.
- Płaczesz, Uchiha-kretynie? - usłyszał arogancki ton głosu.
- Natsu! - syknęła kobieta o rudawych włosach, a po chwili pojawiła się obok Sasuke i rzekła - Spokojnie, ona żyje.
- Ż Y J E?! - krzyknął zaskoczony Uchiha i wpatrywał się w spokojną, martwą twarz Hinaty.
- Yhm... gdy jedno z was umrze, to drugie wraz z nim. Istnieje płomyk nadziei, że Hinata-san żyje. Ale... jeśli chcesz ją odzyskać... musisz przynieść mi krew cienia. - ostatnie słowa, które wydobyły się z ust dziewczyny.
- Więc, gdy ja zginę, ona też. A gdy ona, ja... umrę? - zapytał dla pewności Uchiha.
- Tak... przysięgliście sobie wieczną miłość, Sasuke. Nie pamiętasz? - zapytała, jednocześnie wykonując dziwne znaki dłońmi.
Sasuke stracił przytomność.


Siemka, tutaj Blood... jest po dwunastej, a ja pisałam ten rozdział jak kretynka. Skończyłam go, chce jeszcze uprzedzić, że nie chce mi się wstawiać obrazków tak jestem leniwa. :p bywa. Co jeszcze? Aha! Pamiętam... nie mam zamiaru nikogo zabijać, Hinata będzie żyć, ale na razie nie będzie jej.
 Jak zauważyliście wszystkim życie się, za przeproszeniem rypło. Life is brutal - co nie?

1 komentarz:

  1. Przysięgliście Sobie wieczną miłość.

    Ten tekst to jak z jakieś Baśni^^ Ciekawie się zapowiada, mam nadzieję,że dodasz nową notkę już niedługo.
    I prawda, życie jest brutalne,niestety.
    i mam nadzieję, że nie zamienisz wszystkich w smutnych Emo, tylko dlatego że ich życie się tak porypało;D
    Pozdrawiam cieplutko i czekam!

    OdpowiedzUsuń