20 kwietnia 2013

Rozdział18: Szczęśliwy? Dzień Ślubu!

~~Następny dzień
Ludzie wolnym krokiem szli do bramy, aby przejść przez nią i ujrzeć swą nową Królową. Aktualnie Hinata była na lekkim podwyższeniu i patrzyła smutno w lustro, później spojrzała na stoliczek z dzbanem wypełnionym wodą, zaraz potem znów na siebie.
Stała prosto, pierś do przodu, głowa wysoko. Wzrok błądził w lustrze jakby ciemnowłosa nie poznawała samej siebie.
Miała na sobie długą białą suknie z ostrym wcięciem zaczynającym się od połowy ud, suknia odsłaniała jej plecy w okolicy bioder, była zawiązywana na karku, a dekolt układał się w jakby kółko. Biały prześwitujący welon był na jej ciemnych włosach pospinanych gdzie nie gdzie spinkami w kształcie białych róż. Na stopach były bialutkie sandały na wysokim obcasie.
Dziewczyna wyganiała głos matki ze swego umysłu, nie chciała jej słyszeć, jej tłumaczeń.
Dwie służące poprawiały niedoskonałości sukni, jedna starsza kobieta milczała skupiając się na swojej pracy, a druga młodsza bez wytchnienia opowiadała o tym jaki to nowy król Diabeł jest wspaniały, jaki przystojny itd., wychwalała go i opowiadała jakim jest dobry.
Hyuga przez ten czas milczała, chociaż w głowie huczała jedna myśl mianowicie "POMOCY!". Tamta zaraz przypomniała jej rozmowę z Longiem.
- Jak to? Mój brat to D-devon?- upewniała się Hyuga.
- Tak. Gdy twoja matka, Hikari urodziła dwóch synów, odeszła spowrotem do Konohy. Nie spodziewała się, że zakocha się w Hyudze Hiashi'm. A że ona i król diabeł nie byli małżeństwem...- Long przerwał na moment i delikatnie położył głowę na ramieniu Hinaty.
- Będzie dobrze, Hinata-chan.- zapewnił duch z jeziora.
Hinata tylko kiwnęła głową i zaczęła płakać.
Jej wzrok pobłądził na medaliku, dokładnie na zawieszce.
- Wyglądasz pięknie... będziesz wspaniałą królową.- ten głos nie należał do Devona, tylko do jego ojca.
- Gdzie Devon?- zapytała ze spokojem Hyuga, zerkając na byłego króla.
- Szykuje się do waszego ślubu.- odpowiedział podchodząc bliżej do Hinaty.
Skinieniem dłoni nakazał odejście dwóm służącym.
- Dlaczego sobie nie odpuścisz? Po co to wszystko? I tak zginiesz.- mówiła Hyuga już na niego patrząc.
- Nie, mylisz się. Mój syn Devon... jest silny i uległy. Zrobi wszystko co mu powiem.- powiedział uśmiechając się starzec.
- Czyżby? A wiesz, że jest moim bratem?WIESZ!?!!- ostatnie słowa wykrzyczała wściekle zaciskając dłonie w pięści i mocno oczy, aby też powstrzymać łzy.
- Tak, wiem.- odpowiedział spokojnie Diabeł.
Podszedł jeszcze bliżej do niej, stała do niego plecami. Diabeł dał swoje ręce na jej chudych ramionach, Hinata zesztywniała na jego dotyk.
Nie tyle co z przerażenia, ale tyle co ze wstrętu. Obruciła się gwałtownie, co było jej błędem, demon pocałował ją i zaczął popychać w stronę łóżka.
Hinata leżała na łóżku plecami, wzięła to co miała pod ręką(wazon) i rozwaliła mu na głowie. Zaraz gdy stracił przytomność, zepchnęła go z siebie i wyszła przez okno, bo drzwi jak się okzało zostały zamknięte. Szła po dachu, chwiała się jeszcze przez chwilę i zwolniła tępo chodu.
Zobaczyła coś, przed nią pojawił się Devon.
- J-ja...- chciała się wytłumaczyć Hyuga jednocześnie bawiła się palcami.
- Wiem, musisz uciekać!- powiedział do niej z troską.
- Ale co z tobą? jesteś moim bratem. Nie mogę cię tak zostawić!
- Spokojnie, postaram się powstrzymać ojca. Tak długo jak będe...- ciemnowłosy nie dokończył.
Ogromnej wielkości smok rozwalił wierze gdzie była Hyuga kilka minut właściwie sekund temu, którą wtedy służące przygotowywały do ślubu ze swoim, jak sie okazało bratem.
-...mógł. Uciekaj!- krzyknął do niej i dłonią chciał ją jakby odepchnąć.
Zaczął się oddalać w kierunku bestii.
-Nie mogę! Nie chce cię z nim zostawić!- krzyczała Hyuga, łapiąc jego ramie.
- Poradzę sobie...... neechan.- długo się wahał zanim powiedział do niej "siostro".
- Nieee!!!- wrzasnęła Hinata.
Smok zaatakował zaraz po słowie neechan. Devon odepchnął Hyugę na bezpieczną odległość, a sam przyjął atak przeznaczony dla Hinaty.
~~Oczami Lyry...
Każdy szedł, ubrany w piękne stroje. Gotowi by powitać nową królową. Zerkam na Sasuke idącego obok mnie, porcelanowa maska znów jasno świeci na jego twarzy, maska odmalowująca spokój i opanowanie. Wiem, że targa nim wściekłość i rozpacz, czuje to. Ja nie umiem ukrywać emocji... zawsze po mnie widzą czy jestem smutna, czy zawiedziona, czy zdenerwowana... Czytają mnie jak otwartą księge.
A Uchiha? Nie rozumiem go. Jest jak skrzynia zamknięta na klucz i jakby ktoś gdzieś go zgubił. Czasem wściekły, czasem wręcz przeciwnie.
- Co się tak gapisz?- usłyszałam jego głos, wzdrygnęłam się.
- Przepraszam... J-ja po prostu chce wiedzieć... czy martwisz się o Hinatę?- zapytałam jak idiotka!
- Co to za pytanie? Oczywiście, że się o nią martwię w końcu jesteśmy.... przyjaciółmi.- nie wiem czemu, ale ostatnie jego słowo było wypowiedziane z jakimś takim bólem.
Chciałam go jeszcze o coś zapytać, ale głośny huk przerwał mi zanim zdążyłam otworzyć usta.
Ludzie zaczęli uciekać. Zamknęłam oczy, szybko wykonałam kilka znaków dłońmi i byliśmy już na mojej kochanej bestyjce... Himerze.
Bestia rozłożyła nietoperze skrzydła i wbiła się w powietrze.
-Co do...?!- usłyszałam niedokończone pytanie z ust Sai'a.
-To Night, mój opiekun.- odpowiedziałam szybko, później im wyjaśnie kim są opiekunowie.
- Szybciej!- krzyknęłam do Night'a.
- Mgm.- usłyszałam odpowiedź mojego słodkiego lwo-nietoperza.
Wykonał to polecenie od razu. Po kilku chwilach już byliśmy na miejscu. Rozwalony zamek, niektórych ludzi przykryły gruzy, westchnęłam.
- Wybaczcie, ale muszę im pomóc. Sai, ty musisz znaleźć laboratorium. Tam znajdziesz człowieka odpowiadającego za cierpienie Ino. Poderżnij mu gardło i napełnij ten flakonik jego krwią. Ino będzie musiała ją wypić. Sasuke, tam gdzie głośniejszy wybuch, tam znajdziesz Hinatę.- wyjaśniłam pośpiesznie i zeskoczyłam z bestii, nakazując im tym samym by poszli w moje ślady.
Rozdzieliliśmy się, przywołałam kilku ludzi z liceum Czarnej Róży i zaczęliśmy pomagać zakopanym ludziom.
~~koniec z punktu widzenia Lyry.
Sasuke biegł korytarzami, on i Sai rozdzielili się przy ostatnim zakręcie. Nagle usłyszał bolesny wrzask od razu wiedział do kogo należy krzyk. Zaczął biec szybciej.
Zauważył ich ogromna bestia trzymająca w ręce ciemnowłosego młodego mężczyznę. Wyciągnął miecz wybranka. Zaatakował, delikatnie przeciął bestię w policzek.
- Ledwo go drasnąłem...- syknął pod nosem.
Szkarłatna krew zaczęła lecieć z delikatnej rysy. Demon puścił ledwo oddychającego ciemnowłosego mężczyznę i złapał się za policzek.
- TY! MAŁA!!! PCHŁO!!!- krzyczał wściekle.
"Nie uwierze, że on jest tak słaby.... Ten miecz..."- pomyślał patrząc na lśniące w nikłym świetle księżyca ostrze.
"-Sasuke! Posłuchaj, musisz pokonać Diabła, przed wschodem słońca!-" usłyszał szept Hinaty w swojej głowie.
Rozejrzał się by sprawdzić czy jej nigdzie nie ma, nic.
"-Idiota! Ona jest ranna! Kazałem jej się ukryć!-" usłyszał kolejny głos tym razem męski.
Warknął jak wściekły pies. Nie wiedział kim jest ten mężczyzna, ale miał ochotę go trzasnąć w łeb za nazwanie go idiotą.
Zamyślił się na moment, który wykorzystał Diabeł i uderzył go łuskowatą łapą. Sasuke odleciał kilka metrów dalej od miejsca walki, zatrzymał się dopiero na korze jakiegoś drzewa.
Wypluł trochę krwi, która uzbierała się w jego jamie ustnej i powrócił do walki, ale teraz nie był sam pomagał mu Devon.
~~U Hinaty.
"Nie wierze, że kazał mi iść tutaj! Jak on może?! Jestem kunoichi! Kobieta-wojownik, nic mu to nie mówi?!"- krzyczały wściekle myśli Hinaty, chociaż jedna jej część ta słabiutka wiedziała, że Devon ma racje.
- Sol? Gdzie jesteś?- usłyszała jakiś cichy głos z całą pewnością należał do kobiety.
- K-kim jesteś?- wyrwało się Hinacie z ust.
- Jestem Luna - odparła zjawa z uśmiechem
- L-luna?- powtórzyła z wahaniem jasnooka.
- Wiesz może gdzie jest Sol? I skąd mnie znasz?- trzecie pytanie zjawy zawisło w powietrzu.
- Z legendy. O nieistniejących kochankach.- wyjaśniła Hyuga, oczy miała rozszerzone do granic możliwości.
- Legenda? Hahaahah... Ale legendy są wtedy kiedy ktoś z nas jest....
-...martwy. Luno ty.... nie żyjesz od dwóch tysięcy lat. Tyle lat minęło odkąd pierwszy król diabeł wybrał twoją siostrę na żonę.
Smutek zakwitł na twarzy Hinaty
- Ale czuje się dobrze.- szepnęła siadając na kamieniu.
Hinata podeszła do zjawy i przysiadła obok niej.
- Coś cię tu trzyma. Co chciałaś robić? W przeszłości?- mówiła Hyuga, dzięki temu, że ma doświadczenie w rozmowach z duchami wiedziała co może ich rozzłościć, a co nie.
- Chcę spotkać Sola!- przyszła jej szczęśliwa odpowiedź.
- Sol? On yyy... Walczy z Królem Diabłem!
"Sasuke mnie zabije!" - pomyślała jednocześnie mówiąc te słowa.
-Co!!?! On zginie! Musze mu pomóc! Daj mi broń!- krzyczała wstając gwałtownie Luna.
Hinata wyciągnęła nóż, który "pożyczyła" od swojego brata, nawet nie zauważył kiedy go zabrała.
- Arigatou!- powiedziała radośnie Luna, a gdy sięgnęła po ostrze jej dłoń przeszła na wylot.
- Jesteś martwa, nie możesz używać rzeczy... żywych.- wyjaśniła spokojnie Hyuga.
- A mogę pożyczyć coś żywego?
- No cóż, jeśli mówisz o opętaniu kogoś, to muszę cię zawieść. Jestem łączniczką, czyli kimś kto rozmawia z duchami mnie nie możesz opętać. A jeśli chodzi o innych ludzi, to prędzej cię zabije niż pozwole abyś kogoś "pożyczyła", rozumiesz?
   Duch skinął z przerażeniem głową, sam ton głosu Hinaty mógł zabić ze strachu, nawet kogoś kto już był martwy.
- Więc co robimy?- zapytała ze smutkiem.
- Devon, mój brat, kazał mi pokazać ci medalion i ty masz mi powiedzieć co mam robić.
  Jak mówiła zdjęła piękny medalion z klęczącą boginkom. Luna zasyczała jak wąż i jej głos był równie jadowity co tego obrzydliwego gada.
- Zniszcz go, za pomocą miecza Sola!
Hyuga kiwnęła głową i zapytała.
- Nie martw się... odnajdę Sola i go ci przyprowadzę. Przysięgam. Ale jak mam go zniszczyć, skoro wybranek walczy nim z królem Diabłem!?
- W-walczy tym mieczem?! Oszalał!? Ten miecz go zabija!
W oczach Hinaty stanęły łzy, zerwała się do biegu. Miała kilka poważnych ran, te wiedźmy, to przez nie je miała, chciały ją powstrzymać, aby tutaj nie dotarła.
- Zaczekaj! Nie mogę cię zostawić!- krzyczała Luna
- Co?!Nie mam czasu! Zostań tutaj!
Zawiązała sobie opaskę na szyi, po czym zaczęła biec szybciej. Obok Hinaty lewitowała Luna.
Gdy już dobiegły, Król Diabeł stał i ciężko dyszał, natomiast Sasuke miał kilkanaście poważnych ran, ledwo stał na nogach. Devon leżał nieprzytomny na ziemi, która była zaplamiona krwią.
 Król Diabeł utworzył olbrzymią kule pulsującej energii i posłał ją w stronę czarnowłosego, który już tylko czekał na śmierć. Hinata pojawiła się przed nim i to ją trafił atak. Nim straciła przytomność szepnęła
- Sasuke, zniszcz medalion.
 Podała mu go, chłopak odrzucił medalion, wbił miecz w ziemie i przytulił lekko Hinatę.

Z wściekłością spojrzał na Diabła, położył Hinatę na trawie tak delikatnie jakby zaraz miała się skruszyć.
- Nie daruje ci tego!- syknął i rzucił się na Diabła.
Miecz wybranego błyszczał, zwiastując koniec walki. Zaćmienie się rozpoczęło. Król Diabeł zaczął słabnąć, Uchiha wykorzystał to na swoją korzyść. Ostatnie sekundy walki i zaćmienia.
 Sasuke patrzył na niego z zimną nienawiścią, jego usta były wygięte w drwiącym uśmiechu. Król Diabeł patrzył na niego z przerażeniem, jeszcze nigdy nie widział takiego spojrzenia prócz...
- Ty! Ty jesteś tym wojownikiem! Ty jesteś Sol!- wrzeszczał Diabeł.
- Nie, nie jestem nim... Ale i tak cię zabije, za to co zrobiłeś Hinacie.- wzrok Sasuke był zimniejszy od lodu.
 Złagodniał jedynie na moment, gdy wypowiedział imię dziedziczki z klanu Hyuga. Chidori zabłyszczało na jego ręce....
~~Dwa tygodnie później, szpital.
Hinata nadal leżała nieprzytomna w białym szpitalnym łóżku. Sasuke siedział w oknie, spał głowę miał spuszczoną w dół. Do pomieszczenia ktoś wszedł, Uchiha nawet nie zareagował. Był zbyt zmęczony.
 Osobnik podszedł do Hinaty, wyciągnął strzykawkę z dziwną substancją w środku i wbił ją w dłoń Hyugi. Wyglądał jak lekarz, ale nim nie był.
- An-aniki?- zapytała Hinata otwierając zmęczone oczy na jasne niebieskie oczy brata.
On jedynie się uśmiechnął i skinął głową.
- Śpij, siostrzyczko.
A zaraz po tym wyszedł. Hinata nie budziła się od czasu walki, cokolwiek było w strzykawce, ocaliło jej młode życie.


Taki krótki! A co tam! Specjalnie dla was!
Licze na szczerość w komentarzach!
Buźka, Blood.


1 komentarz:

  1. No no postarałaś się ^^ Rozdział bardzo mi się podoba :) Cieszę się, że jednak Devon jest tym dobry :) Hinata ma brata *,* Sasuke normalnie bosski ;3 Kocham go! Hinata to ma jednak szczęście ;]
    Rozdział wspaniały :) Dobrze, że Hinacie nic się nie stało. Pozdrawiam i całuję ;*

    OdpowiedzUsuń