12 marca 2013

Rozdział15: Nieistniejący Kochankowie.


Dzień na dobre rozkwitł nad wioska Księżyca. Promienie słońca wpadające przez okno, obudziły młodą ciemnowłosą dziewczynę. Rozglądała się na boki, a gdy nikogo nie zobaczyła wyskoczyła z szpitalnego łóżka i wybiegła z pokoju.
Jeszcze w drzwiach na kogoś wpadła była to Ino niosąca śniadanie.
-Ohayo, Hinata! Jak się czujesz?- zapytała blondynka z dziwnym uśmiechem.
-O-ohayo, Ino. Dobrze się czuje... Em, nie wiesz gdzie się podział Uchiha-san?- zadała nurtujące ją pytanie.
-Hmmm, czarne włosy i oczy, często wściekły i zachowujący się jakby miał serce z lodu?- opisała krótko czarnowłosego Ino, a gdy Hinata kiwnęła głową potakująco -... Twój wujek, Densetsu przyszedł cię odwiedzić, a i nie był zbytnio szczęśliwy gdy zobaczył ciebie w łóżku z chłopakiem.- dodała i lekko zachichotała jakby wiedziała coś czego nie wie jej przyjaciółka.
-COO?!- ryknęła Hyuga rumieniąc się wściekle.
-Żartuje, chociaż twój wujek był wściekły i...- nawet nie skończyła, bo Hyuga zaczęła biec w kierunku wyjścia ze szpitala.
Wpadła na córkę swojej byłej nauczycielki
-Lyra-san! Widziałaś wujka Denstetsu?- zapytała już spokojnie ciemnowłosa dziewczyna podając przy okazji rękę rudowłosej.
-Ano... Otou-san j-jest na pod-podwórku i rozmawia z jakimś ch-chłopakiem.- jej głos był cichy i dało się słyszeć napięcie w nim.
-Lyra-san? Coś się stało?- zapytała Hyuga, a na jej twarzy było widać troskę.
"Hinata-san jest bardzo miła... Nic dziwnego, że każdy ją lubi."- pomyślała Lyra z smutnym uśmiechem.
-Um, nie ni-nie ni-nic się nie s-stało.- wyjąkała Lyra spuszczając wzrok na swoje buty.
-Przecież widze, że coś jest nie tak powiedz mi.- powiedziała Hyuga patrząc na Lyrę z ciepłem.
-A-ano, bo... ja... tego... no... nie ważne.- odpowiedziała jąkając się Hoshi No Namida, tupiąc lekko obcasem buta.
-To jest ważne! Coś się dzieje!MÓW!- powiedziała Hinata zaciskając palce na dłoniach Lyry.
-Ja... no... bo...- rudowłosej ktoś przerwał
-Chciałaś powiedzieć, że to nie jest sprawa tej ślepej panienki.- ten głos był łagodny a jednocześnie surowy, należał do Densetsu, wujka Hinaty.
-Oji-san, co się dzieje?- zapytała Hyuga, w tym samym czasie uwalniając dłonie kuzynki z żelaznego uścisku.
-Lyra po prostu boi się ślubu z Natsu i tyle.- odpowiedział i po chwili dodał -A ty nie boisz się?-
Hinata spojrzała podejrzliwie na wujka i zapytała
-Czego mam się bać?- jej głos nie zdradzał żadnych przyjaznych uczuć jak wtedy gdy rozmawiała z oddżwiernym.
-Znasz zasady naszego klanu!- krzyknął zirytowanym tonem głosu Densetsu.
-Zasady?Jakie zasady?- ten głos należał do Sasuke, który właśnie wchodził do holu szpitala.
-N-nasz klan ma zasady, Uchiha-sama. H-hinata zła-złamała jedną z nich nie mówiąc ci o tym, że gdy przeniosła cię do świata duchów...- urwała widząc tępe spojrzenie Uchihy zaczęła tłumaczyć -...inaczej mów-wiąc pokazała ci duchy i nie powiedziała ci o możliwych zagrożeniach. Takich jak ś-śmierć.- starała się nie jąkać mówiąc to Lyra.
-Na przykład małżeństwie.- dodał Densetsu.
-Więc, kochanie dla ciebie małżeństwo to zagrożenie?- ten głos należał do Miko, idącej z pokoju pielęgniarek.
-Hinata, chcesz powiedzieć, że jesteśmy zaręczeni?- zapytał Sasuke ignorując wszystkich dookoła, no poza Hinatą.
-Sasuke! Nie obchodzi cię to że naraziłam cię na niebezpieczeństwo!?!NA ŚMIERĆ?!- krzyczała Hyuga.
-Nie pytałem o to czy przeżyje tylko o to czy jesteśmy zaręczeni.- odpowiedział Sasuke z anielskim spokojem.
-J-ja n-nie... tego... ja... em... am... um... nie wiem.- odpowiedziała rumieniąc się i jąkając.
-Cóż jako, że jest stan wojenny nie możemy urządzać żadnych wesel, ślubów czy tego typu imprez.- wyręczyła narzeczonego Miko.
-JAKI STAN WOJENNY?!- ryknęła wściekle Hyuga -DLACZEGO NIKT MNIE NIE ZAWIADOMIŁ!?!- każde jej słowo było krzykiem.
Sasuke przyłożył dłoń do czoła i powiedział
-I ja mam spędzić resztę życia u boku takiej krzykaczki?- jego głos wcale nie był potępiający czy pełen złości raczej można powiedzieć, że był przyjazny i ciepły.
-Przyzwyczaisz się. Wiem coś o tym.- powiedział jego trener ze zmęczonym uśmiechem.
-Kochanie, ja nie krzyczę!!- wrzasnęła na całe gardło medyczka.
-No tak, ty wrzeszczysz.- odpowiedział spokojnie Densetsu.
I tak rozpoczęła się kłótnia pod tytułem "Ja wcale nie krzyczę!".
Hinata, Lyra i Sasuke poszli do majątku klanu Hoshi No Namida.
Wojna miała potworne skutki, zniszczone domy, biedni ludzie żebrzący na ulicach.
"Głód, panika, strach... a to za sprawą jednego człowieka."- pomyślał Sasuke przechodząc obok kolejnego zniszczonego domostwa.
"Biedni ludzie. Odebrano im  wszystko, wszystko na co pracowali całe życie"- myślała Hyuga idąc obok Lyry.
-...może gdybym wtedy nie odeszła wszystko wyglądałoby inaczej.- mruknęła pod nosem.
Lyra usłyszała jej słowa i odpowiedziała.
-Nie, Hinata-san. Gdybyś wtedy nie odeszła, Król Diabeł by pojął cię za żon...- gwałtownie przerwała.
-Więc to prawda!- krzyknęła ze smutkiem i złością Hyuga. -... gdybym została nie byłoby zniszczeń! Większość by przeżyła! A teraz... spójrz, rozejrzyj się! Wszędzie ból, głód! To moja wina!- krzyczała, a łzy spływały po jej policzkach. -... wszystko moja wina.- powtarzała jak modlitwę w obliczu śmierci.
Sasuke podszedł do Hinaty, zmusił ją aby spojrzała mu w oczy i przytulił.
-Nawet nie waż się tak mówić. Choćbyś chciała nie zmienisz przeszłości. Możesz tylko iść dalej przez życie, wyciągając z błędów przeszłości lekcje.- mówił spokojnym i pełnym zrozumienia głosem.
-Uchiha-sama ma racje, Hinata-san!- powiedziała tym razem nie jąkając się w ogóle Lyra.
-Hinata-san, Uchiha-san! Tu jesteście wszędzie was szukamy!- powiedział podbiegając do nich Sai, obok którego stała teraz Ino.
-Oh! Chodźcie do domu Klanu Hoshi No Namida.- powiedziała Ino znów z tym dziwnym uśmiechem.
Bez zbędnych słów ruszyli do domu Lyry. Dom wydawał się stary i jakby zaraz miał się zawalić
przeszli przez kamienny łuk i tam na podwórku czekał już Densetsu.
-Uchiha zaczynajmy trening. Ty może chcesz się przyłączyć?- drugie zdanie skierowane było do Sai'a, który jedynie kiwnął głową.
Oni rozpoczęli trening, a dziewczyny poszły do kuchni. Jeszcze w drzwiach wyjściowych na podwórko zobaczyły Natsu, który puścił oczko do swojej dziewczyny. A ruda momentalnie spłonęła rumieńcem, dając chłopakowi powód do cichego śmiechu. Dziewczyny usiadły przy stole pijąc herbatkę.
A gdy Natsu wyszedł z kuchni, aby dołączyć do trenujących na dworze chłopaków to...
-Kurde, niezły jest.- powiedziała Ino nachylając się aby nalać sobie trochę herbaty do kubka.
-Zgadzam się z przed mówczynią. Jest naprawdę... mrrr...- Hyuga zamruczała jak szczęśliwa kotka.
Lyra coraz bardziej się rumieniła odkrywając nowe odcienie czerwieni.
-D-dajcie spokój!- krzyknęła czerwona na twarzy.
-A co zazdrosna?- zapytały równocześnie Yamanaka i Hyuga.
-N-nigdy!- krzyknęła Lyra.
Dwie spojrzały na siebie i odpowiedziały
-Ależ oczywiście.- nie bardzo wierząc Lyrze.
-Mam jakieś dziwne uczucie deja vi.- powiedziała Hinata, popijając gorącą zieloną herbatkę.
-No dobra, Hinata-san co naprawdę myślisz o Sasuke?- zapytała odważnie Lyra.
Na podwórku
-A psik!- kichnął Sasuke zasłaniając się dłonią.
-Co jest Uchiha?!- zapytał Natsu przestając atakować Sasuke.
-Tylko kichnąłem.- stwierdził fakty Uchiha
-Wiesz co mówią o kichaniu?- zapytał Densetsu.
Nie słysząc nic poza ciszą odpowiedział
-To, że ktoś cię obgaduje!- na koniec zaśmiał się.
W kuchni.
-Jest... miły.- odpowiedziała Hyuga wymijająco.
-Miły to może być facet, który chce dobrać się do twoich majtek.- powiedziała Ino, po czym dodała -... No weź musimy wiedzieć, co w nim lubisz, czego nie. No dalej!-
-To nie może być takie trudne.- powiedziała Lyra.
-Cóż myślę, że Sasuke jest zimnym, aroganckim i bez uczuciowym draniem.... przynajmniej takie stawia pozory w głębi serca jest dobry, troskliwy, ciepły, trochę nadopiekuńczy i potrafi pocieszyć i... jest słodki.- mówiła Hyuga obserwując jak zielonkawy płyn w jej kubku delikatnie się marszczy.
-Wow. Po prostu... wow.- powiedziała swoje zdanie Ino.
-Trochę jak w legendzie o nieistniejących kochankach.- powiedziała Lyra z rozmarzeniem.
-Nieistniejący Kochankowie?- powtórzyły z świecącymi oczami Ino i Hinata.
-To stara legenda prawie tak stara jak klan Hoshi No Namida. Mogę wam opowiedzieć...
Cóż kiedyś kilka dni przed podpisaniem paktu z diabłem Klan Hoshi No Namida był cenionym i silnym klanem cechował się tym, że jego członkowie potrafili rozmawiać i łączyć się z duchami. Jednak chciwość i żądza mocy przywódcy Klanu były nie zaspokajalne, dlatego też postanowił, że jego najstarsza córka wyjdzie za Króla Diabła i tak się też stało. Jednak przyszła żona Diabła uciekła z przed ołtarza zostawiając za sobą całe życie, ale nie żyła za długo wolnością, bo Diabeł wytropił ją i zabił. Kobiety z klanu Hoshi No Namida były wściekłe szczególnie matka tej dziewczyny. Rozwścieczone zaatakowały Diabła, ale on je zwyciężył i uwięził ich dusze w naszyjniku, który teraz nosi na szyi jako trofeum. Podobno ten naszyjnik daje mu tą siłę. Wracając... Ta dziewczyna nosiła imię Luna co znaczy Księżyc, według legendy miała ukochanego on zdawał się być zimnym i okrótnym zabijaką, ale dla niej zawsze był ciepły i pełen miłości, gdy dowiedział się o ślubie i o morderstwie jego ukochanej Luny postanowił się zemścić, ogarnięty wściekłością poszedł do Króla Diabła i wyzwał go na pojedynek, został pokonany, a jego ciało wrzucono do jaskini, która służyła jako grób Luny. Teraz są na reszcie razem, ale wciąż nie mogą być blisko Luna stała się księżycem, a on słońcem. Mogą spotkać się tylko raz na kilkaset lat w czasie zaćmienia. Właśnie o pełni Diabeł jest najsłabszy i można go zabić.- zakończyła opowieść ze smutnym uśmiechem.
-Ale dlaczego nieistniejący?- zapytała Yamanaka.
-Hmmm... może dlatego, że nie wiadomo czy to prawda.- odpowiedziała popijając herbatę Lyra.
-Jak się nazywał ten "zabijaka"?- zadała kolejne pytanie Hyuga.
-Hmmm... Sol co znaczy słońce.- odpowiedziała kuzynce.
-Ostatnie pytanie. Ten medalion... jest prawdziwy?- zapytały równiuteńko ciemnowłosa i jasnowłosa.
-Tak, przynajmniej ja w to wierze.- odpowiedziała patrząc na drewniany stół.
Hinata zerknęła na zegarek i przeraziła się
-Już dwudziesta-pierwsza?!- krzyknęła wstając i szybko podbiegając do blatów kuchennych.
Ino i Lyra poszły w jej ślady i we trójkę zaczęły robić coś do jedzenia.
Po jakiejś godzinie kolacja była gotowa. Domownicy zaczęli zbierać się do domu.
-Mmmmm... co tak smakowicie pachnie?- zapytał Natsu wchodząc do kuchni i siadając przy stole.
-No to się postarałyście.- powiedział Sasuke siadając na przeciw zielonowłosego i już miał sięgnąć po pałeczki d ryżu gdy Ino uderzyła go drewnianą łyżką po dłoni
-Najpierw proszę umyć ręce! Natychmiast!- krzyknęła wskazując drzwi.
Hinata zaśmiała się lekko i skierowała się do pokoju gościnnego gdzie miała spać ona, Ino, Sasuke i Sai.
Stała na środku pokoju, na miękkim puchowym dywanie. Łóżka były cztery dwa w jednym kącie, dwa w drugim, szafeczki z lampką nocną były obok łóżka, komody i inne meble były przy ścianach. Jednak pewien obraz przykuł uwagę Hyugi był w pięknej, brązowej ramce, a wisiał nad drzwiami do pokoju.
-Ta para, ależ to...- poczuła przeszywający ból w głowie i ostatnie co zdołała zobaczyć to obraz i usłyszała jeszcze szept Króla Diabła, a później pustka.
-Nieistniejący Kochankowie, tak masz racje.- szept ucichł, mężczyzna w czerni zerknął jeszcze raz na obraz.
Po zjedzonej kolacji Sasuke wszedł do pokoju gościnnego.
"Co się dzieje?! Broń!"- pomyślał i podbiegł na środek pokoju, krew na drewnianym kiju.
Dotknął jej i od razu wiedział co się stało, widział to jak osobnik w czarnej pelerynie uderza Hinatę od tyłu w głowę.... gdy do pokoju weszła Ino nawet nie zdołał wstać, bo ona wyskoczyła przed niego i upadła w tył wprost do jego ramion.
-Tam jest... ninja.- szepnęła, a szyi zauważył zatrutą igłę.
Położył blondynkę na dywanie i wyeliminował intruza.
Sai wbiegł do pomieszczenia i od razu zauważył leżącą na podłodze Ino.
-To nie ja.- odpowiedział Uchiha, po czym zawołał Miko.
Zaniesiono Ino do łóżka i tam Miko zbadała stan Yamanaki.
-Trucizna - jest bardzo rzadko spotykana, może zabić każdego... zwierze, człowieka nawet demona. Ale tylko gdy jest przeznaczona dla wybranej osoby, ta była przeznaczona dla kogoś z klanu Uchiha, wasza przyjaciółka będzie żyć. Niestety musicie zabić kto stworzył tą truciznę, a na całym świecie jest tylko jedna taka osoba, mianowicie Król Diabeł. Zostańcie jeszcze dwa przygotuje was. Wyruszycie razem z pozostałymi powstańcami, dokładnie za cztery dni będzie zaćmienie. Poczekajcie.- jej wzrok jakby nie znał sprzeciwu głos także, zaczęła leczyć ranę Ino na szyi. Myśli Sasuke i Sai'a kołotały się wokół
"Nie, najpierw muszę pomóc Hinacie.""Zabije tego kto zrobił to Ino. Pożałuje!" nie muszę mówić który o której myślał. A gdy Miko opuściła pokój Sasuke i Sai wzięli najpotrzebniejsze rzeczy, broń czy bandaże i wyruszyli.
Sai jeszcze stał obok łóżka Ino
-Myślałem, że to będzie prosta misja. Jak widać myliłem się.- szepnął po czym pocałował śpiącą przez truciznę Yamanakę.

Gdy czytam wasze komentarze to robi mi się ciepło na sercu!
Baaaardzo wam za nie dziękuje i rozumiem, że mogę duuuużo namieszać w opowiadaniu, no cóż te opowiadanie jest takie jak ja - zakręcone, nieco dziewne i momentami śmieszne.
Dziękuje za miłe słówka w komentarzach i do zobaczenia, Amishia Blood.

5 komentarzy:

  1. Jeeee~~~!!!!!!
    Nowy rozdział :3
    Zastanawiam się czy miałabyś kiedyś chęć i wenę do napisania one-shota o Hinacie i Królu Demonów ;3
    Ostatnio mam ochotę poczytać jakieś opowiadanie o grzecznej dziewczynce i niegrzecznym chłopcu :3
    Dużo weny i chęci xD
    Jestem ciekawa jak dalej rozwinie się akcja xP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku to sie wydaje tak dawno... Co do tego one-shota jeśli jeszcze jesteś ciekawa to tak napisałam go 😅

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział :)
    Sasuke jest taki słodki :3 nic nie robi, a i tak jest boski :)
    Notka cudowna. Nic nie muszę więcej mówić :p
    Pozdrawiam i życzę weny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne fajne :D...Tylko trochę się pogubiłam O.o... Hinata jest zaręczona z tym królem diabłów czy z Sasuke...?

    OdpowiedzUsuń
  4. dzienki takim blogom polubiłam parke sasuhina XD

    OdpowiedzUsuń