13 lutego 2019

(Przed)Walentynkowa niespodzianka!

Walentynki!

To już jutro, prawda? Wspaniały czas, kiedy to zakochani celebrują wspólne chwilę. Wiedzieliście, że jest to także dzień osób chorych na padaczkę? 
Myśląc o tym dniu, zastanawiam się, ile osób tego dnia celebruje. Ile osób się smuci i rozmyśla "Czy zawsze będę samotny?". 
Walentynki są wspaniałym czasem dla ludzi, którzy szykują się do wspólnie spędzonego wieczoru. Długo myślałam, jak je celebrować! (Więc postanawiam kupić sobie słodkie wino z Biedry, czekoladki i obejrzeć jakąś komedię!)
  Dlatego postanowiłam napisać krótkie opowiadanie, abyście cieszyli się przez chwilkę przed-Walentynkowym wieczorem!
  Miłej lektury~!


  Yasu leżała w łóżku swojego przyszłego męża i bawiła się obrączką na palcu. Uśmiechała się delikatnie, w głowie odtwarzając moment, gdy się jej oświadczył. Popatrzyła na jego śpiącą twarz. Niedługo będzie Yasu Hatake. Wtuliła się w jego ramię, ciesząc się chwilą.

 Była w drogiej restauracji. Czekała na swojego chłopaka, który po prostu wysłał jej adres, na który miała się udać. Często to robił. Wysyłał jej adresy miejsca, gdzie będzie ich spotkanie. Uznała to za słodkie i w jakiś sposób romantyczne. 
  Znacznie wyróżniała się z tłumu elegancko ubranych dam i dżentelmenów. Była w dziurawych jeansach i czerwonej koszuli w kratę, odpiętej pokazującej czarną pod, zwykłe podarte i stare trampki. W głowie karciła się za taki dobór stroju, ale spodziewała się, że w walentynkowy wieczór zabierze ją do burger restaurant, a nie czterogwiazdkowej na dachu!
  Do stolika poprowadził ją przystojny kelner, zamówiła wodę mineralną. Czuła się trochę jak wieśniak w takim miejscu.
  Zignorowała to, przeglądając wiadomości od swojego ukochanego i swojej drogiej siostry, która aktualnie była w domu i jadła lody. Nie każdy lubił walentynki, spędzać w tak zaludnionych miejscach.
 * Użytkownik Hinacia weszła do czatu
Hinacia: Jak wieczór?
Kidog: E, weź przestań... Ludzie poszaleli. Pies jako prezent! Co za kretynizm.*
 "Bez żartów, ludzie to idioci." - Pokręciła zirytowana głową, zgadzając się z Inuzuką, przyszłym weterynarzem.
 * Wyświetlone przez YasuQueen, Hinacia, Narukage, Sakumedic, ShinoAbu, UchihaS, Kasensei
 Narukage: Chill, przecież to normalne. 
 Kidog: Aha. AHA! Żartujesz stary?! Wiesz ile później będzie bezdomnych psów przez ludzi takich jak oni?! Nie wezmą ze schroniska czy fundacji! Biorą szczeniaka, bo słodki! Bo puci-puci! A później się znudzi i co?! Tylko do selfie i później bye, bye!
 YasuQeen: Ludzie nie doceniają tego, co mają.
 Narukage: Nie mówię, że to dobre! >.<!
 Kidog: Tsk!
 Narukage: Nie rób "tsk" na mnie! Jesteś jak Sasuke!
 UchihaS: ... Chyba sobie żartujesz. NIe porównuj mnie do tego psa.
 Kidog: Grr. Nie waż się mnie tak nazywać, korposzczurze!* 
  Dziewczyna roześmiała się cicho, zerkając na zegar. Była ledwie osiemnasta, gdy postanowili pisać o tym, jak są traktowane zwierzęta w okresie świątecznym lub o tym jak spędzają ten czas.
 *ShinoAbu: Czasami jesteście niemożliwi.
 Użytkownik Narukage zmienił nick użytkownikowi UchihaS na "Sasubastard"
 Sasubastard: Zmień mi to z powrotem!
 Narukage: Sam się naucz ƪ(⁰o⁰;)ʃ
 Hinacia: Naruto-kun to nie miłe. Wiesz, że Sasuke-kun nie radzi sobie z tym czatem.
 Narukage: Wiem~
 Użytkownik Sasubastard opuścił czat.*
 - Oho. Ktoś się tu wkurzył. - Zakręciła kosmyk włosów wokół swojego palca, rozglądając się za Kakashim. Minęło już piętnaście minut odkąd tu siedzi i wisi na telefonie.
 *Sakumedic: Mój wieczór jest spędzany nad książkami, a twój Hina?
 Hinacia: Mogło być lepiej. Nadal nie rozumiem niektórych zagadnień. Chyba je na razie odpuszczę i skoczę po drugie pudełko lodów! :)
 Kasensei: To może się na tym skup? Yasu, niedługo będę.
 YasuQueen: Czekam~!
 Sakumedic: A gdzie jesteś? :D
 YasuQueen: W restauracji! Nie mogę się doczekać, aby ci skopac tyłek, Kakashi! Mogłeś uprzedzić!
 Kasensei: Czyżbyś miała swoje ulubione szorty i bluzkę z napisem "I love pizza"? ^^
 YasuQueen: Nie, ale jesteś blisko.
  Kakashi stał w korku przez pół godziny, więc nie mógł być na czas. Wreszcie minęło kolejne piętnaście minut, a czas w internecie dłużył się dla Yasu. Pisali teraz o wyższości romantyczności spontanicznej, gdy nagle...
 *Hinacia: Sorry, ale księżniczka spada.
 Narukage: Chwila! Sasuke, nie tykaj Hinaci! 
 Hinacia: Ups.
 Użytkownik Hinacia opuścił czat.
 Narukage: O-o...
 Sakumedic: No widzisz, co zrobiłeś?
 YasuQueen: No nie! Moja siostrzyczka będzie zdeprawowana przez pana striptizera! 
  Sasuke musiał po prostu jechać do Hinaty. Uśmiechnęła się delikatnie. 
 - Więc jestem wyrzucona z domu na noc. 
 - Zawsze możesz przyjść do mnie. - Usłyszała nad głową i zauważyła przystojną twarz swojego chłopaka, który stał w eleganckim garniturze z bukietem czerwonych tulipanów, ulubionych kwiatów albinoski. Wyłączyła telefon, aby nie przeszkadzał im na wieczór i schowała go w torebce.
 - Chętnie. - Przyjęła kwiaty, jednocześnie obejmując go na powitanie.
  Pocałował ją w usta delikatnie. Za każdym razem, jak to robił czuła motylki w brzuchu. Pocałunek był delikatny, słodki.
 - Przepraszam, że musiałaś czekać. Korki...
 - Najważniejsze, że dotarłeś. Ale mogłeś mnie uprzedzić, to ubrałabym się odpowiednio...
  Odsunął dla niej krzesło, zajęła miejsce i przysunął ją do stołu. Zajął miejsce naprzeciwko niej.
 - Wyglądasz pięknie i tak. 
 - Eh, i tak się strasznie wyróżniam... Teraz jeszcze bardziej.
 - Uwielbiam to, jak całą ciebie.
 - No mam nadzieję. - Uśmiechnęła się znad menu.
  Zamówili sobie najbardziej typowe danie. Spaghetti i czerwone wino. Rozmawiali o studentach Kakashiego i pracy Yasu w nowym butiku. Zabrzmiały nagle skrzypce w utworze Elvisa Presleya "Can't help falling in love", wtedy to Kakashi odłożył wino.
 - Yasu. Gdy się poznaliśmy nie sądziłem, że będziemy tutaj siedzieć razem. Byłaś dla mnie zwykłą przelotną znajomością, ale dzięki Hinacie przestałaś nią być. Stałaś się moją codziennością, której nie chciałem zmieniać. Gdy przyniosłaś mi wtedy kawę z kawiarni na rogu, uświadomiłem sobie, że uwielbiam tą paskudną kawę i chcę ją pić do końca życia, jeśli ty będziesz ją piła razem ze mną. - Wstał od stołu, sięgając po pudełeczko w kieszeni marynarki.
  Uklęknął na jedno kolano, a oczy wszystkich zwróciły się ku nim. Yasu poczuła jak jej serce gwałtownie przyśpiesza, a oddech się zatrzymał. Czuła łzy szczęścia w oczach.
 - Uwielbiam związek z tobą, ale chciałbym czegoś więcej. Wiem, że nie znamy się tak długo, ale tego jestem pewny. Yasu Hyuga, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - Popatrzył głęboko w czerwone oczy dziewczyny.
 - T-tak! Jak możesz jeszcze pytać?! - Rzuciła się na jego szyję, sprawiając, że prawie upadli.
  Gdyby nie siła nauczyciela na pewno by do tego doszło. Reszta sali zaczęła klaskać i wydawać okrzyki radości, ale to nadal nic w porównaniu ze szczęściem, jakie odczuwała młoda para.

  Hinata przygotowywała śniadanie na następny dzień. Postanowiła zrobić naleśniki z pomidorami, ulubioną potrawę swojego chłopaka. Nigdy jakoś nie celebrowała specjalnie walentynek z powodu pracy chłopaka. Sasuke był w firmie ojca do późnego wieczoru. Nie przeszkadzało jej to. Była wyrozumiałą dziewczyną i nie była przesadnie zazdrosną osobą, ponieważ wiedziała, że jeśli Sasuke mówi jej, że ją kocha to kocha tylko ją.
  Poczuła silne ramiona owijające się wokół jej pasa i przyciągające ją do twardej klatki piersiowej.
 - Ah! Sasuke-kun, przypale śniadanie. 
 - Mhm... - Mruknął, ukrywając twarz w jej szyi, całując ją i lekko skubiąc szyję zębami.
  Intensywny rumieniec na jej policzkach sprawiły, że wydawała mu się jeszcze bardziej urocza.
 - N-nie masz dość po wczoraj? - Obróciła wzrok w jego stronę.
 - Ciebie? Nigdy.
  Wbrew pozorom nie czekali do ślubu z życiem łóżkowym. Mimo, że nikt by nie posądził o to Hinaty to nie odmawiała czarnowłosemu, to on był tym, który skradł jej wianuszek niewinności. Byli dość namiętną parą ku rozpaczy Yasu, która co drugi weekend nocowała u Kakashiego ku jego radości. 
 - Jesteś niemożliwy. - Odparła, zdejmując patelnię z kuchenki.
 - Uwielbiasz mnie. - Wyłączył palnik, gdy nakładała na talerz naleśniki.
 - Hm... być może. Znajdujesz się na liście moich ulubionych.
  Przy nim nie czuła się nieśmiało, czuła się naturalnie. Byli dość uszczypliwą parą dla siebie, ale to był właśnie symbol tego, że czuli się ze sobą bezpiecznie. Sasuke był kimś komu ufała, a Hinata dla niego kimś w kim miał oparcie.
  Oparł dłonie o blat, zagradzając jej drogę ucieczki.
 - Na którym miejscu? - Nachylił się ku jej ustom.
 - Trzecie.
 - Trzecie? - Zmrużył oczy w udawanej złości.
 - Tak. Yasuś i czekolada cię przewyższają. - Uśmiechnęła się, widząc jego zaborcze spojrzenie.
 - A może awansuje?
 - Jak chcesz to zrob-... - Przerwał jej wypowiedź brutalny atak na jej usta.
  Gorące pocałunki, plątanina rąk na ciele. Chwycił ją pod udami i zmusił, aby owinęła nogi na jego biodrach. Był wystarczająco silny, aby ją utrzymać. Owinęła ramiona wokół jego szyi, całując. Udali się do salonu, gdzie położył ją na kanapie, tworząc dróżkę z pocałunków na jej szyi.
  Po namiętnym poranku, leżała na jego torsie, okryta kocem. Głaskał ją delikatnie po plecach, przez co zamknęła oczy z przyjemnością.
 - Hinata... Ucieknijmy stąd.
 - C-co?! - Otworzyła nagle oczy, siadając, dając mu pełen widok na jej nagą postać.
 - Nie chcesz studiować. Chcesz zwiedzać świat, tak samo jak ja. Podróżujmy przez rok lub całe życie.
  Znali siebie bardzo dobrze. Hinata nie chciała być studentką, ani przejmować rodzinnego interesu. Wolała zająć się kwiatami, olejkami czy też poznaniem innych kultur. Ale nie mogła tego zrobić ze względu na swoją rodzinę. 
 - Wiesz, że mam rację... ale nie chcę cię zmuszać.
 - Nie, nie. To nie o to chodzi. Ja po prostu... jestem zaskoczona, że teraz z tym... wychodzisz.
 - Bo wcześniej już wszedłem i jakoś tak... Ał! Dobra, dobra! Ał! Hyuga! - Uderzyła go poduszką, która wcześniej spadła z kanapy. - Ej! To boli!
 - Oh?! Naprawdę?! - Roześmiała się, ale przestała uderzać swojego chłopaka.
 - Tak. Więc... chcesz ze mną uciec, księżniczko? - Zniżył głos, zbliżając się do niej.
 - Hm. Dobrze. Ucieknijmy razem. - Pocałowała go.

Wieczór.

  Wszystkie bajki zaczynają się od słów "Dawno, dawno temu...", ale nie w tym wypadku. Wszystko stało się bardzo szybko, ku przerażeniu głowy klanu Hyuga. Jego drogie dzieci szybko dorastały. Hanabi miała teraz lat szesnaście i z trudem skupiała się na czymś innym niż swoi koledzy z klasy. Neji trzymał na kolanach swoją córeczkę, którą próbował przekonać do zjedzenia zielonej papki z brokuł i piersi kurczaka, gdy jego żona mogła w spokoju zjeść własny posiłek. Yasu i Hinata posyłały sobie nerwowe spojrzenia odkąd weszły do mieszkania. Hirako popijała wino, patrząc na nie z uśmiechem politowania, gdy rozmawiała ze swoim drogim mężem o sytuacji politycznej na świecie.
  Siedzieli przy rodzinnej kolacji, śmiejąc się i rozmawiając, w asyście wspaniałej melodii skrzypiec. Hiashi upił łyk herbaty, zaserwowany przez jego córkę, Hinatę. Był wdzięczny losowi za tak wspaniałe dzieci. Yasu została im właściwie podrzucona jeszcze gdy miała sześć lat, jego czteroletnia córka przyprowadziła ją brudną i głodną do domu i powiedziała do swoich rodziców "Skolo nie ścieliście mi dać śtalsiej siostri to siama ją siobie śnalasłam!". Zaadoptowali Yasu po roku, a jego droga żona niedługo po tym urodziła Hanabi.
  Jego brat śmiał się, że los pokarał go taką ilością córek. On sam się z tym momentami zgadzał, zwłaszcza, gdy musiał odganiać młodych chłopców z dala od nich. Szczególnie, że los nie poskąpił im urody. 
  Pierwsza z córek była adoptowana i najbardziej wyróżniająca się ze względu na jej niezwykle białą skórę i czerwone oczy. Długie białe włosy upięte w luźną kitkę, puszczoną przez ramię, w gumce był biały kwiat, dzięki czemu wyglądała elegancko i delikatnie zarazem. Krwiście czerwone usta były zbliżone do koloru jej oczu, rzęsy, które zazwyczaj są białe przez jej albinizm zostały potraktowane czarnym tuszem, a brązowy cień na powiekach dodawał jej piękna. Niebieska koszulka była włożona w czarną ołówkową spódnice, całości stroju dopełniały wysokie obcasy i ciemne rajstopy. 
  Druga z nich miała niezwykle prostą urodę. Włosy koloru nocnego nieba, blade oczy zabarwione lawendową nutką i wiecznie rumiane policzki. Teraz była w klasycznej czarnej sukience na długi rękaw, która sięgała nieco powyżej kolana, odsłaniając przy tym jej długie nogi, za którymi oglądają się jej współpracownicy. Długie włosy były w eleganckim koku, a ciemny makijaż wieczorowy dodawał jej elegancji. Czarne szpilki były spinane na kostce.
 Trzecia, najmłodsza miała długie brązowe włosy, które miały słodkie kokardki z przodu. Pomarańczowa sukienka była podobna do tej, którą nosiła jej starsza siostra, ale bardziej obcisła z dekoltem w kształcie "v". Eleganckie buciki były na małym obcasie, a zastosowała delikatny makijaż, dzięki czemu wyróżniła się od swoich sióstr. 
  Cała trójka była utrapieniem dla Hyugi.
  Yasu odchrząknęła. Zastukała łyżeczką w szklankę, zdobywając przy tym uwagę całej rodziny w jadalni. Hinata wydała się bledsza i oblizała usta, które jej zaschły, pozbywając się resztek szminki. Wiedziała już co się święci.
 - Wychodzę za mąż.
  Cisza zaczęła być już nie znośna, a niektóre szepty dotarły do uszu Hiashiego. Hikari drgnęła, patrząc na córki, jakby pytała "Jak to?!".
 - Za kogo? - Zapytał rzeczowym tonem, sądząc w pierwszej chwili, że to żart.
  Każdy kto znał Hiashiego dłużej niż rok wiedział o jego... opiekuńczości. Cudem zgodził się, aby jego dwie starsze córki wyprowadziły się z rezydencji do centrum, ale gdy w grę wchodziła edukacja to nie miał szans. Yasu miała bliżej do pracy, a Hinata do uczelni. Plus jego kochana żona nie dała mu wyboru. Wybrał dla nich odpowiednie mieszkanie z najnowszym systemem bezpieczeństwa, upewnił się także, że mają przy sobie gaz pieprzowy lub paralizator. On sam odwiedzał je raz na miesiąc. Na te warunki musiały przystać!
 - Kakashi, otousan. - Odparła albinoska.
  Hiashi był zazwyczaj spokojnym człowiekiem. Opanowanym i poważnym, zdystansowanym. Postanowił przyjąć to jak dorosły człowiek i zaakceptować każdą decyzję, którą podejmą jego córki. Jednak sprawa małżeństwa nie była taka łatwa. Szczególnie, że Kakashi z opowieści jest wykładowcą na uniwersytecie Hinaty. Jak on spotkał się z albinoską?!
 - No dobrze. Więc... jak się poznaliście?
 - Przyszedł oddać książkę dla Hiny i jakoś tak został... Nie jesteś zły, otousan? - Yasu podrapała się nerwowo w nadgarstek.
 - Nie, nie. Ale najpierw chcę go poznać. - Poczuł kopnięcie ze strony swojej żony, co skutecznie powstrzymało go przed inną odpowiedzią niż ta, której udzielił.
 - Hai. Może w przyszłym tygodniu? - Białowłosą zdziwiło to, że tak łatwo udało mu się to przekazać.
 - Dobrze, wszystko dobrze. - Odetchnął, próbując zebrać myśli.
   Poprosił służbę o kieliszek do wina, a gdy służący nalał do połowy, przechylił butelkę, tak że napełnił kielich całkowicie.
 - A-ano... Otousan, ja też chcę coś... powiedzieć. - Odezwała się ciemnowłosa z jego lewej.
  Popatrzył na nią z miękkością. Jego mała księżniczka, która zawsze przynosi mu do biura herbatę, gdy jest przepracowany. Cóż jego słodki promyczek słońca chciał mu przekazać?
 - Słuchamy cię, Hinatko. - Hikari uśmiechnęła się zachęcająco do córki.
 - Ty też bierzesz ślub, oneechan? - Hanabi oderwała wzrok od córeczki Nejiego.
 - Hanabi! Daj siostrze dojść do słowa. - żona Nejiego skarciła młodszą z córek Hyugi.
 - Hai, hai.
  Hinata wzięła uspokajający oddech i wypuściła go powoli. To było dla niej dość normalne. Była nieśmiała, a otrzymała właśnie pełną uwagę ze strony swojej rodziny.
 - Ja... rzucam studia i wyjeżdżam ze swoim chłopakiem! - Wykrzyczała prawie.
 ...
 ...
 ...
  Cisza ogarnęła pomieszczenie. Nerwowy kaszel przyszedł ze strony dziadka dziewcząt.
 - Jak to? - Głos Hikari był niczym piskliwej myszy z niedowierzania.
 - Masz chłopaka?! - Krzyknął Hiashi, wstając i wylewając wino z kieliszka.
 - Wuju! - Neji przytulił swoją małą córeczkę, która na tak gwałtowny ruch ze strony dziadka zaczęła płakać.
 - A, przepraszam! Miyu-chan, dziadziuś nie chciał! - Próbował uspokoić dziecko, jednocześnie patrząc na swoje córki, żądając wyjaśnień. Tym razem od obu.
  Miyuki płakała tak bardzo, że ukochana Nejiego zabrała ją do innego pokoju, aby dorośli mogli porozmawiać w spokoju.
  Hiashi czuł się winny, ale postanowił skupić swoją uwagę z powrotem na córkach.
 - T-tak, tato... Ma na imię Sasuke i pracuje w firmie państwa Uchiha... Ale planujemy razem wyjechać do Suny. Spotykamy się od początku studiów...
 - Dwa lata? - Zaśmiała się Hirako, czując nagłe rozbawienie tą sytuacją.
 - A ty, Yasuś? - Hideaki, dziadek dziewcząt próbował ukryć swój wesoły uśmieszek, popijając czerwone wino.
 - Ah... ja? Heh... Znam go jakoś już... trzy lata... Postanowiliśmy wziąć ślub, dwa tygodnie temu, gdy mi się oświadczył na kolacji. 
 - Oh to takie słodkie i romantyczne! - Zachwycała się żona głowy klanu.
  W trakcie gdy kobiety rozmawiały o ślubie, przyszłości zarówno Hinaty, jak i Yasu, Hiashi był myślami gdzie indziej. 
  Przypomniał sobie czas, w którym to on był "pierwszą miłością" swoich córeczek. Ideałem, o który "wykłócały się" z jego wspaniałą żoną. Pamiętał pierwsze kroki każdej z nich, słowa jakie wypowiedziały, czy jak krzywił się, gdy musiał je przewinąć. Albo moment kiedy Yasu po raz pierwszy nazwała go tatą, gdy nauczył ją jeździć na łyżwach. Lub moment, gdy Hanabi ubrudziła go swoimi pierwszymi lodami o smaku brzoskwiniowym, bo chciała się z nim podzielić. Jak Hinata wystąpiła w szkolnym przedstawieniu jako księżniczka i wypowiedziała całą kwestię bez zająknięcia klaskał najgłośniej z całego tłumu.
  Patrzył na swoje córki, które z uśmiechem opowiadają o swoich przyszłych mężach. Widział szczęście w ich oczach, na które ciepło się uśmiechnął.
 "Dorosły." - Pomyślał z pewną nostalgią. Słuchał ich rozmów. "Ufam im. A jeśli którykolwiek z nich którąś skrzywdzi... urżnę mu łeb." - Przeszło mu przez myśl, gdy żegnał się z swoimi córeczkami.
  Przytuliły go mocno i poszły w swoją stronę.
  Dopiero, gdy zniknęły mu z oczu krzyknął:
 - Czekaj! Jak to rzucasz studia!?!

 Znalezione obrazy dla zapytania sasuhina valentine
SZCZĘŚLIWYCH WALENTYNEK!!!
  Początkowo historia miała mieć inne zakończenie, ale zrezygnowałam. Nie jest długie, bo nie miało być takie. Mam nadzieję, że wam się podobało~! Do następnej notki~!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz