Chwile, jak ta
Sasuke stał się oficjalnym ninja Konohy po raz drugi. Nie czuł się zbyt dobrze. Na jakiś czas miał zostać z Kakashim w mieszkaniu póki nie doprowadzi do porządku swojego domu w dzielnicy Uchiha.
Sama myśl o tym była dla niego dziwna. Znów tam zamieszkać... Wrócić do domu, gdzie wszystko się dla niego skończyło. Jego radosne lata dzieciństwa dobiegły końca.
- Jak jesteś głodny to wiesz gdzie lodówka.
Kakashi nie wydawał się być spięty czy zły na swojego dawnego ucznia. Był prawdę mówiąc szczęśliwy, że ten wrócił.
- A ty nie zadajesz pytań? Nie kwestionujesz moich decyzji? Nic? Serio? - Sasuke popatrzył na mistrza, który właśnie wyciągał swoją książkę i trzymał ją w chorej ręce, aby zdrową przewracać kartki.
- Nie, Sasuke. Dziwi mnie tylko jedno. Czemu Hinata, a nie Sakura?
To pytanie utkwiło w powietrzu i pozostało bez odpowiedzi. Sasuke nie wiedział. Mógł się nie zgodzić. Mógł ją zostawić w tej jaskini i uciec, ale został. Został i zgodził się być pod jej rozkazami przez jeszcze około 6 lat. Co w niego wstąpiło? Dlaczego się zgodził?
" Granatowowłosy anioł... " - syknął cicho, wypuszczając powietrze z płuc. " Ocaliła mnie. Poza tym ma potężne kekkei genkai. Byłbym idiotą, gdybym na tym nie skorzystał. Poza tym... ona też mnie do czegoś potrzebuje. "
- To nie twoja sprawa.
Siwowłosy westchnął ciężko, wyczuwając cienki grunt.To jest zbyt zagmatwane, a on nie potrafił zrozumieć swego ucznia w tym.
- Jak chcesz, Sasuke. Ale zawsze możesz porozmawiać ze mną.
- Nie chcę. - Odparł i poszedł do wolnego pokoju.
"Ta dzisiejsza młodzież..." - Przeszło przez myśl Hatake, gdy zamykał drzwi.
Nastał kolejny dzień. Białowłosa nastolatka siedziała i wpatrywała się nienawistnie w miseczkę z ramanem, którą miała przed nosem. Dzisiejszego ranka była świadkiem, jak jakiś dzieciak rzucił jajkiem w bramę, prowadzącą do związku Uchiha, niszcząc przy tym piękny, acz zniszczony przez czas wachlarz.
Yasu nigdy nie rozumiała jak ktoś może niszczyć cudzą własność. Poczuła znajomą czakrę, zajmującą miejsce obok niej.
- Blond-kretyn.
- Cześć... - Wyglądał na zasmuconego.
Białowłosa podsunęła mu miskę z ramen i uśmiechnęła się zachęcająco, oddając mu swoją miskę.
- Jedz. Hinata mówiła, że uwielbiasz. - Wspomniała Yasu, opierając się o brodę, patrząc na Uzumakiego.
- He? A skąd wie?
- A kto tego nie wie? - Westchnęła ostentacyjnie - Uzumaki, co ci? Nie wyglądasz najlepiej.
- Sasuke unika wszystkich... mnie i Sakury najbardziej. - Wyznał, patrząc na pływające w zupie jajko.
- A to nie jest normalne? Bo wiesz... Dawno go tu nie było... Może nie wie, jak z wami rozmawiać? Poza tym to dla niego nowość, być tutaj. Mam pomysł! - Zaklaskała z radości wstając ze stołka.
- He? Co takiego? - Uzumaki już sięgał po miskę z ramenem, ale Yasu uwiesiła się na jego ramieniu i wyciągnęła go z knajpy! - Ej! Moje ramen!
- Było moje, Uzumaki! I teraz idziemy na zakupy!
- Cze-co!?!
- Za-ku-py! - Prawie to wyśpiewała, idąc w kierunku najbliższego spożywczego.
Kiyoshi miauczał, kręcąc się wokół nóg babci Hinaty, która właśnie przelewała sake do butelek, licząc na to, że parę kropelek cudownego napoju skapnie na podłogę, a najlepiej cała zawartość wielkiego gara!
- Psik! Boże, co za okropny kocur! - Westchnęła staruszka, prawie tracąc równowagę.
Do jej samotni wszedł pewien postawny mężczyzna, na którego widok skrzywiła się i rzuciła dwa kunaie, które on szybko podchwycił.
- Matko, mogłabyś mi wyjaśnić pewne...
- Nie, synu. Nie mogę. Wczoraj wyjaśniłam wszystko, co musisz wiedzieć. Twoja córka będzie nosiła nazwisko Uchiha, czy tego chcesz czy nie. Hinata UCHIHA.
Kiyoshi zajął miejsce i w milczeniu wpatrywał się w Hyugów. Wiedział, że stara Hyuga chce rozszerzyć wpływy, a Hinata jest doskonałą osobą do manipulacji, nie tak, jak wierna klanowi Hyuga jej młodsza siostra, ale nadal. Lata wsparcia, gdy ojciec ją odrzucał dają Hirako doskonałe pole do położenia łap na rodzinie Uchiha. Przez zdradę Itachi'ego wobec wioski nie mogła rozszerzyć wpływów, ale mając po stronie Hinatę jako żonę głowy klanu...? Odnowionego? Kto wie, do czego starsza kobieta może ją przekonać, a jeśli dobrze to rozegrać to dlaczego nie?
Kiyoshi pokręcił swoim łbem i uciekł, zanim musiał się stać świadkiem niewygodnej kłótni. Skierował swoje łapki do pokoju Hinaty, ale jej tam nie zastał. Zastanowiło go to, bo wiedział, że dziewczyna po spotkaniu wieczornym zazwyczaj śpi do południa.
Hinata natomiast siedziała przy swoim ogródku i pilnie pozbywała się z niego chwastów. Hanabi wczoraj uskarżała się na ból żołądka, więc starsza postanowiła zaparzyć jej trochę ziół, które mają jej pomóc. Dziewczyna czasami traktowała młodszą siostrę, jak własną córkę, co nie szczególnie podobało się innym członkom klanu. Niestety, przy zrywaniu ziół zauważyła opłakany stan swojego zielarskiego ogródka, więc postanowiła się nim zająć po podaniu siostrze leku. Zaglądała do niej co jakiś czas, aby sprawdzić jej stan.
Oczywiście Hinata nie mogła pochwalić się takimi zdolnościami medycznymi, jak Sakura czy Ino, ale potrafiła rozpoznać kilka podstawowych ziół i stworzyć z nich odtrutki na trucizny czy inne zanieczyszczenia. Była to umiejętność, którą wytrenowała studiując księgi swego klanu.
" Granatowowłosy anioł... " - syknął cicho, wypuszczając powietrze z płuc. " Ocaliła mnie. Poza tym ma potężne kekkei genkai. Byłbym idiotą, gdybym na tym nie skorzystał. Poza tym... ona też mnie do czegoś potrzebuje. "
- To nie twoja sprawa.
Siwowłosy westchnął ciężko, wyczuwając cienki grunt.To jest zbyt zagmatwane, a on nie potrafił zrozumieć swego ucznia w tym.
- Jak chcesz, Sasuke. Ale zawsze możesz porozmawiać ze mną.
- Nie chcę. - Odparł i poszedł do wolnego pokoju.
"Ta dzisiejsza młodzież..." - Przeszło przez myśl Hatake, gdy zamykał drzwi.
Nastał kolejny dzień. Białowłosa nastolatka siedziała i wpatrywała się nienawistnie w miseczkę z ramanem, którą miała przed nosem. Dzisiejszego ranka była świadkiem, jak jakiś dzieciak rzucił jajkiem w bramę, prowadzącą do związku Uchiha, niszcząc przy tym piękny, acz zniszczony przez czas wachlarz.
Yasu nigdy nie rozumiała jak ktoś może niszczyć cudzą własność. Poczuła znajomą czakrę, zajmującą miejsce obok niej.
- Blond-kretyn.
- Cześć... - Wyglądał na zasmuconego.
Białowłosa podsunęła mu miskę z ramen i uśmiechnęła się zachęcająco, oddając mu swoją miskę.
- Jedz. Hinata mówiła, że uwielbiasz. - Wspomniała Yasu, opierając się o brodę, patrząc na Uzumakiego.
- He? A skąd wie?
- A kto tego nie wie? - Westchnęła ostentacyjnie - Uzumaki, co ci? Nie wyglądasz najlepiej.
- Sasuke unika wszystkich... mnie i Sakury najbardziej. - Wyznał, patrząc na pływające w zupie jajko.
- He? Co takiego? - Uzumaki już sięgał po miskę z ramenem, ale Yasu uwiesiła się na jego ramieniu i wyciągnęła go z knajpy! - Ej! Moje ramen!
- Było moje, Uzumaki! I teraz idziemy na zakupy!
- Cze-co!?!
- Za-ku-py! - Prawie to wyśpiewała, idąc w kierunku najbliższego spożywczego.
Kiyoshi miauczał, kręcąc się wokół nóg babci Hinaty, która właśnie przelewała sake do butelek, licząc na to, że parę kropelek cudownego napoju skapnie na podłogę, a najlepiej cała zawartość wielkiego gara!
- Psik! Boże, co za okropny kocur! - Westchnęła staruszka, prawie tracąc równowagę.
Do jej samotni wszedł pewien postawny mężczyzna, na którego widok skrzywiła się i rzuciła dwa kunaie, które on szybko podchwycił.
- Matko, mogłabyś mi wyjaśnić pewne...
- Nie, synu. Nie mogę. Wczoraj wyjaśniłam wszystko, co musisz wiedzieć. Twoja córka będzie nosiła nazwisko Uchiha, czy tego chcesz czy nie. Hinata UCHIHA.
Kiyoshi zajął miejsce i w milczeniu wpatrywał się w Hyugów. Wiedział, że stara Hyuga chce rozszerzyć wpływy, a Hinata jest doskonałą osobą do manipulacji, nie tak, jak wierna klanowi Hyuga jej młodsza siostra, ale nadal. Lata wsparcia, gdy ojciec ją odrzucał dają Hirako doskonałe pole do położenia łap na rodzinie Uchiha. Przez zdradę Itachi'ego wobec wioski nie mogła rozszerzyć wpływów, ale mając po stronie Hinatę jako żonę głowy klanu...? Odnowionego? Kto wie, do czego starsza kobieta może ją przekonać, a jeśli dobrze to rozegrać to dlaczego nie?
Kiyoshi pokręcił swoim łbem i uciekł, zanim musiał się stać świadkiem niewygodnej kłótni. Skierował swoje łapki do pokoju Hinaty, ale jej tam nie zastał. Zastanowiło go to, bo wiedział, że dziewczyna po spotkaniu wieczornym zazwyczaj śpi do południa.
Hinata natomiast siedziała przy swoim ogródku i pilnie pozbywała się z niego chwastów. Hanabi wczoraj uskarżała się na ból żołądka, więc starsza postanowiła zaparzyć jej trochę ziół, które mają jej pomóc. Dziewczyna czasami traktowała młodszą siostrę, jak własną córkę, co nie szczególnie podobało się innym członkom klanu. Niestety, przy zrywaniu ziół zauważyła opłakany stan swojego zielarskiego ogródka, więc postanowiła się nim zająć po podaniu siostrze leku. Zaglądała do niej co jakiś czas, aby sprawdzić jej stan.
Oczywiście Hinata nie mogła pochwalić się takimi zdolnościami medycznymi, jak Sakura czy Ino, ale potrafiła rozpoznać kilka podstawowych ziół i stworzyć z nich odtrutki na trucizny czy inne zanieczyszczenia. Była to umiejętność, którą wytrenowała studiując księgi swego klanu.
Nagle do ogrodu ktoś wpadł. Dosłownie! Ktoś spadł z murku! Hyuga podbiegła do osobnika i ramiona jej opadły na widok swojej białowłosej przyjaciółki.
- Yasu-chan, brama nie gryzie. - Pomogła jej wstać i dopiero teraz zwróciła uwagę na porozwalane reklamówki i setki produktów, bezpiecznie pochowanych w pudełkach.
- A... wiem, Hina, ale wiesz... Chcę zrobić imprezę! Idziesz?
- O nie! Beze mnie! - Hyuga uniosła dłonie i zaczęła odchodzić nie troszcząc się nawet o porzuconą żywność.
- Ale potrzebujemy ciebie! Naruto-san cię potrzebuje! - Hyuga na imię swojej pierwszej miłości drgnęła, ale nie zatrzymała się. - Myślę, że byłby ci bardzo wdzięczny. I kto wie... może zaprosiłby cię na ramen...?
Hinata popatrzyła na swoją przyjaciółkę, po czym po dłuższej chwili westchnęła w porażce.
- Co mam robić?
- Nic takiego. Tylko ty nie próbowałaś wpaść na Uchihę. Przekonaj go, aby przyszedł do domu Naruto o osiemnastej! Wtedy wszystko będzie gotowe. Ah! I ubierz się ładnie! - Krwistooka chwyciła reklamówki i pobiegła do majątku, aby zająć się swoją nową misją.
- Zaraz! Jak mam go przekonać?! - Na brak odpowiedzi westchnęła.
Ciemnowłosa westchnęła ciężko i umyła dłonie w wiaderku z wodą do podlewania roślin.
- Wieczorem was podleje. - Powiedziała do swoich ukochanych roślin i wyszła z ogrodu, zamykając bramkę od ogrodu.
Skierowała się do wyjścia, nie do końca przejmując się swoim stanem. Wiedziała, że Sasuke jej odmówi, więc się nie śpieszyła. Bardzo nie chciała mu rozkazywać, bo uważała, że to będzie sztuczna zabawa dla niego... Może uda jej się go przekonać...? W końcu organizuje to jego przyjaciel! Nie może być tak bezduszny, aby odmówić, gdy wplącze w to Naruto-kun!
Nie wiedziała tylko, gdzie może go znaleźć, więc przechadzała się po wiosce, aż zaszła na pola treningowe, gdzie Sasuke ćwiczył swoje słynne chidori na palu. Czuła siłę jego jutsu w powietrzu i nie mogła powstrzymać sapnięcia z podziwu.
- Czego tu chcesz, Hyuga? - Warknął, chowając ręce do kieszeni, patrząc na nią zirytowanym wzrokiem.
Nie rozumiał, dlaczego ze wszystkich ludzi musi mu uprzykrzać życie. Zaszył się tu, w nadziei, że nikt nie będzie na tyle głupi, aby zakłócać jego trening. "Jak widać nie doceniłem jej głupoty." - przeszło mu przez myśl.
Dziewczyna z klanu Hyuga otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale jego słowa ją powstrzymały.
- Nie wiesz, jak korzystać z proszku do prania? - Uniósł brew, patrząc na jej ubłocone spodnie i koszulkę. - Nie wiem, czy będziesz odpowiednią żoną w takim wypadku. - Uśmiechnął się złośliwie, widząc jej rumieniec.
Bladooka czuła, jak się czerwieni ze wstydu. Nawet nie zwróciła uwagi na swój ubiór! Ona! Członkini najbardziej prestiżowego klanu Konohy ot tak przeszła przez całą wioskę w brudnych ubraniach! A uświadomił jej to dopiero Uchiha, będący na drugim końcu Konohy.
- Ehem! Uchiha-san... ja... Chciałabym cię o coś zapytać. - Postanowiła zignorować poprzednie zdanie i przełknąć gorzką pigułkę.
Uniósł brew zaciekawiony, jednocześnie, opierając się o pal.
- Czy może... przyjdziesz dzisiaj do Naruto-kun o osiemnastej? - Drgnęła mu brew na dźwięk jego imienia.
Unikał wszystkich z tego powodu. Wszyscy chcieli jego obecności, a on...? Nie czuł, że jest wart tego. Jego przyjaciele szukali go, nie odpuszczali, chcieli go sprowadzić, a teraz...? Przyszedł za dziewczyną, którą ledwie znał! Czuł lekkie uczucie wstydu, ale zaraz je odrzucił, usprawiedliwiając się wyższym celem.
"Powinni to zrozumieć." - Westchnął do siebie ze złością. Otwierał już usta, aby odpowiedzieć "Nie chcę iść na tą imprezę i patrzeć na nich. Oni mnie nie rozumieją. Nikt mnie nie zrozumie! Cała ta cholerna wioska..." Poczuł czyjąś dłoń na swojej.
- Proszę, Sasuke-san... Wszyscy chcemy cię powitać. - Jej kojący, słodki głos rozwiał jego wcześniejsze myśli.
Pomimo to odsunął swoje dłonie od jej, czując na nich dziwny chłód i mrowienie. Długowłosa odgarnęła kosmyk swoich włosów za ucho i uśmiechnęła się zachęcająco. Była łagodna, delikatna, ciepła i serdeczna... "Jak moja matka." - Przeszło mu przez myśl i poczuł lekkie ukłucie smutku na myśl o niej.
- Ty też tam będziesz? - Zamknął oczy na moment, rozmyślając o za i przeciw.
- J-ja... - " Nie mogę. Kiyoshi-san chce, abym dzisiaj pomogła oddzielić kapitana od Seishina-kun..."
- Jeśli będziesz. Przyjdę. Jak nie, nie masz na to co liczyć.
W głowie Hinaty stanęła scena, jak Naruto krzyczy, że nigdy się do niej nie odezwie i odchodzi, zostawiając ją w mrocznej scenerii. Drgnęła widocznie, przegryzając dolną wargę.
- D-dobrze.
- O której?
- Osiemnasta u Naruto... Na pewno będziesz?
- To pytanie powinienem kierować do ciebie. Przyjdę po ciebie piętnaście minut przed. Bądź punktualna. - I po tych słowach zaczął odchodzić, wyminął ją.
Hyuga poczuła nieprzyjemny zapach potu, uśmiechnęła się typowo dla niej, delikatnie, słodko. Poszła za nim w kierunku wyjścia z pola treningowego.
- Ja powinnam nauczyć się korzystać z proszku, a ty powinieneś zapoznać się z mydłem. Nie gryzie. - Szła obok, dając ręce za siebie z uśmiechem.
Uchiha poczuł, że jego usta wyginają się w delikatnym uśmiechu. " Czyli ma kręgosłup? " - Przeszło mu przez myśl, gdy szli w kierunku wioski. Nie sądził, że będzie mu towarzyszyła.
- Hyuga. Co wiesz o tych wilkach? - Zapytał nagle. Niespodziewanie, jakby nie wiedział, jak zacząć temat, aby nie szli w całkowitej ciszy. - Prócz spotkania z wtedy. Wydawało się, że cię znają.
Hinata spuściła wzrok, objęła swoje ramiona, czując pieczenie na plecach.
- Z-znam... to za dużo, aby powiedzieć, Uchiha-san... Kiedyś... Kiedyś pomogłam Yasu-chan... Podobne istoty ją goniły... Yasu jednak nie pamięta dlaczego, a ja nie naciskam, bo to przynosi odwrotny skutek. Hokage-sama zaprzestała już terapii i po prostu...
- Czekacie na odpowiedzi. - Dokończył, zatrzymując się przy mieszkaniu swojego sensei.
- Tak. Proszę, nie naciskaj na nią. Dużo już wycierpiała i...
- To nie moja sprawa. Ale te stwory atakują, ujęłaś to w raporcie i serio myślisz, że twoja wspaniała Hokage nie weźmie tego pod uwagę? Tej sprawy z przeszłości?
Hinata spochmurniała, a Sasuke pokręcił zirytowany głową, stuknął palcem wskazującym w jej czoło.
- Czemu po prostu nie rozkażesz mi jej chronić? - Zastanawiało go to, czemu wykorzystuje swojej części umowy. - W ogóle mi nie rozkazujesz.
- Bo... nie zagrażasz nikomu. - Wyszeptała, masując swoje czoło. - Więc czemu bym miała?
To go zaskoczyło widocznie, bo prawie roześmiał się jej w twarz. Czuł, że trafił los na loterii!
- Co cię tak śmieszy? Po prostu... nie chcę, abyś robił coś czego byś nie musiał. Dlatego ci nie rozkazuje... - Nie mogła, nie dostrzec jego rozbawionych oczu.
Pokręcił głową na nowo przybierając lodowatą maskę. Wydawało się to już normą. Chwila ciepła, zastępowana przez chłód. Nie był kamieniem, ale czasami ciężko było mu zaufać. Ta kobieta go zmieniała, co go jednocześnie frustrowało, jak i fascynowało. Jej działania były dla niego nieodgadnione, ale czuł, że to podstęp... Miał wrażenie, że jej słodka i altruistyczna natura to kłamstwo. Chciał jedynie to odkryć, zedrzeć maskę z jej twarzy i wyśmiać w twarz. To by go zadowoliło, ale jakaś część jego nie była w stu procentach tego taka pewna.
- W porządku, księżniczko. Skoro tak twierdzisz. Ale! - Nachylił się do niej, obdarzając chłodnym spojrzeniem - Odkryje twoje tajemnice.
Zaraz po tym odwrócił się na pięcie i zniknął w mieszkaniu, a Hinata stała jeszcze chwilkę w szoku. Poczuła, jak drżą jej ręce, ale nie ze złości... ze strachu.
Nie! Nie rób tego, Hinata-sama! - Krzyk w jej głowie zagościł, a ona prawie osunęła się na ścianę, słysząc go na nowo. Była to urywka wspomnień, o których bardzo chciała zapomnieć.
Zaczęła iść w kierunku domu, pocierając swoje ramiona.
- Muszę wziąć prysznic i przygotować się na to przyjęcie, na które idę z... - Zamrugała, przystając. - z Uchihą... Idę... tam... z nim.
Czuła, jak życie w niej się zatrzymuje i wywraca do góry nogami. Kto mógł jej to zrobić?! (okrutny śmiech autorki w tle) Ona z Uchihą?! Co pomyśli sobie Sakura-san lub Naruto? Poza tym... uświadomienie, że za niecałe sześć lat będzie dzieliła z nim nie tylko misje była dla niej... dziwna. Zawsze wierzyła, że związek małżeński powinien opierać się na wieloletnim uczuciu, zaufaniu, prawdzie i...
- Mam na to czas... - Westchnęła, kontynuując wędrówkę.
" Mam czas na zakochanie się w Sasuke Uchiha, ale czy on mógłby pokochać mnie? " - Rozmyślając o tym, zdjęła buty, wchodząc do majątku Hyuga.
Poczuła swąd spalenizny i krzyki z kuchni. Pobiegła tam od razu i zauważyła panikującą Hanabi przy blacie, gdy Yasu trzymała patelnię, na której płonął żywym ogniem kurczak!
- Pod wodę! Wodą! - Krzyczała Hanabi, na wymachująca komicznie rękoma.
Yasu biegła już do zlewu, aby odkręcić wodę i zalać biednego kurczaka, ale powstrzymała ją starsza z sióstr.
- Nie! To olej! - Chwyciła szmatkę i zaczęła gasić ogień, kurczak skończył przypominając węgiel.
Hanabi i Yasu klęczały przed rozzłoszczoną Hinatą, która właśnie dawała im wykład na temat ich umiejętności kulinarnych i niebezpieczeństwa. Teraz Hinata była w ich oczach aż nazbyt podobna do lorda Hiashiego - surowa, zła i wymagająca.
- Neechan... Chciałyśmy ugotować przekąski na przyjęcie... - Zaczęła brunetka, chcąc załagodzić zły nastrój siostry.
- Dlaczego nie poprosiłyście o pomoc kogoś z służby?
- Bo chciałyśmy same...
Granatowowłosa prawie załamała ręce. Sama nie była mistrzynią gotowania, ale czasami pomagała służącym w przygotowywaniu posiłków. Lubiła to robić i zawsze starała się znaleźć czas na kształcenie w tym kierunku.
- Idźcie podlać ogródek... a ja zajmę się tym, dobrze?
- Nie! Chcemy ci pomóc! - Yasu stanęła na równe nogi, ale zaraz została wypchnięta z kuchni przez młodszą Hyugę.
- No chodź, nie chcę zeskrobywać cię ze ściany! - Roześmiała się i zniknęły, gdy zamknęła drzwi.
Ciemnowłosa westchnęła i zajęła się szykowaniem przekąsek, po oszacowaniu szkód. Kurczak był nie do odratowania, więc musiała z niego zrezygnować. Związała włosy w kok, zakładając bialutki fartuszek. Wiedziała, że musi się sprężyć, więc wyciągnęła z lodówki niezbędne składniki i później postanowiła przeprosić kucharza za braki, obiecując, że zrobi zakupy jutro.
Po około dwóch godzinach zrobiła już większość z dań i zapakowała je do bento, aby Yasu wraz z Nejim je zanieśli. Neji oczywiście także został zaproszony, a on sam szedł, aby jego kuzynka i Yasu nie wracały same o późnych porach. Hanabi musiała zostać w domu, co jej się nie uśmiechało. Lord Hiashi uznał, że jest za młoda na nocne powroty.
Właśnie ocierała pot z czoła dumna z własnej pracy. Zerknęła na zegar i odkryła, że jest już wpół do szóstej!
Pobiegła szybko do swojego pokoju, łapiąc za ręcznik i skierowała się biegiem do łazienki. Zrzuciła z siebie przepocone, brudne od sosów i innych potraw ubranie i dała je do kosza na brudy. Po szybkim prysznicu owinęła się w ręcznik i pobiegła do pokoju, chcąc jak najszybciej się uszykować, wiedząc doskonale, że pewien zirytowany czarnowłosy już na nią czeka.
W tym samym czasie Sasuke opierał się o murek, otaczający posiadłość rodziny Hyuga. Strażnik przy bramie starał się zignorować jego obecność, gdy ten w kilku słowach kazał mu spadać. Czekał na Hinatę i nie miał zamiaru prosić o pomoc jakiegoś ninja.
Czuł, jak żyłka tworzy się na jego czole. Ile można czekać na jedną kobietę?! Minuta, dwie... pięć...
- Strata czasu! - Nigdy nie lubił czekać. Inaczej! Nie lubił, jak ktoś się spóźnia.
I właśnie wtedy usłyszał pośpieszne kroki. Poczuł jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Dziewczyna miała długie włosy, rozwiane przez wiatr i czerwoną, chińską sukienkę, czarne sandały na obcasie i narzuconą na siebie bluzę.
- Przepraszam za spóźnienie. Idziemy? - Uśmiechnęła się ciut nieśmiało.
Nie odpowiadał, po prostu na nią patrzył. Przegryzła niepewnie usta, patrząc na niego oczekująco.
- A... ta... chodź. - Odwrócił się i nawet na nią nie spojrzał, zaczął iść.
Hinata podążyła za nim w kierunku mieszkania Naruto. Sama nie znała drogi do domu blondyna, bo nigdy go nie odwiedzała.
Gdy przybyli światła były zgaszone, a drzwi uchylone - coś było nie tak. Sasuke chwycił za kunai, który miał w kaburze, zawsze wolał mieć przy sobie choć jedną broń, aby móc się obronić.
- Hinata, schowaj się za mną. - Powoli weszli do środka.
Sasuke był na przedzie, a dziewczyna za nim, rozglądała się nerwowo za włącznikiem światła i za każdym dźwiękiem. Słyszała cichutki chichot.
Pisnęła cicho, gdy drzwi zamknęły się za nią z trzaskiem i przylgnęła do młodego Uchihy, który chwycił ją w ramiona.
W tym czasie światło zostało zapalone i wszyscy ich bliscy znajomi i przyjaciele krzyknęli zgodnie, wychodząc z kryjówek:
- Niespodzianka!
Przeżyli niezły szok. Nie tylko Uchiha i Hyuga... ale i reszta zebranych. Naruto, stojący za nimi patrzył zadziwionym wzrokiem, jak Sakura wraz z resztą próbowała powstrzymać Nejiego przed mordem...
W następnym rozdziale czeka nas przyjęcie~
Ah i możliwa śmierć Sasuke-chan~! Neji-nii nie będzie zadowolony~
- Yasu-chan, brama nie gryzie. - Pomogła jej wstać i dopiero teraz zwróciła uwagę na porozwalane reklamówki i setki produktów, bezpiecznie pochowanych w pudełkach.
- A... wiem, Hina, ale wiesz... Chcę zrobić imprezę! Idziesz?
- O nie! Beze mnie! - Hyuga uniosła dłonie i zaczęła odchodzić nie troszcząc się nawet o porzuconą żywność.
- Ale potrzebujemy ciebie! Naruto-san cię potrzebuje! - Hyuga na imię swojej pierwszej miłości drgnęła, ale nie zatrzymała się. - Myślę, że byłby ci bardzo wdzięczny. I kto wie... może zaprosiłby cię na ramen...?
Hinata popatrzyła na swoją przyjaciółkę, po czym po dłuższej chwili westchnęła w porażce.
- Co mam robić?
- Nic takiego. Tylko ty nie próbowałaś wpaść na Uchihę. Przekonaj go, aby przyszedł do domu Naruto o osiemnastej! Wtedy wszystko będzie gotowe. Ah! I ubierz się ładnie! - Krwistooka chwyciła reklamówki i pobiegła do majątku, aby zająć się swoją nową misją.
- Zaraz! Jak mam go przekonać?! - Na brak odpowiedzi westchnęła.
Ciemnowłosa westchnęła ciężko i umyła dłonie w wiaderku z wodą do podlewania roślin.
- Wieczorem was podleje. - Powiedziała do swoich ukochanych roślin i wyszła z ogrodu, zamykając bramkę od ogrodu.
Skierowała się do wyjścia, nie do końca przejmując się swoim stanem. Wiedziała, że Sasuke jej odmówi, więc się nie śpieszyła. Bardzo nie chciała mu rozkazywać, bo uważała, że to będzie sztuczna zabawa dla niego... Może uda jej się go przekonać...? W końcu organizuje to jego przyjaciel! Nie może być tak bezduszny, aby odmówić, gdy wplącze w to Naruto-kun!
Nie wiedziała tylko, gdzie może go znaleźć, więc przechadzała się po wiosce, aż zaszła na pola treningowe, gdzie Sasuke ćwiczył swoje słynne chidori na palu. Czuła siłę jego jutsu w powietrzu i nie mogła powstrzymać sapnięcia z podziwu.
- Czego tu chcesz, Hyuga? - Warknął, chowając ręce do kieszeni, patrząc na nią zirytowanym wzrokiem.
Nie rozumiał, dlaczego ze wszystkich ludzi musi mu uprzykrzać życie. Zaszył się tu, w nadziei, że nikt nie będzie na tyle głupi, aby zakłócać jego trening. "Jak widać nie doceniłem jej głupoty." - przeszło mu przez myśl.
Dziewczyna z klanu Hyuga otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale jego słowa ją powstrzymały.
- Nie wiesz, jak korzystać z proszku do prania? - Uniósł brew, patrząc na jej ubłocone spodnie i koszulkę. - Nie wiem, czy będziesz odpowiednią żoną w takim wypadku. - Uśmiechnął się złośliwie, widząc jej rumieniec.
Bladooka czuła, jak się czerwieni ze wstydu. Nawet nie zwróciła uwagi na swój ubiór! Ona! Członkini najbardziej prestiżowego klanu Konohy ot tak przeszła przez całą wioskę w brudnych ubraniach! A uświadomił jej to dopiero Uchiha, będący na drugim końcu Konohy.
- Ehem! Uchiha-san... ja... Chciałabym cię o coś zapytać. - Postanowiła zignorować poprzednie zdanie i przełknąć gorzką pigułkę.
Uniósł brew zaciekawiony, jednocześnie, opierając się o pal.
- Czy może... przyjdziesz dzisiaj do Naruto-kun o osiemnastej? - Drgnęła mu brew na dźwięk jego imienia.
Unikał wszystkich z tego powodu. Wszyscy chcieli jego obecności, a on...? Nie czuł, że jest wart tego. Jego przyjaciele szukali go, nie odpuszczali, chcieli go sprowadzić, a teraz...? Przyszedł za dziewczyną, którą ledwie znał! Czuł lekkie uczucie wstydu, ale zaraz je odrzucił, usprawiedliwiając się wyższym celem.
"Powinni to zrozumieć." - Westchnął do siebie ze złością. Otwierał już usta, aby odpowiedzieć "Nie chcę iść na tą imprezę i patrzeć na nich. Oni mnie nie rozumieją. Nikt mnie nie zrozumie! Cała ta cholerna wioska..." Poczuł czyjąś dłoń na swojej.
- Proszę, Sasuke-san... Wszyscy chcemy cię powitać. - Jej kojący, słodki głos rozwiał jego wcześniejsze myśli.
Pomimo to odsunął swoje dłonie od jej, czując na nich dziwny chłód i mrowienie. Długowłosa odgarnęła kosmyk swoich włosów za ucho i uśmiechnęła się zachęcająco. Była łagodna, delikatna, ciepła i serdeczna... "Jak moja matka." - Przeszło mu przez myśl i poczuł lekkie ukłucie smutku na myśl o niej.
- Ty też tam będziesz? - Zamknął oczy na moment, rozmyślając o za i przeciw.
- J-ja... - " Nie mogę. Kiyoshi-san chce, abym dzisiaj pomogła oddzielić kapitana od Seishina-kun..."
- Jeśli będziesz. Przyjdę. Jak nie, nie masz na to co liczyć.
W głowie Hinaty stanęła scena, jak Naruto krzyczy, że nigdy się do niej nie odezwie i odchodzi, zostawiając ją w mrocznej scenerii. Drgnęła widocznie, przegryzając dolną wargę.
- D-dobrze.
- O której?
- Osiemnasta u Naruto... Na pewno będziesz?
- To pytanie powinienem kierować do ciebie. Przyjdę po ciebie piętnaście minut przed. Bądź punktualna. - I po tych słowach zaczął odchodzić, wyminął ją.
Hyuga poczuła nieprzyjemny zapach potu, uśmiechnęła się typowo dla niej, delikatnie, słodko. Poszła za nim w kierunku wyjścia z pola treningowego.
- Ja powinnam nauczyć się korzystać z proszku, a ty powinieneś zapoznać się z mydłem. Nie gryzie. - Szła obok, dając ręce za siebie z uśmiechem.
Uchiha poczuł, że jego usta wyginają się w delikatnym uśmiechu. " Czyli ma kręgosłup? " - Przeszło mu przez myśl, gdy szli w kierunku wioski. Nie sądził, że będzie mu towarzyszyła.
- Hyuga. Co wiesz o tych wilkach? - Zapytał nagle. Niespodziewanie, jakby nie wiedział, jak zacząć temat, aby nie szli w całkowitej ciszy. - Prócz spotkania z wtedy. Wydawało się, że cię znają.
Hinata spuściła wzrok, objęła swoje ramiona, czując pieczenie na plecach.
- Z-znam... to za dużo, aby powiedzieć, Uchiha-san... Kiedyś... Kiedyś pomogłam Yasu-chan... Podobne istoty ją goniły... Yasu jednak nie pamięta dlaczego, a ja nie naciskam, bo to przynosi odwrotny skutek. Hokage-sama zaprzestała już terapii i po prostu...
- Czekacie na odpowiedzi. - Dokończył, zatrzymując się przy mieszkaniu swojego sensei.
- Tak. Proszę, nie naciskaj na nią. Dużo już wycierpiała i...
- To nie moja sprawa. Ale te stwory atakują, ujęłaś to w raporcie i serio myślisz, że twoja wspaniała Hokage nie weźmie tego pod uwagę? Tej sprawy z przeszłości?
Hinata spochmurniała, a Sasuke pokręcił zirytowany głową, stuknął palcem wskazującym w jej czoło.
- Czemu po prostu nie rozkażesz mi jej chronić? - Zastanawiało go to, czemu wykorzystuje swojej części umowy. - W ogóle mi nie rozkazujesz.
- Bo... nie zagrażasz nikomu. - Wyszeptała, masując swoje czoło. - Więc czemu bym miała?
To go zaskoczyło widocznie, bo prawie roześmiał się jej w twarz. Czuł, że trafił los na loterii!
- Co cię tak śmieszy? Po prostu... nie chcę, abyś robił coś czego byś nie musiał. Dlatego ci nie rozkazuje... - Nie mogła, nie dostrzec jego rozbawionych oczu.
Pokręcił głową na nowo przybierając lodowatą maskę. Wydawało się to już normą. Chwila ciepła, zastępowana przez chłód. Nie był kamieniem, ale czasami ciężko było mu zaufać. Ta kobieta go zmieniała, co go jednocześnie frustrowało, jak i fascynowało. Jej działania były dla niego nieodgadnione, ale czuł, że to podstęp... Miał wrażenie, że jej słodka i altruistyczna natura to kłamstwo. Chciał jedynie to odkryć, zedrzeć maskę z jej twarzy i wyśmiać w twarz. To by go zadowoliło, ale jakaś część jego nie była w stu procentach tego taka pewna.
- W porządku, księżniczko. Skoro tak twierdzisz. Ale! - Nachylił się do niej, obdarzając chłodnym spojrzeniem - Odkryje twoje tajemnice.
Zaraz po tym odwrócił się na pięcie i zniknął w mieszkaniu, a Hinata stała jeszcze chwilkę w szoku. Poczuła, jak drżą jej ręce, ale nie ze złości... ze strachu.
Nie! Nie rób tego, Hinata-sama! - Krzyk w jej głowie zagościł, a ona prawie osunęła się na ścianę, słysząc go na nowo. Była to urywka wspomnień, o których bardzo chciała zapomnieć.
Zaczęła iść w kierunku domu, pocierając swoje ramiona.
- Muszę wziąć prysznic i przygotować się na to przyjęcie, na które idę z... - Zamrugała, przystając. - z Uchihą... Idę... tam... z nim.
Czuła, jak życie w niej się zatrzymuje i wywraca do góry nogami. Kto mógł jej to zrobić?! (okrutny śmiech autorki w tle) Ona z Uchihą?! Co pomyśli sobie Sakura-san lub Naruto? Poza tym... uświadomienie, że za niecałe sześć lat będzie dzieliła z nim nie tylko misje była dla niej... dziwna. Zawsze wierzyła, że związek małżeński powinien opierać się na wieloletnim uczuciu, zaufaniu, prawdzie i...
- Mam na to czas... - Westchnęła, kontynuując wędrówkę.
" Mam czas na zakochanie się w Sasuke Uchiha, ale czy on mógłby pokochać mnie? " - Rozmyślając o tym, zdjęła buty, wchodząc do majątku Hyuga.
Poczuła swąd spalenizny i krzyki z kuchni. Pobiegła tam od razu i zauważyła panikującą Hanabi przy blacie, gdy Yasu trzymała patelnię, na której płonął żywym ogniem kurczak!
- Pod wodę! Wodą! - Krzyczała Hanabi, na wymachująca komicznie rękoma.
Yasu biegła już do zlewu, aby odkręcić wodę i zalać biednego kurczaka, ale powstrzymała ją starsza z sióstr.
- Nie! To olej! - Chwyciła szmatkę i zaczęła gasić ogień, kurczak skończył przypominając węgiel.
Hanabi i Yasu klęczały przed rozzłoszczoną Hinatą, która właśnie dawała im wykład na temat ich umiejętności kulinarnych i niebezpieczeństwa. Teraz Hinata była w ich oczach aż nazbyt podobna do lorda Hiashiego - surowa, zła i wymagająca.
- Neechan... Chciałyśmy ugotować przekąski na przyjęcie... - Zaczęła brunetka, chcąc załagodzić zły nastrój siostry.
- Dlaczego nie poprosiłyście o pomoc kogoś z służby?
- Bo chciałyśmy same...
Granatowowłosa prawie załamała ręce. Sama nie była mistrzynią gotowania, ale czasami pomagała służącym w przygotowywaniu posiłków. Lubiła to robić i zawsze starała się znaleźć czas na kształcenie w tym kierunku.
- Idźcie podlać ogródek... a ja zajmę się tym, dobrze?
- Nie! Chcemy ci pomóc! - Yasu stanęła na równe nogi, ale zaraz została wypchnięta z kuchni przez młodszą Hyugę.
- No chodź, nie chcę zeskrobywać cię ze ściany! - Roześmiała się i zniknęły, gdy zamknęła drzwi.
Ciemnowłosa westchnęła i zajęła się szykowaniem przekąsek, po oszacowaniu szkód. Kurczak był nie do odratowania, więc musiała z niego zrezygnować. Związała włosy w kok, zakładając bialutki fartuszek. Wiedziała, że musi się sprężyć, więc wyciągnęła z lodówki niezbędne składniki i później postanowiła przeprosić kucharza za braki, obiecując, że zrobi zakupy jutro.
Po około dwóch godzinach zrobiła już większość z dań i zapakowała je do bento, aby Yasu wraz z Nejim je zanieśli. Neji oczywiście także został zaproszony, a on sam szedł, aby jego kuzynka i Yasu nie wracały same o późnych porach. Hanabi musiała zostać w domu, co jej się nie uśmiechało. Lord Hiashi uznał, że jest za młoda na nocne powroty.
Właśnie ocierała pot z czoła dumna z własnej pracy. Zerknęła na zegar i odkryła, że jest już wpół do szóstej!
Pobiegła szybko do swojego pokoju, łapiąc za ręcznik i skierowała się biegiem do łazienki. Zrzuciła z siebie przepocone, brudne od sosów i innych potraw ubranie i dała je do kosza na brudy. Po szybkim prysznicu owinęła się w ręcznik i pobiegła do pokoju, chcąc jak najszybciej się uszykować, wiedząc doskonale, że pewien zirytowany czarnowłosy już na nią czeka.
W tym samym czasie Sasuke opierał się o murek, otaczający posiadłość rodziny Hyuga. Strażnik przy bramie starał się zignorować jego obecność, gdy ten w kilku słowach kazał mu spadać. Czekał na Hinatę i nie miał zamiaru prosić o pomoc jakiegoś ninja.
Czuł, jak żyłka tworzy się na jego czole. Ile można czekać na jedną kobietę?! Minuta, dwie... pięć...
- Strata czasu! - Nigdy nie lubił czekać. Inaczej! Nie lubił, jak ktoś się spóźnia.
I właśnie wtedy usłyszał pośpieszne kroki. Poczuł jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Dziewczyna miała długie włosy, rozwiane przez wiatr i czerwoną, chińską sukienkę, czarne sandały na obcasie i narzuconą na siebie bluzę.
- Przepraszam za spóźnienie. Idziemy? - Uśmiechnęła się ciut nieśmiało.
Nie odpowiadał, po prostu na nią patrzył. Przegryzła niepewnie usta, patrząc na niego oczekująco.
- A... ta... chodź. - Odwrócił się i nawet na nią nie spojrzał, zaczął iść.
Hinata podążyła za nim w kierunku mieszkania Naruto. Sama nie znała drogi do domu blondyna, bo nigdy go nie odwiedzała.
Gdy przybyli światła były zgaszone, a drzwi uchylone - coś było nie tak. Sasuke chwycił za kunai, który miał w kaburze, zawsze wolał mieć przy sobie choć jedną broń, aby móc się obronić.
- Hinata, schowaj się za mną. - Powoli weszli do środka.
Sasuke był na przedzie, a dziewczyna za nim, rozglądała się nerwowo za włącznikiem światła i za każdym dźwiękiem. Słyszała cichutki chichot.
Pisnęła cicho, gdy drzwi zamknęły się za nią z trzaskiem i przylgnęła do młodego Uchihy, który chwycił ją w ramiona.
- Niespodzianka!
Przeżyli niezły szok. Nie tylko Uchiha i Hyuga... ale i reszta zebranych. Naruto, stojący za nimi patrzył zadziwionym wzrokiem, jak Sakura wraz z resztą próbowała powstrzymać Nejiego przed mordem...
W następnym rozdziale czeka nas przyjęcie~
Ah i możliwa śmierć Sasuke-chan~! Neji-nii nie będzie zadowolony~
Akcja coraz bardziej nam się rozkręca :)
OdpowiedzUsuńMam pewne problemy z niektórymi przemyśleniami Hinaty. Z jednej strony nie może zaakceptować, że mogłaby być z Sasuke i nie chce myśleć jak by zareagowali Naruto i Sakura. Z drugiej jednak strony chce się w nim zakochać i ma nadzieję, że będzie to odwzajemnione. Oczywiście jest to w 100% zrozumiałe. Gdyby mieli mieć w przyszłości dzieci byłoby o wiele łatwiej. Nadal jednak kłóci się to z pierwszą myślą, bo powiedzmy sobie szczerze nawet Naruto nie jest na tyle głupi aby nie dostrzec wielkiego weselicha (na pewno będzie wielkie klan/babcia już się o to postara). To jest dla mnie właśnie niezrozumiałe :(
Nie sądziłam, że Sasuke będzie miał wyrzuty sumienia, bo wrócił dla randomowej lasi zamiast dla przyjaciół. Jest to dla mnie zrozumiałe, ale on aż unika reszty właśnie z tego powodu (jest może jakiś inny o którym nie wiem? ). Jak sprawa się rypnie i wszyscy się dowiedzą o zaręczynach, może nawet na przyjęciu, to nie wiem jak reszta zareaguje. Neji już jest wściekły, reszta w szoku, a tak naprawdę nic takiego się nie stało. Będzie bardzo ciekawie :D
6 lat to sporo jak na opowiadanie. Masz jakieś plany na zagospodarowanie tego czasu? Będziesz wszystko prowadzić na spokojnie, co pewnie zajmie Ci z 12 lat :P Czy może będą jakieś kolejne skoki w czasie? Jeśli tak to dużo krótkich czy jeden długaśny? Jestem strasznie tego ciekawa.
Czekam na kolejną nocie i pozdrawiam :)
Sama próbuje to rozplanować i zgrać. Też próbuje się wczuć w postaci i ich odczucia, oswojenie z sytuacją!
UsuńZaaranżowane małżeństwa są niestety takie, że dla dobra innych tracą swoje życia. Nie chcę jednak robić z nich parki jak w niektórych fanficach (raz dostałam mentalny plaskacz, gdy czytałam, że Hinata po ślubie z Sasuke popełniła samobójstwo). Chce dać im romans pełen zaufania, miłości, itd.!
Co do długości opowiadania myślałam o tym i myślę, że będę robiła przeskoki, ale nie tak duże jak w pierwszych rozdziałach.
Weselicho będzie na pewno, ale nie jest powiedziane kiedy ;* na razie nie są oficjalnie zaręczeni (strasznie dużo tych słownych umowów!)
Poza tym jak to lubię mawiać... Związek idealny jest jak wino. Słodkie, długo dojrzewające z nutką goryczy ;)
Dziękuję za pozdrowienia i również pozdrawiam cieplutko!
To ta umowa słowna nie jest taka legitna? Myślałam, że odkręcić ją będzie strasznie ciężko. Teraz jestem zmartwiona :(
UsuńNiektóre fanfiki są chyba z kosmosu. Kiedyś czytałam taki gdzie Neji był tak zły na Hinate za spotykanie się z Sasuke, że zgwałcił ją. Poczuł wyrzuty sumienia, przyznał się starszyźnie, która oczywiście chciała go za to surowo ukarać. Hanabi z płaczem pobiegła do Hinaty, zwyzywała od samolubów, bo chcę ukarania go. Ta oczywiście posłuchała wybłagała zwolnienie go bez jakichkolwiek konsekwencji i happy end. Wszyscy się kochają i są szczęśliwi. Przez kilka dni nie mogłam się pozbyć tego WTF z mojej głowy.
Mam nadzieję, że uda Ci się to jakoś sensownie rozplanować.
Również dziękuję ;)
Oezu... To jest coś co jest szpilą! Gwałt to najgorsza zbrodnia wobec człowieka! Cierpi nie tylko psychika ale odbija się też to na naszym ciele. Po prostu wtf!
UsuńNiektórzy to mają w głowie... A rozplątanie tego... No bedzie ciekawie ;)