03 lutego 2013

Rozdział 11: Wyjaśnienia i przeprosiny






   Południe. Ptaszki śpiewały, wiał lekki wiatr i cały dzień był po prostu wspaniały. Każdy się cieszył dniem, ale jedna osoba na pewno nie.
-...coś ty sobie myślała!?!- wrzeszczał na skraju wytrzymania ojciec młodej Hyugi. Już od jedenastej robił jej wykład, a była już piętnasta.
-Powiem ci co sobie myślałaś! Myślałaś, że wrócisz do domu nachlana i wszystko będzie dobrze! Pomyślałaś o tym, że ktoś może cię zgwałcić!?!Albo gorzej zabić, porwać!?!Myślałaś o tym jak piłaś alkohol!?! Myślałaś!?!- w całej tej pogadance Hinata patrzała na niego i milczała
"Ile razy o jeszcze powie "myślałaś"?"- zastanawiała się patrząc na ojca Hinata.
-Tatusiu, poradziłabym sobie...- specjalnie użyła "tatusiu" zawsze tak do niego mówiła, przynajmniej jak była mała.
-Hinata!! Jesteś moją córką powinnaś być przykładem dla Hanabi i dla reszty dzieci naszego klanu! A ty wolisz włóczyć się z Ayumi i przyjaciółmi! Gdybyś poświęcała więcej czasu na treningi byłabyś tak silna jak...!- gwałtownie urwał, Hinata wstała nagle przewracając drewniane krzesło na którym siedziała.
-Jak KTO!?! MOJA MATKA!?! ONA odeszła, zniknęła, nie ma jej... dla mnie ona jest już martwa.- wyszeptała patrząc w oczy ojca po policzkach granatowowłosej płynęły łzy, to co powiedziała nie było prawdą. Matka Hinaty żyła, ale odeszła po urodzeniu Hanabi jedynie Hiashi znał powód zniknięcia swojej żony. Bolało go to jak Hinata mówi o własnej matce, uniósł otwartą rękę i gdy Hinata zamknęła oczy jakby czekając na uderzenie, Hiashi natomiast starł z policzka łzy córki.
-Mi też jej brakuje, ale... odeszła. Musiała.- szeptał ojciec dziedziczki. Jeszcze chwilę porozmawiali i Hinata wyszła z kuchni, tłumacząc ojcu, że idzie na zakupy. Hiashi znał swoją córkę
-Idę z tobą, masz szlaban, pamiętasz?- zapytał uśmiechając się do córki zwycięsko.
-A-ale tato, ja nie idę kupować produktów spożywczych, muszę kupić sobie nową bluzę i...- mówiła Hinata zawstydzona.
-Myślisz, że z twoją matką nie chodziłem na zakupy, gdy byliśmy w twoim wieku? Robiłem za tragarza.- przyznał się córce Hiashi. Hinata zaśmiała się i zawołała Hanabi
-Hej, Nabi-chan. Otousan powiedział, że idzie z nami na zakupy!- Hanabi uśmiechnęła się chytrze, zaczęła chichoczeć złowrogo i koniuszkami palców lewej dłoni rytmicznie uderzała o koniuszki prawej. Hinata zaśmiała się na wydziwy siostry. Nie minęło pięć minut, a trójka Hyugów już wyszła. Hiashi szybko pożałował swojej wcześniejszej decyzji, jego córki wchodziły od sklepu d sklepu szukając różnych ubrań
"A miała to być tylko jedna bluza..."- pomyślał z goryczą ojciec Hinaty i Hanabi. Niósł już piątą torbę z ubraniami, a drugą z butami.
-Cześć, Hinata-chan, Hanabi-chan!- krzyknął ktoś idący za nimi.
"Tylko nie on! Błagam zabij mnie!"- wrzeszczał w myślach Hiashi Hyuga
-Ooo, hej, Naruto-kun. Co tu robisz?- zapytała starsza z córek Hiashiego.
"Zabij mnie, skończ te męki!"- nadal błagał Hyuga, jakoś niezbyt cieszył się ze spotkania Uzumakiego.
-Aaa, wiesz. Sakura ma urodziny, szukam dla niej prezentu.... Hinata-chan? Mogę o coś spytać?- powiedział Uzumaki.
"Jeśli chce ją za żone to go zabije!"- krzyczały myśli głowy klanu Hyuga.
-No już zapytałeś, ale dobra. Pytaj!- powiedziała radośnie Hinata.
-Nooo bo... chodzi o Sasuke, słyszałem, że się pokłóciliście. On jest taki smutny nie wybaczysz mu?- zapytał blondyn.
-Hnmmmm... jeśli mnie przeprosi to tak, a jeśli nie to nie mam o czym z nim rozmawiać. Nie chce od niego usłyszeć przeprosin od nie chcenia! Pa pa, Naruto-kun. O i jeśli chodzi o prezent kup jej kaszmirowy szal taki aby podkreślał kolor jej oczu.- i po tych słowach odeszła w stronę kolejnego sklepu.
"To nie koniec męczarni!?! I po co ja się na to zgodziłem?!Mało było ci z żoną!?! Kretyn!"- krzyczał w myślach i co sekundę wymyślał ciekawsze epitety, których raczej nie można opisywać ze względu na dzieci. Naruto poszedł do przyjaciela siedzącego na drewnianej ławce, kilka ulic od miejsca w którym Naruto rozmawiał z Hinatą. Opowiedział co takiego chce Hinata od czarnookiego usłyszeć. Oboje zastanawiali się jak Uchiha ma pogodzić się z Hinatą nie złoszcząc jej jeszcze bardziej. Naruto po kilku minutach wpadł na pomysł, zaczął go opowiadać Sasuke, które z rezygnacją zgodził się na jego pomysł.
   Godzinie później, Hinata siedziała z ojcem na skórzanych fotelach przy oknie, kilka metrów od nich była przebieralnia gdzie znajdowała się Hanabi, przymierzająca ubrania wybrane przez starszą z sióstr. Po chwili ktoś wszedł do sklepu był to Sasuke Uchiha. Podszedł do Hinaty i wręczył jej kwiaty z karteczką.
"Bardzo przepraszam,
 Sasuke.
Pójdziesz ze mną na piknik?"
Hinata po przeczytaniu napisu zaśmiała się z Sasuke i pokiwała potakująco głową. Hiashi spojrzał na młodego Uchihe z podejrzeniem
-Masz wrócić przed dziesiątą.- powiedział tylko i dwójki młodych ludzi już nie było -... czyli wróci po jedenastej....- Hanabi wyszła z przebieralni w ślicznej sukience
-Obiecaj, że nie będziesz taką nastolatką!- powiedział do młodszej z córek Hiashi.
-Nie składam takich obietnic, Otou-san.... Zapłacisz za sukienkę?- zapytała Hanabi ojca. Hiashi zgodził się i poszli dalej do sklepów.
W tym czasie Sasuke rozłożył koc i usiadł, dając znać by dziewczyna zrobiła to samo.
-Sasuke-san, przepraszam za moje zachowanie. Po prostu nie lubie gdy ktoś o nim wspomina.- powiedziała Hinata na jednym wdechu.
-Spokojnie, powinienem był być delikatniejszy. Jeszcze raz prze... przep... bardzo mi przykro.- jakoś nie umiał powiedzieć "przepraszam".
Hinata tylko się zaśmiała i rozejrzała się po okolicy. Nabrała powietrza i wypuściła je z cichym świstem.
-T-to miejsce! Tutaj się poznaliśmy.- powiedziała Hinata patrząc na łąkę, która kiedyś była pełną kwiatów, dziś jednak wszystkie uschły.
-Tak, mieliśmy wtedy sześć może siedem lat... Walnęłaś mnie wtedy w głowe!- krzyknął oskarżycielsko Sasuke tak jakby miał pięć lat.
-Bo zabrałeś mi Rashi!- zakrzyknęła równierz jak dziecko Hinata. Rashi był to pluszak w kształcie białego króliczka.
-A ja wciąż mam siniaka.- burknął pod nosem Sasuke.
Hinata zaśmiała się lekko z Uchihy.
-Oj, oj! Jaki biedny chłopiec!- powiedziała Hinata głaszcząc go po głowie -... Chcesz buzi by nie bolało?- zapytała dla zgrywy Hinata.
-Tak, poproszę.- powiedział z uśmiechem Uchiha. Hinata pocałowała Sasuke w policzek.
-Fee! Dziewczyna mnie pocałowała!- krzyknął znów jak mały chłopiec Sasuke. Hinata położyła się na plecach śmiejąc, po chwili czarnooki zaczął ją łaskotać. Hinata śmiała się
-Prze-sta-ńń, t-to b-hhah-bo-ah-li.- próbowała się wysłowić pomiędzy nagłym wybuchem śmiechu. Sasuke jednak nie litował się nad Hyugą. Po kilku minutach przestał ją łaskotać.
Hinata leżąc łapała łapczywie powietrze. Nagle usiadła, Sasuke patrzył w błekitne niebo. Rzuciła się na młodego Uchihe i zapytała siedząc na jego brzuchu, dłońmi trzymała nadgarstki chłopaka
-I co teraz, cwaniaku?- Sasuke zaczął się śmiać. Pocałował Hinatę w czubek nosa, przez co Hinata spłonęła krwistym rumieńcem na całej twarzy. Młody Uchiha zaśmiał się drugi raz.
Hinata wstała i odwróciła się od niego plecami. Ręce miała skrzyżowane na piersi, rumieniec zszedł z jej twarzy. Sasuke wstał, podszedł do Hinaty, stanął z nią twarzą w twarz i powiedział
-Chodź, pokaże ci coś.- szepnął i podał jej rekę. Hinata niechętnie i z rumieńcem na policzkach wzięła jego dłoń. Podeszli do olbrzymiego dębu, na którym widniał napis był wycięty kuani'em
"H. Hinata i U. Sasuke
przyjaciele na zawsze."
tak mówił napis, ale w dniu pierwszego dnia szkoły przestali ze sobą rozmawiać przez fanclub Sasuke.
-Pamiętam to był to ostatni dzień naszej wolności. Szkoła, treningi, nauka... łatwo o sobie zapomnieliśmy, prawda?- zapytała odwracając głowę od napisu na korze drzewa.
-Nie było dnia kiedy nie żałowałem tego...- odszepnął odpowiedź czarnowłosy.
Wrócili znów na koc, rozmawiali o czymś nieistotnym. Nagle Sasuke spoważniał
-Hinata, błagam odpowiedz mi... czemu słyszę głosy? Skąd one się wzięły? Zwariowałem?- pytał młody Uchiha.
-Nie, czytałam trochę o tym. Słyszysz szepty, tak? Co one mówią?- zapytała Hyuga
-Czasami ostrzegają przed czymś, czasami ich głosy są jak sztylety, które wriercają się w mózg. Ostatnio słyszę głos małej dziewczynki mówi mi fragmenty swojego życia, płacze, krzyczy. Krzyczy tak głośno jakby ktoś ją obdzierał ze skóry.- wytłumaczył powoli Sasuke.
-Cóż... to może być moja wina. W momencie w którym cię po-pocałowam mogłam ci dać część moich zdolności. Ale abym miała pewność musiałbyś pojechać ze mną do rodzinnej wioski mojej matki, Wioski Księżyca. Tam możemy się dowiedzieć więcej, jeśli chcesz. Znaczy o ile chcesz?- znów zająkała się na słowie "pocałunek". Sasuke zerknął na niebo i odpowiedział
-Dobry pomysł. Musimy tylko powiedzieć o tym starej wiedźmie.- "stara wiedźma" lepszego pseudonimu nie znalazł dla Hokage?
Resztę popołudnia spędzili na gadaniu o przeszłości, kilka minut przed godziną policyjną Hinaty, Sasuke odprowadził bladooką do domu.
   W Konoha trwała noc, Sasuke Uchiha wiercił się z jednej strony łóżka na drugą
Stał na lekkim wzniesieniu, był na łące. Słyszał gdzieś w oddali śmiech Hinaty, najpierw wolnym krokiem szedł w jego kierunku by po chwili biec. 
Hinata siedziała na kocu, śmiejąc się z czegoś co powiedział blondyn złotych oczach. Po chwili zauważyła Sasuke 
-Hej, Sasuke-san! To mój chłopak, Yokusaku.- powiedziała wskazując otwartą dłonią na blondyna obok niej. Słowo "chłopak" odbijało się echem po całej kwiatowej łące. Te słowo zdawało się sprawiać czarnowłosemu ból, mimo że go nie okazał. 
-Dzięki, że się nią zająłęś. Ale teraz nie musisz, bo ona jest MOJA- powiedział chłopak o złotych oczach, dodał po chwili -... i nic nas już nie rozdzieli-
 Chłopak zmienił się w wilkołaka i rozerwał Hyugę na strzępy, a ostatnie co usłyszał Uchiha to śmiech i jednocześnie krzyk Hinaty. Później bestia rzuciła się na niego, raniąc go na policzku.
Sasuke obudził się ciężko dysząc, zalany zimnym potem i po policzkach płynęła krew. Po chwili usłyszał głos małej dziewczynki
-Musisz chronić, Hinatę. Yokusaku ją chce.- cicha przestroga wydobywała się z nikąd i głos ucichł. Sasuke rozejrzał się i poszedł do kuchni, sięgnął do szafy, którą miał nad głową, wyciągnął z niej przeźroczystą szklankę, podstawił pod kran i wpuścił trochę wody, po czym napił się z niej.
"O ile wiem Yokusaku był jej chłopakiem. Dlaczego on chce jej krzywdy, skoro jest martwy!?!"- zastanawiał się młody Uchiha. Spojrzał na zegarek
-Czwarta nad ranem.- szepnął czytając cyfry z zegarka wiszącego nad framugą drzwi kuchennych. Poszedł do swojego pokoju i zaczął się pakować - tak wrócił już do majątku Uchiha, wczoraj skończyli odbudowywać cały majątek.
W tym samym czasie
Krew, wszędzie krew. Pływała ulicami wioski, czerwono-złote oczy wpatrywały się we mnie. Ten lukanin był inny miał ciemno-złote futro i niemal czerwone oczy w których była jeszcze odrobina złotego odcienia. Chciałam krzyczeć gdy zabijał jakiegoś czarnowłosego mężczyzne w którego oczach dojrzałam Sharingan to nie był Itachi, tylko Sasuke, nie mogłam jednak wydobyć z siebie krzyku protestu. Nie wiem dlaczego. Lykanin podchodził do mnie wolno na czterech łapach jak każdy z tej rasy. Po chwili jednak odezwał się JEGO głosem
-Jesteś moja, nie waż się zapominać- szepnął będąc nade mną,
-Yokusaku?- zapytałam, lykan skinął i wbił szpon w moje ramie. Zawrzeszczałam z bólu.
-Aaaaaaa!!!- krzyczała miotając się w łóżku. Do pokoju Hinaty wbiegł Hiashi i Neji, za nimi weszła zaspana Hanabi. Hiashi próbował ocucić córkę i po kilku minutach mu się udało. Hinata usiadła na łóżku płacząc.
-Co się stało?- zapytał zmartwionym głosem ojciec przytulając starszą córkę. Hinata zanosiła się płaczem. Neji podszedł do Hinaty, usiadł na łóżku jedną dłoń położył na plecach Hinaty. Hanabi pobiegła gdzieś i wróciła z parującym kubkiem parującego napoju była to zielona herbata. Brązowowłosa podała siostrze kubek, gdy tylko ta się uspokoiła. Hinata poprosiła ojca i kuzyna by wyszli. Hanabi, mimo prośby starszej siostry aby opuściła jej pokój, została. Po wypiciu herbatki Hinata odłożyła kubek z napisem "Córeczka Tatusia" mięli takie dwa z fioletowymi napisami był Hinaty, a zielonymi Hanabi. Obie siostry poszły spać, Hanabi wcisnęła się do posłania siostry i zasnęły. Miały jeszcze godzinę nim słońce wzejdzie, a księżyc popłynie w inną stronę świata.



Jak zawsze spóźniona, co? Internet mi znowu nawala, ledwo dodałam rozdział. Został mi jeszcze tydzień ferii i powrót do szkoły :,-( 
Ja nie chce!!!
Mam nadzieje, że notka wam się spodobała, specjalnie dla was jest długa pisałam ją dwie godziny i myślę, że bracia chcą mnie teraz ukatrupić. 
Pozdrawiam, Amishia Blood.

1 komentarz:

  1. rozdział super i jeszcze te sny ... :) pisz częściej bo nie mogę się doczekać :)
    ja już dodałam kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń