~~Konoha, majątek Hyuuga
Śmierć była czymś naturalnym, nieuniknionym i bezsprzecznym, nie da się z nią walczyć, uciekać przed nią. To jest niezaprzeczalna prawda. Jedyna pewna w życiu. A jednak wielu pyta "Dlaczego?", ale ci, którzy znają odpowiedź, którzy wierzą w równowagę ponad wszystko inne, nie mogą udzielić odpowiedzi. Jednocześnie kto by chciał znać taką prawdę? Że dusze zmarłych są wśród nas?
Powrót do Konoha był szczególnie trudny w tym okresie. Wróciła parę dni po grupie poszukiwawczej, po wyjaśnieniach u Hokage, złożeniu raportu wszystko wróciło do "normy", choć ciężko było to określić jako normę.
Stres, poczucie winy, strach - te uczucia towarzyszyły jej na co dzień. Unikała innych, oddając się treningom z Shirou, Nejim, Hanabi albo z Yasu. Niektórzy chcieli ją zrozumieć, inni nie rozumieli, a jej narzeczony? Po porażce w sprowadzeniu Hyugi otrzymał miesięczną misję z Naruto i Sakurą, i na szczęście lub nie-szczęście dla dziedziczki jeszcze nie wrócili. Z tego, co się dowiedziała byli w Sunie, więc kontakt także był utrudniony.
Unikanie ludzi, z kolei sprawiło, że młoda dziewczyna czuła się jeszcze bardziej wystraszona i wyobcowana. Czas mijał dla Hinaty na treningach, medytacji, przygotowaniach do nieuniknionego, postanowiła przygotowywać się w Konoha.
Do wojny. Sprowadzenie Seno, przesłuchanie go, trzymanie pod kluczem przyniosło jeszcze więcej niewiadomych niż odpowiedzi. Kultyści - jakby jeszcze mało mieli roboty z cieniami. Trzy Bóstwa mają nad nim wyłączną pieczę i nawet oni - wybrankowie, nie mogli wchodzić do niego.
Wojna jest siedliskiem dusz, im więcej osób zginie tym bardziej cienie się posilą, a jak oni urosną w siłę... Oh okasan, jak ty sobie z tym wszystkim radziłaś? Myśli Hinaty krążyły wokół matki, w końcu to był ten wyjątkowy czas, kiedy samotność i smutek doskwierały najmocniej, a ból otaczał jak łańcuchy jej serce.
Nie tylko ona była zrozpaczona wspomnieniem śmierci matki. Wiedziała to, ale czy jej ból jest przez to mniej ważny? Nie, choć ciężko było jej to przyznać przed samą sobą.
Medytowała w ogrodzie klanu Hyuuga. Słodki zapach kwiatów ogarniał jej zmysły, skupiała się na ich woni, odróżniając azalie, wisterii i kamelii, nie były to jedyne rośliny, ale zdecydowanie było ich najwięcej.
Chciała odejść z Konoha, zostawić opaskę i iść, ale złożona obietnica ciążyła jej, jak kotwica. Przegryzła mocno swoje usta, nie mogąc się skoncentrować.
Głupia...
- Nie.
Egoistka!
- Nie...
Myślisz tylko o sobie!
- Dość. - Objęła samą siebie rękami, kuląc się na nieznośne myśli, błądzące jej po umyśle.
Morderczyni! Słaba! Głupia! Hańba klanu Hyuuga! Pomyśl o swojej siostrze! Co ona przeżywa?!
Zasłoniła swoje uszy i wydała z siebie zduszony, zbolały krzyk.
~~Suna, obrzeża
Krew spłynęła po ostrzu katany Uchihy, gdy pokonał ostatniego z bandytów, napadających na karawany kupieckie.
- Nieźle! Myślę, że możemy już wracać. - Zwyczajny głos Naruto obił mu się o uszy.
- Powinniśmy zdać raport Kazekage. - Dodała Sakura, kończąc opatrunek na nodze Uzumakiego, który podczas walki został powierzchownie ranny.
- Hm. - Skinął im tylko głową, ruszając w stronę wioski.
- Ej! Draniu! Mógłbyś poczekać! Raany... - Blondyn spodziewał się, że ciemnowłosy nie poczeka, jak miał w zwyczaju, ale Uchiha stał.
Dwójka młodych ninja dołączyła do niego, choć uprzednio rzucili sobie zaskoczone spojrzenia. Sasuke był znacznie bardziej cichy niż zazwyczaj. Przyjaciele martwili się o niego, choć ciężko było im zacząć rozmowę.
- Sasuke-kun, myślisz, że to byli ostatni? - Zaczęła różowowłosa.
- Hm.
- Sasuke-kun, nie zostałeś ranny nigdzie? Wiesz, mogłabym cię opatrzyć zanim dotrzemy do Suny. - Ciągnęła.
- Hm. - Pokręcił głową, skacząc z gałęzi na gałąź.
- Sas-... - Rozpoczęła po raz trzeci Haruno.
- Stary! Powiedz wreszcie co ci jest!? Pokłóciłeś się z Hinatą?! - Uchiha zatrzymał się momentalnie, mierząc Naruto zdenerwowanym spojrzeniem. - Ha. Trafiłem.
- Naruto, jesteś naprawdę głupi. Co Hinata ma do Sasuke? Nic ich nie łączy. - I tu zielonooka medyczka została zignorowana przez oboje, co zazwyczaj się nie zdarzało.
Sasuke i Naruto patrzyli na siebie, oceniająco. Czarnowłosy ruszył do drogi.
- Skup się na misji, Naruto.
Nie nazwał mnie idiotą. - Przeszło przez myśl blondwłosego, gdy wrócili do drogi. Niebieskooki mógł być czasem twardogłowym i ślepym, ale nie aż tak, aby nie zauważyć, że nieobecność pewnej dziedziczki nie wpływa na jego przyjaciela. Rozmyślał nad tym dłuższą chwilę, skupiony na przyjacielu i...
- Naruto! Uważa-...! - Ostrzeżenie przyszło za późno.
Pump!
Głuchy dźwięk uderzenia o drzewo i bolesny upadek w krzaki, na nie-szczęście Uzumakiego z kolcami, a zaraz za nim okrzyk bólu jednego z najsilniejszych ninja liścia.
- Ty idioto. - Sasuke stał na gałęzi, patrząc na niego z góry.
Dobra, wszechświat jest w równowadze. Sasuke mnie obraża.
Niestety musieli nadłożyć drogi przez głupi wypadek Naruto. Uchiha podejrzewał, że jego przyjaciel się martwi i sam musiał przyznać, że powinien im o tym powiedzieć, bez względu jak na to patrzy klan.
Zajęli więc pokój w przydrożnym motelu, było to skromne pomieszczenie z trzema pojedynczymi łóżkami, komodą i jednym oknem z widokiem na drogę. Właściciel obserwował ich w ciszy i z wyraźną podejrzliwością, ale na widok zapłaty nie zadawał zbędnych pytań, dając im klucz.
Nie rozpakowywali się, ceniąc bardziej czas niż wygody. Sakura poszła do łazienki, gdy Naruto i Sasuke postanowili posilić się zupą i chlebem, jak wróciła miseczki były już puste.
- Nie mogę się już doczekać ramen w Ichiraku! Staruszek robi najlepsze! - Zaczął Uzumaki, marząc już o kluskach i bulionie.
- A ja chcę już się ułożyć w swoim łóżku. - Uśmiechnęła się Sakura.
Uchiha jak zazwyczaj milczał, ale wyjątkowo teraz postanowił zabrać głos.
- Chcę wam coś powiedzieć. - Dwójka młodych ninja spojrzała na niego, więc kontynuował. - Jestem zaręczony.
Cisza była wręcz namacalna. Denerwująca. Nieznośna. Choć może to takie wrażenie Uchihy? Obserwował twarze swoich przyjaciół, a zaraz rozbrzmiał śmiech Uzumakiego.
- Hahhaha! A to dobre! Powiedziałeś to tak poważnie, że myślałem, że nie żartujesz!
- Sasuke-kun, nie spodziewałam się tego żartu haha!
- Ja nie żartuje. - Zaczął z poważną miną, a i oni spoważnieli. - Na pewno słyszeliście plotki o Hinacie i mnie.
Sakura słyszała, choć bardzo to od siebie odrzucała. Myśl, że cicha dziedziczka mogła jej odebrać obiekt westchnień napawała jej serce zazdrością, a bardzo nie chciała nienawidzić swojej cichej przyjaciółki. Z drugiej strony... Czy ja i Hinata jesteśmy przyjaciółkami? Przyjaciółka nie odbiera ukochanego drugiej! - Powiedziała jej myśl. Naruto z kolei miał nieczytelny wyraz twarzy, ale zaraz się uśmiechnął. Cieszył się, że jego przyjaciel wybrał akurat Hyugę, ale nie dlatego, że Sakura byłaby wolna, jak niektórzy mogą pomyśleć, a dlatego, że uważał ją za miłą dziewczynę.
- Kiedy to się zaczęło? - Zadał pytanie przyjacielowi.
- Właściwie to podczas waszej misji z nią, gdy wróciłem.
- Rany! I dopiero teraz nam o tym mówisz?! Kiedy jej powiesz?! - Uzumaki podskoczył do przyjaciela.
- Jesteśmy zaręczeni.
- Wooo! Nie patyczkujesz się haha! Ale nie no! Stary! Gratulacje! Cieszymy się twoim szczęściem, ne? Sakura-chan? - Blondyn zwrócił się do różowowłosej. - Hinata jest naprawdę ładna, mądra i miła! Jest naprawdę śliczna i słodka!
Sasuke poczuł coś w rodzaju ulgi, że choć jedno z jego dwóch przyjaciół się cieszy.
- A... tak... Gratulacje, Sasuke-kun! - Uśmiechnęła się niby wesoło, choć nie czuła tego, co mówią jej usta. - Dobrze wybrałeś.
Sakura była na granicy wybuchu. Czuła, jak jej serce pęka, gdy jej obiekt westchnień wybrał inną. Jej zdaniem dziewczynę, która ma wszystko. Urodziła się w bogatej rodzinie, ma wspaniałych przyjaciół. Zmarszczyła brwi z irytacją.
- Ale to dziwne, że cię zaakceptowała. - Zaczęła.
- Co masz na myśli? Moim zdaniem pasują do siebie! - Uśmiechnął się niebieskooki.
- No wiesz... Hinata podkochiwała się w tobie, Naruto, od przedszkola. Dziwne, że byłeś tak głupi, aby przegapić jej względy skoro uważasz ją za taką wspaniałą.
- Oi! Sakura. Teraz brzmisz na zazdrosną.
- Oh przepraszam, ale może powinieneś to wiedzieć zanim będziesz świadkiem na ślubie Sasuke. - Prychnęła Haruno.
- A kiedy będzie ślub, Sasuke-teme? - Blondyn postanowił zignorować już różowowłosą.
- Za jakieś 4 lata.
- To szmat czasu! - Uśmiechnął się Naruto.
- Idealny czas, abyśmy mogli się zaakceptować. - Odparł Sasuke, siadając na łóżku.
Naruto przytaknął, a Sakura stwierdziła po chwili, że idzie coś zjeść na dół, mając dość młodych mężczyzn rozprawiających o urodzie granatowowłosej dziewczynie.
Co niby Hinata ma w sobie czego nie mam ja?! Jestem od niej silniejsza, mądrzejsza, ładniejsza! A wciąż z nią przegrywam! O Sasuke! O MOJEGO Sasuke! - Myślała Haruno, brodząc łyżką w zupie. Nie miała ochoty wracać do pokoju i słuchać słowotoku, ani czegokolwiek dotyczącego małżeństwa Sasuke z Hinatą. Dlaczego? Dlaczego ona? Ze wszystkich kobiet w Konoha dlaczego ona, a nie ja?
Haruno stwierdziła, że nie jest w stanie nic przełknąć i poszła się przewietrzyć. Wieczorne powietrze zawsze pomagało jej myśleć, ale teraz tego miała dość. Im głębiej myślała, tym bardziej informacja sprzed chwili wydawała jej się głupia i nieprawdopodobna. Ta dwójka? Nie. Prędzej uwierzy, że Naruto zostanie Hokage już jutro niż w ich małżeństwo. Pozostaje porozmawiać z Hinatą zaraz po misji i to wyprostować! - Z tą myślą udała się z powrotem do pokoju, gdzie położyła się spać, zauważając, że Naruto i Sasuke już zasnęli.
~~Konoha
Ino uznała, że dała wystarczająco dużo czasu Hinacie i postanowiła udać się w tym momencie do majątku klanu dziewczyny, aby "wyciągnąć" ją z tych czterech ścian. Strażnik jednak nie miał zamiaru jej wpuszczać, a sama nie zamierzała rezygnować.
Jako że była wykwalifikowaną kunoichi, ale i damą postanowiła zrobić to, co każda kobieta uczyniłaby, jak nie ma wyjścia. Jej plan jednak nie miał szans wejść w życie, gdy starsza kobieta stanęła przed strażnikiem.
- Co tu się dzieje? - Zapytała, tupiąc nogą.
- Wypraszam tę młodą damę, Hyuuga-sama. - Dla Ino było jasne, że starsza kobieta nie jest jakąś zwykłą członkinią klanu.
- Chcę się widzieć z Hinatą! - Zakomunikowała, nie chcąc utracić tej szansy, jaką dał jej los.
- Oh? Nie mówiłeś jej, Yukichi? Hinata nie chcę nikogo widzieć. - Odparowała staruszka.
- I to jest właśnie problem! Pozwalacie jej się izolować, gdy nas potrzebuje! Nie jest sama! Naprawdę, chcę jej pomóc, proszę pani! - Upierała się blondynka.
Hirako była ochroną babcią, może nie nadopiekuńczą, jak Neji, ale szanowała decyzję swojej wnuczki. Powinna nakazać więc strażnikowi aby usunął niebieskooką Yamanakę, ale tego nie zrobiła. Widziała i dobrze znała to spojrzenie, to błagalne spojrzenie. Sama kiedyś była młoda i wiedziała, jak ciężko jest znosić to, przez co teraz przechodzi dziewczyna.
- Proszę... Ja... naprawdę chcę jej pomóc. To moja przyjaciółka. Nie chcę, aby walczyła z tym sama.
Hirako zamknęła oczy, myśląc.
- Jesteś z rodu Yamanaka, racja? - Ino pokiwała głową twierdząco. - W porządku. Wejdź. Ale zanim pójdziesz do Hinaty... Musisz wiedzieć pewną rzecz.
- O-oczywiście! Dziękuje! - Ino minęła strażnika, idąc obok staruszki. - Jaka to rzecz, proszę pani?
- To, przez co przechodzi teraz Hinata... jest bardzo ciężkie. Źle przeżyła śmierć matki, a teraz ma nad sobą jarzmo przeszłości, jak i natłok obowiązków. Zapewne wiesz o jej przyszłym małżeństwie z Uchihą, więc na pewno wiesz, przez co przechodzi. Nie jest łatwo być narzeczoną zdrajcy. - Hirako mówiła dalej, ale Ino wydawała się głucha.
Hina i Sasuke...? Ja... Wiedziałam! - Uśmiechnęła się w myślach. Ale... Dlaczego nic nie mówiła? Chociaż... Ino naszły wspomnienia. Dlaczego wcześniej nie zwróciła uwagi na palce serdeczne jej przyjaciółki i dawnego obiektu westchnień? Zamrugała. Nosili pierścionki zaręczynowe. Obiecali sobie siebie. Jak długo to trwało?
Hirako przeprowadziła Ino przez ogrody. Zapach kwitnących drzew, kwiatów sprawił, że Ino zaniemówiła. Niektóre z roślin nie powinny kwitnąć, bo to nie był ich sezon.
- Moja wnuczka kocha ten ogród. Znajdziesz ją na środku stawu o tam! - Hirako wskazała drewnianą altankę.
Oczom Ino ukazała się budowla, pomalowana na biało i owinięta przez bluszcz, jak i cierniste krzewy róż. Szukała wzrokiem mostku, aby przedostać się na miejsce, ale go nie znalazła. Zebrała chakrę w stopach i zamierzała postawić buta na tafli, ale dziwna siła ją powstrzymała. Nie ważne ile napierała nie była w stanie tego zrobić. Zacisnęła mocno zęby i dłonie w pięści, nie poddając się i ruszyła. Szła, mierząc mocne i twarde kroki, jakby przedzierała się przez zamieć, wydawało jej się, że niewidzialne dłonie łapią ją za kostki, nadgarstki i starają się ją zatrzymać, ale nie usłuchała ich.
Jak dotarła na mini wysepkę musiała złapać oddech i objąć się ramionami, czując dziwny przenikliwy chłód. Weszła po schodkach, rozglądając się za przyjaciółką i zobaczyła ją, jak pije herbatę i żywo rozmawia z czymś... niewidzialnym.
- I-ino-chan... - Zamrugała, patrząc na przyjaciółkę.
- Przyszłam z tobą porozmawiać, Hinata. - Usiadła przed nią. - Właściwie, abyś mnie wysłuchała.
Hinata popatrzyła na zimny napój w naczyniu i nalała z dzbanka herbaty dla przyjaciółki, dając jej pozwolenie na zajęcie miejsca. Przeczuwała, że to nie będzie miła rozmowa...
- Dlaczego nam to robisz? - Zamrugała. - Myślałam, że nam ufasz, że mi ufasz. Wiem... Wiem, że jesteś zaręczona z Sasuke i chcę ci pogratulować, ale i... martwię się o ciebie. Powiedz mi prawdę. Nie rozpowiem tego po Konoha, jak mogą niektórzy myśleć, ale chcę wiedzieć... Dlaczego się izolujesz? Ja... Wiem, że masz wyjątkową moc, widzisz duchy. Dzięki tobie zobaczyłam kuzynkę, ale chcę wiedzieć, co się z tobą dzieje? Odkąd wróciłam z Nekogakure nie wyściubiasz nosa zza murów. Martwimy się, ja się martwię. Mówiłaś strażnikom, aby nie wpuszczali nikogo, nawet Kiby czy Shino. Powiedz... Co się stało w Nekogakure?
Hinata długo milczała, aż w końcu przemówiła.
- Kilka dni temu zostałam porwana przez kultystów cieni, którzy wynajęli Itachi'ego Uchihę, aby mnie pojmał. Chcięli otworzyć bramę Cieni, aby te mogły się przedostać i zniszczyć nasz świat. Kultyści obserwują mnie odkąd mam moc Kiyoshi'ego. Czekają... Z tego, co udało się ustalić chcą zniszczyć świat. Zniszczyć Kiyoshiego, Chie i Azurę, aby cienie mogły władać naszym światem. - Wzięła oddech. - Muszę dlatego być ostrożna, aby wam nic nie groziło z mojej winy.
- Hinata... - Ino popatrzyła w oczy przyjaciółki i milczała, aż zebrała myśli i zaczęła. - Jesteśmy ninja, kunoichi, shinobi. Musimy być gotowi na zagrożenie. A jeśli ktoś chcę cię skrzywdzić czy innych naszych przyjaciół... Będzie mógł się spodziewać skopania tyłka przeze mnie! I nie chcę widzieć, że się izolujesz i pijesz sobie herbatki z duchami. - Uśmiechnęła się na moment.
- A-ano... Właściwie to...
- No?
- Siedzisz na kolanach jednego z duchów.
- Aaaa!!! - Pisnęła Ino zeskakując.
Hinata uśmiechnęła się lekko, patrząc na twarz przyjaciółki i zwróciła spojrzenie na dawnego rozmówcę, skiwając mu głową z szacunkiem. Uchiha Fugaku pokręcił głową na swoją synową i jej głośną przyjaciółkę.
- Bardzo przepraszamy, Uchiha-sama. To był kiepski żart. - Zaczęła Hinata, gdy Ino zesztywniała.
- W porządku, Hinato. Do zobaczenia na kolejnej partyjce shogi za dwa dni. Może w tym czasie znajdę sposób, aby cię pokonać. - Yamanaka nie słyszała słów, jakie wypowiedział mężczyzna, ale poważna mina jej przyjaciółki dała jej znak, że jest to coś poważnego.
- Więc do następnego razu. - Odparła, kłaniając się.
Blondynka zastanawiała się, o czym dyskutowali i czy nie przerwała czegoś bardzo ważnego, ale również się skłoniła. Po tym wyruszyły z powrotem, a Ino znowu czuła dziwny opór. Popatrzyła na Hinatę idącą spokojnym spacerem.
- Hinata... Nie czujesz nic? Jakby coś cię hamowało?
- Ah... Nie... - Hyuga uklęknęła na tafli i dotknęła jej rozświetloną dłonią. I wtedy Ino zobaczyła to, co ona. Dusze małych zwierzątek, jak zające, lisy czy wiewiórki biegające wokół dziedziczki. - To są duchy tych, co zginęli. Służą bardziej jako... przewodnicy dusz, ale zostają tutaj do czasu reinkarnacji. Chronią nasze domostwa przed złymi duchami.
- Cieniami?
- Tak. Musiały uznać, że jesteś zagrożeniem dla partyjki shogi dla mnie i pana Uchihy. - Roześmiała się Hyuga cicho.
- Jesteś okropna! Myślałam, że rozmawiacie o świecie!
- Iie. Dzisiaj jest kolejna rocznica śmierci mojej matki, a pan Fugaku wraz z panią Mikoto najczęściej spędzają ją ze mną, abym... wiesz... nie była sama.
- Ale od nas, żywych, się izolujesz. - Stwierdziła fakt niebieskooka.
- To prawda. Robię to... Bo czasem jest mi łatwiej porozmawiać o mamie z kimś, kto ją znał. Oczywiście... jest mi wstyd, ale nie chcę was prosić o pomoc. Nie tylko ze względu na kultystów, ale... Boję się, że nazwiecie mnie słabą.
- Tyś głupia! - Ino podbiegła do przyjaciółki i rzuciła jej się na szyję, ale w tym procesie obydwie straciły kontrole chakry i cóż... Skończyły w wodzie.
Służba Hyuugów wyciągnęła je z wody i osuszyły się w salonie przed kominkiem. Ino otrzymała kimono na czas, aż jej ubranie się wysuszy, a teraz obydwie siedziały przed płomieniem i oddawały się błogiemu ciepłu, popijając gorące mleko z czekoladą - nowy eksperyment babci Hinaty. Dziewczęta rozmawiały o tym, co dręczy dziedziczkę i jak temu zapobiec, jak sprawić, aby czuła się bardziej komfortowo i jak powiedzieć prawdę całej wiosce na temat Trzech Bóstw, których wpływy zaczynały być coraz bardziej widoczne.