Zmienna. Tak... no cóż... wymyśliłam lepszy pomysł. Odzyskałam siły na to opowiadanie. Te, które rozpoczęłam przeniose na innego bloga.
Jeszcze dziś go założę i przeniose tam opowiadania.
- Chodźmy dalej. Musimy ich zniszczyć. - Biała maska ANBU skutecznie ukrywała twarz mężczyzny.
- Jak sobie chcesz! Ale to moje ostrza zatopią się w jego ciele! - Dziewczyna o granatowych włosach w stroju uczennicy patrzyła na ostrą część mieczy, które trzymała w dłoniach.
Czarnowłosy wywrócił oczami i szedł dalej w otoczeniu trupów. Szli już chyba z trzy dni, a i tak nie mogli znaleźć kryjówki Umberta. Wiele się w ten czas dowiedzieli o wrogu.
W umyśle Hyuugi była odtwarzana krótka rozmowa z Hokage
- Nie wiemy z kim mamy do czynienia. Musimy być ostrożni w walce z nim. Chciałabym wam pomóc, ale nie mogę. Muszę zaopiekować się wioską, umocnić ją, zwiększyć obronę murów. - Przeczesała włosy dłonią, jakby to miało uspokoić jej skołotane nerwy.
- Hai!
- Bądźcie ostrożni. Postarajcie się nie zginąć. Wysyłam waszą szóstkę, bo wierze, że sobie poradzicie. Reszta zostanie, aby chronić wioskę i jej mieszkańców. Możecie odejść. - Hokage zaczęła przeglądać dokumenty, dając wyraźny znak, że ma ich dość.
Hinata szła wraz z Karin i rozmawiały o misji, obok nich - pogrążona w rozmyślaniach - szła Yuriko. Oprócz pięknych młodych dam na misję szło pozostali członkowie Hebi.
- Hyuuga-sama? Jak myślisz? Wytrzymamy? - Głos zabrała trzecia z dziewcząt.
- Iie... nie wiem co myśleć. Ale nie możemy się poddać. Będę walczyła póki moje serce bije, oddech jest w płucach, a krew w żyłach! - Uśmiechnęła się Hinata.
- Ciesze się. Postaram się nie być kłopotem.
- Nie będziesz. Masz potężną chakrę, jesteś inteligentna. Poza tym... mamy potężnych sprzymierzeńców. - Hinata nie była dobrą pocieszycielką, ale te kilka słów wystarczyło rudowłosej.
Ktokolwiek nasłał tą armie jest silny... wątpie, aby udało nam się go pokonać w szóstkę. - Przemknęła myśl przez umysł Hyuugi.
- Hinata-sama? - Yuriko stanęła przy granatowowłosej, która popatrzyła na nią pytająco.
- Zróbmy przerwę... - szepnęła.
Dopiero na słodką myśl o wytchnieniu, Hinata zdała sobie sprawę ze zmęczenia. Stanęła na małej polance, w pobliżu, której płynął wartki strumyczek.
- Suigetsu, idziesz ze mną pozbierać drewna na ognisko. Juugo, proszę abyś rozbił namioty z Yuriko. Sasuke, ty i Hina idziecie łowić ryby. - Zarządziła czerwonowłosa zostawiając plecak.
- Kto ci dał prawo do rządzenia?! - burknął Hozuki z irytacją.
- Ja sama. - uśmiechnęła się i poszła do lasu.
- Idź za nią. - Sasuke skierował się do strumyczka, nawet nie patrząc za fioletowookim.
- Hai, hai... a czy mam inne wyjście? - I już go nie było, bo zniknął w gęstych krzakach.
- Uważajcie na siebie. - Zdążyła jedynie powiedzieć bladooka, idąc w ślad za Uchihą.
Yuriko nuciła wyciągając z worka śpiwory.
- Umiesz rozbijać namiot? - Yuriko pokręciła przecząco głową na pytanie Juugo.
- Kiedyś umiałam... gdy jeszcze chodziłam na misje...
- Jak to? Nie chodziłaś na misje? - Pomarańczowowłosy zajął się rozbijaniem namiotu.
Przez twarz długowłosej przebiegł horror. Wyglądała, jakby miała zaraz uciec z krzykiem.
- J... ja nie chce o tym mówić. - zajęła się innym namiotem.
Pomarańczowooki mimo ciekawości wolał nie ingerować w dalszą rozmowę, wyczuwając, że dla młodej kunoichi jest to bolesny temat.
Po upływie godziny Karin i Suigetsu przynieśli drewna.
- Co tak długo? - zirytował się czarnooki.
Karin usiadła na pobliskiej skale i milczała, wyglądała na rozdrażnioną.
"Właściwie po co ja pytam? To oczywiste, że się kłócili..." - Westchnął w myślach.
- Uchiha Sasuke! Tu ziemia!
- Co?
- Pytałam czy możesz rozpalić ogień. - granatowowłosa miała te dni, w których nie można było ŻADNEJ kobiety wkurzać i to się nie nazywało codzienność.
Czarnowłosy użył jutsu kuli ognia i rozniecił ogień.
- Ja... sądzę, że lepiej nie używać chakry. - Zaczęła nieśmiało Yuriko.
- Dlaczego? - Hebi popatrzyło na rudowłosą.
- Potężne użycie chakry może zwabić naszych wrogów, a tego nie chcemy... - Wypowiedziała na jednym wydechu.
- Masz racje. - Hyuuga zajęła się patroszeniem ryb.
Z racji tego, że było ich sześciu musiała robić to szybko i sprawnie, aby głód się nie nasilił zanadto. Reszta kobiet dołączyła do Hyuugi i poszło im sprawniej i z całą pewnością szybciej.
Noc nastała szybko. Po zjedzonym posiłku chłopcy weszli do swojego namiotu, podobnie do dziewcząt. Na warcie nie zostawili jednak nikogo.
Hinata śniła snem pełnym koszmarów... wszystkie walki, jakie stoczyła... wszystkie trupy jakie pozostawiła... błędy, które popełniła i wiele, wiele innych rzeczy... w jednym szybkim, pełnym krwi filmu. Bladolica zalana zimnym potem, z sercem bijącym mocno w piersi, usiadła.
"Dlaczego zawsze, gdy nie śpie obok NIEGO muszę mieć koszmary?! Co w nim jest?! Jest moim aniołem stróżem?! Iie... diabłem stróżem prędzej" - krzyczała w myślach.
Jeszcze dziś go założę i przeniose tam opowiadania.
Rozdział 31: Chwila wytchnienia
Słońce przedzierało się przez korony drzew, oplatając promieniami ciała martwych, poległych, którzy ośmielili się stanąć na drodze ninją z Konohy.- Chodźmy dalej. Musimy ich zniszczyć. - Biała maska ANBU skutecznie ukrywała twarz mężczyzny.
- Jak sobie chcesz! Ale to moje ostrza zatopią się w jego ciele! - Dziewczyna o granatowych włosach w stroju uczennicy patrzyła na ostrą część mieczy, które trzymała w dłoniach.
Czarnowłosy wywrócił oczami i szedł dalej w otoczeniu trupów. Szli już chyba z trzy dni, a i tak nie mogli znaleźć kryjówki Umberta. Wiele się w ten czas dowiedzieli o wrogu.
W umyśle Hyuugi była odtwarzana krótka rozmowa z Hokage
- Nie wiemy z kim mamy do czynienia. Musimy być ostrożni w walce z nim. Chciałabym wam pomóc, ale nie mogę. Muszę zaopiekować się wioską, umocnić ją, zwiększyć obronę murów. - Przeczesała włosy dłonią, jakby to miało uspokoić jej skołotane nerwy.
- Hai!
- Bądźcie ostrożni. Postarajcie się nie zginąć. Wysyłam waszą szóstkę, bo wierze, że sobie poradzicie. Reszta zostanie, aby chronić wioskę i jej mieszkańców. Możecie odejść. - Hokage zaczęła przeglądać dokumenty, dając wyraźny znak, że ma ich dość.
Hinata szła wraz z Karin i rozmawiały o misji, obok nich - pogrążona w rozmyślaniach - szła Yuriko. Oprócz pięknych młodych dam na misję szło pozostali członkowie Hebi.
- Hyuuga-sama? Jak myślisz? Wytrzymamy? - Głos zabrała trzecia z dziewcząt.
- Iie... nie wiem co myśleć. Ale nie możemy się poddać. Będę walczyła póki moje serce bije, oddech jest w płucach, a krew w żyłach! - Uśmiechnęła się Hinata.
- Ciesze się. Postaram się nie być kłopotem.
- Nie będziesz. Masz potężną chakrę, jesteś inteligentna. Poza tym... mamy potężnych sprzymierzeńców. - Hinata nie była dobrą pocieszycielką, ale te kilka słów wystarczyło rudowłosej.
Ktokolwiek nasłał tą armie jest silny... wątpie, aby udało nam się go pokonać w szóstkę. - Przemknęła myśl przez umysł Hyuugi.
- Hinata-sama? - Yuriko stanęła przy granatowowłosej, która popatrzyła na nią pytająco.
- Zróbmy przerwę... - szepnęła.
Dopiero na słodką myśl o wytchnieniu, Hinata zdała sobie sprawę ze zmęczenia. Stanęła na małej polance, w pobliżu, której płynął wartki strumyczek.
- Suigetsu, idziesz ze mną pozbierać drewna na ognisko. Juugo, proszę abyś rozbił namioty z Yuriko. Sasuke, ty i Hina idziecie łowić ryby. - Zarządziła czerwonowłosa zostawiając plecak.
- Kto ci dał prawo do rządzenia?! - burknął Hozuki z irytacją.
- Ja sama. - uśmiechnęła się i poszła do lasu.
- Idź za nią. - Sasuke skierował się do strumyczka, nawet nie patrząc za fioletowookim.
- Hai, hai... a czy mam inne wyjście? - I już go nie było, bo zniknął w gęstych krzakach.
- Uważajcie na siebie. - Zdążyła jedynie powiedzieć bladooka, idąc w ślad za Uchihą.
Yuriko nuciła wyciągając z worka śpiwory.
- Umiesz rozbijać namiot? - Yuriko pokręciła przecząco głową na pytanie Juugo.
- Kiedyś umiałam... gdy jeszcze chodziłam na misje...
- Jak to? Nie chodziłaś na misje? - Pomarańczowowłosy zajął się rozbijaniem namiotu.
Przez twarz długowłosej przebiegł horror. Wyglądała, jakby miała zaraz uciec z krzykiem.
- J... ja nie chce o tym mówić. - zajęła się innym namiotem.
Pomarańczowooki mimo ciekawości wolał nie ingerować w dalszą rozmowę, wyczuwając, że dla młodej kunoichi jest to bolesny temat.
Po upływie godziny Karin i Suigetsu przynieśli drewna.
- Co tak długo? - zirytował się czarnooki.
Karin usiadła na pobliskiej skale i milczała, wyglądała na rozdrażnioną.
"Właściwie po co ja pytam? To oczywiste, że się kłócili..." - Westchnął w myślach.
- Uchiha Sasuke! Tu ziemia!
- Co?
- Pytałam czy możesz rozpalić ogień. - granatowowłosa miała te dni, w których nie można było ŻADNEJ kobiety wkurzać i to się nie nazywało codzienność.
Czarnowłosy użył jutsu kuli ognia i rozniecił ogień.
- Ja... sądzę, że lepiej nie używać chakry. - Zaczęła nieśmiało Yuriko.
- Dlaczego? - Hebi popatrzyło na rudowłosą.
- Potężne użycie chakry może zwabić naszych wrogów, a tego nie chcemy... - Wypowiedziała na jednym wydechu.
- Masz racje. - Hyuuga zajęła się patroszeniem ryb.
Z racji tego, że było ich sześciu musiała robić to szybko i sprawnie, aby głód się nie nasilił zanadto. Reszta kobiet dołączyła do Hyuugi i poszło im sprawniej i z całą pewnością szybciej.
Noc nastała szybko. Po zjedzonym posiłku chłopcy weszli do swojego namiotu, podobnie do dziewcząt. Na warcie nie zostawili jednak nikogo.
Hinata śniła snem pełnym koszmarów... wszystkie walki, jakie stoczyła... wszystkie trupy jakie pozostawiła... błędy, które popełniła i wiele, wiele innych rzeczy... w jednym szybkim, pełnym krwi filmu. Bladolica zalana zimnym potem, z sercem bijącym mocno w piersi, usiadła.
"Dlaczego zawsze, gdy nie śpie obok NIEGO muszę mieć koszmary?! Co w nim jest?! Jest moim aniołem stróżem?! Iie... diabłem stróżem prędzej" - krzyczała w myślach.
Czekam na dalszą część ale mam nadzieję że tamtego bloga nie będziesz zaniedbywać bo też był bardzo dobry
OdpowiedzUsuńNie mam takiego zamiaru! :)
Usuń