20 marca 2013

Rozdział16: Zawsze będziesz moja.


Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu, smród śmierci był w powietrzu, którym miała oddychać.
Zatrzepotała powiekami aby przyzwyczaić się do mroku panującego w pomieszczeniu
-Gdzie ja jestem?- wypowiedziała na głos swoje myśli ciemnowłosa.
Usiadła na łóżku. Po czym wstała i podeszła do drzwi na przeciw okna.
-W domu.- usłyszała odpowiedź z ust starej kobiety.
Starsza pani siedziała przy oknie i wyszywała smoka na jakimś dużym białym materiale.
-W domu?- powtórzyła jakby się upewniając.
-Tak.- mówiła tak spokojnie każde słowo, kaździutkie.
-Nie, to nie jest mój dom. Mój dom jest w Konoha-gakure! Tam mieszkam, tam jest moja rodzina! Tam są ci na których mi zależy! Tam....- już miała rozpocząć kolejne zdanie, gdy do pomieszczenia ktoś wszedł. To król Diabeł
-Oj, oj, oj. Jakaś ty biedna. Moja mała, słodka narzeczona.- powiedział gładząc jej długie włosy.
Hinata dyszała i z przerażenia, i ze złości. Nagle zdała sobie sprawę z sensu tych słów.
-Nie jestem twoja narzeczoną!!!- ryknęła tak donośnie, że rzeczy na meblach zadrżały.
-Byłabyś wspaniałą Królową...- rozmarzył się Diabeł po czym dodał -... nie tak jak twoja matka.-
"Sprawie, że pożałujesz tych słów."- pomyślała Hyuga
"-Czyżby, kochanie?"- usłyszała jego głos w SWOJEJ głowie.
-Ja-jak ty to...?- nie mogła nawet dokończyć zdania
-Jak to robie, to twoje pytanie? To proste ty zostałaś mi przeznaczona, ja słyszę twoje myśli, potrafie przewidzieć każdy twój ruch, znam każdy szczegół twojego życia, znam cię lepiej niż ty sama.- szeptał okrążając ją, a ostatnie zdanie wyszeptał wprost do jej ust.
Hyuga zaczęła ciężko oddychać, poczuła jak znów zapada w głębki sen i to też się stało.
-Jednak nie jest jak jej matka...- szepnęła staruszka uśmiechając się przy tym delikatnie.
-Ślub będzie w zaćmienie, radze ci suknia dla niej ma być już gotowa.- rozkazał władca piekieł po czym wyszedł.
Zostawiając Hyugę leżącą na zimnej podłodze.
-Jak każesz mój panie.- odpowiedziała zniżając głowę w głosie pływała kpina.
"Twój ojciec był postrachem wielu ludzi, twój brat był postrachem, ale nie ty Devonie. Może i odziedziczyłeś po ojcu wygląd, ale nie charakter. Nie pozwolę na to abyś ożenił się z moją wnuczką!"- krzyczały myśli babci Hinaty, Lily.
Po króciutkiej chwili wstała z krzesła, które cicho skrzypnęło. Ocuciła Hyugę, poklępując starymi dłońmi po jej młodych policzkach.
-Nie rozumiem, dlaczego ja? Dlaczego?- pytała Hyuga, siedziała na łóżku okryta czarnym kocem.
-Bo jesteś córką Hikari.- odpowiedziała krótko kobieta kończąc wyszywanie smoka.
-Piękne...- szepnęła Hinata widząc smoka na białym materiale, wstając podeszła do okna i wyjrzała przez nie.
Czerń nocy królowała na niebie, brak gwiazd, nawet księżyc bał się przyjść do tej części wioski.
-Wiesz, że jestem twoją babcią?- zapytała staruszka, wstając powoli i podchodząc do Hinaty.
-Mam pytanie...- babcia spojrzała na nią uważnie, a Hinata dokończyła -... Czy to możliwe abym stąd uciekła?-
-Nieee, widzisz tam w dole roi się od sług Devona. Nawet jeśli byś spróbowała uciec one by cię wywęszyły i przytargały tutaj.- odpowiedziała ze smutkiem.
-Czy Króla Diabła można zabić?- zapytała po raz drugi Hyuga.
-Jedynie miecz Wybrańca i sam wybraniec może to zrobić. Trzeba też osłabić Króla Diabła.- odpowiedziała z jeszcze większym smutkiem.
-Gdzie znajdę wybrańca?- zapytała patrząc w czarną przestrzeń za oknem.
-To wybranek twojego serca...- odpowiedziała babcia.
-Yokusaku-kun jest martwy...- odszepnęła oczy powędrowały na babcię, a później na podłogę.
-Tak, to możliwe. Ale ja nie mówię o Yokusaku tylko o tym...- już Lily miała powiedzieć gdy przerwała jej wnuczka
-Cicho! Diabeł może usłyszeć!- krzyczała szeptem ciemnowłosa, a jej babcia jedynie się zaśmiała.
~~W tym samym czasie
Dwaj czarnowłosi młodzi mężczyźni skakali z jednego dachu domu na drugi.
-Uchiha-san, tak w ogóle to... gdzie my zmierzamy?- zapytał jeden z nich.
Sasuke nagle się zatrzymał omal nie spadając przy tym z dachu jednego domu.
-Nie mam bladego pojęcia.- odparł ze złością.
Chciał jej pomóc, ale nie wiedział nawet gdzie iść. Stał w milczeniu i patrzył na srebrny księżyc, który oplatała blada poświata.
"Nie martw się, Hinata, odnajdę cię."- pomyślał młody Uchiha.
   Nagle przed niego wyskoczył ktoś, oczy czarnookiego zmieniły barwę na krwisto-czerwoną jedynie małe kropelki i źrenice pozostały czarne.
-Spokojnie, Uchiha-sama.- usłyszał cichutki głos zamaskowanej osoby, osoba ściągnęła maskę z twarzy po czym dodała -To ja, Lyra.- to trochę uspokoiło Uchihę.
-Lyra-san, co ty tutaj robisz?- zapytał drugi czarnowłosy chłopak.
-Okaasan wiedziała, że was nie powstrzyma i poprosiła abym poszła za wami. Jestem pewna, że nie znacie drogi. A ja mogę was tam zaprowadzić nawet z zamkniętymi oczami.- wyjaśniła bez zająknięcia się rudowłosa dziewczyna.
-To dobrze.- odpowiedział Uchiha "Spadłaś nam z nieba, Lyra."- oczywiście nie powiedział tego co myśli na głos.
-Ale jest mały szczegół... Nie możemy tam wejść przez trzy dni.- powiedziała ze smutkiem zwykle cicha dziewczyna.
-Dlaczego?- zapytali równocześnie czarnowłosi z wyczuwalną irytacją.
-Wioska Księżyca jest podzielona na dwie części. Ta na której my jesteśmy jest nazywana Wolną Strefą, bo jest tutaj najbezpieczniej. Ta druga jest nazywana Terenem Nieczystych, to tam przebywają Hinata-san i niektózi z mojego klanu. Brama jest otwierana tylko na ślub Króla Diabła z Hinatą, ślub odbędzie się czwartego dnia...- wyjaśniała dalej, ale Uchiha już jej nie słuchał jego myśli zatrzymały się na części o tym, że Hinata ma wyjść za króla Diabła w myślach obmyślał różne tortury jakie zada królowi. Te myśli były nawet groźniejsze od jakichkolwiek użytych przez Hinatę słów czy gróźb.
-Skąd wiesz kiedy będzie ślub?- zapytał podejrzliwie Sai, zwracając w ten sposób uwagę rozmyślającego Uchihy.
-J-ja, wiem, bo... (głęboki wdech)... bo pan Anizaki informuje nasz klan na bierząco i....- przeszkodziła jej ręka na szyi, ta ręka należała do Sasuke.
-Wspópracujesz z nim!!- ryknął wściekle Uchiha zaciskając palce mocniej na jej szyi -On omal nie zabił Hinaty!!! Myślałem, że twój klan wybija lykanów!!!!- krzyczał coraz głośniej Uchiha, odbierając w tym momencie zdolność Lyry do oddychania.
Udusiłby ją gdyby nie interwencja Sai'a, który wbił sombon (igłę) w dłoń Uchihy.
-ONA MUSI NAS ZAPROWADZIĆ DO BRAM! Czy życie Hinaty i Ino nic dla ciebie nie znaczy!?!- krzyknął w jego stronę wściekły na Uchihę za jego lekkomyślność Sai.
Sasuke momentalnie puścił szyje Lyry, a zaraz po tym usłyszeli wycie wilków, odwrócili się i zobaczyli całą sforę lykanów.
-Witaj, Uchiha.- wypowiedział złoty wilkołak idąc w jego stronę jak prawdziwy ssak.
-Kim ty jesteś!?!- ryknął w jego stronę Sasuke.
-O! Jakież to niegrzeczne z mojej strony, jestem Yokusaku Aishiteru.- na dźwięk nazwiska, Lyra niemal krzyknęła z przerażenia.
Sasuke zerknął na nią pytająco, a ta odpowiedziała natychmiast.
-To jest były chłopak Hinaty i brat Natsu.- wyjaśniła, a w jej głosie było słychać przerażenie i złość.
-Ale to niemożliwe, Hinata mówiła, że jej chłopak został zabity...- powiedział Sai, ale został odcięty przez Anizakiego, który stał obok Yokusaku.
-To prawda, ale jako że jest jednym z nas potrafił zawrócić jej w głowie, dosłownie.- wypowiedział te słowa po czym oblizał swoje kły.
Lyra spojrzała na nich z obrzydzeniem i złością.
"Poniżające prosić, nie błagać o pomoc od tych zapchlonych kundli. Świat spada na psy."- pomyślała Miko patrząc na swoją córkę i pozostałych przybyłych, zniknęła w jasnym dymie.
Sasuke zerknął na miejsce gdzie przed chwilą stała Miko. Sai szturchnął go lekko i zaczęli iść w kierunku... kanałów.
"Trzymaj się, Hinata."- pomyślał Sasuke patrząc wprost przed siebie, szedł tunelem jedynie latarnia dawała nikłe światło, które odganiało mrok.
Następny dzień u Hinaty.
Hinata nie przespała nocy wpatrywała się jedynie w mroczny krajobraz za oknem, jej babcia wyszła tłumacząc, że musi służyć panu Diabolicznemu.
"Czemu zawsze trafiam na idiotów? Najpierw był Naruto, zaraz potem Yokusaku, jeszcze później Sasuke, a teraz Król Diabeł. No może Sasuke nie jest takim idiotą. Ciekawe czy mnie szuka?"- zastanawiała się Hyuga, a pojedyncza łza spłynęła po jej bladym policzku.
-Sasuke...- szepnęła jego imię.
-Oooo, więc to jest twój kochanek?- usłyszała za sobą głos Devona.
-Zamknij się! Nie waż się go skrzywdzić!- krzyczała wściekle w kierunku swojego narzeczonego.
-Aż tak ci na nim zależy? Co on takiego ma?- pytał Devon unosząc brew lekko w góre.
Hinata nawet na niego nie spojrzała po prostu odpowiedziała patrząc w mrok.
-Nie jest tobą.- te krótkie zdanie wypowiedziane przez Hinatę zabolało diabła tak bardzo, że pojedyncza łza spłynęła po jego policzku, a z tamtąd spadła na podłogę.
"-Rób co chcesz jak twoja matka, po ślubie spędzisz resztę życia w zamknięciu!!"- wrzasnął do niej w myślach Devon, a zaraz po tym wyszedł.
"-Jak chcesz, jedyne co da mi wolność to śmierć! Więc na co czekasz?! ZABIJ MNIE TERAZ!"- jeszcze te myśli dogoniły go za drzwiami. Wiedziała, że tego nie zrobi on boi się ją skrzywdzić.
 Usłyszała jeszcze jego dziki wrzask, jakby ktoś obdzierał go ze skóry. Zaraz później zaczęła płakać
-Mam już dość....(płacz) czy chce tak wiele?...(pociągnięcie nosem)... Mam DOŚĆ!!!!!- ryknęła na cały głos Hyuga.
"-Co się dzieje skarbie?-" usłyszała szept matki w swojej głowie.
"-Mama? Czy to naprawdę ty?-" zapytała i na głos i w myślach.
"-Tak, skarbie i nie martw się. ON cię szuka.-" zapewniła córkę matka.
-Dziękuje, okaachan.- szepnęła Hyuga, nim poszła do łóżka i oddała się w ramiona błogiego snu.
Król Diabeł przyglądał jej się, gdy spała. Dotknął jej policzka i szepnął
-Zawsze będziesz moja.- po czym wyszedł  z jej pokoju.

12 marca 2013

Rozdział15: Nieistniejący Kochankowie.


Dzień na dobre rozkwitł nad wioska Księżyca. Promienie słońca wpadające przez okno, obudziły młodą ciemnowłosą dziewczynę. Rozglądała się na boki, a gdy nikogo nie zobaczyła wyskoczyła z szpitalnego łóżka i wybiegła z pokoju.
Jeszcze w drzwiach na kogoś wpadła była to Ino niosąca śniadanie.
-Ohayo, Hinata! Jak się czujesz?- zapytała blondynka z dziwnym uśmiechem.
-O-ohayo, Ino. Dobrze się czuje... Em, nie wiesz gdzie się podział Uchiha-san?- zadała nurtujące ją pytanie.
-Hmmm, czarne włosy i oczy, często wściekły i zachowujący się jakby miał serce z lodu?- opisała krótko czarnowłosego Ino, a gdy Hinata kiwnęła głową potakująco -... Twój wujek, Densetsu przyszedł cię odwiedzić, a i nie był zbytnio szczęśliwy gdy zobaczył ciebie w łóżku z chłopakiem.- dodała i lekko zachichotała jakby wiedziała coś czego nie wie jej przyjaciółka.
-COO?!- ryknęła Hyuga rumieniąc się wściekle.
-Żartuje, chociaż twój wujek był wściekły i...- nawet nie skończyła, bo Hyuga zaczęła biec w kierunku wyjścia ze szpitala.
Wpadła na córkę swojej byłej nauczycielki
-Lyra-san! Widziałaś wujka Denstetsu?- zapytała już spokojnie ciemnowłosa dziewczyna podając przy okazji rękę rudowłosej.
-Ano... Otou-san j-jest na pod-podwórku i rozmawia z jakimś ch-chłopakiem.- jej głos był cichy i dało się słyszeć napięcie w nim.
-Lyra-san? Coś się stało?- zapytała Hyuga, a na jej twarzy było widać troskę.
"Hinata-san jest bardzo miła... Nic dziwnego, że każdy ją lubi."- pomyślała Lyra z smutnym uśmiechem.
-Um, nie ni-nie ni-nic się nie s-stało.- wyjąkała Lyra spuszczając wzrok na swoje buty.
-Przecież widze, że coś jest nie tak powiedz mi.- powiedziała Hyuga patrząc na Lyrę z ciepłem.
-A-ano, bo... ja... tego... no... nie ważne.- odpowiedziała jąkając się Hoshi No Namida, tupiąc lekko obcasem buta.
-To jest ważne! Coś się dzieje!MÓW!- powiedziała Hinata zaciskając palce na dłoniach Lyry.
-Ja... no... bo...- rudowłosej ktoś przerwał
-Chciałaś powiedzieć, że to nie jest sprawa tej ślepej panienki.- ten głos był łagodny a jednocześnie surowy, należał do Densetsu, wujka Hinaty.
-Oji-san, co się dzieje?- zapytała Hyuga, w tym samym czasie uwalniając dłonie kuzynki z żelaznego uścisku.
-Lyra po prostu boi się ślubu z Natsu i tyle.- odpowiedział i po chwili dodał -A ty nie boisz się?-
Hinata spojrzała podejrzliwie na wujka i zapytała
-Czego mam się bać?- jej głos nie zdradzał żadnych przyjaznych uczuć jak wtedy gdy rozmawiała z oddżwiernym.
-Znasz zasady naszego klanu!- krzyknął zirytowanym tonem głosu Densetsu.
-Zasady?Jakie zasady?- ten głos należał do Sasuke, który właśnie wchodził do holu szpitala.
-N-nasz klan ma zasady, Uchiha-sama. H-hinata zła-złamała jedną z nich nie mówiąc ci o tym, że gdy przeniosła cię do świata duchów...- urwała widząc tępe spojrzenie Uchihy zaczęła tłumaczyć -...inaczej mów-wiąc pokazała ci duchy i nie powiedziała ci o możliwych zagrożeniach. Takich jak ś-śmierć.- starała się nie jąkać mówiąc to Lyra.
-Na przykład małżeństwie.- dodał Densetsu.
-Więc, kochanie dla ciebie małżeństwo to zagrożenie?- ten głos należał do Miko, idącej z pokoju pielęgniarek.
-Hinata, chcesz powiedzieć, że jesteśmy zaręczeni?- zapytał Sasuke ignorując wszystkich dookoła, no poza Hinatą.
-Sasuke! Nie obchodzi cię to że naraziłam cię na niebezpieczeństwo!?!NA ŚMIERĆ?!- krzyczała Hyuga.
-Nie pytałem o to czy przeżyje tylko o to czy jesteśmy zaręczeni.- odpowiedział Sasuke z anielskim spokojem.
-J-ja n-nie... tego... ja... em... am... um... nie wiem.- odpowiedziała rumieniąc się i jąkając.
-Cóż jako, że jest stan wojenny nie możemy urządzać żadnych wesel, ślubów czy tego typu imprez.- wyręczyła narzeczonego Miko.
-JAKI STAN WOJENNY?!- ryknęła wściekle Hyuga -DLACZEGO NIKT MNIE NIE ZAWIADOMIŁ!?!- każde jej słowo było krzykiem.
Sasuke przyłożył dłoń do czoła i powiedział
-I ja mam spędzić resztę życia u boku takiej krzykaczki?- jego głos wcale nie był potępiający czy pełen złości raczej można powiedzieć, że był przyjazny i ciepły.
-Przyzwyczaisz się. Wiem coś o tym.- powiedział jego trener ze zmęczonym uśmiechem.
-Kochanie, ja nie krzyczę!!- wrzasnęła na całe gardło medyczka.
-No tak, ty wrzeszczysz.- odpowiedział spokojnie Densetsu.
I tak rozpoczęła się kłótnia pod tytułem "Ja wcale nie krzyczę!".
Hinata, Lyra i Sasuke poszli do majątku klanu Hoshi No Namida.
Wojna miała potworne skutki, zniszczone domy, biedni ludzie żebrzący na ulicach.
"Głód, panika, strach... a to za sprawą jednego człowieka."- pomyślał Sasuke przechodząc obok kolejnego zniszczonego domostwa.
"Biedni ludzie. Odebrano im  wszystko, wszystko na co pracowali całe życie"- myślała Hyuga idąc obok Lyry.
-...może gdybym wtedy nie odeszła wszystko wyglądałoby inaczej.- mruknęła pod nosem.
Lyra usłyszała jej słowa i odpowiedziała.
-Nie, Hinata-san. Gdybyś wtedy nie odeszła, Król Diabeł by pojął cię za żon...- gwałtownie przerwała.
-Więc to prawda!- krzyknęła ze smutkiem i złością Hyuga. -... gdybym została nie byłoby zniszczeń! Większość by przeżyła! A teraz... spójrz, rozejrzyj się! Wszędzie ból, głód! To moja wina!- krzyczała, a łzy spływały po jej policzkach. -... wszystko moja wina.- powtarzała jak modlitwę w obliczu śmierci.
Sasuke podszedł do Hinaty, zmusił ją aby spojrzała mu w oczy i przytulił.
-Nawet nie waż się tak mówić. Choćbyś chciała nie zmienisz przeszłości. Możesz tylko iść dalej przez życie, wyciągając z błędów przeszłości lekcje.- mówił spokojnym i pełnym zrozumienia głosem.
-Uchiha-sama ma racje, Hinata-san!- powiedziała tym razem nie jąkając się w ogóle Lyra.
-Hinata-san, Uchiha-san! Tu jesteście wszędzie was szukamy!- powiedział podbiegając do nich Sai, obok którego stała teraz Ino.
-Oh! Chodźcie do domu Klanu Hoshi No Namida.- powiedziała Ino znów z tym dziwnym uśmiechem.
Bez zbędnych słów ruszyli do domu Lyry. Dom wydawał się stary i jakby zaraz miał się zawalić
przeszli przez kamienny łuk i tam na podwórku czekał już Densetsu.
-Uchiha zaczynajmy trening. Ty może chcesz się przyłączyć?- drugie zdanie skierowane było do Sai'a, który jedynie kiwnął głową.
Oni rozpoczęli trening, a dziewczyny poszły do kuchni. Jeszcze w drzwiach wyjściowych na podwórko zobaczyły Natsu, który puścił oczko do swojej dziewczyny. A ruda momentalnie spłonęła rumieńcem, dając chłopakowi powód do cichego śmiechu. Dziewczyny usiadły przy stole pijąc herbatkę.
A gdy Natsu wyszedł z kuchni, aby dołączyć do trenujących na dworze chłopaków to...
-Kurde, niezły jest.- powiedziała Ino nachylając się aby nalać sobie trochę herbaty do kubka.
-Zgadzam się z przed mówczynią. Jest naprawdę... mrrr...- Hyuga zamruczała jak szczęśliwa kotka.
Lyra coraz bardziej się rumieniła odkrywając nowe odcienie czerwieni.
-D-dajcie spokój!- krzyknęła czerwona na twarzy.
-A co zazdrosna?- zapytały równocześnie Yamanaka i Hyuga.
-N-nigdy!- krzyknęła Lyra.
Dwie spojrzały na siebie i odpowiedziały
-Ależ oczywiście.- nie bardzo wierząc Lyrze.
-Mam jakieś dziwne uczucie deja vi.- powiedziała Hinata, popijając gorącą zieloną herbatkę.
-No dobra, Hinata-san co naprawdę myślisz o Sasuke?- zapytała odważnie Lyra.
Na podwórku
-A psik!- kichnął Sasuke zasłaniając się dłonią.
-Co jest Uchiha?!- zapytał Natsu przestając atakować Sasuke.
-Tylko kichnąłem.- stwierdził fakty Uchiha
-Wiesz co mówią o kichaniu?- zapytał Densetsu.
Nie słysząc nic poza ciszą odpowiedział
-To, że ktoś cię obgaduje!- na koniec zaśmiał się.
W kuchni.
-Jest... miły.- odpowiedziała Hyuga wymijająco.
-Miły to może być facet, który chce dobrać się do twoich majtek.- powiedziała Ino, po czym dodała -... No weź musimy wiedzieć, co w nim lubisz, czego nie. No dalej!-
-To nie może być takie trudne.- powiedziała Lyra.
-Cóż myślę, że Sasuke jest zimnym, aroganckim i bez uczuciowym draniem.... przynajmniej takie stawia pozory w głębi serca jest dobry, troskliwy, ciepły, trochę nadopiekuńczy i potrafi pocieszyć i... jest słodki.- mówiła Hyuga obserwując jak zielonkawy płyn w jej kubku delikatnie się marszczy.
-Wow. Po prostu... wow.- powiedziała swoje zdanie Ino.
-Trochę jak w legendzie o nieistniejących kochankach.- powiedziała Lyra z rozmarzeniem.
-Nieistniejący Kochankowie?- powtórzyły z świecącymi oczami Ino i Hinata.
-To stara legenda prawie tak stara jak klan Hoshi No Namida. Mogę wam opowiedzieć...
Cóż kiedyś kilka dni przed podpisaniem paktu z diabłem Klan Hoshi No Namida był cenionym i silnym klanem cechował się tym, że jego członkowie potrafili rozmawiać i łączyć się z duchami. Jednak chciwość i żądza mocy przywódcy Klanu były nie zaspokajalne, dlatego też postanowił, że jego najstarsza córka wyjdzie za Króla Diabła i tak się też stało. Jednak przyszła żona Diabła uciekła z przed ołtarza zostawiając za sobą całe życie, ale nie żyła za długo wolnością, bo Diabeł wytropił ją i zabił. Kobiety z klanu Hoshi No Namida były wściekłe szczególnie matka tej dziewczyny. Rozwścieczone zaatakowały Diabła, ale on je zwyciężył i uwięził ich dusze w naszyjniku, który teraz nosi na szyi jako trofeum. Podobno ten naszyjnik daje mu tą siłę. Wracając... Ta dziewczyna nosiła imię Luna co znaczy Księżyc, według legendy miała ukochanego on zdawał się być zimnym i okrótnym zabijaką, ale dla niej zawsze był ciepły i pełen miłości, gdy dowiedział się o ślubie i o morderstwie jego ukochanej Luny postanowił się zemścić, ogarnięty wściekłością poszedł do Króla Diabła i wyzwał go na pojedynek, został pokonany, a jego ciało wrzucono do jaskini, która służyła jako grób Luny. Teraz są na reszcie razem, ale wciąż nie mogą być blisko Luna stała się księżycem, a on słońcem. Mogą spotkać się tylko raz na kilkaset lat w czasie zaćmienia. Właśnie o pełni Diabeł jest najsłabszy i można go zabić.- zakończyła opowieść ze smutnym uśmiechem.
-Ale dlaczego nieistniejący?- zapytała Yamanaka.
-Hmmm... może dlatego, że nie wiadomo czy to prawda.- odpowiedziała popijając herbatę Lyra.
-Jak się nazywał ten "zabijaka"?- zadała kolejne pytanie Hyuga.
-Hmmm... Sol co znaczy słońce.- odpowiedziała kuzynce.
-Ostatnie pytanie. Ten medalion... jest prawdziwy?- zapytały równiuteńko ciemnowłosa i jasnowłosa.
-Tak, przynajmniej ja w to wierze.- odpowiedziała patrząc na drewniany stół.
Hinata zerknęła na zegarek i przeraziła się
-Już dwudziesta-pierwsza?!- krzyknęła wstając i szybko podbiegając do blatów kuchennych.
Ino i Lyra poszły w jej ślady i we trójkę zaczęły robić coś do jedzenia.
Po jakiejś godzinie kolacja była gotowa. Domownicy zaczęli zbierać się do domu.
-Mmmmm... co tak smakowicie pachnie?- zapytał Natsu wchodząc do kuchni i siadając przy stole.
-No to się postarałyście.- powiedział Sasuke siadając na przeciw zielonowłosego i już miał sięgnąć po pałeczki d ryżu gdy Ino uderzyła go drewnianą łyżką po dłoni
-Najpierw proszę umyć ręce! Natychmiast!- krzyknęła wskazując drzwi.
Hinata zaśmiała się lekko i skierowała się do pokoju gościnnego gdzie miała spać ona, Ino, Sasuke i Sai.
Stała na środku pokoju, na miękkim puchowym dywanie. Łóżka były cztery dwa w jednym kącie, dwa w drugim, szafeczki z lampką nocną były obok łóżka, komody i inne meble były przy ścianach. Jednak pewien obraz przykuł uwagę Hyugi był w pięknej, brązowej ramce, a wisiał nad drzwiami do pokoju.
-Ta para, ależ to...- poczuła przeszywający ból w głowie i ostatnie co zdołała zobaczyć to obraz i usłyszała jeszcze szept Króla Diabła, a później pustka.
-Nieistniejący Kochankowie, tak masz racje.- szept ucichł, mężczyzna w czerni zerknął jeszcze raz na obraz.
Po zjedzonej kolacji Sasuke wszedł do pokoju gościnnego.
"Co się dzieje?! Broń!"- pomyślał i podbiegł na środek pokoju, krew na drewnianym kiju.
Dotknął jej i od razu wiedział co się stało, widział to jak osobnik w czarnej pelerynie uderza Hinatę od tyłu w głowę.... gdy do pokoju weszła Ino nawet nie zdołał wstać, bo ona wyskoczyła przed niego i upadła w tył wprost do jego ramion.
-Tam jest... ninja.- szepnęła, a szyi zauważył zatrutą igłę.
Położył blondynkę na dywanie i wyeliminował intruza.
Sai wbiegł do pomieszczenia i od razu zauważył leżącą na podłodze Ino.
-To nie ja.- odpowiedział Uchiha, po czym zawołał Miko.
Zaniesiono Ino do łóżka i tam Miko zbadała stan Yamanaki.
-Trucizna - jest bardzo rzadko spotykana, może zabić każdego... zwierze, człowieka nawet demona. Ale tylko gdy jest przeznaczona dla wybranej osoby, ta była przeznaczona dla kogoś z klanu Uchiha, wasza przyjaciółka będzie żyć. Niestety musicie zabić kto stworzył tą truciznę, a na całym świecie jest tylko jedna taka osoba, mianowicie Król Diabeł. Zostańcie jeszcze dwa przygotuje was. Wyruszycie razem z pozostałymi powstańcami, dokładnie za cztery dni będzie zaćmienie. Poczekajcie.- jej wzrok jakby nie znał sprzeciwu głos także, zaczęła leczyć ranę Ino na szyi. Myśli Sasuke i Sai'a kołotały się wokół
"Nie, najpierw muszę pomóc Hinacie.""Zabije tego kto zrobił to Ino. Pożałuje!" nie muszę mówić który o której myślał. A gdy Miko opuściła pokój Sasuke i Sai wzięli najpotrzebniejsze rzeczy, broń czy bandaże i wyruszyli.
Sai jeszcze stał obok łóżka Ino
-Myślałem, że to będzie prosta misja. Jak widać myliłem się.- szepnął po czym pocałował śpiącą przez truciznę Yamanakę.

Gdy czytam wasze komentarze to robi mi się ciepło na sercu!
Baaaardzo wam za nie dziękuje i rozumiem, że mogę duuuużo namieszać w opowiadaniu, no cóż te opowiadanie jest takie jak ja - zakręcone, nieco dziewne i momentami śmieszne.
Dziękuje za miłe słówka w komentarzach i do zobaczenia, Amishia Blood.

08 marca 2013

Rozdział14: Zagrożenie


Rozdział14: Zagrożenie.
 Dopłynęli do brzegu o północny, najbardziej niebezpiecznej porze dla podróżnych, zresztą każda inna pora także jest niebezpieczna.
Wioska Księżyca inaczej zwana Luną była nie za dużą, nie za małą wyspą. Ludzie z tej wisi byli silni fizycznie i psychicznie. Z tej wioski pochodziła także Hikari, matka Hinaty.
Dziewczyna o granatowo-czarnych włosach ściągnęła opaskę z szyi.
-Ściągnijcie swoje opaski.- powiedziała Hyuga.
Bez sprzeczek zrobili co nakazała bladooka dziewczyna.
-Hinata-san, jak daleko stąd do wioski Księżyca?- padło pytanie z ust Sai'a.
-Jeszcze trochę, musimy przekroczyć most i już będzie z górki- odpowiedziała ze spokojem Hinata.
Zaczęli iść, szli przez gęsty i ciemny las. Dało się słyszeć pohukiwanie sowy, świst wiatru oraz szelesty w krzakach. Trzask złamanej gałęzi, oczy młodego Uchihy spoczęły na krzakach skąd wyszedł mały, biały króliczek.
"Cholera, myślałem, że to wróg!"- przeszło przez myśl Sai'owi
"To tylko króliczek..."- pomyślała Hyuga, wypuszczając połowe powietrza z płuc
"Jaki słodki!"- w umyśle Yamanaki było tylko jaki ten króliczek jest uroczy.
"Kilka nieprzespanych nocy i już wyobraźnia płata figle."- pomyślał Sasuke idąc obok Hinaty.
-Hinata-chan! Tam jest wioska!- krzyknęła Yamanaka, przystając i patrząc na przyjaciółkę smutno.
-Świetnie.- powiedziała z nutką goryczy Hinata w tym samym czasie zakładając kaptur od fioletowej bluzy.
Sasuke zerknął kątem oka na Hyugę. Szli w ciszy, las zdawał się być rajem dla martwych, mroczny i pełen niebezpieczeństw.
Po chwili Sasuke zatrzymał się ręką chciał dotknąć czoła, zaraz po tym stracił przytomność
 Hinata zatrzymała się i podbiegła do niego.
-Sasuke! Co się dzieje?Mów!- jej krzyki były niemal błagalne.
Sasuke nie odpowiadał, ciemnowłosa upadła na kolana i lekko uderzała go w policzki aby ocucić czarnowłosego, Ino i Sai będący z przodu szybko pojawili się obok nich.
-Hinata-chan co się dzieje?- zapytała Ino starając się zachować spokój, chociaż jej głos delikatnie drżał.
-Nie wiem....- skłamała Hyuga.
"Jeszcze nie teraz. Błagam, nie!"- krzyczały myśli Hyugi.
Sasuke zdawał się cierpieć, krzyczał i miotał się z bólu.
-Zabierzmy go do wioski!- zarządził drugi chłopak

Hinata biegła przodem, Sai podtrzymywał Sasuke, którego oddech z każdą chwilą stawał się wolniejszy, Ino ubezpieczała tyły.
Sen, to musiał być sen. Sasuke stał znów na polanie, ale innej ta była czarna i pełna krwi. Powoli szedł do przodu.
Dobiegli do bram wioski, Hinata zaciśniętą pięścią waliła w drewniane drzwi przy bramie.
Szedł przez tą okropną polankę, aż dotarł do jakiejś wierzy, szare oczy wpatrywały się w niego z okna wierzy.
Otworzyło się małe okienko było prostokątne, tak aby było widac tylko oczy.
-Czego tu?!- zapytał mężczyzna z blizną na oku.
-Chcemy wejść.- odpowiedziała Hyuga na skraju wściekłości.
-Ja też wiele rzeczy chce.- powiedział mężczyzna patrząc na klatkę piersiową Hinaty.
Sasuke dotknął dłonią cegieł z których była stworzona wierza, po chwili był gdzieś indziej w jakimś pokoju, pomieszczenie było oświetlane kilkoma świecami.
Hinata zacisnęła dłonie w pięści i spojrzała na mężczyznę z rządzą mordu, doskonale wiedziała co miał na myśli. Uderzyła dłonią w drewniane drzwi, przebijając je, złapała mężczyznę za szyje z przodu i zaczęła wbijać swoje paznokcie w jego szyje.
-Czego tu szukasz?- zapytał jakiś głos, był  miękki i melodyjny, z pewnością należał do kobiety.
"Jak u Hinaty..."- pomyślał czarnooki. 
-Szukam wyjścia.- odpowiedział spokojnie, mimo panującego pół mroku czuł spokój.
-Otwieraj te cholerną bramę, bo jak nie to wyrwę ci kręgosłup przez szyje.- zagroziła Hyuga wściekłym pełnym jadu głosem, a mężczyzna od razu kazał strażnikowi otworzyć bramę.
-Dziękuje.- odezwała się już słodkim głosem Hyuga, puszczając szyję nieszczęśnika, a na miejsce gdzie trzymała paznokcie kilka sekund temu pojawiły się malutkie ranki z których płynęła wolno krew.
Weszli do środka, a zaraz weszli? To niewłaściwe słowo oni wbiegli. Od razu skierowali się do szpitala.
-Wyjścia?- powtórzyła kobieta w czarnej, podartej sukni.
-Tak.- odpowiedział trochę zirytowany, czuł jakby rozmawiali wiecznie.
Kobieta podeszła do niego bliżej, teraz widział. Wyglądała jak Hinata z pewnością są spokrewnione.
-Kim jesteś?- zadał to pytanie, które go nurtowało.
-Jestem Hikari Hyuga, matka Hinaty.- odpowiedziała kobieta.
Dobiegli na miejsce, Hinata otworzyła szklane drzwi kopnięciem rozbijając je na małe kawałki ostrego szkła. Pobudziła rannych i cały personel na nocnej zmianie.
-Miko-sensei!!!- ryknęła na pełnym głosie, stała już na środku holu.
Sai i Ino podtrzymywali słabnącego Uchihe.
-Matka Hi-hinaty?- powtórzył po raz dziesiąty Sasuke
-Tak nie mam zbyt wiele czasu.... musisz szybko zacząć trenować, aby zabrać stąd Hinatę, Król Diabeł ją chce! Nie chce aby którakolwiek z moich córeczek cierpiała.- urwała 
-Kim jest król Diabeł?!- zapytał czarnowłosy, a w jego oczach pływał Sharingan. Był lekko zirytowany.
-Król Diabeł jest byłym władcą Wioski Księżyca i... i miał zostać mężem Hinaty... tuż po jej narodzinach. Nie mogłam pozwolić aby moja córeczka była skazana na te cierpienia, których doświadczyły kobiety z klanu Hoshi No Namida. Każda pierworodna córka była do niego wysyłana jako kochanka, a gdy urodził się chłopak był jego ochroniarzem.- odpowiedziała kobieta.
Kobieta o rudych włosach pracująca jako medyk wyszła z jakiegoś pokoju. Od razu podbiegła do nieprzytomnego czarnowłosego chłopaka.
Zabrała go do innego pomieszczenia, nie wpuszczono tam Hinaty, Ino i Sai'a.
-Dlaczego tak jest?- zapytał z mieszanką pogardy, obrzydzenia i złości Uchiha
-Bo kobiety z tego klanu zawiązały z nim pakt już wiele wieków temu. On jest nieśmiertelny.- poinformowała go, na co on spojrzał na nią gwałtownie.
-To nie jest możliwe! To sobie wymyśliłaś!- krzyknął kręcąc głową chłopak.
-A czy ludzie-wilki też są wymyśloną przeze mnie historyjką?- zapytała spokojnie, siedziała na jakiejś kanapie.
-Mów dalej. Po co tu jestem?- zapytał 
-Przywołałam cię abyś zrozumiał, że w to co inni nie wierzą ty musisz uwierzyć.- odpowiedziała zagadkowo matka Hinaty.
"Bezsilność wobec śmierci jest najgorszą ze wszystkich."- myślał Sai, patrząc w pustą przestrzeń.
 On i dwie kunoichi siedzieli na ławce w poczekalni, właściwie to Ino i Sai tylko siedzieli, Hinata chodziła w tą i z powrotem.
"Emocje ją rozsadzają"- pomyślała Ino i przytuliła się do Sai'a.
"Uchiha, masz żyć, jasne?! Jeśli umrzesz to.... no właśnie co wtedy?"- zastanawiała się Hyuga gwałtownie stając.
-Nie prościej pokonać 'Króla Diabła'?- zapytał po chwili młody Uchiha.
-Tylko wybraniec może to zrobić.- odpowiedziała spokojnie matka Hyugi.
-Kim jest wybraniec?- zapytał Sasuke.
-Nie wiadomo. Mówi o tym jakaś legenda, jej słowa zostały zapisane na Skale Życia. Jedynie ktoś o czystym sercu może je odczytać. Idź już! Oczy Dziabła widzą wszystko! Chroń ją, chroń moją córkę!- krzyczała coraz ciszej, aż w końcu zniknęła.
Miko wyszła po chwili z pokoju, jej była uczennica wbiegła bez pozwolenia do pokoju gdzie leżał Sasuke. Nadal nieprzytomny, jego oddech był powolny i równy.
-Hinato możemy porozmawiać?- zapytała nauczycielka swoją najlepszą uczennice, jej głos był taki spokojny.
-Nie.- odparła krótko, siadając przy krześle obok łóżka, wpatrywała się w profil twarzy młodego Uchihy.
Nauczycielka zmierzyła uczennice zszokowanym spojrzeniem
"Jeszcze nigdy nie odmówiła wykonania mojego rozkazu. Nawet gdy życie Yokusaku wisiało na włosku, a teraz?"- myślała patrząc na swoją uczennice "Co ta miłość robi z człowieka"- dodała, gdy zobaczyła u uczennicy coś czego nie widziała od zamordowania Yokusaku mianowicie troskę i niepokój o czyjeś życie.
-Sasuke...- szepnęła właściwie tylko poruszała ustami.
Ino i Sai weszli po kilku minutach, aby zabrać Hinatę do domu klanu Hoshi No Namida albo do jakiegoś motelu.
-Nie! Zostaje!- krzyczała Hyuga wyrywając swój nadgarstek z ręki Sai'a.
-Zostaje...- powtórzyła spokojnie na powrót siadając.
Ino złapała swojego chłopaka za rękę i powiedziała
-Sai, chodź. Hinata potrzebuje chwili by wszystko poukładać.- jej głos nie wyrażał emocji, ale mimika twarzy mówiła, że Yamanaka martwi się o przyjaciółkę.
-Proszę, nie odchodź. Chociaż ty.- szeptała, a po jej policzkach płynęły ścieżki łez.
Yamanaka i czarnooki wyszli, zostawiając Hinatę samą z nieprzytomnym Sasuke.
-Nie płacz.- usłyszała jego głos.
Siedział na łóżku szpitalnym.
-Sasuke!- krzyknęła radośnie i rzuciła się na jego szyje, łzy wciąż płynęły po jej policzkach.
Chłopak dotknął tyłu jej głowy ręką i krzyknął do płaczącej
-Już nie płacz!- był to łagodny krzyk, aby się choć trochę uspokoiła.
Po czym czarnowłosy przeniósł Hyugę tak aby nie spadła.
-Jesteś zmęczona? Śpij.- powiedział delikatnym tonem głosu przeznaczonym tylko dla niej.
-Jeśli ty nie zostawisz mnie samej.- odpowiedziała sennie Hinata.
-Nigdy.- szepnął gdy dziewczyna już usnęła.
Nie spał, oczy miał zamknięte, w silnych ramionach trzymał ciemnowłosą, tak mocno jakby zaraz ktoś miał mu ją odebrać.


Mam smutną wiadomość, jak pewnie zauważyliście przez pewien czas nie pojawiały się rozdziały. To wszystko dlatego, że była druga rocznica śmierci mojej ukochanej babci. Bardzo za nią tęsknie i dlatego nie miałam sił na pisanie, ale teraz mam siłę dzięki Aleksowi(mój najlepszy przyjaciel). Pocieszył mnie itd. Więc notki będą pojawiać się cześciej następną przewiduje na za tydzień(o ile moi bracia mnie dopuszczą do komputera). Oraz dla wszystkich kobiet chciałabym złożyć życzenia co tam że jestem dziewczyną życzenia to życzenia
Życzę wam abyście brnęły do swoich marzeń i nigdy się nie poddawały, abyście miały siłę na kolejne dnie i każdy cios od życia przyjmowały z uśmiechem I życzę ABYŚCIE MIAŁY WSPANIAŁYCH CHŁOPAKÓW I PRZYJACIÓŁ.