25 lutego 2013

Rozdział13: Sekrety Klanu Hoshi No Namida. Podróż.

Rozdział13: Sekrety Klanu Hoshi No Namida. Podróż.

 Minęło kilka tygodni od kąd czwórka ninjy opuściła Konohę. Droga jest bardzo długa, prawie na drugi koniec świata. Musieli jeszcze przepłynąć ocean i jedno morze.
Tymczasem w wiosce Luna
  Poranek rozkwitał nad wioską Księżyca, słońce leniwie wychodziło, noc powoli ustępowała światłu.
Jakiś starzec oparty o drewniany do połowy zniszczony budynek snuł opowieść, zapomnianą przez czas.
-Klan Hoshi No Namida był klanem o wielkiej sile umysłu i ciała. Jednak lata spędzone z duchami jako przyjaciółmi zaprowadziły niektóre kobiety z tego klanu do świata obłedu i szaleństwa, stały się wiedźmami, a mężczyzn których pocałowały stali się ich sługami i bezwolnymi marionetkami w objęciach śmierci. Matka Hinaty taka nie była, kochała Hiashi'ego ponad swoje życie, a teraz żyje jako żywy trup nie je, nie śpi, nie mówi. Tylko żyje zamknięta pośród czaszek w niewidzialnej dla oka żywych wierzy. Często płacze krwawymi łzami, a demony piją zachłannie ją. Oni są pasożytami żerującymi na niej. Na kobiecie skazanej na wieczne potępienie. Jednak działania jakie uczyniła w przeszłości sprawiły, że chodź część kobiet wyzwoliła się spod złego wpływu pana zniszczenia, króla Piekła. A ona była teraz jego królową, matka Hinaty i Hanabi Hyugów była teraz matką demonów z którymi przyszło walczyć tej starszej.... Nikt nie zna zakończenia. Czy starsza z córek Hikari pozwoli aby nią zawładnęły demony, czy będzie z nimi walczyć? A może ucieknie jak szczur z tonącego statku? Albo uratuje matkę i zmarze hańbę zapisaną na honorze klanu Hoshi No Namida?Kto zna odpowiedź?- pytał starzec, a smutek było widać na jego twarzy
Mała duszyczka słuchająca opowieści odpowiedziała
-Hinata-san uratuje swój klan!- mówiła mocno duszyczka, tą duszyczką akurat była kuzynka Hinaty, niegdyś należała do klanu Hoshi No Namida, ale została zamordowana przez własną matkę, która została opanowana przez Króla Piekła.
-Tak, tak.- powiedział starzec, nie bardzo wierząc duszyczce, to wszystko sprawiło, że przestał ufać duchom i poszedł w kierunku majątku klanu Hoshi No Namida. Kilka kobiet z tego klanu nadal stało na straży dobra, właśnie dzięki matce Hinaty.
Klan składał się z kobiet i mężczyzn. Kobiety widziały i słyszały duchy, a mężczyźni słyszeli i mogli ich dotknąć. A to za sprawą jednego pocałunku w tym klanie żadkokiedy rodzili się chłopcy, a jak już to mięli właśnie takie zdolności jak ojcowie nigdy jak matki. Krótko mówiąc gdy dziewczyna pocałuje chłopaka i pozwoli mu by widział duchy to on albo otrzyma zdolności słyszenia szeptów albo umrze za rok od pocałunku dziewczyny. Wujek Hinaty trenował młodych mężczyzn, którzy zostali i zgodzili się na pocałunek którejś z dziewcząt klanu Hoshi No Namida. Klan Hoshi No Namida miał ścisłe zasady dotyczące ust młodych dam, mianowicie:
1. Mogły całować się dopiero gdy skończą szesnaście lat,
2. To ojciec dziewczyny wybiera młodzieńca którego ta może pocałować,
3. Po pocałunku dziewczyna musi wyjść za chłopaka z którym się całowała po raz pierwszy.
4. W przypadku gdy dziewczyna pocałuje demona lub on ją oboje zostają zabici.
5. Jeśli dziewczyna zaczyna dziwnie się zachowywać zostaje zabrana na mroczną stronę wioski Księżyca.
To pięć najbardziej surowych zasad klanu Hoshi No Namida. Jest ich znacznie więcej.
  Densetsu przyglądał się młodym chłopcą, którzy stali w równych rzędach wykonując kopnięcia czy ciosy zaciśniętymi pięściami. Był ich trenerem.
-Witaj, ojcze.- przywitał się na widok starca, podpierającego się drewnianą laską.
-Witaj, synu. Jak idą szkolenia?- zapytał patrząc na dziesięciu uczniów swojego syna.
-Jakoś idą. Z pokolenia na pokolenie są coraz słabsi... Czyżby wam nie zależało na dziewczętach?!- ostatnie zdanie zakrzyknął do uczniów, którzy momentalnie zaczęli dobrze wyknywać ćwiczenia.
-(westchnienie) Słyszałeś, że twoja siostrzenica pokazała jakiemuś chłopakowi duchy?- zapytał Tarachi, dziadek Hinaty z uśmiechem.
-Mam nadzieje, że jest silniejszy niż ten Yokusaku Ashiteru.... ten psychol Orochimaru podobno wykonywał na nim jakieś eksperymenty z użyciem lykańskiej krwi. Na własnym synu. Okrutne.- powiedział patrząc na uczniów był trochę zdenerwowany.
-Nie, nie, nie! Źle! Najpierw piruet, później kopnięcie! To takie trudne!?!- krzyczał Densetsu wściekle na zielonowłosego narzeczonego jego najstarszej córki.
Chłopak trzymał przed sobą broń i mierzył w Densetsu, a widząc wściekłe spojrzenie jakie daje mu ciemnowłosy powrócił do treningu.
-Wracając... Podobno, jakiś złoty wilkołak atakuje ludzi, wiesz coś o tym?- zapytał starzec syna
-Nie jestem lykanem, ani nie atakuje ludzi. Skończyłem z walką.- odpowiedział szarooki.
-Hnnnmmm... a co wiesz o tym byłym Hinaty?- zapytał podejrzliwie Tarachi.
-O nim? Nie wiele... jego ojcem jest Orochimaru i jakaś wiedźma. Z tego co mi mówiła Miko był dobry, przynajmniej takie dawał pozory. Prawdę mówiąc Hinata zerwała z nim przez... coś. Nie pamiętam przez co dokładnie. To było kilka godzin przed jego śmiercią. Głupota, co? Hinata nadal myśli, że on jest trupem....- w spojrzeniu kwitła tajemnica, wiedział coś o czym nie wiedział nikt.
-Co masz na myśli, synu?- dociekał starzec z siwą brodą.
-To że Ashiteru Yokusaku żyje i ma się dobrze.... jest teraz wilczkiem.- zaśmiał się gorzko na zakończenie zdania.
Starzec w szarym kimonie spojrzał uważniej na syna i głośno przełknął ślinę.
-Czyli, że on cały czas...- jego głos wahał się i był pełen strachu.
-Tak, cały czas oszukiwał Hinatę. Był i nadal jest wilkołakiem. To on zabijał i mordował ludzi, on i kilka innych psów.- na koniec wypluł ślinę jakby wypluwał wszystkie słowa jakich użył.
"Hinata, musisz się pośpieszyć."- pomyśleli oboje równocześnie.
~~~~ Gdzieś na Oceanie...
Hinata wpatrywała się w księżyc odbijający się w tafli wody. Płynęli już pare dni. Na miejscu okazało się, że Sai ma chorobę morską i przez całe dnie on i Ino siedzą w kajucie przez co Hinata czuje się samotnie. Oczywiście jest jeszcze Sasuke tylko o czym ona ma z nim rozmawiać?
Hinata westchnęła po raz setny, miała dość, chętnie by wskoczyła do tego oceanu, ale wolała nie kusić losu w wodzie mogą być jakieś zagrożenia.
"Nie, nie potrzebuje więcej zmartwień."- pomyślała Hinata trzęsąc głową jakby chciała wyrzucić z siebie te myśli.
-Ale nudy...- wyszeptała Hinata, podpierając swoją brodę o rękę.
Patrzyła teraz w dalekie horyzonty, słyszała jak fale powoli uderzają o brzeg plaży, słony zapach wody morskiej dostał się do jej nosa, działając na nią uspokajająco, zamknęła oczy, a gdy je tworzyła zobaczyła sąsiadujący statek. Zerknęła na wyżej i zobaczyła czarną flagę z białą czaszką i piszczelami. Hinata zaczęła biec by ostrzec innych, ale po chwili jakiś mężczyzna przeskoczył ze statku pirackiego na ich. Złapał Hinatę jedną ręką za ramie tak, że nie mogła się poruszać, przyłożył do jej gardła nóż i szepnął do ucha
-Witaj, ślicznotko. Pamiętasz mnie?- to pytanie odbijało się echem w jej głowie, głos działał na nią dziwnie, miała ochotę wyrwać temu mężczyźnie serce.
-Anizaki!- krzyknęła cicho ze złością, rozpoznając go od razu.
-Czy twój chłopak się nie pogniewa jeśli cię zabiorę na chwilę?- zapytał, oblizując wargi.
-Pogniewa się.- usłyszeli głos Sasuke stał nie za blisko, ale na tyle aby jego miecz mógł przeciąć tętnicę.
Anizaki puścił Hinatę wprost do objęć Sasuke. Uchiha jedną ręką trzymał Hinatę, a drugą katane przy szyi Lurusa.
-Wynoś się stąd, zanim pożałuje, że cię nie zabije.- warknął z jadem i złością, a w jego oczach błyszczał Sharingan.
-Jak sobie życzysz.- po tym krótkim zdaniu Anizaki zniknął, nie był na statku pirackim, bo ten ekspldował przez papierową bombę, którą rzucił wraz z kunai'em alfa.
"Więc nie był z nimi, ale przeciw nim. Dlaczego on to zrobił?"- myślała Hyuga, patrząc na buchające płomienie.
"Cholera. Wilkołaki na morzu? Skoro jest tutaj alfa to gdzieś musi być jego stado, Hinata mówiła, że oni zawsze trzymają się razem. Nawet w obliczu śmierci. Więc gdzie są?"- zastanawiał się Sasuke.
Po chwili z kajuty wyszła Ino, odchrząknęła i zapytała
-Co się dzieje? Skąd tamten ogień? Błagam powiedzcie, że Sasuke się nie wściekł i użył jutsu ognia?- mówiła szybko Yamanaka.
Hinata delikatnie dłonią odepchnęła od siebie Sasuke, gdyby Ino nie weszła na górny pokład oni zapewne nadal by trwali w uścisku patrząc na szalejący ogień.
-Nie jestem psychopatą...- mruknął pod nosem Sasuke.
W tym czasie Hinata podeszła bliżej burty i nagle wyskoczyła za burtę statku.
-Hinata!!- krzyknęli równocześnie Ino i Sasuke podbiegając do miejsca z którego wyskoczyła Hyuga.
Po chwili Hinata wypłynęła na powierzchnie. Jedną ręką wykonała jakieś pieczęci
-Suiton: Hahonryuu!- w jej dłoni było coś podobnego do kuli rasengan, ale z tą różnicą, że była z wody. Hinata wbiła kunai z kartą wybuchu w bąnkę i rzuciła w kierunku statku, kula wybuchła nad nim, gasząc płomienie. Sasuke wskoczył na poblikie skały i pomógł Hinacie wyjść z słonej wody.
-Na głowe upadłaś?!- wrzasnął wściekle chłopak.
-Nie odbiłam się nogami od skał pod wodą...- odpowiedziała z niewinnym uśmiechem wiedząc, że nie o to chodziło czarnowłosemu.
-Sasuke, Hinata szybko chodźcie! Bo popłyniemy bez was.- głos Ino powstrzymał Sasuke od chęci zabicia Hinaty.
Razem wskoczyli na statek, a reszta drogi statkiem minęła im w spokoju. Hinata obiecała Sasuke, że już więcej nie będzie miała takich wyskoków.

Moja mama anulowała mi szlaban! Dzięki świecie za ojców!
Poprawiłam matmę. I powróciłam!
Mam nadzieje, że was zaskoczyłam ;-*

16 lutego 2013

Rozdział 12: Odejście.


Rozdział 12: Odejście.


 Świat budził się, ptaki śpiewały, wiatr cichutko wiał i słońce świeciło przez puchate chmurki. Hinata Hyuga właśnie się budziła, usiadła by po chwili wstać tak cicho jak tylko mogła, bo obok niej spała Hanabi. Dziedziczka Hyuga poszła do swojej łazienki, tam rozebrała się i weszła pod prysznic. Owinięta w mięciutki ręcznik, myła zęby nagle zauważyła coś na swoim prawym ramieniu była to TA rana. W tym samym miejscu w śnie zranił ją LYKANIN. Rozejrzała się, przepłukała usta wodą z plastikwego kubka i po oczyszczeniu szczoteczki do zębów z resztek pasty miętowo-truskawkowej, wyszła z łazienki. Podeszła do szafy z ubraniami i powyciągała nowe ubrania. Schowała je do plecaka, wzięła jedynie swoje ulubione ubrania i poszła na powrót do łazienki, i tam ubrała się, po włosach skapywały jeszcze krople wody, więc zaczęła suszyć je ręcznikiem. Po chwili dało się słyszeć pukanie w szybe okna łazienki, obróciła się i zobaczyła Sasuke.
-Co ty tutaj robisz?- zapytała półszeptem granatowowłosa
-Musimy iść do Hokage.Zapomniałaś?- przypomniał Uchiha przewracając oczami.
-Hai, Hai. Wiem.- burknęła Hyuga.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi
-Oneechan? Jesteś tam?- ten głos należał do Hanabi
-Tak, czy coś się stało?- zapytała Hinata podchodząc do drzwi łazienki.
-Bo chodzi o te rzeczy. Masz misje?- zapytała, ich rozmowę przerwał Neji.
-Co tu robi Uchiha!?- krzyknął wściekle, jednocześnie otwierając drzwi.
"Jestem trupem."- pomyślał Sasuke
-Hokage-sama poprosiła go aby po mnie przyszedł, prawda?- skłamała Hinata patrząc na Uchihe wzrokiem mówiącym "Rzucam ci koło ratunkowe, łap je."
Uchiha jedynie pokiwał potakująco głową.
-Zaraz będe u Hokage. Idź zanim mój ojciec cię tu zobaczy on nie jest taki jak Neji-niisan.- powiedziała Hinata i niemal wypchnęła Uchihe przez okno w łazience.
Po krótkiej chwili Hinata także opuściła łazienkę, wyskakując przez okno.
-... COOO!?!- wrzasnęła Hokage tak donośnie, że Hinata aż podskoczyła. Właśnie opowiedziała Tsunade co się stało kilka dni temu.
-T-to nic takiego Hokage-sama... po prostu to nie było zamierzone... i...- tłumaczyła się Hyuga, Sasuke stał oparty o ściane i wzrokiem błądził po krajobrazie widocznym z okna gabinetu Hokage.
-Nie o to pytam. Nie mogę uwierzyć, że ty i pan mściciel się całowaliście i ja jako Hokage nie wiem nic o tym fakcie! A czy wy spaliście już ze sobą?- Hinata niemal zemdlała po usłyszeniu tych słów, które padły z ust Hokage.
-Hokage-sama, czy możemy opuścić wioskę?- zapytał Uchiha.
-Jasne, ale niech jeszcze dwoje ludzi z wami pójdzie.- odpowiedziała Tsunade.
-Może Sakura-chan i Naruto-kun lub Karin-chan i Suigetsu-kun?A może Juugo i Yurico?Albo Itachi-senpai i Ayum-chan.- podpowiadała Hinata.
-To niemożliwe, Naruto ma trening na Hokage, a Sakura mu pomaga. Karin pracuje w szpitalu, a Suigetsu kończy prace społeczne. Z tego co wiem Juugo pracuje w akademii jako nauczyciel, pomaga mu Yurico.- wypowiedziała Hokage przeglądając dokumenty.
-Hmm... A Shikamaru i Temari?- zapytał Sasuke patrząc znudzonym wzrokiem na Hokage.
-Temari wyjechała już do Suny, Shikamaru ją eskortuje.- odpowiedziała blondynka.
-A Neji-niisan i Tenten-chan?- zapytała Hinata tracąc resztki nadziei
-Są na misji. Dziś ich wysyłałam.- odparła Tsunade
-Ino i Sai?- podpowiadała dalej Hyuga
-No cóż, są wolni.... Niech idą z wami.- powiedziała blondynka z uśmiechem.
  Po słowie "wyjść" odeszli każdy do swoich domów.
Wieczór właśnie o tej porze Hinata wróciła od Ino, wcześniej powiadamiając przyjaciółkę o wspólnej misji
-Co to za romanse?- zapytała Karin wchodząc do pokoju Hinaty.
-Jakie romanse?- unikała odpowiedzi Hyuga leżąca na łóżku.
"Mam nadzieje, że nie wie o pikniku. Bo jak tak, to nie da mi żyć!"- pomyślała Hinata i już zaczęła w głowie odpowiadać na niezadane pytania.
-Nieładnie odpowiadać pytaniem na pytanie....- pouczyła ciemnowłosą Karin. Usiadła obok przyjaciółki na łóżku
-No cóż wiem o Ayumi i Itachi'm, cała wioska już o tym opowiada.... Wieści szybko się rozchodzą.- dodała szeptem nachylając się tak jakby ktoś jeszcze miał usłyszeć. Hinata jedynie wzruszyła ramionami westchnęła.
-Ej! A co się dzieje między tobą, a Sasu-kun? Spaliście ze sobą!?!- pytała Karin jej głos był coraz głośniejszy i do pokoju wpadł ojciec Hinaty, rozwalając przy tym drzwi
-COO!?! Zabije, smarkacza!!- krzyczał i już miał sięgać po metalowe szpony wiszące nad komodą, gdy Hinata do niego podbiegła
-Otousan, otousan! Nie, spokojnie. Nadal jestem dziewicą.- zapewniała Hinata nerwowo machając dłońmi przed sobą.
-Chyba chciałaś powiedzieć jeszc...- urwała w pół zdania, bo Hinata zasłoniła jej usta dłonią. Uśmiechała się przy tym uśmiechem mówiącym "Nic nie zrobiłam.". Hiashi zmierzył córkę spojrzeniem i wyszedł
-Pamiętaj najpierw ślub, potem...- zaczął zdanie ale nie skończył
-WIEM!- bo przerwała mu córka.
-Bzarbiekłeklapsy.- powiedziała Karin niewyraźnie przez dłoń Hinaty.
Hinata momentalnie zabrała dłonie i krzyknęła z oburzeniem i obrzydzeniem
-Obśliniłaś mnie!!- poskarżyła się Hyuga
-Zasłużyłaś sobie, mogłaś zabrać łapę!- krzyknęła Karin.
-Ja nie mam łap jak pies, tylko dłonie!- odkrzyknęła Hyuga.
Kłótnia trwała już dwadzieścia sekund i obie po tym czasie wybuchły nagłym śmiechem. Położyły się na łóżku i zaczęły śmiać
-I to ja jestem idiotą...- powiedział Suigetsu siedzący na parapecie okna do sypialni Hinaty, czyli siedział kilka metrów od łóżka Hinaty.
-Nareszcie się przyznałeś!- krzyknęły równocześnie Hinata z Karin.
-Robisz postępy, a teraz skoro już to wiesz, to idź do specjalisty może cię wyleczy.- powiedział Sasuke wskakując do pokoju Hyugi.
-To raczej niemożliwe. Jego głupota jest już nieuleczalna.- powiedziała Karin. Suigetsu wyglądał jak zbity pies.
Hinata zlitowała się nad nim i powiedziała
-Tak jak twój były chłopak Karin. Niestety jego głupota przeraziła lekarkę i ta wyskoczyła przez okno.- uśmiechając się przy tym z drwiną.
-A ty skąd to możesz wiedzieć?- burknęła Karin trochę zła na Hyugę.
-Bo to ja wyskakiwałam.- zaśmiała się Hinata.
Nagle do pomieszczenia wbiegła zdyszana Hanabi. Hinata zeknęła na siostre i zapytała
-Co się stało, malutka?- a troska z jaką wypowiedziała słowo "malutnka" mogła by sprawić, że lód stopnieje.
-Otou-san powiedział, że wyjeżdżasz!To prawda?! Powiedz!- krzyczała była na skarju łez.
-Tak, Hanabi-chan, popełniłam... błąd i muszę go naprawić.- zawahała się, bo nie wiedziała jak ma powiedzieć to swojej młodszej siostrzytce.
Hanabi spojrzała na siostrę, później na Uchihę
-Znowu odbierasz mi siostrę, Uchiha. Znowu.- wypowiedziała te słowa z żalem i złością.
Zaraz po tym wybiegła z pokoju starszej siostry ze łazmi w oczach. Hinata zerknęła za siostrą
-Hanabi-chan....- szepnęła imię siostry i po chwili wybiegła za nią.
Deszcz padał, Hanabi biegła płacząc nie wiedziała dokąd ani po co, po prostu biegła ile miała sił.
Przed Hanabi wyskoczyła bestia o złotym futrze, ostrych kłach i pazurach, był większy od pozostałych wilkołaków z którymi walczyła jej starsza siostra i miał hipnotyzująco-złote oczy. Zakrwawionym szponem dotknął policzka Hanabi, która aż się wzdrygnęła nie tyle co ze strachu, ale tyle co z obrzydzenia. Zawarczał i przejechał ostrym pazurem po jej policzku. Krew wolno płynęła z nacięcia. Po chwili rozległ się świst rzucanego kunai'a zrobionego ze srebra.
-Zostaw moją siostrę, świrze!- ryknęła Hinata biegnąc.
Mrok nocy stopniowo ogarniał ciało dziedziczki. Pojawiła się przed lyaknem i kopnęła go w łeb, nie dała mu szansy na obronę czy atak zrobiła nad nim salto i gdy spodziewał się ataku od tyłu pojawiła się z przodu i kopnęła go w żebra, łamiąc conajmniej trzy. Ogromny złoty wilk zawył z bólu i uciekł. Hinata podeszła do siostry i ją objęła szeptając
-Uchiha nigdy ci mnie nie odbierze, jesteśmy siostrami zawsze nimi będziemy. Nie pozwole aby ktokolwiek cię skrzywdził... ale muszę naprawić to co schrzaniłam, rozumiesz?- jej głos zdawał się koić nerwy Hanabi, która teraz zanosiła się płaczem.
-Ro-rozumiem, Hinata-oneechan... wrócimy juz do domu?- zapytała Hanabi swoją starszą siostrzyczkę.
Hinata wzięła siostrę na "barana" i poszła w kierunku domu. Gdy byli w domu Hinaty, Hanabi została zmuszona przez starszą siostrę by przeprosiła Sasuke
-Ba-bar-bardzo mi przyk-przykro, Uchi-Uchiha.- mówiła cicho Hanabi było widać, że przychodzi jej to z trudem, a Sasuke po prostu miał z tego świetną zabawę.
-Jakoś cię nie słysze, mała. Możesz mówić głośniej i wyraźniej?- zapytał czarnooki lekko się nachylając.
Hiashi siedzący w fotelu zaśmiał się lekko. Cała zgraja była w salonie. Suigetsu, Juugo i Karin siedzieli na sofie bardziej zaciekawieni przeprosinami małej Hyugi niż jakimś filmem w telewizji. Hinata natomiast stała między siostrą, a Sasuke aby się nie pozabijali.
-B-a-ba-bar-bardzo mi przy-przykro, Uchiha-s-san. Przep-przepra-przepraszam za moje zachowanie.- mówiła głośno, ale i tak się jąkała Hanabi, zaciskała przy tych słowach mocno pięści, aż do krwi.
-Przyjmuje przeprosiny, mała.- powiedział Sasuke, Hanabi na słowo "mała" chciała się rzucić na Uchihę, ale zatrzymały ją słowa siostry
-Nabi-chan, chodź opatrzę ci rany przed wyjściem.- mimo, że słowa same w sobie były łagodne, Hinata miała taki ton jakby mówiła "Jeśli nie chcesz abym obcięła ci łeb i powiesiła na murach wioski, pójdziesz ze mną." Hanabi przełknęła gulkę strachu jaką miała w gardle i poszła za siostrą do kuchni. Tam Hinata szybko opatrzyła ranę na policzku siostry, a Karin weszła za nimi zaraz po tym gdy Hanabi wyszła z kuchni.
-Chroń ją i wioskę pod moją nieobecność. Walczyłam dziś z wilkołakiem. Coś jest nie tak. Tylko tobie mogę zaufać, tylko ty sobie z nimi poradzisz. Trenuj ich wszystkich do walki z lykanami, wiesz, że na jednym się nie skończy. A ja nie mogę, nie mogę pozwolić aby Sasuke zginął z mojej winy.- szepnęła ostatnie słowa Hinata bardziej do siebie niż do przyjaciółki.
-Spokojnie, on jest silniejszy od pana idioty. I będę trenować wioskę na tą zimną wojnę. Gdy wrócisz wszystko będzie takie jak teraz z tą różnicą, że będzie lepiej. No idź i... ocal Sasuke z objęć Pocałunku Śmierci.- powiedziała Karin na skraju łez.
Obie się przytuliły uznając wcześniejsze słowa jako pożegnanie na długi rok.
Nie minęła godzina, a cztery osoby opuścili mury wioski.
Sasuke, Sai i In jeszcze nie wiedzieli na co się porywają.
Poznają kolejne mroczne sekrety przeszłości Hinaty Hyugi.


Ahh... Następny rozdział jest o klanie matki Hinaty i fragmętami dowiecie się dlaczego Hinata nie mogła pocałować Sasuke i co teraz grozi przystjniaczkowi. 
O i jeśli chodzi o "pana idiotę" to tłumaczę, że nie chodzi ani o Sasuke, ani o Naruto. Chodzi o Yokusaku. 

tak przy okazji jak myślicie kim jest ten nasz złoty wilkołak?
Macie tutaj odpowiedzi:
a. To ktoś z wioski Księżyca.
b. To jeden z nieudanych eksperymentów psychola*
c. To ktoś z liceum czarnej róży.

psychol* - chodzi o Orochimaru.

03 lutego 2013

Rozdział 11: Wyjaśnienia i przeprosiny






   Południe. Ptaszki śpiewały, wiał lekki wiatr i cały dzień był po prostu wspaniały. Każdy się cieszył dniem, ale jedna osoba na pewno nie.
-...coś ty sobie myślała!?!- wrzeszczał na skraju wytrzymania ojciec młodej Hyugi. Już od jedenastej robił jej wykład, a była już piętnasta.
-Powiem ci co sobie myślałaś! Myślałaś, że wrócisz do domu nachlana i wszystko będzie dobrze! Pomyślałaś o tym, że ktoś może cię zgwałcić!?!Albo gorzej zabić, porwać!?!Myślałaś o tym jak piłaś alkohol!?! Myślałaś!?!- w całej tej pogadance Hinata patrzała na niego i milczała
"Ile razy o jeszcze powie "myślałaś"?"- zastanawiała się patrząc na ojca Hinata.
-Tatusiu, poradziłabym sobie...- specjalnie użyła "tatusiu" zawsze tak do niego mówiła, przynajmniej jak była mała.
-Hinata!! Jesteś moją córką powinnaś być przykładem dla Hanabi i dla reszty dzieci naszego klanu! A ty wolisz włóczyć się z Ayumi i przyjaciółmi! Gdybyś poświęcała więcej czasu na treningi byłabyś tak silna jak...!- gwałtownie urwał, Hinata wstała nagle przewracając drewniane krzesło na którym siedziała.
-Jak KTO!?! MOJA MATKA!?! ONA odeszła, zniknęła, nie ma jej... dla mnie ona jest już martwa.- wyszeptała patrząc w oczy ojca po policzkach granatowowłosej płynęły łzy, to co powiedziała nie było prawdą. Matka Hinaty żyła, ale odeszła po urodzeniu Hanabi jedynie Hiashi znał powód zniknięcia swojej żony. Bolało go to jak Hinata mówi o własnej matce, uniósł otwartą rękę i gdy Hinata zamknęła oczy jakby czekając na uderzenie, Hiashi natomiast starł z policzka łzy córki.
-Mi też jej brakuje, ale... odeszła. Musiała.- szeptał ojciec dziedziczki. Jeszcze chwilę porozmawiali i Hinata wyszła z kuchni, tłumacząc ojcu, że idzie na zakupy. Hiashi znał swoją córkę
-Idę z tobą, masz szlaban, pamiętasz?- zapytał uśmiechając się do córki zwycięsko.
-A-ale tato, ja nie idę kupować produktów spożywczych, muszę kupić sobie nową bluzę i...- mówiła Hinata zawstydzona.
-Myślisz, że z twoją matką nie chodziłem na zakupy, gdy byliśmy w twoim wieku? Robiłem za tragarza.- przyznał się córce Hiashi. Hinata zaśmiała się i zawołała Hanabi
-Hej, Nabi-chan. Otousan powiedział, że idzie z nami na zakupy!- Hanabi uśmiechnęła się chytrze, zaczęła chichoczeć złowrogo i koniuszkami palców lewej dłoni rytmicznie uderzała o koniuszki prawej. Hinata zaśmiała się na wydziwy siostry. Nie minęło pięć minut, a trójka Hyugów już wyszła. Hiashi szybko pożałował swojej wcześniejszej decyzji, jego córki wchodziły od sklepu d sklepu szukając różnych ubrań
"A miała to być tylko jedna bluza..."- pomyślał z goryczą ojciec Hinaty i Hanabi. Niósł już piątą torbę z ubraniami, a drugą z butami.
-Cześć, Hinata-chan, Hanabi-chan!- krzyknął ktoś idący za nimi.
"Tylko nie on! Błagam zabij mnie!"- wrzeszczał w myślach Hiashi Hyuga
-Ooo, hej, Naruto-kun. Co tu robisz?- zapytała starsza z córek Hiashiego.
"Zabij mnie, skończ te męki!"- nadal błagał Hyuga, jakoś niezbyt cieszył się ze spotkania Uzumakiego.
-Aaa, wiesz. Sakura ma urodziny, szukam dla niej prezentu.... Hinata-chan? Mogę o coś spytać?- powiedział Uzumaki.
"Jeśli chce ją za żone to go zabije!"- krzyczały myśli głowy klanu Hyuga.
-No już zapytałeś, ale dobra. Pytaj!- powiedziała radośnie Hinata.
-Nooo bo... chodzi o Sasuke, słyszałem, że się pokłóciliście. On jest taki smutny nie wybaczysz mu?- zapytał blondyn.
-Hnmmmm... jeśli mnie przeprosi to tak, a jeśli nie to nie mam o czym z nim rozmawiać. Nie chce od niego usłyszeć przeprosin od nie chcenia! Pa pa, Naruto-kun. O i jeśli chodzi o prezent kup jej kaszmirowy szal taki aby podkreślał kolor jej oczu.- i po tych słowach odeszła w stronę kolejnego sklepu.
"To nie koniec męczarni!?! I po co ja się na to zgodziłem?!Mało było ci z żoną!?! Kretyn!"- krzyczał w myślach i co sekundę wymyślał ciekawsze epitety, których raczej nie można opisywać ze względu na dzieci. Naruto poszedł do przyjaciela siedzącego na drewnianej ławce, kilka ulic od miejsca w którym Naruto rozmawiał z Hinatą. Opowiedział co takiego chce Hinata od czarnookiego usłyszeć. Oboje zastanawiali się jak Uchiha ma pogodzić się z Hinatą nie złoszcząc jej jeszcze bardziej. Naruto po kilku minutach wpadł na pomysł, zaczął go opowiadać Sasuke, które z rezygnacją zgodził się na jego pomysł.
   Godzinie później, Hinata siedziała z ojcem na skórzanych fotelach przy oknie, kilka metrów od nich była przebieralnia gdzie znajdowała się Hanabi, przymierzająca ubrania wybrane przez starszą z sióstr. Po chwili ktoś wszedł do sklepu był to Sasuke Uchiha. Podszedł do Hinaty i wręczył jej kwiaty z karteczką.
"Bardzo przepraszam,
 Sasuke.
Pójdziesz ze mną na piknik?"
Hinata po przeczytaniu napisu zaśmiała się z Sasuke i pokiwała potakująco głową. Hiashi spojrzał na młodego Uchihe z podejrzeniem
-Masz wrócić przed dziesiątą.- powiedział tylko i dwójki młodych ludzi już nie było -... czyli wróci po jedenastej....- Hanabi wyszła z przebieralni w ślicznej sukience
-Obiecaj, że nie będziesz taką nastolatką!- powiedział do młodszej z córek Hiashi.
-Nie składam takich obietnic, Otou-san.... Zapłacisz za sukienkę?- zapytała Hanabi ojca. Hiashi zgodził się i poszli dalej do sklepów.
W tym czasie Sasuke rozłożył koc i usiadł, dając znać by dziewczyna zrobiła to samo.
-Sasuke-san, przepraszam za moje zachowanie. Po prostu nie lubie gdy ktoś o nim wspomina.- powiedziała Hinata na jednym wdechu.
-Spokojnie, powinienem był być delikatniejszy. Jeszcze raz prze... przep... bardzo mi przykro.- jakoś nie umiał powiedzieć "przepraszam".
Hinata tylko się zaśmiała i rozejrzała się po okolicy. Nabrała powietrza i wypuściła je z cichym świstem.
-T-to miejsce! Tutaj się poznaliśmy.- powiedziała Hinata patrząc na łąkę, która kiedyś była pełną kwiatów, dziś jednak wszystkie uschły.
-Tak, mieliśmy wtedy sześć może siedem lat... Walnęłaś mnie wtedy w głowe!- krzyknął oskarżycielsko Sasuke tak jakby miał pięć lat.
-Bo zabrałeś mi Rashi!- zakrzyknęła równierz jak dziecko Hinata. Rashi był to pluszak w kształcie białego króliczka.
-A ja wciąż mam siniaka.- burknął pod nosem Sasuke.
Hinata zaśmiała się lekko z Uchihy.
-Oj, oj! Jaki biedny chłopiec!- powiedziała Hinata głaszcząc go po głowie -... Chcesz buzi by nie bolało?- zapytała dla zgrywy Hinata.
-Tak, poproszę.- powiedział z uśmiechem Uchiha. Hinata pocałowała Sasuke w policzek.
-Fee! Dziewczyna mnie pocałowała!- krzyknął znów jak mały chłopiec Sasuke. Hinata położyła się na plecach śmiejąc, po chwili czarnooki zaczął ją łaskotać. Hinata śmiała się
-Prze-sta-ńń, t-to b-hhah-bo-ah-li.- próbowała się wysłowić pomiędzy nagłym wybuchem śmiechu. Sasuke jednak nie litował się nad Hyugą. Po kilku minutach przestał ją łaskotać.
Hinata leżąc łapała łapczywie powietrze. Nagle usiadła, Sasuke patrzył w błekitne niebo. Rzuciła się na młodego Uchihe i zapytała siedząc na jego brzuchu, dłońmi trzymała nadgarstki chłopaka
-I co teraz, cwaniaku?- Sasuke zaczął się śmiać. Pocałował Hinatę w czubek nosa, przez co Hinata spłonęła krwistym rumieńcem na całej twarzy. Młody Uchiha zaśmiał się drugi raz.
Hinata wstała i odwróciła się od niego plecami. Ręce miała skrzyżowane na piersi, rumieniec zszedł z jej twarzy. Sasuke wstał, podszedł do Hinaty, stanął z nią twarzą w twarz i powiedział
-Chodź, pokaże ci coś.- szepnął i podał jej rekę. Hinata niechętnie i z rumieńcem na policzkach wzięła jego dłoń. Podeszli do olbrzymiego dębu, na którym widniał napis był wycięty kuani'em
"H. Hinata i U. Sasuke
przyjaciele na zawsze."
tak mówił napis, ale w dniu pierwszego dnia szkoły przestali ze sobą rozmawiać przez fanclub Sasuke.
-Pamiętam to był to ostatni dzień naszej wolności. Szkoła, treningi, nauka... łatwo o sobie zapomnieliśmy, prawda?- zapytała odwracając głowę od napisu na korze drzewa.
-Nie było dnia kiedy nie żałowałem tego...- odszepnął odpowiedź czarnowłosy.
Wrócili znów na koc, rozmawiali o czymś nieistotnym. Nagle Sasuke spoważniał
-Hinata, błagam odpowiedz mi... czemu słyszę głosy? Skąd one się wzięły? Zwariowałem?- pytał młody Uchiha.
-Nie, czytałam trochę o tym. Słyszysz szepty, tak? Co one mówią?- zapytała Hyuga
-Czasami ostrzegają przed czymś, czasami ich głosy są jak sztylety, które wriercają się w mózg. Ostatnio słyszę głos małej dziewczynki mówi mi fragmenty swojego życia, płacze, krzyczy. Krzyczy tak głośno jakby ktoś ją obdzierał ze skóry.- wytłumaczył powoli Sasuke.
-Cóż... to może być moja wina. W momencie w którym cię po-pocałowam mogłam ci dać część moich zdolności. Ale abym miała pewność musiałbyś pojechać ze mną do rodzinnej wioski mojej matki, Wioski Księżyca. Tam możemy się dowiedzieć więcej, jeśli chcesz. Znaczy o ile chcesz?- znów zająkała się na słowie "pocałunek". Sasuke zerknął na niebo i odpowiedział
-Dobry pomysł. Musimy tylko powiedzieć o tym starej wiedźmie.- "stara wiedźma" lepszego pseudonimu nie znalazł dla Hokage?
Resztę popołudnia spędzili na gadaniu o przeszłości, kilka minut przed godziną policyjną Hinaty, Sasuke odprowadził bladooką do domu.
   W Konoha trwała noc, Sasuke Uchiha wiercił się z jednej strony łóżka na drugą
Stał na lekkim wzniesieniu, był na łące. Słyszał gdzieś w oddali śmiech Hinaty, najpierw wolnym krokiem szedł w jego kierunku by po chwili biec. 
Hinata siedziała na kocu, śmiejąc się z czegoś co powiedział blondyn złotych oczach. Po chwili zauważyła Sasuke 
-Hej, Sasuke-san! To mój chłopak, Yokusaku.- powiedziała wskazując otwartą dłonią na blondyna obok niej. Słowo "chłopak" odbijało się echem po całej kwiatowej łące. Te słowo zdawało się sprawiać czarnowłosemu ból, mimo że go nie okazał. 
-Dzięki, że się nią zająłęś. Ale teraz nie musisz, bo ona jest MOJA- powiedział chłopak o złotych oczach, dodał po chwili -... i nic nas już nie rozdzieli-
 Chłopak zmienił się w wilkołaka i rozerwał Hyugę na strzępy, a ostatnie co usłyszał Uchiha to śmiech i jednocześnie krzyk Hinaty. Później bestia rzuciła się na niego, raniąc go na policzku.
Sasuke obudził się ciężko dysząc, zalany zimnym potem i po policzkach płynęła krew. Po chwili usłyszał głos małej dziewczynki
-Musisz chronić, Hinatę. Yokusaku ją chce.- cicha przestroga wydobywała się z nikąd i głos ucichł. Sasuke rozejrzał się i poszedł do kuchni, sięgnął do szafy, którą miał nad głową, wyciągnął z niej przeźroczystą szklankę, podstawił pod kran i wpuścił trochę wody, po czym napił się z niej.
"O ile wiem Yokusaku był jej chłopakiem. Dlaczego on chce jej krzywdy, skoro jest martwy!?!"- zastanawiał się młody Uchiha. Spojrzał na zegarek
-Czwarta nad ranem.- szepnął czytając cyfry z zegarka wiszącego nad framugą drzwi kuchennych. Poszedł do swojego pokoju i zaczął się pakować - tak wrócił już do majątku Uchiha, wczoraj skończyli odbudowywać cały majątek.
W tym samym czasie
Krew, wszędzie krew. Pływała ulicami wioski, czerwono-złote oczy wpatrywały się we mnie. Ten lukanin był inny miał ciemno-złote futro i niemal czerwone oczy w których była jeszcze odrobina złotego odcienia. Chciałam krzyczeć gdy zabijał jakiegoś czarnowłosego mężczyzne w którego oczach dojrzałam Sharingan to nie był Itachi, tylko Sasuke, nie mogłam jednak wydobyć z siebie krzyku protestu. Nie wiem dlaczego. Lykanin podchodził do mnie wolno na czterech łapach jak każdy z tej rasy. Po chwili jednak odezwał się JEGO głosem
-Jesteś moja, nie waż się zapominać- szepnął będąc nade mną,
-Yokusaku?- zapytałam, lykan skinął i wbił szpon w moje ramie. Zawrzeszczałam z bólu.
-Aaaaaaa!!!- krzyczała miotając się w łóżku. Do pokoju Hinaty wbiegł Hiashi i Neji, za nimi weszła zaspana Hanabi. Hiashi próbował ocucić córkę i po kilku minutach mu się udało. Hinata usiadła na łóżku płacząc.
-Co się stało?- zapytał zmartwionym głosem ojciec przytulając starszą córkę. Hinata zanosiła się płaczem. Neji podszedł do Hinaty, usiadł na łóżku jedną dłoń położył na plecach Hinaty. Hanabi pobiegła gdzieś i wróciła z parującym kubkiem parującego napoju była to zielona herbata. Brązowowłosa podała siostrze kubek, gdy tylko ta się uspokoiła. Hinata poprosiła ojca i kuzyna by wyszli. Hanabi, mimo prośby starszej siostry aby opuściła jej pokój, została. Po wypiciu herbatki Hinata odłożyła kubek z napisem "Córeczka Tatusia" mięli takie dwa z fioletowymi napisami był Hinaty, a zielonymi Hanabi. Obie siostry poszły spać, Hanabi wcisnęła się do posłania siostry i zasnęły. Miały jeszcze godzinę nim słońce wzejdzie, a księżyc popłynie w inną stronę świata.



Jak zawsze spóźniona, co? Internet mi znowu nawala, ledwo dodałam rozdział. Został mi jeszcze tydzień ferii i powrót do szkoły :,-( 
Ja nie chce!!!
Mam nadzieje, że notka wam się spodobała, specjalnie dla was jest długa pisałam ją dwie godziny i myślę, że bracia chcą mnie teraz ukatrupić. 
Pozdrawiam, Amishia Blood.